DYSLEKSJA
Moderator: nicpon
Szkoła powinna zachęcać do czytania. Może i HP nie wszystkim się podoba ale jest to książka któa może zachęcić młodych ludzi do sięgnięcia po następne. A jak mu isę spodoba to i kiedyś sięgnie po Dostojewskiego.
Natomiast lista lektur szkolnych, przynajmniej wtedy kiedy byłem licealistą była skonstruowana na zasadzie - i tak nie będą czytać więc szkoła przez te kilka lat niech wmusi w uczniów "kanon litertury".
Natomiast lista lektur szkolnych, przynajmniej wtedy kiedy byłem licealistą była skonstruowana na zasadzie - i tak nie będą czytać więc szkoła przez te kilka lat niech wmusi w uczniów "kanon litertury".
Zgadzam się w całej rozciągłości.
Harry Potter to nie jest lektura, któa trafi do Kanonu Literatury Klasycznej.
ALE - jest to dobrze napisana, ciekawa książka idealna do tego, by małego człowieczka przekonać, że książka nie gryzie.
Swoją drogą dobry polonista może z HP bardzo wiele wyciągnąć podczas lekcji języka polskiego, a z dziećmi, które przeczytały książkę, a nie streszczenie (do streszczeń zarasz przejdę) pracuje się zupełnie inaczej. I one zupełnie inaczej się rozwijają.
CO do streszczeń: Pewna jestem, że duża część uczniów podstawówek i zdecydowana większość licealistów zamiast czytać przydługie, nudne i dołujące lektury czyta krótkie, zwięzłe i.... koszmarnie napisane streszczenia.
Mam rację, panowie?
A takie streszczenie to prawdziwa kopalnia nie tylko błędów rzeczowych, ale również stylistycznych i gramatycznych. Zbrdnia przeciw językowi polskiemu. I zbrodnia przeciwku wyobraźni i samnodizelności myślenia, analizowania i wyciągania wniosków przez młodego człowieka.
Oczywiście ja nie mam pretensji do uczniów, że korzystają ze ściąg. Sama korzystałam i zrobiłabym to ponownie, gdybym miała do liceum wrócić. To nie ich wina, ze sięgają po pomoce.
Niemniej musimy mieć świadomość, że czytanie lektur w szkole i omawianie ich nie ma na celu ( a w zasadzie nie powinno miec na celu) jedynie poznania treści ksiażki i przysfojeniu "jedynej słusznej interrpretacji" podanej na gotowca przez znudzoną życiem nauczycielkę...
Harry Potter to nie jest lektura, któa trafi do Kanonu Literatury Klasycznej.
ALE - jest to dobrze napisana, ciekawa książka idealna do tego, by małego człowieczka przekonać, że książka nie gryzie.
Swoją drogą dobry polonista może z HP bardzo wiele wyciągnąć podczas lekcji języka polskiego, a z dziećmi, które przeczytały książkę, a nie streszczenie (do streszczeń zarasz przejdę) pracuje się zupełnie inaczej. I one zupełnie inaczej się rozwijają.
CO do streszczeń: Pewna jestem, że duża część uczniów podstawówek i zdecydowana większość licealistów zamiast czytać przydługie, nudne i dołujące lektury czyta krótkie, zwięzłe i.... koszmarnie napisane streszczenia.
Mam rację, panowie?
A takie streszczenie to prawdziwa kopalnia nie tylko błędów rzeczowych, ale również stylistycznych i gramatycznych. Zbrdnia przeciw językowi polskiemu. I zbrodnia przeciwku wyobraźni i samnodizelności myślenia, analizowania i wyciągania wniosków przez młodego człowieka.
Oczywiście ja nie mam pretensji do uczniów, że korzystają ze ściąg. Sama korzystałam i zrobiłabym to ponownie, gdybym miała do liceum wrócić. To nie ich wina, ze sięgają po pomoce.
Niemniej musimy mieć świadomość, że czytanie lektur w szkole i omawianie ich nie ma na celu ( a w zasadzie nie powinno miec na celu) jedynie poznania treści ksiażki i przysfojeniu "jedynej słusznej interrpretacji" podanej na gotowca przez znudzoną życiem nauczycielkę...
"The only rules that really matters are these: What a man can do, and what a man can't do."
moja polonistka miała na ten temat swoje zdanie.Niemniej musimy mieć świadomość, że czytanie lektur w szkole i omawianie ich nie ma na celu ( a w zasadzie nie powinno miec na celu) jedynie poznania treści ksiażki i przysfojeniu "jedynej słusznej interrpretacji" podanej na gotowca przez znudzoną życiem nauczycielkę...
ALE
czy to nie jest tak, że chęci czytania nabywa człowiek dużo wcześniej niż w wieku szkolnym? Mam w domu swego rodzaju poligon doświadczalny tzn. 1,5 rocznego bobasa, który tak przyzwyczaił się do "czytania", że ani myśli zasnąc bez bajeczki (tzn. tata czyta a mały pokazuje np zwierzątka na obrazkach). W ten sposób już wie, że ksiązeczka nie gryzie

-
- Posty: 123
- Rejestracja: 2004-03-04, 10:33
- Lokalizacja: Lublin
Dysleksja: od badań układu nerwowego do praktyki
W dniach 3-5 września 2004 r. w Warszawie (w Pałacu Kultury i Nauki - sala koncertowa) odbyła się międzynarodowa konferencja naukowa nt.: "Dysleksja: od badań układu nerwowego do praktyki".
niektóre wypowiedzi lekarzy:
-należy jeść dużo ryb i tranu,
-uprawiać świczenia poprawiające synchronizację półkul mózgowych,
-usuwać sprzed oczu dziecka teksty z błędami.
moje pytanie: od kiedy zezwalać dziecku na czytanie literatury wojennomorskiej??
W dniach 3-5 września 2004 r. w Warszawie (w Pałacu Kultury i Nauki - sala koncertowa) odbyła się międzynarodowa konferencja naukowa nt.: "Dysleksja: od badań układu nerwowego do praktyki".
niektóre wypowiedzi lekarzy:
-należy jeść dużo ryb i tranu,
-uprawiać świczenia poprawiające synchronizację półkul mózgowych,
-usuwać sprzed oczu dziecka teksty z błędami.
moje pytanie: od kiedy zezwalać dziecku na czytanie literatury wojennomorskiej??
"Im więcej czytam - tym więcej mam pytań"
Dokładnie tak jest. Im wcześniej tym lepiej. Szkoła i współćesny kanon lektur może jednak wypracowana przez rodziców chęć czytania u dziecka przytłumićMarek pisze:czy to nie jest tak, że chęci czytania nabywa człowiek dużo wcześniej niż w wieku szkolnym?

ChzPB pisze:od kiedy zezwalać dziecku na czytanie literatury wojennomorskiej??
Od kiedy tylko będzie miało na to ochotę.

"The only rules that really matters are these: What a man can do, and what a man can't do."
odnosnie streszczeń mam mieszane uczucia, bo sam wiele z nich napisałem, muszę jednak przyznać, że czasami ciężko jest załapać głębszy sens w czymś tak rozwlekłym jak Nad Niemnem, stąd moja "pomoc" dla tych, co nie mogą przebrnąć, powiedz sama Wampi, czytałaś Trylogię szczegółowo, tak jak rządają czasami dokładnej znajomości belfry? np. jaką minę miał dr Piotr w chwili zerwania z Joasią? i na co to komu, albo na ustnej maturze z polskiego belfer w ramach pytania pomocniczego karci ucznia pytaniem o okres dziejów polskich do zamierzonego zamachu na Cara i autentyzm historyczny...
dlatego czasami nie kwestia lektury jest problemem, tylko nauczającego, który może wydobyć, tylko musi chcieć
dlatego czasami nie kwestia lektury jest problemem, tylko nauczającego, który może wydobyć, tylko musi chcieć
Karolk ---> Czytałeś uważnie mojego posta? Tam przecież wyraźnie napisałam, że sama korzystałam ze streszczeń i rouzmiem tych, którzy je piszą i tych, którzy z nich korzystają.
Niemniej jest to zbrodnia przeciw ludzkości...
. Ale zbrodnia, która jest jedynie skutkiem innej zbrodni, a której imię jest: "kanon lektur szkolnych".
Niemniej jest to zbrodnia przeciw ludzkości...
"The only rules that really matters are these: What a man can do, and what a man can't do."
Ja chyba jakis dziwny jestem bo nigdy streszczen nie czytalem. Wolalem juz w ogole olac lektore niz sie streszczeniami bawic. Zreszta podobnie np na studiach nigdy nie przeczytalem zadnego podrecznika. Wolalem np piec "normalnych" ksiazek, nawet jesli tematycznie pokrywaly 1/5 zakresu podrecznika.
"Dobro i zło nie istnieją, tak jak życie i śmierć. Jest tylko działanie. Walka"
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
Notatki cudze tez nie. Mam uraz bo mi w podstawowce matka biegala pozyczac zeszyty jak chory bylem (brrrr*). W zwiazku z tym juz w ogolu wolalem lacza dostac niz sie z cudza pisanina meczyc, a na studiach to w ogole zlewalem. 
* W zwiazku z tym ze brala glownie od kolezanek to uraz byl jeszcze powazniejszy bo wszak trza bylo potem udowadniac laskom jaki to ja odlotowiec, wyluzowaniec i w ogole.
* W zwiazku z tym ze brala glownie od kolezanek to uraz byl jeszcze powazniejszy bo wszak trza bylo potem udowadniac laskom jaki to ja odlotowiec, wyluzowaniec i w ogole.
"Dobro i zło nie istnieją, tak jak życie i śmierć. Jest tylko działanie. Walka"
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
Wiesz co moja polonistka w tym celu zadawala takie glupie szczegolowe pytania zeby sprawdzic czy ktos faktycznie ksiazke czytal, bo wiadomo ze w streszczeniu takich "faktow" sie nie znajdzie, a w jej mniemaniu jak sie przeczytalo to "musowo" w pamieci utkwily.karolk pisze:odnosnie streszczeń mam mieszane uczucia, bo sam wiele z nich napisałem, muszę jednak przyznać, że czasami ciężko jest załapać głębszy sens w czymś tak rozwlekłym jak Nad Niemnem, stąd moja "pomoc" dla tych, co nie mogą przebrnąć, powiedz sama Wampi, czytałaś Trylogię szczegółowo, tak jak rządają czasami dokładnej znajomości belfry? np. jaką minę miał dr Piotr w chwili zerwania z Joasią? i na co to komu, albo na ustnej maturze z polskiego belfer w ramach pytania pomocniczego karci ucznia pytaniem o okres dziejów polskich do zamierzonego zamachu na Cara i autentyzm historyczny...![]()
dlatego czasami nie kwestia lektury jest problemem, tylko nauczającego, który może wydobyć, tylko musi chcieć


Wiele na temat dysleksji, dysgrafii i dysotrografii czytałam w swoim życiu, przeprowadzałam mase ankiet, wywiadów i przebrnęłam przez całą masę opracowań.
Wnioski z tego wyciągnęłam takie, że wszystkie te wady występowały u ludzi "od zawsze". Jest więc to czynnik biologiczny, pewne zaburzenie czynności mózgu.
Wracając do tematu powiem nawet więcej , sam cierpię na tę przypadłość i chyba to jest dziedziczne moje 3 córki też to mają w tym jedna we wszystkich trzech odmianach, ale za to jest najbardziej oczytana mimo że nauczyła sie płynnie czytać dopiero w 4 klasie , obecnie dzięki ciężkiej pracy jest stypendystką i jedną z lepszych uczennic . Ale książka jej z rąk nie wychodzi . Ja natomiast do czasu kiedy dużo czytałem nie robiłem tyle błędów co teraz . Chyba świadczy to o tym że bez książki nie łatwo jest żyć dysletykom , coś o tym wiem . Za moich szkolnych lat nikt by się do tego nie przyznał , żeby tylko do tego . Od urodzenia jestem mańkutem , ale wtedy było to ciś gorszego, na siłę przymuszono mnie do prawej ręki . Za to teraz mam lepiej bo jestem oburęczny.

Wnioski z tego wyciągnęłam takie, że wszystkie te wady występowały u ludzi "od zawsze". Jest więc to czynnik biologiczny, pewne zaburzenie czynności mózgu.
Wracając do tematu powiem nawet więcej , sam cierpię na tę przypadłość i chyba to jest dziedziczne moje 3 córki też to mają w tym jedna we wszystkich trzech odmianach, ale za to jest najbardziej oczytana mimo że nauczyła sie płynnie czytać dopiero w 4 klasie , obecnie dzięki ciężkiej pracy jest stypendystką i jedną z lepszych uczennic . Ale książka jej z rąk nie wychodzi . Ja natomiast do czasu kiedy dużo czytałem nie robiłem tyle błędów co teraz . Chyba świadczy to o tym że bez książki nie łatwo jest żyć dysletykom , coś o tym wiem . Za moich szkolnych lat nikt by się do tego nie przyznał , żeby tylko do tego . Od urodzenia jestem mańkutem , ale wtedy było to ciś gorszego, na siłę przymuszono mnie do prawej ręki . Za to teraz mam lepiej bo jestem oburęczny.


Rzeczywiście, prowadzone są badania nad tym, czy dysleksja może mieć też podłoże genetyczne. prawdopodobnie może, a więc pewnie twoja rodizna jest na to przykładem.
Mój brat miał nieszczęście urodzić się dysortografikiem 35 lat temu. I niestety wtedy jeszcze nikt o dysortografii nie słyszał, więc musiał maturę zdawać 3 razy...
Mój brat miał nieszczęście urodzić się dysortografikiem 35 lat temu. I niestety wtedy jeszcze nikt o dysortografii nie słyszał, więc musiał maturę zdawać 3 razy...
"The only rules that really matters are these: What a man can do, and what a man can't do."