Powraca jak upiór ... po ponad roku nieobecności ... i znou rozgrzebuje stary temat .... ale nie z chęci udowodnienia, że PiSkorze sieją zamęt (zwłaszcza trochę dziwaczny ministerek MON, który to w latach 70tych ucciekł z Polski do USA, a potem był ...”korespondentem” CNN w Afganistanie w latach 80tych - dziwne, nie ....), ale z kilkoma faktami i przemyśleniami co do jadernego oruża, czyli broni jądrowej.
“Dart Stalin zapomina, że NATO i UW powstały przed 1960 rokiem, a dopiero kryzys kubański sprawił, że UW zaczęto brać za "poważnego" przeciwnika, czyli takiego, który da radę w arazie czego podjąć w ogóle walkę. NATO przewyższało w tym okresie UW we wszystkich możliwych wskaźnikach”
Poza ilością dywizji w Europie. Porównaj:
http://www8.brinkster.com/vad777/sssr-89-91/sssr.htm
www.army.mil/cmh-pg/books/Lineage/M-F/
Czyli sześć armii (w tym cztery zmechanizowane vel. pancerne) kontra jedna amerykańska dywizja (i co z tego, że “Wielka Czerwona Jedynka”), plus po dwie brytyjskie i francowa ..... eee.... francuskie, aż do Wojny w Korei. No a potem był przyrost, ale w zasadzie aż do rozwinięcia Bundeswehry było tragicznie, potem było już tylko ciężko. Amerykanie od lat pięćdziesiątych mieli pięć dywizji, po 1968 (wycofanie 24 DP) już tylko cztery (plus didaskalia, czyli dwa pułki kawalerii pancernej i od jednej do trzech dodatkowych brygad, wydzielonych z dywizji z kontynentu). Przewaga w wojskach konwencjonalnych zawsze była po stronie Układu Warszawskiego.
W uzbrojeniu jądrowym było gorzej - od 1953-54 roku w Europie masowo obrodziły eskadry (NATO i USAF) z F-86 (od F) i F-84 (od wersji G w górę), mogące przenosić “po bombce”, jakby powiedział Smoleń. Rosjanie mieli i broni, i SKUTECZNYCH środków przenoszenia o zasięgu powyżej 200 km jak na lekarstwo (Ił-28 z bombą 20 kT od 1955, ale rakiety R-1 i R-2 to jednak mizeria). Sytuacja zmieniła się od przełomu lat 50/60 - rakiety R-14 i R-12 (te same, co na Kubie) w Europie mogły siać spustoszenie. A gdy na skutek negocjacji po kryzysie kubańskim USA wycofało swoje Mace i Matadory z Europy to właściwie NATO zostało bez środków oddziaływania o zasięgu operacyjnym. Lotnictwa nie liczę. Dlaczego?
Swoje poglądy na użycie broni jądrowej wyłuszczałem już:
http://fow.aplus.pl/forum/viewtopic.php ... sc&start=0
(pod koniec) i choć są może krwiożercze, to je odtrzymuję. Uważam, że Warszawskoj Dogowor użyłby rakiet od ręki. Choćby właśnie po to, aby przejechać po lotniskach. Faktem pozostaje, że w wielu przypadkach same lotniska by nie ucierpiały, ale - tu wysuwam ważną moim zdaniem tezę (samolubstwo ze mnie wychodzi) - że po eksplozji w rejonie lotniska jest ono bezbronne. Samoloty, stojące w bunkrach oczywiście nie ucierpią, ale ... nie wystartują. Znajdźcie mi kamikadze, który przez chmurę pyłu, pozostałą po eksplozji, wystartuje. Znajdźcie mi silnik odrzutowy, który się nie zachłyśnie. A to daje lotnictwu atakującego czas na “poprawienie” lotnisku. Wynicowanie go na lewą stronę.
Pamiętajmy, że USA miały cudeniek średniego zasięgu w Europie jak na lekarstwo. 96 Pershingów i 150 lądowych Tomahawków (1988, stan na podpisanie układu o redukcji rakiet średniego zasięgu) to w mojej opinii liczba po prostu śmieszna ... czy to w konfrontacji z liczbą radzieckich (100 Temp-S/SS-12, 150 Ok/SS-23, 400 RSD-10 Pionier/SS-20, plus R-12 i R-14 - wówczas wciąż składowane, ostatnie 159 R-12 zniszczono w Maju 1990:
http://www.globalsecurity.org/wmd/world/russia/r-12.htm), czy liczbą potencjalnych celów... (popatrzcie choćby na 777 wojennych gorodków w NRD i 300 w Polsze - ile tego było w ZSRR???) Za to przypominam sobie, podaną w PKL dotyczącym Tornado, informację, że mógł dotrzeć do celów na Białorusi i Ukrainie dzięki promieniowi działania 1300 km. Drobna uwaga - na dużej wysokości. Nad NRD i PRL. Ja wiem, że komuniści to bezbożni dranie, a miłujące pokój NATO w każdym garnizonie miało komplet kapelanów, ale kilkaset cudów na pierwszy dzień wojny to by nie wymodlili. Nawet z pomocą el Padre Directore.
Co do jadernego oruża w LWP* - podtrzymuję tezę, że mielismy nosiciele, a głowice mieliśmy dostać od braci w wierze.Przykładzik: w nTW (nie pamiętam numeru, chyba z stycznia 2006, w tym samym było o singapurskich LaFajetach - może tak łatwiej znajdziecie) był wykaz znajdujących się na stanie polskiej armii zabawek do zabijania. Było 94 rakiety systemu Łuna. I aż 37 głowic. Co z pozostałymi? Generałowie zdefraudowali do palenia w kominku? Czy może tak miało być ... aż do dnia W?
Zalecam też
http://www.atominfo.org/raporty/warplan/ , szczególnie komentarz gem Odona.
A co do charakteru sojuszy ZSRR (defensywne czy ofensywne) - .... cytat z poczytnego (choć ja w niektóre z jego rewelacji nie wierzę) autora: Związek Radziecki nie jest agresywny - on tylko odpiera agresję. Na terytorium innych państw.
Co do rozwinięcia LWP raczej posiłkowałbym się wyżej cytowanym Suworowem (skrót do strony z tekstem poniżej, od słów “Why are there 20 Soviet Divisions in Germany, but only 5 in Czechoslovakia?“ do końca), czyli że oddziały zarówno polskie, jak i czechosłowackie weszłyby w skład frontów i armii radzieckich, choć nie bardzo wszystki suworowskie elementy układanki mi pasują. Raczej nie przewidywałbym samodzielnego tworzenia oddziałów większych niż armia, a i te z sporym udziałem oficerów radzieckich. Co do stacjonujących w Polsce 6 DSZmot.Gw. i 20 DPanc., to raczej uznałbym, że miały wejść w skład armii z 3-4 polskimi dywizjami, żeby jakoś uzasadnić radzieckie dowództwo nad całością. 20 DPanc. była na Śląsku (Świętoszów), 6 SZmot.Gw. (do 1982 - 90 DPanc.Gw.) - na Pomorzu (Borne-Sulinowo). Wschodnioniemieckie dywizje raczej też były do “rozparcelowania” - nie sądzę, żeby Rosjanie potrafili oddać choćby kompanię medycyny wenerycznej pod obce dowództwo.
http://slava.khersoncity.com/download/b ... _engl3.php
(nie znalazłem mniej kolorowej strony ... sorry)
Za przekazaniem polskich armii (sformowanych z POW i ŚOW, już nieważne, czy pod polskim czy radzieckim przewodnictwem) do frontów w NRD lub ich wchłonięcie przez fronty ciągnące z ZSRR przez nasze terytorium przemawia też ich usytuowanie - po armi na zapleczu - nazwijmy je umownie - Frontu Północno-Zachodniego (2 APanc.Gw. i 8 AGw.) - POW i Frontu Południowo-Zachodniego (1 APanc.Gw., 3 A i 8 AGw.) - ŚOW. Aby stworzyć polski front, trzeba by go skoncentrować na jednym z kierunków - a przerzut czy to ŚOW, czy to POW na teren drugiego z nich oznaczałoby przecięcie radzieckich linii komunikacyjnych wiodących z wschodu na zachód.
Za użyciem POW w Danii przemawia moim zdaniem to, że siły UW stacjonujące w niemieckiej pribałtice (czyli np dywizja z 2 APanc.Gw. plus dywizja-dwie z NAL) bez większych problemów poradziłyby sobie z dotarciem do linii Kilonia-Hamburg, zanim oddziały POW dotarłyby do obszaru działań. Powód - po przekroczeniu granicznej (a więc tragicznej do obrony) w tym rejonie Łaby nie ma większych przeszkód wodnych. Przeszkody natury niegeograficznej to niemiecka 6 DGPanc. (do końca uzywająca najsilniej opancerzonych czołgów NATO, czyli Leopardów-1 - wg Zieliński “Siły Zbrojne Sąsiadów Polski”, Warszawa 1992) i duńska Dywizja Jutlandzka (o ile Duńczycy nie chcieli by się bronić dopiero na Kanale Kilońskim) na Centurionach (brakuje machikuł, pilium, “żółwia” i innych legionowych didaskaliów). Można było spokojnie założyć, że Polaków rozwinie się dopiero na północny zachód od Kilonii.
Aha - o armiach UW na
http://www8.brinkster.com/vad777/ nie czytajcie: to, co piszą o LWP (
http://www8.brinkster.com/vad777/sssr-8 ... d-nato.htm ) to się nie kupy, ni innych fekaliów nie trzyma.
Pozdrawiam
Krzysztof Miller
(PS sorry za roczne z okładem milczenie, ale ciężko pracujący, żonaty i dzieciaty facet ma naprawdę mało czasu na jakiekolwiek hobby - mniej lub bardziej zboczone)
------------
* - LWP, czyli Ludowe Wojsko Polskie, a nie Ledwie Wystarcza na Paszę ...