WYDZIELONE - Fronty

Tzaw1
Posty: 640
Rejestracja: 2006-05-03, 17:23
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tzaw1 »

Ksenofont pisze:Skoro więc nie zgadzam się z Twoim twierdzeniem, że 16 IX WP było już skazane na klęskę, to nie oznacza to, że skoro nie przegrywało, to musiało wygrywać.
Nie oznacza to nawet faktu, że był remis.
Tak sobie myślę... Na razie słyszałem o "Tertium non datur".
Byłobyż "Quartum datur"?
Z chęcią poczytam drogi X.


A... byłbym zapomniał
Andrev pisze:Tak czy siak.

Brakowało jednego szczebla dowodzenia miedzy WN i Dywizjami. Nie można sprawnie dowodzić 11 związkami operacyjnymi w pojedynkę, jeśli na dobitkę dowódcy tych związków nie mają o sobie nawzajem bladego pojęcia.
Obrazek
Awatar użytkownika
Zelint
Posty: 796
Rejestracja: 2005-09-24, 08:20
Lokalizacja: Władysławowo

Post autor: Zelint »

Ksenofont pisze:No właśnie, a jaki jest teraz?
Ksenofont pisze:P.S. No to jak z wiedzą a temay mojej działalności poza FOWowskiej?
Plan modernizacji Wojska Polskiego 1936-1942. Uwarunkowania ekonomiczne, technologiczne i społeczne. Bardzo chętnie przeczytam ją po opublikowaniu w formie książkowej. Przyda się publikacja, która sprostuje książkę Kozłowskiego.

http://www.historia.icenter.pl/pdf/List ... orskich%22

I nie traktuj nas na forum jak dzieci albo osób niedorozwiniętych umysłowo to nie będziesz się spotykał z agresją wobec swoich wypowiedzi.
Ostatnio zmieniony 2006-09-07, 07:25 przez Zelint, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4479
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Awatar użytkownika
Darth Stalin
Posty: 1200
Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
Lokalizacja: Płock

Post autor: Darth Stalin »

Zelint pisze:I nie traktuj nas na forum jak dzieci albo osób niedorozwiniętych umysłowo to nie będziesz się spotykał z agresją wobec swoich wypowiedzi.
Otóż to.
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów

Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

DS pisze:Prawdę mówiac czuję się nieco ogłupiały: w jaki sposób posiadanie wiedzy może uniemożliwić udzielenie odpowiedzi na pytanie???
No właśnie...
I dlatego niektóre kwestie pozostaną niewytłumaczalne.
Bądź zatem uprzejmy przyjąć to stwierdzenie na wiarę.
DS pisze:Co to znaczy: "nie zgadzam się z Moczulskim, ale stawiałbym na niego"? To się zgadzasz, czy nie? A może masz własną teorię? Jeśli tak, to ją przedstaw, a my się tutaj nad nią zastanowimy; jeśli będzie trzymała się kupy, to OK.
I prawdę mówiąc tym bardziej nie rozumiem, co masz na myśli - czego nie wiesz?
Bo skoro masz jakies podstawy żeby nie zgadzać się z obiema tezami, to może zaproponujesz jakąś własną?
Nie zgadzam się z Moczulskim, ale - mając do wyboru także Szubańskiego - stawiałbym na Moczulskiego, gdyż jest on bardziej rzetelnym badaczem (dokładniej zgłębia rzeczywisość), bardziej uczciwym historykiem (nie ulegał modom politycznym) no i bardziej utalentowanym.
Taka ocena działa nazywa się krytyką zewnętrzną.
Krytyki wewnętrznej nie przeprowadzałem
Nie mam więc żadnej teorii, a to, że się nie zgadzam z którąkolwiek, wynika z pokory - po prostu wiem za mało.
DS pisze:Czy znasz jakiś inny stan starcia oprócz wygranej, przegranej i remisu? Może nokaut techniczny? :lol:
Chociażby trwanie, wybacz, ale tylko Wszechmogący może wyrażać się o wyniku starcia, przed jego zakończeniem.
DS pisze:ja bym zaryzykował stwierdzenie, ze WP 16 września już tą klęskę PONIOSŁO, a potem to już byłoby tylko dobijanie...
I znów - Ty ryzykujesz, ja tego zrobić nie mogę. :roll:
DS pisze:Skoro nie przyjąłeś mojej tezy, to jaką tezę przyjąłeś? I jakie to byly powody przegranej, skoro nie te, które podawałem ja i inni forumowicze?
A czy posiadanie tezy jest obowiązkowe?
Zelint pisze:http:
Nieaktualne [aktualizacja: 2003.09.25]: nie używano terminu "plan" tylko "program", program nie był "sześcioletni" (choć niektóre jego elementy tak - np. lotnicze), nikt też wówczas nie używał terminu "modernizacja"...

Zelint pisze:Przyda się publikacja, która sprostuje książkę Kozłowskiego.
Oj przyda, przyda...
Zelint pisze:I nie traktuj nas na forum jak dzieci albo osób niedorozwiniętych umysłowo to nie będziesz się spotykał z agresją wobec swoich wypowiedzi.
Wybacz, ale zadawanie pytań, jest związane z nadzieją na uzyskanie odpowiedzi - więc traktuję cię jak najbardziej poważnie.
DS pisze:
Zelint pisze:I nie traktuj nas na forum jak dzieci albo osób niedorozwiniętych umysłowo to nie będziesz się spotykał z agresją wobec swoich wypowiedzi.
Otóż to.
:?

X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
Awatar użytkownika
Darth Stalin
Posty: 1200
Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
Lokalizacja: Płock

Post autor: Darth Stalin »

Akurat w przypadku nauki (bo tym jest historia) to ja się wiary w cokolwiek wystrzegam => historia nie jest religią.
NIe jest to także matematyka z aksjomatami.

Stąd rzeczonego twierdzenia nie przyjmuję.

Moczulski a Szubański - dalej jest to dla mnie dziwne podejście; to już prędzej uznałbym, że realne możliwości sytuowałyby się gdzieś pomiędzy tymi dwoma stanowiskami, chociąż blizej Moczulskiego, jeśli już... (aczkolwiek dla mnie Szubański jest mimo wszystko większym realistą).

Wynik starcia: wiesz, jeżeli np. w meczu siatkarskim jest 2:0 w setach, a w trzecim secie jest 18:0, to ja bym się nie spodziewał cudu...

Czemu nie ryzykujesz? Nadmiar ostrożności? :wink:

Teza - warto jakąś posiadać, choćby w celu umożliwienia wyboru między dwiema lub więcej możliwymi punktami widzenia; samo negowanie wszystkiego innego bez podania własnego stanowiska pozytywnego prowadzi raczej na manowce.

Ostatnie: otóż to => nie popisuj się swoją wiedzą, którą niewątpliwie masz. Wystarczy samo podanie faktu + źródła; chełpienie się dostępem do źródeł niedostępnych dla innych jest cokolwiek nieeleganckie i podpada pod Pychę i Próżność... a wiadomo, kto te cechy uwielbia... :x
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów

Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Andrev
Posty: 132
Rejestracja: 2005-08-03, 14:23

Post autor: Andrev »

Darth Stalin pisze: Wynik starcia: wiesz, jeżeli np. w meczu siatkarskim jest 2:0 w setach, a w trzecim secie jest 18:0, to ja bym się nie spodziewał cudu...
Albo jeśli jeden gość wymierzył w drugiego karabin pociągnął za spust i pocisk opuścił już lufę i jest 5 cm przed głową tego drugiego, to można już założyć, że zaraz zginie :)... O to właśnie chodzi.

And
specjalista ds. ogólnych
Posty: 117
Rejestracja: 2006-06-02, 17:49
Lokalizacja: emigracja
Kontakt:

Post autor: specjalista ds. ogólnych »

Gieneralnie dochodzimy do podobnych wniosków. Przyczem nie ma większego znaczenia, jak nazwiemy związki na samej górze – armie, fronty, grupy armii, hufce, legiony, watahy etc. Ważne, żeby było ich 3. Dlatego krytyka WC Andreva
No tak nie do końca, istnienie form organizacyjnych wyższego rzędu mogło mieć istotne konsekwencje ...polityczne.
Taki dowódca jednego z trzech / czterch frontów mógłby zaćmić gwiazdę Śmigłego wot i cała tajemnica
Nie oczekuj, że Xeno się wyzewnętrzni w kwestii SGO, GO, korpusów, armii, frontów gdyż znów wygląda na to, że testuje na forumowiczach jakieś swoje nowe tezy do doktoratu.
I znowu polityka - silny dowódca KA pod postacią DOKu w czasie pokoju mogłby niedajboże zmajstrować np. antysanacyjny zamach majowy? i co wtedy?
Poruszasz kwestie mobilizacyjne. O ile samo przeprowadzanie jej było sprawne dość, w sumie jakoś to szło o tyle same koncepcje były chybione
.
I to jest największa tajemnica wiary. Koncepcja armii wynikająca z tzw. planu modernizacji nie dawała żadnych szans w walce nawet z jednym przeciwnikiem nie mówiąc o dwóch bo
Nie było jednostek II fali, dywizje rezerwowe montowano z KOP itp. formacji
WP wystawiało tylko jeden rzut, co z definicji nie dawało możliwości prowadzenia działań za linią wisły.
Najśmieszniejsze jest to ,że zignorowano całkowicie pakt R-M "olewając" jego potencjalne skutki

Tymczasem wprowadzenie składów wojennych umożliwiłoby IMHO wystawienie 10-15 dywizji rezerwowych /przeliczeniowych/ extra w zachodniej Polsce, bez konieczności przewozów kolejowych i wydatków
Z tym jednak trudno sie zgodzić bo rezerwa musiał istnieć, chciażby żeby regenerować jednostki. Problem tkwi gdzie indziej. Atutem Polski były wyszkolone rezerwy ludzkie przy jednoczesnym braku możliwości ich wykorzystania z powodu miernego zaplecza przemysłowego. Otworzyłem inny wątek zamieszczając prowokacyjnie artykuł Wołoszanskiego przepisujący prawdę oczywistą,że widoki na wojnę w Europe stały sie jasne około roku 1936. To podjęte do niej przygotowania przez stronę polską są dowodem na całkowite oderwanie sie od rzeczywistości tzw. ekipy rządzącej.

Pewne trudności planowania sprawiała konieczność obrotowego uszykowania wojska – w wypadku wojny z ZSRS jednostkami pierwszorzutowymi powinny być odwodowe z planu zachodniego i vice versa.
No tutaj w duzy stopniu sami strzelilismy sobie w stopę. Na przykład wybór lokalizacji COPu wymuszał takie a nie inne ustawienie naszych wojsk na zachodzie i skazywał je na toczenie bitwy u granic kraju, bo w innym wypadku, wszytkie nakłady inwestyjne poniesione na ten (chybiony) pomysł należało puscić z dymem albo sprezentować Adolfowi ( co zresztą sie stało), a generlanie ... skazywał nas na całkowite uzależnienie od dostaw uzbrojenia w przypadku wojny z Niemcami, bo zakładanie ,że w strefie przyfrontowej da sie prowadzić produkcję zbrojeniową jest dziecinne.

Wojska szybkie. Okazuję się, że nie ma jakiejś gigantycznej różnicy między czołgami a kawalerią, być może Niemcy by nas rozdeptali przy swojej organizacji kopytami a nie rozgnietli gąsienicami.
Kutrzeba oceniał ,że "klasycznie" walczący Niemcy dojdą do lini wisły w 2- 4 tygodnie.
Zastoswanie Blitzkriegu daje nam fajny i łatwy "ekskjuz" że przecież i tak by się...nie dało.
Andrev
Posty: 132
Rejestracja: 2005-08-03, 14:23

Post autor: Andrev »

specjalista ds. ogólnych pisze:No tak nie do końca, istnienie form organizacyjnych wyższego rzędu mogło mieć istotne konsekwencje ...polityczne.
Taki dowódca jednego z trzech / czterch frontów mógłby zaćmić gwiazdę Śmigłego wot i cała tajemnica
Chyba coś w tym jest... Śmigły the sejwior :). W przypadku istnienia 3-4 dowódców operacyjnych z samej zasady musieliby oni podzielić się z marszałkiem odpowiedzialnością za los kraju. Tak samo byłoby z chwałą. Zwróćmy uwagę, że wszyscy kojarzą nazwiska dowódców niemickich armii i GA w 1939, ale kto pamięta kto von Brauschitscha?
specjalista ds. ogólnych pisze: I znowu polityka - silny dowódca KA pod postacią DOKu w czasie pokoju mogłby niedajboże zmajstrować np. antysanacyjny zamach majowy? i co wtedy?
Bo ja wiem? Spróbuj to jakoś rozwinąć.
specjalista ds. ogólnych pisze: I to jest największa tajemnica wiary. Koncepcja armii wynikająca z tzw. planu modernizacji nie dawała żadnych szans w walce nawet z jednym przeciwnikiem nie mówiąc o dwóch bo
Nie było jednostek II fali, dywizje rezerwowe montowano z KOP itp. formacji
WP wystawiało tylko jeden rzut, co z definicji nie dawało możliwości prowadzenia działań za linią wisły.
Najśmieszniejsze jest to ,że zignorowano całkowicie pakt R-M "olewając" jego potencjalne skutki
Nie rozumiem dlaczego brak jednostek II fali "z definicji" uniemożliwia walkę za linią wisły. Dlaczego?
Z tym paktem R-M to co niby miano zrobić? Już było za późno na zmiany. Można było się jedynie poddać bez walki, albo walczyć. Naród chciał walczyć (może dlatego, że wierzył w zwycięstwo, ale jednak chciał).
Wszystko co można byłom zrobić, to całą mocą od Monachium pchać Niemców na Aliantów, a Aliantów na Niemców. To była nasza jedyna szansa stania się "języczkiem u wagi". Pod koniec sierpnia wszyscy już wiedzieli co będzie dalej. Pakt R-M Tylko pogarszał nasze i tak już katasfrofalne położenie.
specjalista ds. ogólnych pisze:
Tymczasem wprowadzenie składów wojennych umożliwiłoby IMHO wystawienie 10-15 dywizji rezerwowych /przeliczeniowych/ extra w zachodniej Polsce, bez konieczności przewozów kolejowych i wydatków
Z tym jednak trudno sie zgodzić bo rezerwa musiał istnieć, chciażby żeby regenerować jednostki.
Tak właśnie - to jest racja.
specjalista ds. ogólnych pisze: Problem tkwi gdzie indziej. Atutem Polski były wyszkolone rezerwy ludzkie przy jednoczesnym braku możliwości ich wykorzystania z powodu miernego zaplecza przemysłowego. Otworzyłem inny wątek zamieszczając prowokacyjnie artykuł Wołoszanskiego przepisujący prawdę oczywistą,że widoki na wojnę w Europe stały sie jasne około roku 1936. To podjęte do niej przygotowania przez stronę polską są dowodem na całkowite oderwanie sie od rzeczywistości tzw. ekipy rządzącej.

\Masz na myśli to że w ogóle się do obrony przygoptowywano, czy to jak?
specjalista ds. ogólnych pisze:
Pewne trudności planowania sprawiała konieczność obrotowego uszykowania wojska – w wypadku wojny z ZSRS jednostkami pierwszorzutowymi powinny być odwodowe z planu zachodniego i vice versa.
No tutaj w duzy stopniu sami strzelilismy sobie w stopę. Na przykład wybór lokalizacji COPu wymuszał takie a nie inne ustawienie naszych wojsk na zachodzie i skazywał je na toczenie bitwy u granic kraju, bo w innym wypadku, wszytkie nakłady inwestyjne poniesione na ten (chybiony) pomysł należało puscić z dymem albo sprezentować Adolfowi ( co zresztą sie stało), a generlanie ... skazywał nas na całkowite uzależnienie od dostaw uzbrojenia w przypadku wojny z Niemcami, bo zakładanie ,że w strefie przyfrontowej da sie prowadzić produkcję zbrojeniową jest dziecinne.
Przesadzasz. COP'u nie zlokalizowano. On tam po prostu był (a był tam dlatego bo tam był węgiel). Trzeba by go przenosić, a to gigantyczne i kosztowne przedsięwzięcie. Próba przeniesienia ciężaru produkcji w centrum kraju skończyłaby się tym, że przez długi czas armia miałaby pewnie połowę swojego budżetu, albo jeszcze gorzej - bo przecież z czegoś trzeba rezygnować. Ostatecznie miałbyś w 1939 COP wokół Lublina, ale do obrony kraju wystawiłbyś np 25DP i 5BK...
Zmierzam do tego, że jednak najłatwiej produkuje się w czasie pokoju.

Andrev
specjalista ds. ogólnych pisze:
Wojska szybkie. Okazuję się, że nie ma jakiejś gigantycznej różnicy między czołgami a kawalerią, być może Niemcy by nas rozdeptali przy swojej organizacji kopytami a nie rozgnietli gąsienicami.
Kutrzeba oceniał ,że "klasycznie" walczący Niemcy dojdą do lini wisły w 2- 4 tygodnie.
Zastoswanie Blitzkriegu daje nam fajny i łatwy "ekskjuz" że przecież i tak by się...nie dało.
Masz rację. Niemcy mieli naprawdę doskonale zorganizowane i wyszkolone wojska. Mogliśmy się od nich uczyć, ale na pewno nie równać się z nimi. W planowaniu wojny np. To w ogóle mogliśmy im buty czyścić. Poza tym budżet wojskowy był w 1935 roku 20 razy większy a w 1939 50 razy większy od naszego. My po prostu nie mieliśmy szans na dłuższą metę. Nawet gdybyśmy serią błyskotliwych posunięć i szczęśliwich zbiegów okoliczności przetrwali pierwszy etap kampanii poobijani, ale w jednym kawałku, to w drugim oni by nas po prostu "zagonili na śmierć" prowadząc wojnę materiałową i tyle.

Andrev
Leszek
Posty: 151
Rejestracja: 2004-01-06, 09:42
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Leszek »

Andrev pisze:
Przesadzasz. COP'u nie zlokalizowano. On tam po prostu był (a był tam dlatego bo tam był węgiel). Trzeba by go przenosić, a to gigantyczne i kosztowne przedsięwzięcie. Próba przeniesienia ciężaru produkcji w centrum kraju skończyłaby się tym, że przez długi czas armia miałaby pewnie połowę swojego budżetu, albo jeszcze gorzej - bo przecież z czegoś trzeba rezygnować. Ostatecznie miałbyś w 1939 COP wokół Lublina, ale do obrony kraju wystawiłbyś np 25DP i 5BK...
Zmierzam do tego, że jednak najłatwiej produkuje się w czasie pokoju.
Andrev, co ty opowiadasz? Gdzie masz węgiel w okolicy Stalowej Woli, Mielca, Kraśnika, Rzeszowa? Przypomminam, że COP to generalnie obszar w widłach Wisły i Sanu i na północ od tychże wideł. Różne rzeczy tam wystepują - ale węgiel nie. Najbliższe złoże węglowe to tzw LZW - Lubelskie Zagłębie Węglowe, ale tu istnieje tylko jednak kopalnia i to wybudowana w latach 80.
Głupota nie boli...ale męczy bliźnich
Andrev
Posty: 132
Rejestracja: 2005-08-03, 14:23

Post autor: Andrev »

Leszek pisze:
Andrev pisze:
Przesadzasz. COP'u nie zlokalizowano. On tam po prostu był (a był tam dlatego bo tam był węgiel). Trzeba by go przenosić, a to gigantyczne i kosztowne przedsięwzięcie. Próba przeniesienia ciężaru produkcji w centrum kraju skończyłaby się tym, że przez długi czas armia miałaby pewnie połowę swojego budżetu, albo jeszcze gorzej - bo przecież z czegoś trzeba rezygnować. Ostatecznie miałbyś w 1939 COP wokół Lublina, ale do obrony kraju wystawiłbyś np 25DP i 5BK...
Zmierzam do tego, że jednak najłatwiej produkuje się w czasie pokoju.
Andrev, co ty opowiadasz? Gdzie masz węgiel w okolicy Stalowej Woli, Mielca, Kraśnika, Rzeszowa? Przypomminam, że COP to generalnie obszar w widłach Wisły i Sanu i na północ od tychże wideł. Różne rzeczy tam wystepują - ale węgiel nie. Najbliższe złoże węglowe to tzw LZW - Lubelskie Zagłębie Węglowe, ale tu istnieje tylko jednak kopalnia i to wybudowana w latach 80.
THX
Zmęczony już jestem COP, GOP... HOP :) Wszystko mi się pomieszało. Myślałem o śląskim okręgu... Z drugiej strony przeczyatj co napisał Specjalista. O walce w strefie przyfrontowej... Jemu chyba też się pomieszało ;)

Andy
specjalista ds. ogólnych
Posty: 117
Rejestracja: 2006-06-02, 17:49
Lokalizacja: emigracja
Kontakt:

Post autor: specjalista ds. ogólnych »

specjalista ds. ogólnych napisał:

I znowu polityka - silny dowódca KA pod postacią DOKu w czasie pokoju mogłby niedajboże zmajstrować np. antysanacyjny zamach majowy? i co wtedy?


Bo ja wiem? Spróbuj to jakoś rozwinąć.
No np. taki Sosnkowski mający pod sobą silny sztab plus kumpli na stanowiskach dywizji mogłby sie pokusić o pogonienie post sanacyjnych pajaców w stylu rydza.
Umyka troche problem politycznych uwarunkowań tego całego pomysłu z torem wojennymi i pokojowym
Nie rozumiem dlaczego brak jednostek II fali "z definicji" uniemożliwia walkę za linią wisły. Dlaczego?
Z tym paktem R-M to co niby miano zrobić? Już było za późno na zmiany. Można było się jedynie poddać bez walki, albo walczyć. Naród chciał walczyć (może dlatego, że wierzył w zwycięstwo, ale jednak chciał).
a czym chiałbyś walczyć ? sam skład zrupowań uderzeniowych wehrmachtu oceniano na 60-65 dywizji, z których praktycznie każda była silniejsza od Polskiego odpowiednika?
Jeżeli praktycznie całą Polską armię przeznaczono do bitwy granicznej a II rzutu wogóle nie zamierzano zmobilizywować to w wypadku przegrania tej bitwy, niemcy po uzyskaniu swobody operacyjnej zajmą resztę kraju.
Do R-M można było przygotować sie politycznie a nasze kierownictwo wyglądało na całkowicie zaskoczone.


\
Masz na myśli to że w ogóle się do obrony przygoptowywano, czy to jak?

źle sie przygotowywano

Masz rację. Niemcy mieli naprawdę doskonale zorganizowane i wyszkolone wojska. Mogliśmy się od nich uczyć, ale na pewno nie równać się z nimi. W planowaniu wojny np. To w ogóle mogliśmy im buty czyścić. Poza tym budżet wojskowy był w 1935 roku 20 razy większy a w 1939 50 razy większy od naszego. My po prostu nie mieliśmy szans na dłuższą metę. Nawet gdybyśmy serią błyskotliwych posunięć i szczęśliwich zbiegów okoliczności przetrwali pierwszy etap kampanii poobijani, ale w jednym kawałku, to w drugim oni by nas po prostu "zagonili na śmierć" prowadząc wojnę materiałową i tyle.
Nie mieli, improwizowali.
a ten 50 razy większy budżet musiał iść na budowę rezerwy materiałowej , floty, bombowców, lini zygfryda i iluś tam rzeczy na które II RP nie musiała (nie powinna była) wydawać.
Dysproporacja nie była tak wielka a na wiele rzeczy nie musielismy wydawać w przeciwieństwie do niemców
Przesadzasz. COP'u nie zlokalizowano. On tam po prostu był (a był tam dlatego bo tam był węgiel). Trzeba by go przenosić, a to gigantyczne i kosztowne przedsięwzięcie. Próba przeniesienia ciężaru produkcji w centrum kraju skończyłaby się tym, że przez długi czas armia miałaby pewnie połowę swojego budżetu, albo jeszcze gorzej - bo przecież z czegoś trzeba rezygnować. Ostatecznie miałbyś w 1939 COP wokół Lublina, ale do obrony kraju wystawiłbyś np 25DP i 5BK...
Zmierzam do tego, że jednak najłatwiej produkuje się w czasie pokoju.
no i trzeba było bronić tego COPu czy ŚOPu
Andrev
Posty: 132
Rejestracja: 2005-08-03, 14:23

Post autor: Andrev »

specjalista ds. ogólnych pisze:No np. taki Sosnkowski mający pod sobą silny sztab plus kumpli na stanowiskach dywizji mogłby sie pokusić o pogonienie post sanacyjnych pajaców w stylu rydza.
Umyka troche problem politycznych uwarunkowań tego całego pomysłu z torem wojennymi i pokojowym
No ciekawa hipoteza. Niestety nie wiem aż tyle o układach ;) w IIRP, żeby móc się ze spokojnym sumieniem zgodzić, lub nie. Ale powtarzam - wygląda to prawdopodobnie (byli spiskowcy boją się często spiskowców)
specjalista ds. ogólnych pisze:
Nie rozumiem dlaczego brak jednostek II fali "z definicji" uniemożliwia walkę za linią wisły. Dlaczego?
Z tym paktem R-M to co niby miano zrobić? Już było za późno na zmiany. Można było się jedynie poddać bez walki, albo walczyć. Naród chciał walczyć (może dlatego, że wierzył w zwycięstwo, ale jednak chciał).
a czym chiałbyś walczyć ? sam skład zrupowań uderzeniowych wehrmachtu oceniano na 60-65 dywizji, z których praktycznie każda była silniejsza od Polskiego odpowiednika?
Jeżeli praktycznie całą Polską armię przeznaczono do bitwy granicznej a II rzutu wogóle nie zamierzano zmobilizywować to w wypadku przegrania tej bitwy, niemcy po uzyskaniu swobody operacyjnej zajmą resztę kraju.
Do R-M można było przygotować sie politycznie a nasze kierownictwo wyglądało na całkowicie zaskoczone.
Aaaa o to Ci chodziło. O II rzut strategiczny a nie o II rzut mobilizacyjny. Trochę się niejasno wyraziłeś. Bo faktycznie II rzut mobilizacyjny istniał (dywizje z mobilizacji mieszanej i powszechnej).

Nie zgodzę się z koniecznością istnienia II rzutu strategicznego. Przy tej liczebności armii jaka była i z tą linią granicy do obrony + przewaga manewrowa nieprzyjaciela ustawienie armii w II rzutach strategicznych powoduje bardzo duże niebezpieczeństwo utraty I rzutu strategicznego (który z zasady musi się składać z najwartościowszych jednostek I fali mobilizacyjnej). Po drugie ponieważ w każdym wariancie wojny należało się liczyć z tym, ze Polska mobilizacja będzie nusiała być kończona w warunkach wojennych więc osłabianie I (nadgranicznego)rzutu strategicznego skraca czas walki na lewym brzegu wisły i tym samym zmniejsza również Polskie możliwości mobilizacyjne.
Zgadzam się, że nie pomyślano zawczasu o przygotowoaniu II (linia rzek) i III linii obrony (przdmoście rumuńskie). Chodzi głównie o terenową pracę oficerów, i o najsłabsze chociaż jednostki bojowe przesłony i wyższych oficerów odcinków (takich kolesi, co jak Kleeberg organizują obronę z tego co mają), o "podręczne" magazyny broni.
Innymi słowy można było przewidziec rejony koncentracji DP z mobilizacji powszechnej właśnie w pozycjach obronnych za linią rzek, tak, aby nie przechodziły przez nią niemieckie jednostki rozpoznawcze i inny plankton i aby pobite (lub nie) Polskie DP cofające się z I linii obrony wchodziły na przygotowaną inżynieryjnie II. Żeby od początku ktoś kierował obroną linii rzek.
specjalista ds. ogólnych pisze:
Masz rację. Niemcy mieli naprawdę doskonale zorganizowane i wyszkolone wojska. Mogliśmy się od nich uczyć, ale na pewno nie równać się z nimi. W planowaniu wojny np. To w ogóle mogliśmy im buty czyścić. Poza tym budżet wojskowy był w 1935 roku 20 razy większy a w 1939 50 razy większy od naszego. My po prostu nie mieliśmy szans na dłuższą metę. Nawet gdybyśmy serią błyskotliwych posunięć i szczęśliwich zbiegów okoliczności przetrwali pierwszy etap kampanii poobijani, ale w jednym kawałku, to w drugim oni by nas po prostu "zagonili na śmierć" prowadząc wojnę materiałową i tyle.
Nie mieli, improwizowali.
a ten 50 razy większy budżet musiał iść na budowę rezerwy materiałowej , floty, bombowców, lini zygfryda i iluś tam rzeczy na które II RP nie musiała (nie powinna była) wydawać.
Dysproporacja nie była tak wielka a na wiele rzeczy nie musielismy wydawać w przeciwieństwie do niemców
Dysproporcja była wielka. Nie dziwił cię nigdy gwałtowny rozrost niemieckich sił zbrojnych? Oni mieli wszystko przemyślane i opracowane. Fakt, że suche stwierdzenie, że budżet był ileś tam razy większy nic nie znaczy, ale zauważ, że Niemcy mogli sobie pozwolić na utrzymanie zmobilizowanej armii a my nie. Technologicznie (cywilizacyjnie) byliśmy o jedną (no moze pół :)) epoki w tyle. Jakoś i liczebność kadry oficerskiej, to już w ogóle przepaść. Nowoczesne postrzeganie wojny, planowanie, zdolności transportowe (sieć kolejowa i drogowa)... Niemcy byli w stanie produkować rocznie 10 razy więcej czołgów, 10 razy więcej km, dział, moździerzy, samochodów, butów, koszulek, manierek, chełmów, samolotów i czego tam chcesz jeszcze. I na dokładkę potrafili tworzyć i ćwiczyć plany operacyjne, mobilizacyjne, transporotwe w dziesiątkach wariantów a my nawet w jednym nie dawaliśmy rady... Po prostu nie było siły.

Andrev
Zablokowany