BM 13 Katiusza rakietowo-artyleryjska pięść Armii Czrwonej

Awatar użytkownika
Darth Stalin
Posty: 1200
Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
Lokalizacja: Płock

Post autor: Darth Stalin »

Ksenofont pisze: Secundo: w 1944 roku w przeciągu 16 sekund pułk gwardyjskich miotaczy min (36 sztuk BM-13) wysyłał 576 pocisków, w 20 minut mógł powtórzyć uderzenie.
Tymczesem pułk haubic 10,5 centymetra, na wysłanie 576 pocisków potrzebował oddać 16 salw, co zabierało mu około 4-5 minut.
Policzmy zatem:
Artyleria rakietowa w przeciągu dwugodzinnego przygotowania artyleryjskiego wystrzeliwuje 2 salwy (jednostkę ognia) albo 5-6 salw (z maksymalną szybkostrzelnością praktyczną - chyba że się wierzy, że przeładowywali je w 10 minut) - mamy mniej więcej 3000 pocisków rakietowych.
Pułk haubic w przeciągu dwóch godzin wysyła na wroga 4320 pocisków (jednostkę ognia) albo (strzelając powiedzmy 2/strz na minutę, coby sie lufy nie grzały) blisko 9 000 pocisków.
Coś się za bardzo nie mogę doliczyć
Jedno uderzenie ogniowe pułku katiusz co 20 minut czyli w ciągu 2 godzin wychodzi 6 uderzeń (co 20 minut jedno) czyli 3456 pocisków.

Pułk haubic 10,5cm: 36 luf; 576 w 4 minuty oznacza 4 strzały na minutę => czyli w ciągu 2 godzin = 120 minut mamy 30 razy tyle, czyli 17280 pocisków :!:
jeżeli mamy 2 strzały na minutę to mamy 8640 pociskow.
4320 pocisków to jest szybkostrzelność 1 strzał na minutę :lol:

Natomiast ciekaw jestem, jaka była różnica w cenie pocisku rakietowego i pocisku artyleryjskiego, a zwłaszcza cena wyrzutni do ceny haubicy.
Bo jednak rakiety stosowano, i to masowo...

Wyrzutnia rakietowa nie daje odrzutu, więc można ją montować na różnych nośnikach, nawet na okrętach desantowych (amerykańskie okręty wsparcia desantu i sowieckie okręty rzeczne oraz kutry wsparcia deantu)
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów

Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Awatar użytkownika
janik41
Posty: 1326
Rejestracja: 2004-07-03, 22:16
Lokalizacja: Kopavogur
Kontakt:

Post autor: janik41 »

Tyle że czasy Kseno to sobie dopasował, wspomiana strona podaje salwę w 7-10 sekund, ponowna salwa po 5-10 sekundach. Wiadomo że nie każda obsługa miała takie czasy, ale i nie każda osada hałbicy strzelała równo, chciałbym widzieć osługę tych haubic po 2 godzinnym strzelaniu :D
Awatar użytkownika
Darth Stalin
Posty: 1200
Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
Lokalizacja: Płock

Post autor: Darth Stalin »

2-godzinne strzelanie to się robiło w tempie 1-2 strzały na minutę max

A żeby widzieć to wystarczy popatrzeć na zdjęcia artylerzystów - nawet w zimie zasuwali bez kurtek i płaszczy; ubierali się dopiero, jak przestawali strzelać...
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów

Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

Witam!
jareksk pisze:Co to jest "Sowdepia" ?
Bolszewicki skrót od "Sowieckije deputaty" - rady deputowanych robotniczo chłopskich. Popularne w literaturze dwudziestolecia - chociazby u Słonimskiego - określenie naszego wschodniego sąsiada.
Darth Stalin pisze: Coś się za bardzo nie mogę doliczyć
Jedno uderzenie ogniowe pułku katiusz co 20 minut czyli w ciągu 2 godzin wychodzi 6 uderzeń (co 20 minut jedno) czyli 3456 pocisków.
Pułk haubic 10,5cm: 36 luf; 576 w 4 minuty oznacza 4 strzały na minutę => czyli w ciągu 2 godzin = 120 minut mamy 30 razy tyle, czyli 17280 pocisków :!:
jeżeli mamy 2 strzały na minutę to mamy 8640 pociskow.
4320 pocisków to jest szybkostrzelność 1 strzał na minutę :lol:
DeeSie - liczyłem na dwa sposoby:
1/ wystrzelenie jednostki ognia obecnej przy środkach ogniowych - i tutaj mamy salwę z BM-13-16, powtórne naładowanie, salwę. A więc 1152 pociski rakietowe.
Dla artylerii lufowej jednostka ognia wynosila około 120 pocisków na działo, a więc mamy 4320 pocsków wystrzelonych na wroga.
Średniej klasy natarcie (powiedzmy w ramach wyzwalania Pragi, czy też nad Turią i Bugiem) kontentowało się przygotowaniem artyleryjskim mniej więcej z przydziałem 1 j.o.
2/Gdybyś jednak chciał prowadzić ogień przez dwie godziny nie martwiąc się o zapasy amunicji (jak n.p. podczas sowieckiej dewastacji Gdańska w marcu 1945 roku - z 10 000 kamienic starówki zostało ok. 350!) to masz rzeczywiście 3460 (około 3000) pocisków rakietowych (3 j.o.), i - w zależności od reżimu ognia 9 - 17 000 pocisków. Ta druga wartość (4 j.o) chyba by była nie do osiągnięcia przez pojedyńczy pułk artylerii w tak krótkim czasie - z wielu różnych powodów.
janik41 pisze:Wiadomo że nie każda obsługa miała takie czasy, ale i nie każda osada hałbicy strzelała równo, chciałbym widzieć osługę tych haubic po 2 godzinnym strzelaniu :D
Miedzy innymi z powodów zmeczenia obsługi - chyba nikt nie oddałby 480 strzałów w dwie godziny.
janik41 pisze:Tyle że czasy Kseno to sobie dopasował, wspomiana strona podaje salwę w 7-10 sekund, ponowna salwa po 5-10 minutach.
Wspomniana strona podaje też, że RS-132 montowane były na czołgach T-60 (co niej jest prawdą - jedynie RS-82) oraz na T-70 (chyba nigdy nie zamontowano jakiejkolwiek wyrzutni rakietowej na tym podwoziu). Więc ostrożnie z wiarą w nieomylność Wikipedii.

Janiku, rakiety schodziły mniej więcej co sekundę - przyjrzyj się na filmach archiwalnych. Zresztą nawet jeśli ma to znaczenie - to negatywne - zwiększenie szybkostrzeloności powodowało zwiekszenie rozrzutu salwy.
Natomiast czas przeładowania był różny i zależał od wielu czynników. Nie mam żadnych wątpliwości, że można było powtórnie załadować wyrzutnię w 5 minut - ponoć ludzie skaczą w dal 9 metrów, ale nie ja. W pięć minut to mogła tego dokonać pokazowa obsada pojedyńczej wyrzutni na działoczynach podczas inspekcji przez Żukowa.

Wyobraź sobie sytuację bojową i włącz stoper:
36 wyrzutni stoi i prowadzi ogień. Wszystkie muszą zakończyć ogień. Następnie dowódca pułku musi skontrolować, czy tak się stało, potem wydać polecenie przyjechania wozów amunicyjnych - już samo to zajmie Ci 5 minut. Potem nastąpi przeładowanie - jedni zrobią to w 5-10 minut, ale ile zajmie ofermom batalionowym? Trzeba na nie poczekać, nastęnie dowódca MUSI się upewnić, że kolejna salwa nikomu nie zrobi krzywdy, że ciężarówki amunicyjne odjechały w bezpieczne miejsce, a obsługa zajęła stanowiska bojowe. Teraz już tylko wycelować 36 wyrzutni i można rozpocząć kolejną salwę.
Wyłącz stoper.
Ile zmierzyłeś? - mi wyszło 30 minut - a Tobie?

I widzisz: tak jest z większością danych podawanych przez Sowietów. Jeśli nawet zdarzały się Jaki osiągające 680 kilometrów na godzinę, to i tak musiały dopasowac swą prędkość do najwolniejszego z eskadry (a niestety samoloty różniły się od siebie - przemysł pracował nierówno). Jeśli natomiast źle wyszkoleni piloci nie potrafili utrzymać jednej prędkości (co zdarzało się nagminnie) szyk sie rwał i nie eskadra walczyła, ale 12 niezorganizowanych samolotów.

Jak-9 miał zasięg 875 kilometrów.
Taktyczny promień działania Jaka-9 regulaminowo wynosił:
dla klucza - 247 km,
dla eskadry - 234 km,
dla pułku - 208 km.

I warto o tym pamietać, gdy dane t-t pojedyńczego egzemplarza próbuje się ekstrapolować na cały oddział.

Pozdrawiam
Ksenofont
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
Gość

Post autor: Gość »

Anonymous pisze:Moze jakieś źródła na potwierdzenie twych gdybanek na temat rosujskiego sprzętu.
A może zadbać o poprawną ortografię?
A może warto znać formy grzecznościowe?
A może się przedstawić?

X
Milrek
Posty: 230
Rejestracja: 2004-01-30, 19:38
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Milrek »

1) Wyrzutnie rakietowe to większe natężenie ognia w krótkim czasie;
2) Dwugodzinne przygotowania to raczej regułą nie były;
3) W artylerii jest jeszcze pojęcie zmiany stanowiska - tutaj znowu bateria BM-13 będzie miała przewagę nad baterią / pułkiem M-30.

Podsumowując artyleria rakietowa ma inne zadania niż artyleria klasyyczna.
Podobnie trudno stwierdzić co lepsze czołg czy samobieżna haubica :)
Ostatnio zmieniony 2005-07-22, 21:05 przez Milrek, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Mitoko
Posty: 2718
Rejestracja: 2004-01-05, 12:26
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Mitoko »

Zasad nie zmieniłem - niepodpisane posty dostały salwą RS-132 :lol:
Speedy
Posty: 554
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Speedy »

Hej
Anonymous pisze:Witam!
Secundo: w 1944 roku w przeciągu 16 sekund pułk gwardyjskich miotaczy min (36 sztuk BM-13) wysyłał 576 pocisków, w 20 minut mógł powtórzyć uderzenie.
Tymczesem pułk haubic 10,5 centymetra, na wysłanie 576 pocisków potrzebował oddać 16 salw, co zabierało mu około 4-5 minut.
Policzmy zatem:
Artyleria rakietowa w przeciągu dwugodzinnego przygotowania .
CIACH

Chyba trzeba liczyc to w drugą stronę. Pułk rakietowy wystrzeli w 15 s te 576 rakiet; pułk haubic w ciagu 15 s wystrzeli 1-2 salwy czyli 36-72 pociski. To kto ma większą gęstość...?
To prawda że rakiety za bardzo się do długotrwałego nękania nie nadają. Za drogo wychodzą. Ale też współczesna praktyka jest taka żeby wywalić jak najwięcej pocisków w jak najkrótszym czasie. W I wojnie często stosowano przed natarciem ostrzał trwający wiele dni czy nawet tygodni. I powiedzmy sobie skutecznośc tego była umiarkowana. Najbardziej zabójcze przy takim ostrzale są pierwsze pociski, to one własnie powodują większość ofiar. Potem się wszyscy już chowają, uciekają itp.
Popularną obecnie sztuczką w artylerii jest wystrzelenie kilku (zwykle 3) pocisków ze zmianą kąta podniesienia i ładunku miotającego (oczywiscie jest to możliwe tylko w pewnym zakresie odległości) z takim wyliczeniem żeby do celu dotarły wszystkie mniej wiecej jednocześnie.
Anonymous pisze:Acha, i jeszcze jedno, coby Andrev zrozumiał, czemu haubica jest celniejsza od katiuszy:
Ogień artylerii lufowej można w kazdej chwili korygować. Nie da rady zrobić tego z gradem pocisków rakietowych - w co wycelujesz, poleci 576 pocisków rakietowych.
Nie dlatego działa są celniejsze od rakiet. Ogien rakietowy też można by korygować, tak samo jak i ten z dział(teraz się tak robi), tyle że Katiuszom i tak by to nie pomogło. Nie wdając się w jakąś straszliwą balistykę: pociski z napędem są zawsze mniej celne od tych bez (no chyba ze są kierowane :) ), bo każda minimalna dewiacja jest od razu potęgowana przez ów napęd (ciąg silnika rakietowego). Po drugie, pociski o stabilizacji obrotowej są generalnie celniejsze od stabilizowanych brzechwowo - są mniej podatne na turbulencje, podmuchy wiatru a ruch wirowy pozwala w pewnym stopniu zrównoważyć niedokładności budowy (dlatego współczesnie nawet w pociskach o stabilizacji brzechwowej też się wprowadza niewielki ruch wirowy). No i wreszcie pociski do dział są wykonane bardzo precyzyjnie, wiadomo, muszą pasować do gwintu w lufie, odpowiednio małe tolerancje, precyzyjna obróbka... a w rakiecie no wiadomo, choćbyśmy się ze wszystkich sił starali to i tak proces spalania w silniku jest na tyle nieregularny że porównywalnej z działami celności po prostu nie będzie. Przeciętny rozrzut pocisków z dział jest rzędu kilku promili donośności, rozrzut rakiet - rzędu kilku procent.
Pozdro
Speedy
PL_Szczur
Posty: 16
Rejestracja: 2005-07-10, 01:20

Post autor: PL_Szczur »

Choc to nie moja specjalizacja, pozwole sobie zabrac glos w tej sprawie...

Po pierwsze bardzo niefortunnym jest porownywanie skutecznosci dzialania haubicy z wyrzutnia np. typu "Katiusza" chociazby z jednego powodu... Szybkosci do oddania pelnej salwy. Haubica wymagala przygotowania do strzalu, a chec ponownego jej przemieszczenia czynila ja bezbronna.

"Katiusze" nie bez powodu montowane byly na podwoziu samochodu "ZIS-6", a pozniej na "ZIS-151". Powod dla ktorego wybrano ten rodzaj nosnika byl taki, ze umozliwal on dosc szybki ostrzal (bez przygotowania jaki wymagaja np. haubice) duzej powierzchni (rozrzut rakiet byl dosc duzy i przekraczal przecietnie 5- 10 razy rozrzut altylerii konwencjonalnej).
Kompensowane to bylo jednakze wielkim natezeniem ognia, oraz wielka ruchliwoscia wyrzutni.
Np. dywizjon w skladzie osmiu wozow mogl oddac salwe 128 rakiet (!) Po oddaniu jeddnej, lub kilku salw, wyrzutnie musialy zmienic stanowisko ze wzgledu na jarzenie sie pociskow.

Jezeli wiec mielibysmy do czynienia z duza iloscia pojazdow mechanicznych znajdujacych sie w rejonie zesrodkowania, ktorym towarzysza mozdzieze i piechota, "Katiusza" niemiala sobie rownych jesli chodzi o zaskoczenie przeciwnika bardzo silnym ogniem, na dosc duzej przestrzeni, w ciagu bardzo krotkiego czasu.

Rakiety mogly byc odpalane co 0.5 sekundy (z kabiny kierowcy). Gotowosc wyrzutni do wystrzalu przy wyszkolonej zalodze zajmowalo 2-3 minuty, po czym pojazd tak samo szybko mogl sie przemiescic w inne miejsce ostrzalu, lub oddalic, czego zadna haubica w tak krotkim czasie osiagnac nie mogla.

To takie male spostrzezenie jako laika.
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

Witam!
A może jakoś uregulujemy dyskusję?
Bo moje wywody na temat niewielkiej przydatności wyrzutni npr do artyleryjskiego przygotowania natarcia, traktujecie jako totalną krytykę tej broni.
A wyjaśnienie, dlaczego danych t-t pojedyńczej sztuki jakiejkolwiek broni nie można bezkrytycznie przekładać na jednostkę wyposażoną w kilkadziesiąt jej egzemplarzy, uznajecie za krytykę zwycięskiej armii sowieckiej.

Podsumowując:
Milrek pisze:artyleria rakietowa ma inne zadania niż artyleria klasyczna.
Podobnie trudno stwierdzić co lepsze czołg czy samobieżna haubica :)
Chyba, że będziemy się zastanawiać, do jakich zadań będziemy używać czołgów, a do jakich haubic samobieżnych.

Milreku, nie zapominaj, że zmiana stanowiska ogniowego, nie polega jedynie na zaprzodkowaniu dział, przejechaniu na nową pozycję, oprzodkowaniu dział. Przede wszystkim na topodowiązaniu nowego stanowiska ogniowego i przygotowaniu wyliczeń do strzału - a to zajmowało w tamtym czasie ładnych kilka godzin.

Pozdrawiam
Ksenofont

P.S. Speedy - mniejsza celność rakiet zależy od tak wielu czynników, że ludzie się z tego habilitują ;-) . Ja chciałem jedynie pokazać - że tak powiem - niecelność dowódczą.
X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
adamo

Post autor: adamo »

Ksenofont:
Milreku, nie zapominaj, że zmiana stanowiska ogniowego, nie polega jedynie na zaprzodkowaniu dział, przejechaniu na nową pozycję, oprzodkowaniu dział. Przede wszystkim na topodowiązaniu nowego stanowiska ogniowego i przygotowaniu wyliczeń do strzału - a to zajmowało w tamtym czasie ładnych kilka godzin.
Suwaki artyleryjskie może były mniej dokładne od koputerów, ale za to niewiele wolniejsze. Naprawdę Twoje wypowiedzi często przypominają stary szmonces o swatach.



Speedy:
. Najbardziej zabójcze przy takim ostrzale są pierwsze pociski, to one własnie powodują większość ofiar. Potem się wszyscy już chowają, uciekają itp.
80% strat jest spowodowane przez pierwsze 10s ostrzału.
Ja bym jeszcze dodał działanie psychologiczne - do wszystkiego idzie się przyzwyczaić, nawet do parominutowego ostrzału, ale nagła nawała ogniowa nawet niezbyt celna może wystraszyć nawet najtwardszego weterana.

Ksenofont:
Janiku, rakiety schodziły mniej więcej co sekundę - przyjrzyj się na filmach archiwalnych.
A wziąłeś pod uwagę że te filmy były kręcone z inna prędkością przesuwu taśmy filmowej niż podczas późniejszej transkrypcji na video ?
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

adamo pisze:Ksenofont:
Milreku, nie zapominaj, że zmiana stanowiska ogniowego, nie polega jedynie na zaprzodkowaniu dział, przejechaniu na nową pozycję, oprzodkowaniu dział. Przede wszystkim na topodowiązaniu nowego stanowiska ogniowego i przygotowaniu wyliczeń do strzału - a to zajmowało w tamtym czasie ładnych kilka godzin.
Suwaki artyleryjskie może były mniej dokładne od komputerów, ale za to niewiele wolniejsze. Naprawdę Twoje wypowiedzi często przypominają stary szmonces o swatach.
Jak mi jeszcze powiesz, że przy każdej armacie/wyrzutni był indywdualny GPS, to się rzeczywiście pisaniem kabaretów zajmę. Ile trwało zajęcie stanowiska przez dywizjon artylerii???

Czy może Panowie wiedzą do czego dzisiaj używa się wyrzutni npr?
Do jakiego zadania zbudowano MLRS?
Jakiej amunicji sie używa?

Pozdrawiam
Ksenofont
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
Awatar użytkownika
janik41
Posty: 1326
Rejestracja: 2004-07-03, 22:16
Lokalizacja: Kopavogur
Kontakt:

Post autor: janik41 »

Jak mi jeszcze powiesz, że przy każdej armacie/wyrzutni był indywdualny GPS, to się rzeczywiście pisaniem kabaretów zajmę. Ile trwało zajęcie stanowiska przez dywizjon artylerii???
Ksenofoncie byłeś kiedykolwiek przy jakieś haubicy? bo na to żebyś widział obsługę haubicy w akcji to raczej nie ma co liczyć. Zmiana nastawów celu (razem w wyliczeniem wszystkiego) nie może twać dłużej niż uzyskanie gotowości bojowej po dojeździe na stanowiska. Czyli ok 5 min, bo w takim czasie armato-haubica musiała być gotpwa do otwarcia ognia, nie liczy się nastawów dla pojedyńczych dział, robi sie to dla całej baterii lub dywizjonu. Nie robi tego obsługa działa tylko rachmistrze przy wsperciu radzików. Gdyby moja brygada artylerii ciężkiej liczyła w ppodanym przez Ciebie czasie to piechota by nas wykopała ze stanowisk. Na zmianę stanowiska o 3-5 kilometrów mieliśmy czasamo 20-30 minut. Były wypadki że 12 tonowa haubica wywracała się na zakręcie. Tak się składa że służyłem w Węgorzewie w tamtejszej brygadzie im Bema.
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

janik41 pisze:Jak mi jeszcze powiesz, że przy każdej armacie/wyrzutni był indywdualny GPS, to się rzeczywiście pisaniem kabaretów zajmę. Ile trwało zajęcie stanowiska przez dywizjon artylerii???
Ksenofoncie byłeś kiedykolwiek przy jakieś haubicy? bo na to żebyś widział obsługę haubicy w akcji to raczej nie ma co liczyć. Zmiana nastawów celu (razem w wyliczeniem wszystkiego) nie może twać dłużej niż uzyskanie gotowości bojowej po dojeździe na stanowiska. Czyli ok 5 min, bo w takim czasie armato-haubica musiała być gotpwa do otwarcia ognia, nie liczy się nastawów dla pojedyńczych dział, robi sie to dla całej baterii lub dywizjonu. Nie robi tego obsługa działa tylko rachmistrze przy wsparciu radzików. Gdyby moja brygada artylerii ciężkiej liczyła w ppodanym przez Ciebie czasie to piechota by nas wykopała ze stanowisk. Na zmianę stanowiska o 3-5 kilometrów mieliśmy czasamo 20-30 minut. Były wypadki że 12 tonowa haubica wywracała się na zakręcie. Tak się składa że służyłem w Węgorzewie w tamtejszej brygadzie im Bema.
Janiku masz całkowitą rację, ale podajesz czasy z ćwiczeń na poligonie, czy na szkole ognia w czasach najnowszych, ale nie 40-50 lat wcześniej, na realnej wojnie, gdy zajmuje się stanowiska ogniowe w terenie zupełnie nieznanym, a mapy też nie były okazami precyzji (o ile w ogóle były) (nie mówiąc już o braku łączności).
Ja się nie kłócę, że nie można było przeładować katiuszę w pięć minut, ani że nie można było zmienić stanowiska ogniowego i przygotować się do otwarcia ognia w 20-30 minut. Można było. Ale raczej nie na wojnie, nie pod ostrzałem, nie z żołnierzami ze świeżego poboru i nie z oficerami rezerwy.
Przypomnij sobie chociaż z walk morskich, że prawie zawsze były kłopoty z otwarciem ognia, podziałem celów, łącznością itp.
Praktyka zgadzała się z teorią niesamowicie rzadko: Bismarckowi się ułożyło, Warspitowi się ułożyło, komu tam jeszcze?...
Myślisz że w strzelaniu lądowym szło im lepiej?

Ale powiedz mi jeszcze - te 20 minut - to było z wstrzelaniem się, czy bez?
A ogień prowadziliście wówczas z przygotowaniem, na uprzednio zadane cele, czy też na wezwanie?
No i czy ogień był obserwowany?
I gdybyś jeszcze wytłumaczył publice jak się ustawia działa na stanowisku ogniowym - takim nieprzygotowanym uprzednio i nie znanym dowódcy baterii: czy po prostu parkuje się je obok siebie?
Pozdrawiam
Ksenofont

P.S.
Przedwojenne tempo ognia:
75 mm - 120 strzałów na godzinę (36 dział w w godzinę odda 4320 strzałów)
105 mm - 60 na godzinę (2170 w godzinę)
155 mm - 40 (1140)
haubicy 100mm nie znalazłem.
X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
krzysiek

Post autor: krzysiek »

Może by tak podsumoweać trochę naszą katiuszę...

Zalety:
- było ich dużo
- duża liczba prowadnic na wozie (w porównaniu np. do nebelwerfera)
- wielka siła ognia pojedynczej salwy
- mobilność

Wady:
- słaba celność, duży rozrzut
- wielka wrażliwość wyrzutni na jakikolwiek ostrzał
- głowica z przodu i uderzanie w cel pod zbyt płaskim kątem mocno ograniczała rzeczywistą siłę rażenia pocisku (może właśnie po to pocisk ma relatywnie dużo mat. wyb., żeby niejako "wydobyć " odłamki po zagłębieniu się głowicy w ziemię?)

Co jeszcze?
Awatar użytkownika
janik41
Posty: 1326
Rejestracja: 2004-07-03, 22:16
Lokalizacja: Kopavogur
Kontakt:

Post autor: janik41 »

Ale powiedz mi jeszcze - te 20 minut - to było z wstrzelaniem się, czy bez?
A ogień prowadziliście wówczas z przygotowaniem, na uprzednio zadane cele, czy też na wezwanie?
No i czy ogień był obserwowany?
I gdybyś jeszcze wytłumaczył publice jak się ustawia działa na stanowisku ogniowym - takim nieprzygotowanym uprzednio i nie znanym dowódcy baterii: czy po prostu parkuje się je obok siebie?
Pozdrawiam
Ksenofont

20 min to do chwili otwarcia ognia. Najczęściej już podczas zmiany stanowisk baterie dostawały dane na temat celu. Polegało to na tym że brygada posiadała na podwoziu BWP urządzenia nasłuchowe wyglądały jak radar, dwa takie pojazdy już po 2-3 salwach potencjalnego wroga mogły namierzyć jego stanowiska. Inną metodą były punkty obserwacyjne, mające również za zadanie kierowanie ogniem jeśli był skierowany w zasięgu ich obserwacji, nie wiem czy BWP mogły ustalić celność ognia. Na ogół zakładając że przeciwnik posiada tego samego rodzaju pojazdy szkolenie polegało na oddaniu 4-5 salw i szybka ucieczka na nowe pozycje, dlatego często dane celu się nie zmieniały.
Działa baterii stały obok siebie jakieś 20-30 m jedno od drugiego. Krazy stały bardzo blisko dział tak że szyby drżały po każdej salwie.
Stanowiska nie szykowano, stawiano działa w otwartym polu, były elementy szkolenia związane z budową działobitni ale to było sporadycznie. Praca w baterii była podzielona, określenie następnego stanowiska należało do ludzi którzy nie brali udziału w prowadzeniu ognia. Pozostałe funkcje polegały na tym samym, czyli każdy miał wąski zakres obowiązków usprawniający działanie baterii jako całości. Oczywiście w ramach szkolenia ćwiczono zamienność funkcji. Służyłem w zabezpieczeniu technicznym brygady, dlatego nie wiem jak się odbywało strzelanie na wezwanie, ale pewnie tak jak podczas wojny, jednostką liniowym towarzyszyły punkty obserwacyjne artylerii.
Zablokowany