PiterNZ pisze:Andrev pisze:1. Propozycja fortyfikowania granicy i opierania swojej strategii o obronę stałą:
- W niektórych rejonach tak, w innych nie. W rejonach sprzyjających obronie, lub w rejonach krytycznych dla obrońcy tak, w pozostałych niestety nie. W górach itp skromne nawet fortyfikacje czynią słabą nawet obronę nie do złamania. Jest ekonomicznym wydać tam trochę forsy, i więcej się o ten odcinek granicy nie martwić. Rejony krytyczne z kolei dla obrońcy, to przedewszystkim pozycja mławska, kierunek wyprowadzający, ze śląska opolskiego, na piotrków i warszawę, górny śląsk i pomorze. W tych miejscach widziałbym wzmocnienie obrony żelbetowymi schronami typu ciężkiego i lekkiego. Nie chodzi bynajmniej, o jakąś tam obronę stałą, lecz o umozliwienie zmobilizowania własnej armii. Obchodzenie tych pozycji, lub ich zdobywanie powinno zająć nieprzyjacielowi tyle czasu, aby własna armia zdołała się rozwinąć i podjąć walkę (bynajmniej nie mówię tu o zwyciężaniu).
Ponieważ fortyfikacji nie da się wybudować nagle Niemcy znając wcześniej ich rozmieszczenie mogliby zaplanować uderzenie w zupełnie innych miejscach. Dla nas wcale nie oznaczałoby to możliwości wycofania sił z fortyfikacji ponieważ naprzeciwko byłyby niemieckie DP. W sytuacji którą opisałeś mogliby spokojnie wyprowadzić uderzenie np. przez Wielkopolskę.
Poza tym do obrony fortyfikacji w skali, którą opisałeś konieczne byłoby wcześniejsze rozwinięcie na nich całkiem sporych sił - liczonych w DP.
W latach 20 i 30 były dwa naturalne kierunki uderzeń (ze względu na "jakość terenu" i konieczne odległości do osiągnięcia założonych celów). Właśnie z Pomorza i z Opola. Tym sposobem Niemcy zakładali kleszcze wokół wszystkiego co znajdowało się pi razy drzwi w Wielkopolsce i okolicach. Jeśli samym tylko zbudowaniem frortyfikacji zmusilibyśmy nieprzyjaciela do wyprowadzenia głównego uderzenia przez wielkopolskę, to od razu wygrywamy pierwszą rundę. Nie ma żadnych Schliefenowskich okrążeń operacyjnych itp.
Po aneksji Czech doszła jeszcze możliwość założenia drugich "dalekich" kleszczy (którą realizowały w praktyce 3 i 14 armia). Tak czy siak. Najbardzie niebezpieczne dla Polski zawsze jest uderzenie które wyprowadziła w praktyce 10 armia (ubezpieczona i wpierana na skrzydle przez 8 armię) a w szczególności jej pancerny taran czyli XVIkpanc. To tutaj właśnie teren powinien być szczególnie przygotowywany do obrony, ponieważ istniała PEWNOŚĆ, że dojdzIe do walki. I, że w zasadzie tutaj rozstrzygnie się los wszystkich sił ktróre znajdą się na pólnocy i na lewym brzegu wisły (w realu - Armie Pomorze, Poznań, Łódź i Prusy). Tylko powstrzymanie Niemców w tym miejscu dawało szansę wyjścia z matni armii Pomorze. TO NAJGROŹNIEJSZE MIEJSCE. Jeśli nieprzyjaciel zdecydowałby się na czasochłonne obchodzenie tej pozycji, wtedy jest operacyjnie przegrany. Wszystkie siły polskie które chciał dopaść jeszcze na lewym brzegu wisły "dały nogę".
Drugim naturalnym miejscem ataku była pozycja Mławska i Rożan. Tu teren był z pewnością lepszy do obrony (naturalnie osłaniany przeszkodami "bgienno wodno leśnymi"). Zdrugiej strony było stamtąd bardzo blisko do Warszawy, ale z trzeciej w Prusach nie mogło "natychmiast" ześrodkować się jakieś potężne ugrupowanie uderzeniowe. Tutaj natarcie wymagało czasu, a w razie niepowodzenia możnabyło liczyć, że "coś się jeszcze poradzi".
Po trzecie Pomorze. Tu też wiadomo było, że dojdzie szybko do intensywnej walki w której każda godzina będzie na wagę złota. Przeciwnik realizował tutaj bowiem dwa ważne cele. Odcinał nas od pomorza, łączył się z Prusami, i w konsekwencji otwierał sobie drogę lewym brzegiem wisły kierunek na Warszawę w celu połączenia się z siłami uderzającymi szosą Piotrkowską. Z drugiej jednak strony, przy rozsądnym (nawet nie błyskotliwym) dowodzeniu po stronie polskiej nie mogło tu byc mowy, o jakimś dramatyźmie taktycznym. Po prostu będziemy szybciej lu wolniej spychani od czoła w tył. Kłopot tylko, czy ten "tył" się nagle nie skończy jak w realu (Bzura). Ale po to właśnie ma być pozycja obronna w rejonie armii Łódź i w szczególności na prawym skrzydle armii Kraków.
Śląsk to nasze zaplecze ludnościowo ekonomiczne, więc po prostu rozsądnie było go bronić w każdych czasach jak długo można. Po aneksji Czech dodatkowo weszły wspomniane już względy operacyjne.
Reasumując. Należało rozbudowywać obronę stałą (i to w miarę mozliwości wielopasową) przede wszystkim w dwóch miejscach:
- na kierunku wyprowadzającym z Opola na Piotrków i Warszawę
- Na pozycji mławskiej
W miarę możliwości
- Rozbudowanie "straceńczej" obrony stałej na pomorzu nie dawało może wielkich operacyjnych korzyści ale gwarantowało ileś tam set ukatrupionych żołnierzy wehrmachtu, ileś tam spalonych czołgów itd. i dodatkowo za każdą dodatkową godzinę ileś tam set zmobilizowanych i rzuconych do walki polskich żołnierzy.
- Rozbudowa obrony na górnym śląsku też była sensowna jak na pomorzu i dodatkowo broniła ekonomicznego serca kraju jak długo się da.
Andrev