Nity i inne łączniki na drewnianych żaglowcach

Techniczne zagadnienia okrętowe

Moderatorzy: crolick, Marmik

Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Nity i inne łączniki na drewnianych żaglowcach

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Nie wydaje się, aby żelazne trzpienie łączące z klinem poprzecznym były w ogóle nadmiernie chętnie stosowane na żaglowcach, chociaż niewątpliwie używano ich tak na okrętach wojennych, jak na statkach handlowych. Miały oczywiście ważne zalety – łatwość natychmiastowego napinania, czyli regulacji wszelkich luzów powstałych w trakcie eksploatacji okrętu, łatwość szybkiego rozłączania. Jednak ta pierwsza przewaga była do wykorzystania tylko w szczególnych miejscach – potrzebna była przestrzeń PROSTOPADŁA do trzpienia, a nie tylko równoległa do jego osi, jak w przypadku normalnego działania młotka, i nic nie mogło zakrywać końcówki, czyli nie mogła na to iść żadna kolejna warstwa drewna. Natomiast łatwość szybkiego rozłączania oznaczała także niebezpieczeństwo równie szybkiego rozdzielania przypadkowego, kiedy w pobliżu przesuwały się rozmaite elementy, jak np. działa, ich osprzęt i obsługa. Z pewnością to ograniczało liczbę miejsc, w których opłacało się korzystać z żelaznych trzpieni z klinem poprzecznym, ale żadnego kompleksowego zestawienia nie jestem w stanie podać. Wiem na pewno, że używano ich tam, gdzie prawdopodobieństwo częstego uszkadzania elementów łączonych, a więc także ich częstej wymiany, było duże. Dotyczyło to np. tzw. preventer plates (czyli żelaznych płyt kończących u dołu łańcuchy podwięzi wantowych), mocowanych do burty.
Co do lekkich pokładników przykrywających od góry otwór na śródokręciu w początkach ich stosowania, nie wykorzystywano takich łączników, ponieważ stosowano znacznie pewniejsze i wygodniejsze rozwiązanie. Wzdłuż przejść przyburtowych umieszczano (NA STAŁE) po kilka żelaznych widełek (kiedy pod koniec XVIII w. węzłówki podpierające owe przejścia otrzymały żelazne wzmocnienia, owe widełki stały się integralną częścią tych wzmocnień). Każdy pokładnik umieszczano jednym końcem w widełkach na jednym przejściu przyburtowymi, a drugim – w widełkach z przeciwnej strony, co dawało zarówno lepsze trzymanie, jak zapewniało większą szybkość montażu i demontażu.
Krzysztof Gerlach
ODPOWIEDZ