Chrapy w II wojnie św

Techniczne zagadnienia okrętowe

Moderatorzy: crolick, Marmik

Gelb20
Posty: 8
Rejestracja: 2018-10-16, 12:25

Chrapy w II wojnie św

Post autor: Gelb20 »

Czy któryś z forumowiczów posiada informacje odnośnie użycia technologii chrapów w innych flotach poza holenderską jak i niemiecką Kriegsmarine? Informacje,które uzyskałem wskazują na to,że posiadała je na przykład także flota japońska (jednostki I 400) jednakże nie jestem w stanie znaleźć żadnych bardziej szczegółowych informacji odnośnie historii ich użycia we flocie japońskiej.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4036
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Chrapy w II wojnie św

Post autor: MiKo »

Takie coś pisałem przy okazji artykułu do MSiO o I-13:

Okręty zostały wyposażone w chrapy (ale dodano je już po ukończeniu budowy). Japończycy pracowali nad własnym projektem, jednak ostatecznie skopiowano niemieckiego „schnorchela”. W przeciwieństwie do pierwowzoru, gdzie rury podnoszone były na zawiasie, w japońskim rozwiązaniu wysuwano je w górę za pomocą napędu hydraulicznego. Teoretycznie chrapy miały służyć do ładowania baterii akumulatorów, napełnianiu butli ze sprężonym powietrzem oraz poruszaniu się w położeniu podwodnym przy użyciu silników wysokoprężnych z małą prędkością. W praktyce na typie I-13 za pomocą chrap można było jedynie używać dwóch generatorów prądotwórczych służących do ładowania baterii. Użycie głównych silników wysokoprężnych nie wchodziło w grę. Czas ładowania baterii wynosił 8 godz. 40 min. pod warunkiem nie używania silników elektrycznych oraz 30 godzin podczas poruszania się z prędkością 2 w. Obie rury miały średnicę 26 cm i mogły się podnosić o 2,9 m (1,6 m poniżej główek peryskopów). Zagięty ku dołowi wlot powietrzny był osłonięty specjalnym filtrem zabezpieczającym przed dostawaniem się wody. Znacznie dłuższe zagięcie rury wydechu sprawiło, że wylot zawsze znajdował się pod powierzchnią wody, dzięki czemu spaliny rozpuszczały się w wodzie i tym samym były mniej widoczne.
Marek T
Posty: 3270
Rejestracja: 2004-01-04, 20:03
Lokalizacja: Gdynia

Re: Chrapy w II wojnie św

Post autor: Marek T »

Wg "Kronik PMW" Piaskowskiego we wrześniu 1944 r. SOKOŁA wyposażono w makiety chrap, po czym przez miesiąc okręt brał udział w szkoleniach dla lotników, jako okręt-cel.
Również wg "Kronik" na DZIKU zamontowano chrapy podczas remontu rozpoczętego w sierpniu 1944 r., a zakończonego w lutym 1945 r.

Natomiast w https://history.stackexchange.com/quest ... he-snorkel jest odpowiedź na pytanie, dlaczego Alianci nie stosowali chrap podczas wojny.
Streszczając całą wypowiedź: bo nie musieli. Niemcy i Japończycy nie stworzyli odpowiednio rozwiniętych sił zwalczania okrętów podwodnych.
Awatar użytkownika
peceed
Posty: 1072
Rejestracja: 2019-09-12, 16:25

Re: Chrapy w II wojnie św

Post autor: peceed »

MiKo pisze: wylot zawsze znajdował się pod powierzchnią wody, dzięki czemu spaliny rozpuszczały się w wodzie i tym samym były mniej widoczne.
Dyskusyjne, azot na pewno nie zdołałby się rozpuścić, mógł się tylko rozproszyć. Ciężko wyczuć czy ciągnięcie za sobą śladu torowego było lepsze od dymka, zwłaszcza w nocy.
-Panie Kapitanie! Toniemy!
-Jak nie Wy, to kto?
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4479
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Re: Chrapy w II wojnie św

Post autor: SmokEustachy »

Mam pytanie techniczne podwodne. Czy okręt podwodny nie mógłby wykorzystać silnego prądu morskiego do ładowania akumulatorów? Rzucamy kotwice e takim prądzie czy nawet pływie, śruba się obraca, motory działają jak prądnice?
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Re: Chrapy w II wojnie św

Post autor: karol »

Nie. Za słaby stosunek mocy, aby to było do uzyskania, śruby nie byłyby w stanie przełamać momentu bezwładności układu napędowego.
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Speedy
Posty: 549
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Re: Chrapy w II wojnie św

Post autor: Speedy »

peceed pisze:
MiKo pisze: wylot zawsze znajdował się pod powierzchnią wody, dzięki czemu spaliny rozpuszczały się w wodzie i tym samym były mniej widoczne.
Dyskusyjne, azot na pewno nie zdołałby się rozpuścić, mógł się tylko rozproszyć. Ciężko wyczuć czy ciągnięcie za sobą śladu torowego było lepsze od dymka, zwłaszcza w nocy.
Myślę że problemem nie był dymek, ale iskry i płomienie, jakie czasami potrafią polecieć z rury wydechowej. Ślad piany, który masz na myśli byłby zapewne widoczny nocą dopiero z bardzo bliskiej odległości, natomiast płomień z dobrych paru kilometrów. Wyprowadzenie wylotu rury wydechowej pod wodą zabezpieczało przed tego typu sprawami.
Pozdro
Speedy
Awatar użytkownika
Kpt.G
Posty: 870
Rejestracja: 2013-10-11, 14:22

Re: Chrapy w II wojnie św

Post autor: Kpt.G »

Trochę minęło: ale Holenderskie okręty podwodne typu O19 (2 jednostki cały typ, krewniacy Orła i Sępa) miały chrapy, 1 zatopiony przez Japończyków (po zmuszeniu do wynurzenia), okręty służyły w Holenderskich Indiach wschodnich.
Na wiki wspominali coś o Japońskim wypadku okrętu podwodnego z chrapami... w trakcie PWS. Ile prawda nie wiem.
"Jesteś UPIERDLIWY!" Nie.. ja jestem Ciekawy i drążę niektóre interesujące mnie tematy.. a że zadaję dużo pytań? "Kto pyta nie błądzi" głosi powiedzenie. ;)
Jakże daleko z Domu do Morza!
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6373
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Chrapy w II wojnie św

Post autor: Peperon »

W starym MORZU bodaj w latach 80-tych był artykuł o chrapach. Fajnie były opisane pierwsze próby tego ustrojstwa, które przeprowadzili Holendrzy. Niemcy weszli w posiadanie chrap po zajęciu Holandii, ale z wprowadzeniem chrap na pokłady U-bootów jakoś nie bardzo się spieszyli.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Kpt.G
Posty: 870
Rejestracja: 2013-10-11, 14:22

Re: Chrapy w II wojnie św

Post autor: Kpt.G »

Ciekawe jest to że przymierzano się do tego by na Sępie (po DWS) zamontować chrapy, oparte nie o maszt powietrzny, a o "wąż z pływakiem" i to pomimo iż dostęp do niemieckiej wersji tego wynalazku był. (choćby części zamienne czy nie zamontowane zestawy) było chyba w którymś MSIO albo Militaria Okręty. Były nawet rysunki. :)
"Jesteś UPIERDLIWY!" Nie.. ja jestem Ciekawy i drążę niektóre interesujące mnie tematy.. a że zadaję dużo pytań? "Kto pyta nie błądzi" głosi powiedzenie. ;)
Jakże daleko z Domu do Morza!
tom
Posty: 845
Rejestracja: 2011-05-07, 10:52

Re: Chrapy w II wojnie św

Post autor: tom »

Peperon pisze: 2020-10-27, 15:32 W starym MORZU bodaj w latach 80-tych był artykuł o chrapach. Fajnie były opisane pierwsze próby tego ustrojstwa, które przeprowadzili Holendrzy. Niemcy weszli w posiadanie chrap po zajęciu Holandii, ale z wprowadzeniem chrap na pokłady U-bootów jakoś nie bardzo się spieszyli.
Dopóki nie mieli "brzytwy na gardle" uważali chrapy za dość niebezpieczne, zwłaszcza w trzech pierwszych latach wojny. Ale kiedy wszystkie alianckie środki do zwalczania okrętów podwodnych (zwłaszcza nowoczesne radary centymetrowe) okazały się już morderczo skuteczne, zaczęli to ryzyko używania chrap akceptować. Po prostu je stopniowo ulepszali, by ryzyko zminimalizować. Ale nie wszystko się Niemcom udało. Np. stosowali w ostatnich latach wojny specjalne "powłoki" na chrapach, które miały uchronić okręty podwodne przed wykryciem przez radar alianckich samolotów i okrętów. Bo 10-centymetrowy radar normalnie wykrywał nawet peryskopy i chrapy. "Powłoki" chroniące "chrapy" przed promieniowaniem radaru były skuteczne tylko na część patrolu, bo sól morska dość szybko niszczyła ich właściwości. No i był dodatkowy problem przed ukryciem dymienia, gdy okręt podwodny używał silniki Diesla w zanurzeniu na głębokość peryskopową (np. obserwatorzy naszego ORP Garland wykryli dym "chrap" U 407, często wykrywały je też samoloty w innych przypadkach). Wadą dodatkową używania "chrap" było to, że przy używaniu Diesli pod wodą podsłuchowiec U-Boota nic wokół okrętu nie słyszał, a dowódca musiał częściej używać peryskopu do obserwacji otoczenia i nieba.
Swoja drogą - Niemcy mogli przetestować "chrapy" już na dwóch zdobycznych okrętach holenderskich, które po przygotowaniu i obsadzeniu własnymi załogami wysłali na Atlantyk, celem sprawdzenia ich możliwości w warunkach bojowych. Ale jakoś nie mieli ochoty zainstalować na nich z powrotem tych "chrap" holenderskich, które wcześniej z nich zdjęli. Skoro chcieli pozostawić je na lądzie jako "wzorzec" dla późniejszych własnych projektów, to przecież mogli stworzyć podobne "kopie" na sam patrol.
ODPOWIEDZ