O polskich stoczniach.
- Edward Teach
- Posty: 807
- Rejestracja: 2006-09-22, 23:13
- Lokalizacja: Gdańsk
O polskich stoczniach.
Myślę, że przydałoby się na naszym forum otworzyć wątek o polskich stoczniach. A jest o czym opowiadać. Lata przedwojenne, okres komuny i historia upadku w latach ostatnich.
Tak na marginesie. Najnowsze wieści ze Stoczni Gdańskiej.
https://www.money.pl/gospodarka/wiadomo ... 23640.html
Tak na marginesie. Najnowsze wieści ze Stoczni Gdańskiej.
https://www.money.pl/gospodarka/wiadomo ... 23640.html
Edward Teach www.pdf-model.pl
Re: O polskich stoczniach.
W Starym Buidownictwie Okretowym , byly cale serje historii stoczni polskich.
Kiedys lezaly na pozarcie tomy "Historia Budownictwa Okretowego na Wybrzezu Gdanskim".
szis chyba trudne do dostania.
Kiedys lezaly na pozarcie tomy "Historia Budownictwa Okretowego na Wybrzezu Gdanskim".
szis chyba trudne do dostania.
- Edward Teach
- Posty: 807
- Rejestracja: 2006-09-22, 23:13
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: O polskich stoczniach.
Czytałem kiedyś tekst Pana Andrzeja Gwiazdy, że za komuny koszt robocizny stanowił około 6 % ceny statku. Teraz w kapitalizmie około 30%. Myślę, że tu w dużej mierze leży przyczyna naszych sukcesów w czasach komuny.
Edward Teach www.pdf-model.pl
Re: O polskich stoczniach.
Edward Teach pisze:Czytałem kiedyś tekst Pana Andrzeja Gwiazdy, że za komuny koszt robocizny stanowił około 6 % ceny statku. Teraz w kapitalizmie około 30%. Myślę, że tu w dużej mierze leży przyczyna naszych sukcesów w czasach komuny.
Jacy byli klienci? - ZSRR
Kto zdecydowal o tym ze Polska ma budowac statki i okrety? -ZSRR
Ja bylo placone? - Ruble Transferowe
Co budowano? Glownie dlugie serie , bez wielkiej techniki.
Ja za komuny tez czytalem , ze w Polsce przy budowie statku, zatrudnionych bylo 10x wiecej inzenierow niz w japonii
Re: O polskich stoczniach.
przyczyny były różne.
faktycznie i/lub pozornie niskie (jednostkowe) koszty siły roboczej na pewno wspomagały "konkurencyjność" polskich stoczni
centralne planowanie gospodarki też zrobiło swoje w sensie niedostatecznego przygotowania polskich stoczni do skoku na głęboką wodę gospodarki wolnorynkowej... ale nie przesadzajmy... stocznie się szybko dostosowały... problem techniczny i technologiczny był do zaniedbania, a w wielu aspektach i przypadkach nie istniał (zwłaszcza w jakości projektów statków, co miało znaczący albo decydujący wpływ na efekt ostateczny, na jakość finalnego produktu) - gorzej było zawsze z finansowaniem produkcji, marketingiem, etc.
oczywiście niektóre stocznie miały poważny problem z nagłym urwaniem się zamówień z ZSRR, ale relatywnie szybko się z tego otrząsnęły, a w latach 90-tych ub. wieku odnosiły autentyczne sukcesy produkcyjne i finansowe (inwestowały w siebie - np. duża rozbudowa w Szczecinie).
poza tym nasze statki i za komuny i później, to były w przytłaczającej większości bardzo dobre statki, konkurencyjne jakością projektów i solidnością wykonania, zwłaszcza w mechanice i "skorupie" (ciut słabiej może było z wystrojem wnętrz, ale wcale nie źle)
zadziwia mnie jednak (może nie tutaj, bo tego tu aż tak bardzo nie widać, ale zwłaszcza w komentarzach pod artykułami i na forach dyskusyjnych mniej okrętowych, a bardziej ogólnych, w tym politycznych, ogólno-gospodarczych), jak mocno wbił się w umysły mylny stereotyp "stocznie padły, bo budowały tylko dla ZSRR, a potem zamówienia się urwały, a poza tym to była niskiego poziomu produkcja dla niewymagającego odbiorcy, więc nie przygotowała nas na konkurencję na normalnym rynku"...
owszem, np. Gdańska budowała dużo dla ZSRR, ale po pierwsze miała wiele okresów, gdy produkcja na wschód wcale nie dominowała, a Stocznia Gdyńska im. Komuny Paryskiej przez większość istnienia w ogóle była odległa od profilu produkcji "głównie dla ZSRR"...
przypomnę, że np. Północna zaczynała nie od żadnej produkcji dla ZSRR, tylko od lugrotrawlerów m.in. dla Francji... itd., itp.
faktycznie i/lub pozornie niskie (jednostkowe) koszty siły roboczej na pewno wspomagały "konkurencyjność" polskich stoczni
centralne planowanie gospodarki też zrobiło swoje w sensie niedostatecznego przygotowania polskich stoczni do skoku na głęboką wodę gospodarki wolnorynkowej... ale nie przesadzajmy... stocznie się szybko dostosowały... problem techniczny i technologiczny był do zaniedbania, a w wielu aspektach i przypadkach nie istniał (zwłaszcza w jakości projektów statków, co miało znaczący albo decydujący wpływ na efekt ostateczny, na jakość finalnego produktu) - gorzej było zawsze z finansowaniem produkcji, marketingiem, etc.
oczywiście niektóre stocznie miały poważny problem z nagłym urwaniem się zamówień z ZSRR, ale relatywnie szybko się z tego otrząsnęły, a w latach 90-tych ub. wieku odnosiły autentyczne sukcesy produkcyjne i finansowe (inwestowały w siebie - np. duża rozbudowa w Szczecinie).
poza tym nasze statki i za komuny i później, to były w przytłaczającej większości bardzo dobre statki, konkurencyjne jakością projektów i solidnością wykonania, zwłaszcza w mechanice i "skorupie" (ciut słabiej może było z wystrojem wnętrz, ale wcale nie źle)
zadziwia mnie jednak (może nie tutaj, bo tego tu aż tak bardzo nie widać, ale zwłaszcza w komentarzach pod artykułami i na forach dyskusyjnych mniej okrętowych, a bardziej ogólnych, w tym politycznych, ogólno-gospodarczych), jak mocno wbił się w umysły mylny stereotyp "stocznie padły, bo budowały tylko dla ZSRR, a potem zamówienia się urwały, a poza tym to była niskiego poziomu produkcja dla niewymagającego odbiorcy, więc nie przygotowała nas na konkurencję na normalnym rynku"...
owszem, np. Gdańska budowała dużo dla ZSRR, ale po pierwsze miała wiele okresów, gdy produkcja na wschód wcale nie dominowała, a Stocznia Gdyńska im. Komuny Paryskiej przez większość istnienia w ogóle była odległa od profilu produkcji "głównie dla ZSRR"...
przypomnę, że np. Północna zaczynała nie od żadnej produkcji dla ZSRR, tylko od lugrotrawlerów m.in. dla Francji... itd., itp.
Re: O polskich stoczniach.
AvM pisze:Jacy byli klienci? - ZSRREdward Teach pisze:Czytałem kiedyś tekst Pana Andrzeja Gwiazdy, że za komuny koszt robocizny stanowił około 6 % ceny statku. Teraz w kapitalizmie około 30%. Myślę, że tu w dużej mierze leży przyczyna naszych sukcesów w czasach komuny.
Kto zdecydowal o tym ze Polska ma budowac statki i okrety? -ZSRR
Ja bylo placone? - Ruble Transferowe
Co budowano? Glownie dlugie serie , bez wielkiej techniki.
Ja za komuny tez czytalem , ze w Polsce przy budowie statku, zatrudnionych bylo 10x wiecej inzenierow niz w japonii
dla ZSRR budowaliśmy dużo "rybaków", w tym dużo trawlerów-zamrażalni i przetwórni, a także duże bazy rybackie z przetwórniami...
takie statki należą do najbardziej skomplikowanych i mają współczynniki wpływające na nadawanie im najwyższych wartości CGT (w odniesieniu do GT, co generalnie oznacza najwyższą cenę w przeliczeniu na jednostke masy konstrukcji i największe "upakowanie" wyposażenia i "techniki") - skompensowanego tonażu pojemnościowego brutto mówiącego o pracochłonności
zdarzały nam się rozwiązania pionierskie na skalę światową - np. spiralna rampa wewnętrzna na dziobie jednej z serii ro-ro z Gdańskiej dla Finlandii, albo IV generacji samochodowiec - pierwszy taki powstał w Polsce - bliźniaki Hoegh Trader, Hoegh Transporter... po latach u Norweskiego armatora, ale jeszcze jako nie stare, kupione zostały przez US Military Sealift Command... to były chyba pierwsze statki z "byłej komuny", które znalazły się w służbie wojska amerykańskiego, stacjonowały później chyba m.in. na Guam w ramach ready reserve fleet, a także w Stanach kontynentalnych
i liczne inne ciekawe (z różnych względów) statki szeroko komentowane w międzynarodowej prasie fachowej, dla renomowanych armatorów. np. AIDA - masowco-samochodowiec z zaarażowanymi na przemian ładowniami dla masówki i "garażami" (z nadbudówkami wystającymi ponad pokład główny).
Re: O polskich stoczniach.
Ja bym przypomniał jeszcze wybitne postacie jak Andrzej Jaworski, Andrzej Buczkowski, Janusz Szalanta i R...
Zresztą tych gwiazd stoczniowych pozazdrościłby nam Hollywood MY!
Zresztą tych gwiazd stoczniowych pozazdrościłby nam Hollywood MY!
Re: O polskich stoczniach.
nie mieszać doświadczonych okrętowców z przyniesionymi w teczce z Radoskóru w Radomiu (Szlanta) czy z polityki (Jawor).AdrianM pisze:Ja bym przypomniał jeszcze wybitne postacie jak Andrzej Jaworski, Andrzej Buczkowski, Janusz Szalanta i R...
Zresztą tych gwiazd stoczniowych pozazdrościłby nam Hollywood MY!
Buczkowski to okrętowiec, a ponadto dobry handlowiec z wielką (i dawniej i obecnie) wiedzą o rynku budowy statków
- to dlatego po zamknięciu Stoczni Gdynia od razu łyknął go czołowy międzynarodowy koncern produkujący główne napędy oraz wyposażenie okrętowe i trzymał go przez znaczące okresy w Szwajcarii i w WIetnamie.
Re: O polskich stoczniach.
O ile pamietam to jego ojciec tez byl okretowcem.polsteam pisze: Buczkowski to okrętowiec, a ponadto dobry handlowiec z wielką (i dawniej i obecnie) wiedzą o rynku budowy statków
- to dlatego po zamknięciu Stoczni Gdynia od razu łyknął go czołowy międzynarodowy koncern produkujący główne napędy oraz wyposażenie okrętowe i trzymał go przez znaczące okresy w Szwajcarii i w WIetnamie.
Re: O polskich stoczniach.
To jest rodzina okrętowców.AvM pisze:O ile pamiętam to jego ojciec tez był okrętowcem.polsteam pisze: Buczkowski to okrętowiec...
Ojciec - Tadeusz - po ukończeniu studiów okrętowych został skierowany do PMW.
Brat Tadeusza, Lechosław (o ile dobrze pamiętam) był autorem 3-tomowego skryptu o projektowaniu okrętów, wydanego przez PG.
Żona Lechosława pracowała za naszych czasów w dziekanacie IO.
Re: O polskich stoczniach.
Niestety liczne problemy tego Pana z prokuraturą, niezbyt dobrze świadczą o jego naturze. Nie mylić z kompetencjami i znajomością biznesu okrętowego. Niestety mam wątpliwości, czy te okrętowcowe metody zarządzania pozytywnie wpłynęły na sytuacje stoczni pod jego kuratelą. Jeśli się mylę to proszę o wyjaśnienie.
Re: O polskich stoczniach.
stocznie na samym początku wieku zatopił rząd SLD, Miller i Piechota, NIE Szlanta w Gdyni i Piotrowski w SzczecinieAdrianM pisze:Niestety liczne problemy tego Pana z prokuraturą, niezbyt dobrze świadczą o jego naturze. Nie mylić z kompetencjami i znajomością biznesu okrętowego. Niestety mam wątpliwości, czy te okrętowcowe metody zarządzania pozytywnie wpłynęły na sytuacje stoczni pod jego kuratelą. Jeśli się mylę to proszę o wyjaśnienie.
https://fundacja.lexnostra.pl/jak-dopro ... zeciskiej/
zaczęło się od Szczecińskiej, potem zaraz (w znacznej części na zasadzie domina, przemysł okrętowy to naczynia połączone sieci kooperacyjnej) Cegielski i Stocznia Gdynia
za Szlanty, Buczkowskiego w Gdyni i Piotrowskiego w Szczecinie, to były najlepsze lata obu stoczni w nowej rzeczywistości (po 1989)
a z sądami widać jak jest... bardzo często wyroki są skandaliczne, wiele ludzkich tragedii jest w Polsce przez niesprawne albo niesprawiedliwe sądy. dlatego potrzbna jest reforma i (co bardzo trudne lub niewykonalne) wymiana kadr, więc w tym konkretnym przypadku MY się raczej nie dowiemy - czy zarzuty wobec B. były słuszne czy nie,,, a jak się w ogóle skończyło? został skazany w ogóle?...
Re: O polskich stoczniach.
Dziekuje polsteam za wyjasnienia. Tez nie wiem jak sie to pokonczylo. Faktem jest, ze restrukturyzacja przemyslu stoczniowego byla przeplatana tego typu historiami, co nie pomagalo w niczym.
I dzieki za link!
I dzieki za link!
Re: O polskich stoczniach.
Liczne? Słyszałem o jednym przypadku.AdrianM pisze:... liczne problemy tego Pana z prokuraturą ...
O ile wiem, to nie. Wydaje się, że zarzutów nie podtrzymano lub je wycofano.polsteam pisze:AdrianM pisze:czy zarzuty wobec B. były słuszne czy nie,,, a jak się w ogóle skończyło? został skazany w ogóle?...
Re: O polskich stoczniach.
Marek były oskarżenia o poręczanie kredytu na własnych spółek, podejrzenia o ciche prowizje od spółek niemieckich, jeszcze były zawirowania odnośnie sprzedaży gruntów stoczni. Jeśli nie został skazany to znaczy, że może bezpodstawnie go oskarżano. Piszę tylko, że go oskarżano o różne rzeczy - może komuś na tym bardzo zależało by go zdyskredytować.Nie wiem, dlatego pytam czy ktoś się orientuje.
Tego typu nawet fake afery nie były dobre dla przemysłu stoczniowego - politycy mogli to wypaczać dodatkowo po swojemu. Pamiętam, że przykro się czytało takie i inne wiadomości ze świata stoczni. Mam nadzieję, że nie będziemy już musieli czytać takich historii w przyszłości. Nie wiemy też komu zależało aby tak obraz przemysłu stoczniowego był kreowany i wszystkie powiązane z tym konsekwencje. Nikt tych różnych spraw tak naprawdę opini publicznej nie wytłumaczył.
Już nie wspominam o plotkach, że zachodnie stocznie były zainteresowane słabą kondycją naszych krajowych. Z jednej strony sprawa oczywista, ale dowodów nigdy nikt nie przedstawił. Dodatkowo w kolejnych latach po transformacji wielu "biznesmenów" widziało tereny stoczni jako bardzo atrakcyjne. Nie wiemy do końca jakie siły stały za tym by w wielu przypadkach doprowadzić do upadku jednej czy drugiej stoczni.
Tego typu nawet fake afery nie były dobre dla przemysłu stoczniowego - politycy mogli to wypaczać dodatkowo po swojemu. Pamiętam, że przykro się czytało takie i inne wiadomości ze świata stoczni. Mam nadzieję, że nie będziemy już musieli czytać takich historii w przyszłości. Nie wiemy też komu zależało aby tak obraz przemysłu stoczniowego był kreowany i wszystkie powiązane z tym konsekwencje. Nikt tych różnych spraw tak naprawdę opini publicznej nie wytłumaczył.
Już nie wspominam o plotkach, że zachodnie stocznie były zainteresowane słabą kondycją naszych krajowych. Z jednej strony sprawa oczywista, ale dowodów nigdy nikt nie przedstawił. Dodatkowo w kolejnych latach po transformacji wielu "biznesmenów" widziało tereny stoczni jako bardzo atrakcyjne. Nie wiemy do końca jakie siły stały za tym by w wielu przypadkach doprowadzić do upadku jednej czy drugiej stoczni.
Re: O polskich stoczniach.
zachoidnie, znaczy europejskie.AdrianM pisze: Już nie wspominam o plotkach, że zachodnie stocznie były zainteresowane słabą kondycją naszych krajowych. Z jednej strony sprawa oczywista, ale dowodów nigdy nikt nie przedstawił. Dodatkowo w kolejnych latach po transformacji wielu "biznesmenów" widziało tereny stoczni jako bardzo atrakcyjne. Nie wiemy do końca jakie siły stały za tym by w wielu przypadkach doprowadzić do upadku jednej czy drugiej stoczni.
A jek europejskie to jekie, bo ja zadnych nie znam.
W spoleczenstwie ciagle powtarza sie oswiadczenie Olszewskiego o wykonczeniu polskich stoczni przez niemieckie
tez jakie,
Meyerwerft jedyna sprawnie dzialajaca stocznie nie musi sie bac konkurencji, Polacy STEN nie potrawili wykonczyc nawet
Krupp.Tyhssen-Polacy nigdy nie zbudowali OP
Blohm+Voss- podobi,me kiedy olacy zbudowali fregate
Lürssen- identycznie scigacze i jachty