Polecam artykuł Marka Świerczyńskiego w Polityce. Wprawdzie autor jak dla mnie nieco kontrowersyjny (zwykle pisze "pod tezę") jednak tym razem artykuł mi się podoba. Ważniejsze jednak są informacje, a ściślej "spekulacje", ponoć blisko źródła:
Czyli:Coraz głośniej mówi się bowiem – na razie nieoficjalnie – że do łask mają wrócić okręty nawodne. Wojsko opracowało zmienione wymagania dla programu Miecznik, który w założeniu miał być okrętem obrony wybrzeża klasy korwety. W nowej odsłonie Miecznik urośnie i będzie lepiej uzbrojony – będzie wielozadaniową fregatą. Nowe wymagania mają być wkrótce ujawnione i zaprezentowane potencjalnym dostawcom. To dobrze, bo obniżenie polskich ambicji okrętów tylko na Bałtyk, działających blisko brzegu i niezdolnych do przenoszenia szerszej palety uzbrojenia, było koncepcją dość powszechnie krytykowaną. Okręty nawodne, nawet duże, będą też dużo łatwiejsze do zbudowania w polskich stoczniach, które nie miały nigdy doświadczenia w budowie okrętów podwodnych. Z budową kadłubów nawet dla fregat polskie stocznie powinny sobie poradzić, wyposażeniem i uzbrojeniem zajmą się zapewne zagraniczni dostawcy. Zmiana wymagań oznacza też redefinicję potrzeb marynarki wojennej, która ma zrezygnować z planowanych trzech okrętów patrolowych „Czapla”. Gorsza wiadomość jest taka, że większy Miecznik pożre również fundusze wcześniej przeznaczone na zakup „Orki”. A to oznacza, że Polska będzie się mogła w zasadzie pożegnać ze zdolnościami podwodnymi. ORP „Orzeł” wyjdzie ze służby za kilka lat, kto wie, czy uda się go doprowadzić do pełnej sprawności. Potem dywizjon okrętów podwodnych trzeba będzie rozwiązać albo wysłać na wieloletni urlop. Chyba że ktoś zbuduje jakiś pomost.
Czapla do kosza
Miecznik staje się fregatą
Orka na później.
Najważniejsze pytania, na które odpowiedzi szybko nie poznamy, to ile byłoby tych Mieczników i z kim je zbudujemy oraz jak mocno przesuniemy Orkę?
W zasadzie to i tak nic się nie zmienia, bo nic się nie działo i szybko się nie stanie. Do ogłoszenia nowego PMT upłynie kilka m-cy, prace w odświeżonym programie (znowu FAK?) za kolejne kilka m-cy, potem negocjacje z potencjalnymi dostawcami... Nawet jeśli dojdzie do podpisania kontraktu, to za 1,5 do 2 lat (po drodze są wybory). Rok projektowania (min.) i stępkę kładziemy na początku 2022 r.
W zasadzie nie ma potrzeby wstrzymywania Orki, procedury ją same wstrzymają...