ja niczego nie mieszam i nawet na samym początku napisałem, że nie ma informacji jak system który Indie tworzą lub zamierzają stworzyć wygląda. Nie wiadomo także jakie zasięgi dolotu uzbrojenia są brane pod uwagę. Od początku też próbuje z jak na razie miernym skutkiem wyjaśnić, że miarą którą musieli przyjąć są "kryteria ataku". Czy można obliczyć zasięgi detekcji, pokrycie i dokładność znając położenie i ilość hydrofonów? Tak można. Czy dzięki temu można zaprojektować system dozoru na swoje indywidualne potrzeby? Oczywiście że tak. Patrząc na efektor, można ocenić analogiczne do zdolności dozoru tolerancje - naturalnie że tak (szczególnie, że się ten efektor zbudowało). Do tego momentu w zasadzie to się zamyka. Szkoda że nie możemy wiedzieć więcej szczegółów, które usiłujesz po swojemu domniemać i dorabiać do nich własne kalkulacje i na ich podstawie wnioski. Jeszcze gorzej, że każdy przytoczony przykład (jak z SOSUS, czy system szwedzkiej MW) wrzucasz do tego samego worka i wracasz z kontrargumentacją opartą na porównywaniu, pomimo że w kontekście odniosłem się o jaki zakres chodzi.
Nie ma pełnej informacji ale nie ma nawet szczątkowych informacji czy plotek. W dodatku znany jest dość dobrze stan obecny tego jak to jest rozwiązywane w czołowych MW i nieco bardziej mgliście kierunki na przyszłość. Znany jest zakres zakupów Indii. W to wszystko jest niezmiernie trudno wpisać gigantyczny skok technologiczny z wieloma rewolucyjnymi rozwiązaniami w wypadku kolejnych podsystemów, które musiałyby mieć miejsce aby taka rakietotorpeda w wersji z głowicą z TAL miała sens. Brzytwa Ockhama. Jeśli zakładasz taki splot niejawnych rewolucyjnych rozwiązań to ok. dla mnie jest to nieprawdopodobne, szczególnie w Indiach. A to co jest przez nich kupowane tylko umacnia mnie w braku wiary w cuda.
to nie jest najlepsza droga i sam dajesz do wiadomości że nie rozumiesz o czym się wypowiadasz. Patrząc od strony triangulacji namiarów akustycznych, skoro nie znasz ilości i rozstawienia elementów to w jaki sposób możesz odnosić się do precyzji śledzenia i jeszcze sugerować niedomagania? Gorzej dla Ciebie, bo nawet śledzenie pojedynczym hydrofonem może dać bardzo dokładne wskazania, dotyczy określonych sytuacji przemieszczania się celu względem anteny oraz technik, które pozwalają te zmiany analizować (idea nie jest skomplikowana, ale niestety niejawna).
Możesz nie lubić rozwiązania po jakie sięgnęli Hindusi, ale pewne jest to, że przy jego opracowaniu i analizie założeń pracowali ludzie, którzy w tamtym środowisku uznawani są za specjalistów w dziedzinie ZOP, hydroakustyki i broni podwodnej. Indyjska MW zalicza się do tych aktywnych i mocno zaangażowanych w rozwój.
Gulgor ależ to nie jest prosta kwestia triangulacji, itp. OP są coraz cichsze. Operują w środowisku, w którym zachodzi tak wiele zjawisk, istnieje życie biologiczne, itp że pisanie o zdolności do precyzyjnego wykrywania OP wokół Indii i jej wysp wykorzystując stacjonarne sieci hydrofonów jest po prostu fantazjowaniem. Oczywiście da się zbudować sieć z odpowiednio dużą ilością sensorów tylko jakim kosztem? I ile kosztować będzie utrzymanie tego? Zwróciłeś uwagę na to ile km ma linia brzegowa w Indiach? I jak to się przekłada na wykrywanie OP w odległościach do 400 mil morskich od brzegu? Nawet jeśli po prostu ograniczyłbyś to do pokrycia tylko określonych akwenów?
Oczywiście, że zdaję sobie z tego, że nawet jednym hydrolokatorem da się dokładnie określić położenie celu tylko to wymaga czasu, czasu oraz czasu. Jeśli idzie o pojedynczy hydrofon to będzie to tylko teoretycznie możliwe i to w bardzo ograniczonym zakresie. Obecnie robi się to hydrolokatorami składającymi się z wielu hydrofonów, zdolnych do rejestracji w różnych zakresach częstotliwości wspomaganych przez systemy wspierające informacjami o warunkach hydrologicznych.
W ramach pracy na książką miałem nawet przyjemność i nadal ja ma zagłębiając się w to jak to wyglądało od samego początku i jak to ewoluowało. A z racji tego, że nie jestem z zawodu operatorem sonaru ani nikim podobnym to mogę się wspierać tylko na materiale pisanym czy materiale z internetu (wliczając w to materiały instruktażowe autorstwa osób, które zajmowały się tym zawodowo). Oraz materiałami dotyczącymi historii OP i sił zwalczających je. Tak na poziomie strategicznym jak i taktycznym. Ponieważ to nie bierze się znikąd tylko jest uwarunkowane parametrami sprzętu. I w kwestiach "sonarów" postęp jest kolosalny ale nie przekłada się to na jakiś wyraźnie zauważalny wzrost zasięgu czy niesamowity wręcz wzrost dokładności określania położenia celu na ekstremalnie dużych odległościach. Szczególnie w kwestii jednostek coraz bardziej cichych. Wzrasta czułość, systemy coraz lepiej wspierają operatora i pozwalają na pewniejszą detekcję oraz śledzenie. Ale fizyka jest nieubłagana. Dźwięk w wodzie zachowuje się bardzo specyficznie. Naturalne zjawiska zachodzące w morzach i oceanach wpływają na jego rozchodzenie się, kierunek rozchodzenia się, załamywanie się, tłumienie w jednych warstwach i wzmacnianie w innych oraz całe mnóstwo innych zjawisk oraz zdarzeń, które powodują iż w porównaniu wykrywanie samolotów "stealth" jest bajecznie proste.
Czy myślisz, że przypadkowe jest nastawianie się choćby US Navy na drony? Nie tylko metody detekcji ulegają rozwojowi i jak zawsze te metody mają swoje ograniczenia. W tym fizyczne. Dźwięk emitowany przez cel nie stanie się głośniejszy, woda nie zacznie przewodzić go w prostszy do przewidzenia i emulacji sposób. Aby mieć przynajmniej akceptowalną pewność wykrycia OP musisz mieć odpowiednią ilość środków wykrywania w określonym miejscu. Nowoczesne hydrolokatory są coraz doskonalsze ale osiągnęły fizyczny limit jeśli idzie o zasięg i precyzję w zakresie wykrywania częstotliwości przydatnych do ZOP. Im bardziej schodzimy w wypadku częstotliwości aby uzyskać większy zasięg tym mniejsza jest precyzja i tym więcej problemów napotykamy. Dlatego nawet wybuch podwodny daje nam szansę na dość zgrubne określenie miejsca, gdzie to miało miejsce. A co dopiero jeśli chcemy określić precyzyjnie źródło dźwięku o rzędy wielkości mniejsze i to jeszcze aktywnie przeciwdziałające choćby samym profilem przemieszczania się. Dlatego nikt nie bawi się w rozmieszczanie kolejnych hydrolokatorów kosztujących grube miliony za samo urządzenie tylko uzupełnia to bardziej ekonomicznymi i elastycznymi narzędziami. Tak wykrywania jak i zwalczania OP.
Hindusi nie są wiodącym państwem w kwestii rozwoju technologii morskich. Bardzo mocno opierają się na imporcie i to w kluczowych technologiach. Niestety borykają się przy tym z problemami wewnętrznymi przy tych pracach stawiającymi nasz PGZ na pozycji wzoru cnot wszelakich. Oczywiście z uwagi na samą ilość pieniędzy wkładanych w prace otrzymują w wielu aspektach zadowalające lub wystarczająco zadowalające efekty i z uwagi na głównego potencjalnego przeciwnika, do niedawana, w konflikcie morskim. Tylko to się zmienia. Stąd zakupy w USA i mocna reorientacja polityki pozyskiwania uzbrojenia. Cokolwiek w tym momencie Hindusi robią to nie będą awangardą w zakresie ZOP tylko będą uzupełniali to co mają mniej wyszukany technologicznie sposób. Tak jak to zazwyczaj robią czyli technologicznie najbardziej zaawansowane systemy z importu i ewentualnie potem licencja na produkcją na miejscu (o ile to możliwe) i uzupełnianie własnym sprzętem. Jeśli idzie o ten ostatni to na początku jest PR jaki to niesamowicie nowoczesny sprzęt, bijący to czym dysponują najbardziej rozwinięte SZ a potem są lata prac, przekraczanie kosztów aby osiągnąć coś na poziomie mocno przeciętnym jak na czas początku projektowania. Ale przynajmniej idą do przodu i wsparte importem to nadal daje im korzyści wystarczające z ich punktu widzenia.