: 2009-06-07, 21:29
Dwie sprawy niezwiązane z samą oceną tekstu T. Pawłowskiego i całokształtu jego zachowań:
Być może jednak się mylę, a tematyka lotnicza rzeczywiście wymaga lepszego przygotowania? Temat do dyskusji.
Myślę, że często wazniejsze nie jest 100% przygotowanie fachowe, ale zwykła pokora i ostrożność. Czyli skonsultowanie odnośnych fragmentów swojej pracy z innymi, najlepiej lepszymi znawcami tematyki. Zaś przeświadczenie o własnej nieomylności - jakie niestety pojawia się wśród naukowców bądź pseudonaukowców każdej dziedziny - jest prostą drogą ku kompromitacji.
I jeszcze pytanko co do klasyfikacji samolotów: producent - na pewno, ale czy nie jest również ważna formalna klasyfikacja stosowana przez użytkownika (tzn. dane siły powietrzne)? Zaznaczam - pytanie względnego laika.
Pozdrawiam,
Oskar
Protestuję przeciwko takiemu podejściu. Nie znam bliżej publicystyki i historiografii lotniczej (śmiem twierdzić, że szczytem mej wiedzy będzie odróżnienie myśliwca od samolotu szturmowego), ale np. w analogicznym piśmiennictwie dotyczącym spraw wojenno-morskich jest bardzo różnie. Wśród autorów najlepszych tekstów są często ludzie zawodem i wykształceniem kompletnie niezwiązani z żeglugą, marynarką wojenną czy budownictwem okrętowym. Bywają też fachowcy z tych dziedzin. I wśród "babolowych" autorów jest podobnie.G. Cz. pisze:Gdy w 1986 roku zaczynałem pracę dla „Skrzydlatej Polski” to żeby postawić do druku choć jedną literę najpierw zostałem wypytany o to, jakie są moje związki z lotnictwem, czy aby wystarczające, a dodatkowo musiały to potwierdzić dwie znane w polskim lotnictwie osoby. I jeszcze na wszelki wypadek obejrzano mój dokument będący hybrydą indeksu ze stopniami za poszczególne sesje egzaminacyjne z przedmiotów lotniczych oraz dziennika lotów. Dopiero wtedy pozwolono mi coś napisać.
Być może jednak się mylę, a tematyka lotnicza rzeczywiście wymaga lepszego przygotowania? Temat do dyskusji.
Myślę, że często wazniejsze nie jest 100% przygotowanie fachowe, ale zwykła pokora i ostrożność. Czyli skonsultowanie odnośnych fragmentów swojej pracy z innymi, najlepiej lepszymi znawcami tematyki. Zaś przeświadczenie o własnej nieomylności - jakie niestety pojawia się wśród naukowców bądź pseudonaukowców każdej dziedziny - jest prostą drogą ku kompromitacji.
I jeszcze pytanko co do klasyfikacji samolotów: producent - na pewno, ale czy nie jest również ważna formalna klasyfikacja stosowana przez użytkownika (tzn. dane siły powietrzne)? Zaznaczam - pytanie względnego laika.
Pozdrawiam,
Oskar