Zastanawiałem się nieraz, jaka jest granica takiego ludzkiego chamstwa. I gdzie ją można znaleźć. Bo przecież nie w naszym środowisku tych którzy interesują się marynarką wojenną – jej historią, dniem dzisiejszym. Mają dostęp do opracowań (nieraz niszowych) i chcą się wiedzą z innymi podzielić. Bo przecież pamiętamy wszyscy te czasy kiedy na nową pozycję o tematyce wojenno-morskiej czekało się latami. Jak na Jarmarkach kolekcjonerskich kupowało się rysunki okrętów z powielaczy, a planik w Morzu wywoływał skurcz serca. I rynek – na którym funkcjonowało kilka nazwisk. Teraz wszystko jest prostsze. Ale do rzeczy.
Zupełnie przypadkowo wpadł mi w ręce Przegląd Historyczno – Wojskowy nr 1 (234) 2011 roku. A w nim w dziale „Recenzje i omówienia” Wystąpienie Michała Glocka i Oskara Myszora pt. „O książce niesłusznie nagrodzonej”” . Po przeczytaniu ich opinii na temat książki Macieja K. Franza, Okręty lotnicze I wojny światowej, Gdynia 2009 ogarnęło mnie przerażenie. Takiej dawki złości, nienawiści, chamstwa trudno szukać. I to nawet nie o to chodzi, że z pewnymi uwagami nie można się nie zgodzić, ale o sposób w jaki ci Panowie to przedstawili. Czarą goryczy, a może szczytem - ale czego? braku kultury? jest fragment, który pozwolę sobie zacytować w całości […] Proponujemy, aby strony od 111 do 117 po prostu wyrwać. Można ich użyć do innych celów niż czytanie, bo do tego na pewno się nie nadają … .
Ten fragment jasno pokazuje tych panów. Zastanawiałem się nawet dlaczego powstał ten tekst. Co było siłą sprawczą, duchem tego wystąpienia.
Jedyne co przychodzi mi do głowy to przekonanie, że Pan Maciej niechcący wstąpił na podwórko, które Glock przypisał tylko sobie. A jest to to wszystko co wiąże się z flotą rosyjską, sowiecką. Bo mamy kilka autorytetów którzy znają się na rzeczy. Macierewicz na teorii lotu, Lato na piłce nożnej, a Zulu Gula na wszystkim. I do nich właśnie dołączył Glock. Nieomylny, dokładny z warsztatem naukowym godnym starej szkoły lwowskiej. Tylko, jak to mówią u mnie w górach tej słomy w butach, tak ciężko ukryć.
Panie Macieju – czekamy na pana prace. Bo każda z nich wnosi coś nowego, innego. No i dobrze, że Pan tak jak karawana idzie dalej.
