Hmm... co to znaczy "cywilizowany"?
Czy taki, w ktorym jeden pion nie ma pojęcia o tym, co robi drugi?
Bo tak to przecież wyglądało, najdobitniej w lotnictwie ale nie tylko.
W okresie pokoju rządzi MinSWojsk ale nie ma pojęcia, do czego przygotować wojsko, bo planami wojennymi zajmuje się GISZ i SG.
Rayski ma jakąś wizję lotnictwa, ale nie wie, czy ta wizja jest słuszna, bo w przypadku wojny to nie on będzie dowodził... szkoli pilotow na czas "W" ale nie jest pewien, czy szkoli ich własnie do wykonywania takich zadań, ktorych będzie oczekiwało od niego dowództwo lotnictwa; zaś dowódca lotnictwa przewidziany na czas wojny nie ma pojęcia, według jakiej doktryny byli szkoleni i organizowani jego opdwładni, ani na jakim sprzęcie będą wlaczyli, bo nikt tego z nim nie uzgadniał...
Pokojo0wa organizachja lotnictwa też się rozsypuje a powstają zupełnie owe jednoski, zaś część istniejących eskadr w ogóle ulega rozformowaniu - to jest "cywilizowane"?
Czy moze jednak lepiej do tego pasuje okreslenie "chaos"?
Podobnie w wojskach lądowych - Okręgi Korpusów są organami pokojowymi zaś na wypadek "W" - znikają... dowództwa są rozwiązywane a powstają nowe... nie wiadomo, po co, zaś doświadczeni dowódcy - organizatorzy marnują się czekając na przydział (choćby Tokarzewski, czekający na powierzenie mu dowództwa GO przez tydzień, zamiast jako najstarszy stopniem dowodzić GO na zachodnim brzegu Wisły już od najpóźniej 30 sierpnia...).
Jakoś np. we współczesnych Siłach Powietrznych USA nie widziałem rozwiązywania Skrzydeł, tworzenia jakichś nowych Grup etc., przenoszenia squadronów między jednym związkiem taktycznym lotnictwa a drugim... dowodztwa Korpusów/Armii istniejące w czasie pokoju istniały takze w czasie wojny i spełniały swoje zadanie bardzo dobrze => ot, popatrz sobie choćby na działania sztabów w wojnie w 1991 roku - czy ktoś tam wprowadzał taki chaos, jaki nam zafundowano tą rzekomo "cywilizowaną" strukturą?
Ba, nawet w takiej III Rzeszy kierowanie struktura administracyjną i wojskową było (przynajmniej na początku) ustawione sensowniej niż u nas - tam Wehrkreisów nikt nie rozwiązywal, tylko one dalej realizowały swoje zadania mobilizacyjne.
Widzisz, Ksenofoncie: problemem nie bylo "cywilne" kierownictwo nad armią (jakie ono cywilne, gdy Ministrem SprWojsk jest generał w czynnej służbie). Problemem bbyło to, że struktura pokojowa ulegała kmpletnemu rozsypaniu i demontażowni a zamiast niej tworzono strukturę zupelnie nową, co dodatkowo było komplikowane tym, ze takiego pzrejścia nigdy chyba nie ćwiczono i nie wiadomo było, jakie to moze przynieśc skutki. A skutkami było między innymi niezgranie sztabów i ich niekompletna organizacja, co znacząco rzutowało na caly proces dowodzenia wojskami w 1939 roku.
Zwracam Ci uwagę, że w takich np. USA nie ma czegoś takiego jak nasz przedwojenny "tor pokojowy" i "tor wojenny". Jest cywilne kierownictwo Departamentu Obrony, sa szefowie Departamentów Marynarki i Lotnictwa - cywile, z aparatem urzędniczym i maszyną biurokratczną (jak wszędzie) - a im podlega struktura wojskowa. Cywile zapewniają środki, dają dyrektywy i określają cele, jakim mają służyć siły zbrojne i ich poszczególne rodzaje, wreszcie zatwierdzają plany opracowane przez wojskowych. Wojskowi zas szykują się do realizacji celów stawianych przez cywilów i zabiegają o środki konieczne dla realizacji tych zadań. Przy czym "tor wojenny" aktywnie uczestniczy w tych pracach, bo te wszystkie plany, doktryny, wprowadzanie nowego sprzętu odbywa sie po akceptacji Komitetu Szefów Sztabów, zatwierdzającego plany wosjkowych i zabiegającego o zgodę na ich realizacje u cywilnego kierownictwa. A potem to idzie w dół - zadanie stawiają cywile zaś żołnierze realizują to zadanie środkami, jakie mają do dyspozycji.
A jak to wyglądało u nas?
Czy mógłbyś moze przybliżyć to we w miarę przystępny sposób? Kto u nas i za co odpowiadal, i jak wyglądało uzgadnianie współdzialania w przygotowaniu wojsk między "torem wojennym" a "torem pokojowym"?
No i wreszcie sprawa końcowa - do Twojej listy można też dodac Prezydent Stanow Zjednoczonych Ameryki, bo on też jest zwierzchnikiem "jednoosobowym", tak w czasie pokoju jak i wojny...