Powracając do kwestii plagiatu i niedoszłej publikacji Pana Grzegorza Barciszewskiego. Postanowiłem dokładniej przyjrzeć się sprawie sprzed dwóch lat, kiedy to jako redaktor w wydawnictwie Napoleon V odrzuciłem propozycję wydawniczą Pana Barciszewskiego. Przez dłuższy czas biłem się z myślami, czy nie dopuścić jej do druku, lecz ostatecznie powiadomiłem wydawcę o swoich wątpliwościach. Decyzja była jednoznaczna - przedstawione przez Pana Barciszewskiego wycinki tekstu (plik pdf z wybranymi selektywnie stronami) są ewidentnym plagiatem.
Nigdy nie zamierzałem publicznie wypowiadać się w tej kwestii, jednak Pan Barciszewski doprowadził do takiej sytuacji, w której nie dość, że skorzystał z cudzej treści intelektualnej, to jeszcze nie potrafi przyznać się do błędu, który został mu zakomunikowany ponad dwa lata wcześniej. W miejsce konkretnych wyjaśnień mamy do czynienia z atakiem wybitnie personalnym i niezwykle absurdalnym, co moim zdaniem całkowicie zwalnia mnie z obowiązku zachowania tajemnicy redaktorskiej.
Poniżej test zgodności strony internetowej L. Klemena z niedoszłą publikacją Pana Barciszewskiego. Niestety, jak już wcześniej wspomniałem, wydawnictwo nie otrzymało całości książki, lecz wybrane strony.
1. Pierwotna strona L. Klemena -> http://dutcheastindies.iblogger.org/menado.html?i=1 (język angielski)
Zdjęcia:
Pobieżna analiza jest tragiczna - praktycznie każdy fragment nieopublikowanej książki Pana Barciszewskiego jest tłumaczeniem strony internetowej.
W takich okolicznościach nie należy się dziwić, że od kilku lat autor nie może znaleźć wydawcy na swoje ponad 800-stronicowe, zapewne jak uważa, wybitne dzieło. Jeżeli kiedykolwiek dojdzie do skutku publikacja tej książki, ostrzegam, iż będę pierwszą osobą, która przystąpi do jej lektury pod kątem naruszeń prawa autorskiego. Czytając Balikpapan, miałem nadzieję, że wystarczy uderzyć w stół, aby autor się ocknął, ale widzę, że sprawa jest bardziej skomplikowana.
Pozdrawiam serdecznie,
M.A.P.
G.Barciszewski - Purrysowe zwycięstwo MiO 4/2016
Re: G.Barciszewski - Purrysowe zwycięstwo MiO 4/2016
Zadziwiające te tłumaczenia pana Barciszewskiego...
Re: G.Barciszewski - Purrysowe zwycięstwo MiO 4/2016
Może też być zupełnie inaczej niż się wydaje na pozór W swojej praktyce zetknąłem się kiedyś z nieco podobnym przypadkiem autora, który w sposób zupełnie niezamierzony popełnił plagiat, choć trudno w tym przypadku mówić o jego winie...
Chodziło w wielkim skrócie o to, że jego rodzina wywierała nań tak silną presję na zajęcie się określonym "patriotycznym" tematem, że nie bacząc na jego wyraxny brak entuzjazmu "zatrudniła" mu asystentów , którzy faktycznie napisali zań od A do Z całe fragmenty książki bezlitośnie "piracąc" z londyńskich źródeł co w latach wykonywania tej pracy wydawało się zupełnie bezpiecznym rozwiązaniem (mało kto z kraju był w stanie do tychże materiałów zajrzeć a często w ogóle nie wiedział o ich istnieniu...) Jakoś jednak po latach się wydało no i ? Smutna historia - można było wykazać, że facet nie był w stanie plagiatu popełnić osobiście ale problemem było, że zgodził się na włącznie nieswoich fragmentów do swojej książki Sprawa ucichła z uwagi na koneksje rodzinne ale skończyło się tak, że autor zupełnie stracił motywację do pisania i do dziś wedle mojej wiedzy nie napisał już nic... Życie jest bogatsze od wyobraźni pisarzy niestety
Chodziło w wielkim skrócie o to, że jego rodzina wywierała nań tak silną presję na zajęcie się określonym "patriotycznym" tematem, że nie bacząc na jego wyraxny brak entuzjazmu "zatrudniła" mu asystentów , którzy faktycznie napisali zań od A do Z całe fragmenty książki bezlitośnie "piracąc" z londyńskich źródeł co w latach wykonywania tej pracy wydawało się zupełnie bezpiecznym rozwiązaniem (mało kto z kraju był w stanie do tychże materiałów zajrzeć a często w ogóle nie wiedział o ich istnieniu...) Jakoś jednak po latach się wydało no i ? Smutna historia - można było wykazać, że facet nie był w stanie plagiatu popełnić osobiście ale problemem było, że zgodził się na włącznie nieswoich fragmentów do swojej książki Sprawa ucichła z uwagi na koneksje rodzinne ale skończyło się tak, że autor zupełnie stracił motywację do pisania i do dziś wedle mojej wiedzy nie napisał już nic... Życie jest bogatsze od wyobraźni pisarzy niestety
Re: G.Barciszewski - Purrysowe zwycięstwo MiO 4/2016
To jest klasyczny ghostwriting.