No i tu nie ma co dyskutować:KWidziu pisze:"Odwód,
1/ siły i środki wydzielone ze składu wojsk będących do dyspozycji,
2/ nie zaangażowane początkowo w walce i zachowane: a) na wypadek konieczności zadań nieprzewidzianych, które mogą wyniknąć dopiero w toku działań boj.; b) w celu ich użycia w momencie rozstrzygającym." za: Mała Encyklopedia Wojskowa, t. 2, Warszawa 1970, s. 493.
1/ Armia Poznań była wydzielona ze składu wojsk, (armia - Za LWW - Związek operacyjny [...] poszczególne armie działały samodzielnie bądź łaczono je w wyższe związki organizacyjne...)
2/ Była niezaangażowana początkowo w walce,
2a/ Została zachowana do zadań nieprzewidzianych, które wyniknęły w toku działań wojennych,
2b/ Uzyto jej w momencie rozstrzygajacym.
Armia Poznań spełnia wszystkie warunki powyższej definicji. (Nb. Tak sama jest w LWW, a barzo podobna - w OIW. Jeśli nie podoba się wam definicja - napiszcie nową)
Warto zwrócić uwagę, że warunki tej definicji spełnia także Armia Karpaty.
Skąd natomiast wzięła się legenda "kordonowego ustawienia wojska"?
Przede wszystkim z istnienia "Armii Odwodowej".
Polskie armie miały nazwy od miejsc postoju dowództwa. Dla armii odwodowj organizowanej w centrum kraju z jednostek wschodnich OK, dowództwo organizowało się w Warszawie, ale przez pół roku nie było wyznaczonego mp. dowództwa na czas "W".
Stąd też była ona umownie oznaczana jako Armia "Odwodowa".
31 VIII nadano jej nazwę "Prusy" bodajże z powodu jakiegoś dworku (albo też dla zmylenia przeciwnika).
(Podobnie było i na fronice wschodnim - w przeciwieństwie do armii osłonowych armie odwodowe nie miały stałej nazwy.)
Istnienie w czasie pokoju Armii "Odwodowej" (tj. "Prusy") sprawiło, że propagandyści tylko ją uważali za armię odwodową. Byli zbyt tępi (czy może leniwi) żeby sprawdzić, co oznacza słowo "odwód".
Armia "Poznań" była armią odwodowa apriori, a Smigły naszkicował sposób jej użycia na długo przed 1 września. Mamy o tym relacje zarówno Kutrzeby:Zelint pisze:Dobrze napisane KWidziu. Armia Poznań stała się armią odwodową de facto, czyli już po rozpoczęciu działań wojennnych.
Wątpliwe czy Śmigły-Rydz przewidywał takie zadanie dla Armii "Poznań" przed wybuchem wojny.
Rómmla:Kutrzeba pisze:Siły polskie zebrane w Wielkopolsce stały jakby na skrzydle każdej ofensywy niemieckiej, któraby zmierzała do uderzenia w serce Polski – Warszawę – z zachodu. Czy taka ofensywa wychodziłaby ze Śląska kierując się przez Łódź na Warszawę, czy też z Pomorza przez Bydgoszcz i Noteć ku centrum Polski, zawsze siły nasze zebrane w Wielkopolsce groziły ruchom niemieckim. Była to stała i skuteczna groźba. [Tadeusz Kutrzeba, Bitwa nad Bzurą, Warszawa 1959, s. 19]
Niestety, nie mamy wspomnień Śmigłego, ale za to możemy wesprzeć się opinią najpoważniejszego z badaczy 1939 roku:Rómmel pisze:Muszą być gdzieś odwody Naczelnego Wodza, które wejdą do akcji wykorzystując zdobyte dane o kierunkach uderzania i siłach nieprzyjaciela. [...] Armia Poznań gen. Kutrzeby i armia „Prusy” gen. Dąba-Biernackiego – bezsprzecznie musiały tu odegrać rozstrzygającą rolę. [...] Na skrzydłach mojej rozciągniętej armii stoją dwa zgrupowania odwodowe. Jedno to armia „Poznań” gen. Kutrzeby”, drugie – armia „Prusy” gen. Dąba-Biernackiego w rejonie Tomaszowa. Zgrupowania te są odwodami Naczelnego Wodza do chwili, kiedy nie będą związane uderzeniami nieprzyjaciela. [...] Jeżeli Naczelne dowództwo przydzieliło mi trudne zadanie kozła ofiarnego [...] to tylko dlatego, ażeby mogły interweniować odwody Naczelnego Wodza. Odwodami tymi były armia „Prusy” i armia „Poznań”. [Julisz Rómmel, Za Honor i Ojczyznę, Warszawa 1958, s. 17-18]
Jerzy Romuald Godlewski pisze:Bitwa nad Bzurą jest jaskrawym przykładem konsekwencji wynikających w nieunikniony sposób z pierwotnego rozwinięcia sił Armii „Poznań”. [J. R. Godlewski, Bitwa nad Bzurą, Warszawa 1973, s. 20.]
Armia Poznań nie miała zasłaniać drogi na Warszawę - to było zadanie Bortnowskiego.Zelint pisze: Założenia z marca 1939 przewidywały jedno z głównych uderzeń właśnie z Pomorza. Armie Poznań i Pomorze działając wspólnie miały to uderzenie powstrzymać. Zwróccie uwagę na ugrupowanie wyjściowe Armii "Poznań" - przydzielona jej 26 DP z mobilizacji marcowej znalazła się właśnie na skrzydle północnym.
Jeśliby główne uderzenie niemieckie poszło właśnie z Pomorza wzdłuż Wisły to wspólne silły Armii "Poznań" i "Pomorze" mogłyby się okazać za słabe by się im przeciwstawić. Potrzebne byłyby do tego i 25 DP i odwód "Kutno" i być może coś jeszcze. Dla wsparcia Armii "Łódź" zabrakłoby już sił.
Po zajęciu Czech, Śmigły musiał przygotować się do odparcia ataku zarówno z Pomorza, jak i ze Śląska . Wybrał rozwiązanie optymalne – w razie ataku z północy na Warszawę główne uderzenie przyjmuje armia „Pomorze”, armią odwodową „pierwszego użycia” jest armia „Poznań”, mogąca uderzyć na dywizje niemieckie obchodzące pozycje Bortnowskiego. Jeśli atak ten nie powiódłby się, po tygodniu mogłaby ruszyć kolejna armia odwodowa: armia „Prusy”. Natomiast w razie ataku z południa na Warszawę, główne uderzenie przyjmuje armia „Łódź”, armią odwodową „pierwszego użycia” jest armia „Prusy”, mogąca uderzyć na dywizje niemieckie obchodzące pozycje Rómmla. Jeśli atak ten nie powiódłby się, na Niemców mogłaby ruszyć kolejna armia odwodowa: armia „Poznań” .
No i tak było w rzeczywistości.
Tak więc Panowie - zarówno defincja encyklopedyczna, jak i wspomnienia dowódców, no i analiza działań wyraźnie wskazują, że Armia Poznań była armią odwodową.
Pozdrawiam
Ksenofont
P.S. Swoją drogą - czy gdyby Niemcy przeprowadzili głowne uderzenie GA Pólnoc nie zrealizowaliby celu wojny szybciej, sprawniej i bez pomocy Sowietów?
X