Dzęki za te ID:) Co do eksplozji komór - faktycznie, są często. Tak się właśnie przed chwilą skończyło starcie N3 konta Yamato - po bodaj piątej salwie Yamato (a 3 celnej) dziobowe komory N3 zrobiły efektowne bum i okręt poszedł na dno..
ps. czy to połączenie cech N3 i G3 to jest O3 - okręt z ID 030133?
A oto efekt starcia N3 i Yamato:
Ostatnio zmieniony 2010-12-22, 12:26 przez de Villars, łącznie zmieniany 1 raz.
A jeszcze odnosnie Hooda. Jedno zatopienie o niczym nie swiadczy. KGV tez raz poslal na dno Yamaciaka bez strat wlasnych...
Trzeba rozegrac iles walk I z uwagi na generator pseudolosowy warto zamieniac okrety miejscami.
A ta wielka dziura to byly komory. Nic innego tak duzej dziury nie zrobi.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
jeszcze mi się przypomniało - kiedyś robiłeś takie małe niemieckie POW z działami 380 mm - wiem że były niedorobione, ale mimo to - barzdo by mi się przydały:-)
Zdarzyła mi się dziwna sytuacja - walczyłem N3 przeciw Yamato i miałem już skasowane obie dziobowe wieże (nie ruszały się i nie strzelały), sprawna była tylko ta na śródokręciu. Niestety znalazłem się na takim kursie, że nie mogłem z niej strzelać (nadbudówka zasłoniła cel), więc zmieniłem kurs i dałem alt-t - i nic wieża nie strzela. Zresetowałem więc SKO (n), wieża wróciła w położenie "0" (dziobowe się nie ruszyły) i ponownie alt-t, dalej nic. PO którymś z kolei resecie SKO wieżę dziobowe wróciły do położenia "0". W końcu dałem alt-t i o dziwo - ruszyły się wieże dziobowe (ale nie strzelają), a trzecia stoi i ani sie myśli ruszyć..
Dłuższą chwilę manewrowałem pod ogniem Yamato nie mogąc się odgryźć i przestał w ogóle trafiać (jak się nie manewruje to z reguły trafia już drugą salwą a wkrótce jest po ptokach). Ogólnie na ciężki orzech do zgryzienia wygląda mi ten Yamato, zwłaszcza jak tak szybko się wstrzeliwuje..
Drugie podejście N3 kontra Yamato, taktyka jak dotąd czyli dużo manewrów, z tym że po wyłączeniu z akcji wieży na śródokręciu obrałem kurs wprost na Yamato z drobnymi zygzakami. Działa to o tyle, że długo udaje się mieć mniej uszkodzeń niż Yamato, pomimo regularnego trafiania w tego drugiego - on ma wpisany jakiś algorytm niezatapialności czy co? Potrafi strzelać z wszystkich dział nawet w takim położeniu:
N3 wygląda jeszcze dużo lepiej, choć właśnie otrzymuje trafienie które jest początkiem jego końca. Do tego momentu wydawało się, że może nawet wygrać:
Niestety, wkrótce zaczęła się katastrofa - oba okręty zatonęły, z tym że Yamato sporo później..
Podsumowując: Yamato jest cholernie odporny, szybko się wstrzeliwuje, ma świetną szybkostrzelność i znakomite skupienie salw. Bardzo trudny przeciwnik..
Nareszcie jakaś informacja zwrotna. Inni to czarna dziura, nie wiadomo nawet czy program działa.
Na razie jesteś jedyną osobą która może regulować sobie wysokość fali i tak zostanie.
Jakaś kara musi być.
Co do kłopotów z celowaniem z N3 to w sumie wiem na czym polegają, ale nie chce mi się z tym walczyć, bo cały algorytm strzelania jest do wymiany.
Sprawa jest dość prosta.
Komputer wybiera do celowania najdokładniejszy dalocelownik.
W przypadku okrętów brytyjskich najczęściej jest to delocelownik w wieży.
Jak wieża się obraca to dalocelownik razem z nią.
Jak wieża jest zniszczona to dalocelownik w niej też, więc system się przełącza na nastąpny.
Natomiast jak wieży kończy się amunicja, albo zalany zostaje przypisany do niej magazyn amunicji ( czyli kończy się amunicja ), to wieża staje w miejscu. Ale jest sprawna. Dalocelownik gubi kontakt z celem, nie może się obrócić ( bo wieża stoi ) w efekcie traci namiar i nie daje żadnych wskazówek na cel.
W przypadku zwykłego okrętu jak postawisz się rufą do przeciwnika to system przełączy na celowanie z rufowej wierzy w czasie kiedy dziobowy sektor będzie przesłonięty. N3 ma martwą strefę na rufie. Trzeba dobrze wycelować fragment gdzie dziobowe wieże już nie mogą celować a rufowa jeszcze tak. Jest to bardzo wąski fragment.
W sumie łatwe do ominięcia, wystarczy zamontować na wieży dowodzenia dalocelownik lepszy niż ten w wieży i po temacie. Do czasu aż dalocelownik z nadbudówki nie zostanie zniszczony a potem zalane dziobowe komory, wtedy sytuacja się powtórzy.
Reszta potem, czas nagli.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Wreszcie znalazłem "godnego" przeciwnika dla N3 hehe (dotąd przegrywał nawet z Hiraga) - chodzi o pancernik Gawriłowa 16x406. Bardzo mi się podoba ta bateria 16 dział (raz nawet celną salwą chyba z 10 pocisków w burtę napompował N3 10.000 ton wody do kadłuba i tym samym zafundował solidny przechył na burtę). Niestety, pancernik ten ma sporą wadę - za każdym razem (dosłownie) wylatuje w powietrze. Wcześniej czy później, ale zawsze się to dzieje..
przy okazji, z wielolufowych pancerników - marzyłby mi się Agincourt
Teraz odnośnie Yamaciaka.
Faktycznie jest to straszliwie trudny przeciwnik w starciu 1:1
Jeśli chodzi o pancerz i inne płyty, to opierałem się na "Battleship Yamato" i jego późniejszej polskiej wersji Janusza Skulskiego.
Jeśli chodzi o jakość płyt pancernych to dałem 0.92. Mam co do tego swoje wątpliwości, ale z braku lepszych wiarygodnych danych tak zostawiłem.
W każdym razie nawet przy tak beznadziejnych płytach ciągle okręt nadrabia grubością. I w pewnym stopniu ukosowaniem ( przy ostrych podejściach do celu to ukosowanie nie ma większego znaczenia, ale przy ustawieniu praktycznie całą burtą ma bardzo duże znaczenie ).
Do tego okręt bardzo dobrze zabezpieczony przed pociskami nurkującymi.
Torped w programie ( na razie ) brak, więc nie trzeba się nimi przejmować.
Co do salw. Cóż pierwotnie wychodziły mi nieco bardziej rozrzucone. Napisałem jakąś formułę odnośnie oddziaływania pocisków z sąsiednich luf na siebie nawzajem i dawała ona rozrzut na poziomie 500-600 metrów na dystansie 20 km ( dla Yamaciaka ). Potem ( zgodnie z danymi historycznymi ) dodałem opóźnienie 80 ms dla środkowej lufy ( jak się umieści kamerę w środku salwy z Yamato, to widać że środkowe pociski i na początku są do tyłu względem reszty ) i mi rozrzut spadł do jakiś 300 metrów na 20 km. Znów zgodność historyczna.
Także tu się nie przyczepicie.
Pociski nurkujące tu dają sporo zniszczeń. Historycznie wiele takich trafień nie było, ale w końcu ile strzelały japońskie pancerniki? A do tego ile pociskami ppanc?
Więc i okazji do testów praktycznych było mało.
Kierowanie ogniem.
Tu mam wątpliwości.
Otóż – Raczej nie można się spotkać z tezą o słabości 15 metrowych dalmierzy japońskich. Janusz Skulski pisał na wdechu o całym SKO, ale z tym to było gorzej – tu autorzy byli dość zgodni.
Tyle że jak się wczytam w szczegóły to mi wychodzi że problem z SKO Yamato polegał głównie na:
rozdzieleniu dalmierza od diectora, w efekcie obsługa directora mogła brać nastawy dla innego celu niż obserwowała obsługa dalmierza a w konsekwencji nie trafiało się w nic. Jeśli tej pomyłki nie było, to system działał. U mnie się nie mylą
Braku radarów. Przy dobrej widoczności to nie problem. A u mnie jest zawsze idealna widoczność
Braku stabilizacji dalmierzy. Może to i problem, ale jakoś anglicy też z tą stabilizacją nie przesadzali a trafiali celnie.
Kłopotliwym przełączaniu w razie uszkodzeń bojowych – cały system musiał pójść do pozycji 0 żeby można było przełączyć się między directorami ( czyli działa, dalmierze do pozycji 0, 90 lub 270 stopni, działa do kąta podniesienia coś 3 czy 5 ) i przełączenie trwało dość długo ( nie pamiętam konkretnych danych ). Jak nie ma zniszczenia directora to nie jest to problem.
Coś tam jeszcze margają, ale to dotyczy głównie walki w złej widoczności oraz synchronizacji z innymi okrętami.
Synchronizacji nie mam w ogóle. Fikuśnych patternów czy ladderów też nie. Więc przeciwnik przewagi nie ma.
W efekcie jeśli cel idzie stałym kursem i prędkością powinien ( moim zdaniem ) być szybko trafiony przez Yamato. Przy manewrowaniu niekoniecznie.
A co do szybkostrzelności dział – John Campbell podaje cały cykl ładowania. Trwał on 29,5 do 30,5 sekundy. Do tego opuszczanie dział do pozycji ładowania było łatwiejsze niż u konkurencji.
Efekty widać.
Choć jak się przeciwko Yamato da dwóch przeciwników to zwykle tych dwóch wygrywa. Choć z dużymi stratami. Ale zdarza się, że Yamato położy obydwu.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Pancernik Gawriłowa ma tą wadę, że ma bardzo cienkie pokłady. Toż to projekt z 1914 czy 1915 roku. Ale za to super dekapujące burty.
W praktyce ginie dość często, nawet bez eksplozji. Wystarczy mu dobrze poszatkować dziób i robi pięknego nura.
A co ten N3 taki słaby? U mnie zwykle wygrywa.
EDIT:
Wygrywa ze staruchami. W czasie II wojny to co innego.
Pierwotnej wersji dałem mało szybkostrzelne działa - w praktyce na poziomie strzał na minutę albo gorzej, z dużym rozrzutem, stosunkowo słaby SKO itp
Nic dziwnego że z II wojennym dość często przegrywa.
Wersja zmodyfikowana powinna sobie radzić lepiej.
EDIT EDIT:
A i jeszcze jedno. Generalnie ( znana ) zasada, im cięższe działa tym ich nosiciel lepiej się okręt czuje na większych dystansach.
na 20 km albo 24, N3 powinien sprawować się nie źle. Ma do tego solidny pancerz pokładowy.
Z 8 czy 10 km zwykle przegra z KGV
Ostatnio zmieniony 2010-12-22, 23:20 przez Maciej3, łącznie zmieniany 2 razy.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Co do tego algorytmu niezatapialności Yamato to oczywiście żartowałem, nie mam wątpliwości że opierasz symulację na maksymalnie wiarygodnych danych. Niemniej to co widzę, chwieje nieco moim wyobrażeniem o Yamato jako o kiepsko zaprojektowanym kolosie, który nadrabia rozmiarami. Nawet jeśli tak jest, to nadrabia skutecznie;)
A N3 nie wiem, co z nim, jak na razie wygrywa tylko z Gawriłowem, z Yamato przegrywa, a nawet raz z Hiragą. Innych konfiguracji jeszcze nie testowałem, ale na wszystko przyjdzie czas:-)
U mnie Yamato też burzy nieco wyobrażenia, ale w drugą stronę.
Dość długo żyłem w przekonaniu, że może on załatwić dwa dowolne pancerniki alianckie jak chce,
No cóż - może, ale potrzebuje sporo farta. Jednego załatwia jak chce.
Inna sprawa, że niektóre wady Yamato nie mają szansy się tu ujawnić. Samolotów brak, torped też. Zasięg cię tu nie obchodzi.
Był to okręt przeznaczony do niszczenia pancerników i to zadanie spełnia super.
Co do N3. Teraz już rozumiem.
Przegrana z Yamato nie dziwi.W końcu Yamaciak jest tak z 15 tys ton cięższy. To o czymś świadczy.
A jedna przegrana z Hiragą o niczym nie świadczy. Trochę niefarta, parę nurkowców i po sprawie. Trzeba rozegrać więcej walk.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
No fakt, na dłuższą metę Hiraga albo przegrywa, albo oba idą na dno, przy czym Hiradze zawsze wystarcza dużo mniej wody w kadłubie - w zasadzie jak ma parę tys. ton to już jest po zawodach, już marne 3000 ton potrafi narobić mu konkretnego przechyłu.. (to zdaje się robią te wysoko położone wieże potrójne) Co ciekawe - skupienie salw Hiragi jest równie rewelacyjne jak Yamato - praktycznie każde obramowanie celu gwarantuje mu co najmniej 1-2 trafienia.
Hiraga ma takie skupienie bo takie mu wpisalem. Bazowalem na skupieniu dzial Nagato. 3 lufowe wieze robily troche problemow I pociski mi za bardzo lataly, wiec dalem opozniacze jak na Yamato. Efekt jest jak widac.
Jak bardzo chcesz to moge mu dac rozrzut pancernikow USA z lat XX tych - czyli 2 km rozrzutu salwy na odleglosci 16 km strzalu.
No coz po przeczytaniu tych wynikow rozumiem dlaczego Amerykanie twierdzili, ze potrafia uzyskac nakrycie pierwsza salwa. Przy takich parametrach dzial to mozna nawet strzelac na oko zbez SKO I nakryc bedzie cos kolo 100%
A u Japonczykow salwy byly ciasne, oni dazyli do tego. Niechlubnym wyjatkiem sa krazowniki ciezkie, gdzie ich dziala po prostu dawaly "duzy" rozrzut cos na poziomie 500 czy 600 ( pisze z pamieci ) m przy dystansie 20 km
A statecznosc Hiragi jest slaba. Wysoko polozone wieze, duze nadbudowki I ksztalt kadluba ze scietym dziobem I rufa. W efekcie okret wymaga silnego kontrbalastowania bo inaczej robi fikolka. A u mnie kontrbalastowania brak.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Udało się zatopić Yamato. Sprawcą okazał się być Lion w wersji z 12x406. Niestety, sam przypłacił to stanem nie rokującym na przeżycie (czytaj - zatopieniem, ale na to mi się już czekać nie chciało ), choć do pewnego momentu wyglądało to nieźle. Mój błąd, że za bardzo skróciłem dystans.. No ale liczyłem, że jak Yamato coś nie trafia, to go z bliska szybko wykończę.. W końcu mam aż 12 dział.. A tu niespodzianka - nagle zaczął trafiać;-) Pojawiło się też sporo efektownych rykoszetów od wody - fajnie wyglądają i czasami można takim oberwać..
Przy okazji - czy program uwzględnia uszkodzenie/awarię maszynki sterowej? Bo na sam koniec Lion mi zaczął robić skręt w kierunku jakiego mu bynajmniej nie nakazałem, a wręcz odwrotnie..