2 łyki automatyki

Gość

2 łyki automatyki

Post autor: Gość »

Na prośbę Miko - krótko o automatyce broni palnej
Na początek, żebyśmy się dobrze rozumieli. To co w dużych działach nazywa się zamkiem, ten interes z tyłu lufy, to w tych małych jest to komora zamkowa. A sam ten element zatykający lufę, klin czy trzon zamkowy czy jak mu tam to w tych małych to zamek właśnie. I będzie tylko o normalnej broni na scalone naboje z metalową łuską, bez udziwnień, żeby nie komplikować.

Układ z zamkiem swobodnym - chyba najprostszy automat jaki może być. Lufa jest w nim nieruchoma. W momencie wystrzału zamek dosunięty jest do lufy ale nie jest z nią powiązany (zaryglowany), a tylko dociśniety sprężyną żeby ot tak nie latał przy każdym ruchu broni. Gdy pada strzał zamek zaczyna się cofać, ale niezbyt szybko - bezwładność wynikająca z jego odpowiednio dużej masy powoduje że do momentu opuszczenia lufy przez pocisk zamek cofnie sie tylko o grubosc dna łuski. Po wystrzale oczywiście zamek cofa się dalej (po drodze następuje ekstrakcja łuski) napinając przy tym sprężynę powrotną, aż osiągnie skrajne tylne położenie; wtedy zaczyna wracać do przodu pod dzialaniem tej sprężyny (po drodze następuje podanie nowego naboju), ładuje nabój do lufy i dociska się do niej i może paść kolejny strzał. Zaletą takiego układu jest wielka prostota, niemal 100% pistoletów maszynowych ma tak. Wady pojawiają się gdy chcemy wykorzystać to w mocniejszej broni, zamek musi być wtedy odpowiednio masywny, a nie zawsze latająca duża masa wprawiająca broń w silne drgania to jest to o co nam chodzi.
Układ z zamkiem półswobodnym spotyka sie rzadziej. Tutaj zamek też nie jest zaryglowany, jednak jego otwarcie opóźniane jest przez jakieś dodatkowe urządzenie. Np. w rozwiązaniu firmy HK są to sprężynujące stalowe rolki które cofający się zamek musi po drodze wcisnąc w gniazda w scianach komory zamkowej. W konstrukcji Thompsona zamek musial cofając się popchnąc ukośny rygielek z jakiegoś tam stopu w rodzaju mosiądzu, który miał taką wlasnosc ze póki cisnienie było duże i zamek pchal mocno to tarcie też było duże i rygielek stawial duży opór; a jak ciśnienie spadało i zamek pchał słabiej to tarcie malało i rygielek sie przesuwał, pozwalając na otwarcie zamka. Modny obecnie jest układ w którym tłoczek, popychany gazami pobranymi z lufy blokuje ruch zamka póki ciśnienie odpowiednio nie spadnie (niektórzy klasyfikują to jako układ z odprowadzeniem gazów, jednak jego dzialanie jest raczej odwrotne). Zamek pólswobodny występuje głównie w konstrukcjach niemieckiej firmy HK, od pistoletów po karabiny maszynowe (a i chyba prototyp 12,7 mm też był). No i w słynnym pm-ie Thompsona znanym z gangsterskich filmów. Nie jest to układ popularny bo jest skomplikowany, trudno to zrobić tak żeby dobrze działało, choć oczywiście można, broń HK ma bardzo dobrą opinię.
Układ z krótkim odrzutem lufy - tutaj zamek jest już zaryglowany, w momencie wystrzalu jest z lufą jakoś powiązany. Rygle mogą być np. występami na lufie wchodzącymi w odpowiednie wycięcia w zamku (lub na odwrót), odryglowanie może nastepować przez przekoszenie - uniesienie tylnej czesci lufy tak by zamek się "odczepił", moze to też być układ z obrotem zamka, wymuszanym przez jakieś tam np. krzywki, który spowoduje że zamek się "odkręci" od lufy... W każdym razie dziala to tak: gdy pada strzał, lufa zaczyna cofać się wraz z zamkiem. Po pokonaniu bardzo krótkiej drogi następuje odryglowanie i lufa zatrzymuje się, osiągając swoje skrajne tylne połozenie. Zamek natomiast cofa się dalej sam (po drodze następuje wyrzucenie łuski) napinając sprężynę powrotną, aż osiąga swoje skrajne tylne położenie. Wtedy zaczyna wracać (pobierając po drodze nowy nabój), gdy dojedzie do lufy ładuje ją po czym zaryglowuje się i razem z lufą wraca w skrajne przednie położenie. Taki układ wymyślił Hiram Maxim w swoim pierwszym karabinie maszynowym, a także we wszystkich konstrukcjach pochodnych. Ma go też niemiecki MG42 i jego "potomstwo", no i prawie wszystkie automatyczne pistolety. I sporo działek i nkm-ów.
Układ z długim odrzutem lufy działa podobnie ale jednak trochę inaczej. Tutaj po strzale lufa cofa się wraz z zamkiem do skrajnego tylnego położenia, napinając swoją sprężynę powrotną i sprężynę zamka jednocześnie. W tym momencie dopiero następuje odryglowanie, zamek jest na moment przytrzymywany, natomiast lufa rusza do przodu (po drodze "zostawia" łuskę która zostaje wyrzucona) aż osiągnie skrajne przednie poŁozenie. Wtedy zwolniony zostaje zamek i też rusza do przodu (po drodze zabiera nowy nabój), dojeżdża do lufy, ładuje i rygluje się. Taki układ ma jedną zaletę, duża cofająca się masa "zjada" sporo energii odrzutu. Jest jednak skomplikowany i spotyka się go niezbyt często. Ale np. slynny 40 mm Bofors ma o ile pamiętam coś takiego. I taki km z I wojny, Chauchat. I lotniczy 40 mm Vickers (na Hurricanach).. tak że pare by się znalazło.
Układ z odprowadzeniem gazów - tutaj zamek też jest ryglowany. W bocznej scianie lufy znajduje się otwór, którym po wystrzale odrobina gazów wypływa do rury gazowej równoległej do lufy. Gazy naciskają na tłok, tłok popycha suwadło, suwadło zaś - zamek, powodując jego odryglowanie i popchnięcie w skrajne tylne położenie (po drodze następuje ekstrakcja) i napięcie sprężyny powrotnej, wracający zamek popycha suwadlo i tlok do pozycji wyjsciowej (jest juz po wystrzale i gazy prochowe wyplywają swobodnie z rury gazowej do lufy albo przez odpowiednie otworki na zewnątrz, rózne są szczegółowe rozwiązania) ładuje nowy nabój i zaryglowuje się. Układ w tej chwili bardzo popularny we wszelkiej broni automatycznej, karabinach, km-ach i dzialkach.

Jeszcze dwa pojęcia zaslugują na wyjaśnienie. Po pierwsze strzelanie z zamkniętego lub otwartego zamka - nie ma to nic wspólnego z zamkiem zaryglowanym czy swobodnym, a często jest to mylone. Zagadnienie dotyczy momentu w którym przerywana jest praca automatyki, gdy przerwiemy strzelanie. Jeśli po ostatnim strzale zamek wróci w przednie poŁozenie ładując kolejny nabój i tak zostanie, to bron strzela z zamka zamkniętego. Jeśli po ostatnim strzale zamek zostanie w tylnym położeniu - z zamka otwartego. To drugie rozwiązanie czesciej spotyka się w szybkiej broni maszynowej, gdyż sprzyja lepszemu chłodzeniu. To pierwsze np. w automatycznych karabinach, gdyż zamykający się z impetem zamek powoduje wstrząs broni co przekłada się na gorszą celność.
Druga często mylona rzecz to pływająca lufa i pływający odrzut. To pierwsze spotyka się np. w broni wyborowej (ale nie tylko) i oznacza że lufa jest osadzona w komorze zamkowej i nigdzie więcej, nie jest do niej przyczepione żadne łoże ani nic. Dzieki temu moze przy wystrzale drgac sobie w swój własciwy sposób, łatwy do uwzględnienia przy projektowaniu broni, celownika itp. Pływający odrzut polega na tym że strzał pada w momencie gdy elementy mechanizmu (zamek albo lufa i zamek albo coś tam) wykonują jeszcze ruch do przodu. Odrzut musi wyhamować ten ruch i dopiero zacząc cofanie zamka czy czegoś. Pozwala to znacznie zredukować ów odrzut ale znowuż jest to skomplikowane i niezbyt sie czesto spotyka.
Zablokowany