„Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

Napoleon
Posty: 4671
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: Napoleon »

Tym razem jiczego nie cytowałem. Wrzuciłem ci link...
:? Zacytowałeś link - czyli wkleiłeś link do artykułu (Jindrich, Edvard Benes a Polska międzywojenna). O tym piszę. Artykuł przeczytałem, na szybko uwagi zamieściłem. Kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi?!
No ale były decyzje, gestt, konkretne ruchy i zabiegi.
Nie było. Czesi starali się, i owszem, utrzymać dobre stosunki z Polską co jest czymś naturalnym, ale nie chcieli bliższej współpracy. To jest jednoznacznie pokazane i w artykule który zalinkowałeś (aczkolwiek, jak już wspominałem, pisał go Czech i choć artykuł jest rzetelny to widać od razu, że autor władze czeskie stara się przedstawić jak najlepiej;poza tym pokazane sa tam wyraźnie różnice interesów w celu zniwelowaniu których Czesi nie robili nic) i w moim przykładzie. Przecież logicznie biorąc - pomyśl - gdyby stosowne ruchy były robione, Blaha nie napisałby swego memoriału! Stąd i wybrałem ten przykład do naszej dyskusji.
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: AdrianM »

Napoleon pisze: 2021-08-13, 11:40 Artykuł przeczytałem, na szybko uwagi zamieściłem.
Nie nie. Swoim zwyczajem zrobiłeś psychoanalizę artykułu, autora, ale nie odniosłeś się w żadnym miejscu do argumentów stawianych w artykule. Jest to najlepsze streszczenie licznych zabiegów dyplomatycznych. Jeszcze nie tak dawno twierdziłeś, że Czesi nic nie robili. Teraz jak masz cały wykaz zabiegów i konkretnych ruchów, a zwłaszcza za prezydentury Benesa, który nie utajniał kolejnego memoriału Blahy, ty będziesz się upierał dalej, że to jakichś argument, choć nie jesteś w stanie przedstawić niczego co świadczy o tym, że Masaryk pierwszym razem utajnił z innych powodów niż jako informacje wrażliwe dla bezpieczeństwa państwa (a to było oficjalnym powodem utajnienia tego dokumentu)

Napoleon pisze: 2021-08-13, 11:40 Czesi starali się, i owszem, utrzymać dobre stosunki z Polską co jest czymś naturalnym, ale nie chcieli bliższej współpracy.
No przecież masz w tym artykule Jindricha wyraźne cytaty, że celem zabiegów politycznych była chęć poprawy tych stosunków na lepsze! Z drugiej strony polskiej masz cytat współpracownika Becka, że my nie chcemy mieć dobrych stosunków z Czechami!
Napoleon pisze: 2021-08-13, 11:40 Blaha nie napisałby swego memoriału!
To tylko świadczy o tym, że nie widział by sprawy szły w lepszą stronę, ale on też nie napisał jakim sposobem jest możliwe poprawienie stosunków ze stroną Polską, tylko napisał jako wojskowy dlaczego to jest ważne z punktu widzenia obronności. To samo mówił nasz sztab do Becka, a on twierdził, że nie chcemy dobrych stosunków z Czechami. Jedni wykonywali ruchy i zabiegi, a druga strona to torpedowała. Ta polityka spotykała się z krytyką naszej opozycji, bo fakty były takie, że nie było żadnych animozji, których nie dało by się rozwiązać.

Znów pominąłeś najistotniejsze pytanie. Co mieli więcej Czesi robić przy jednoznacznej postawie Polski?! Jaką łaske mieli im zrobić? Przecież doszliśmy do poziomu absurdu, że to oni mieli, cuś mieli takiego zrobić, by zadowolić tak naszą stronę, by ci przestali robić fochy i się nagle im odmieniło. Przecież to nawet nie jest śmieszne. No dawaj mundralo co mieli takiego zrobić i zapewne wyłuskasz to z memoriału Blahy! No dawaj z pewnością kolejne knajpiane mundrości wszystkich zainteresują!

:dupa:
marek8
Posty: 1943
Rejestracja: 2011-07-01, 12:22

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: marek8 »

Tak, Tak - Herr Beck był najlepszy, miał wizję, miał koncepcję ;) - tylko jakoś tak - zapewne przypadkiem lub z Woli Nieba ;) - wyszło, że jedynym praktycznym wyrazem tego "dorobku" była wojna w wyniku, ktorej tak przewidująco prowadzony kraj poniósł straty na maksymalnym dostępnym poziomie z wszelkich dostępnych poziomów, staczając się potem de facto do starej i sprawdzonej roli rosyjskiego protektoratu... Wypada też wspomnieć, że jakąś namiastką sprawiedliwości dziejowej "za zasługi" jest chociaż to co spotkało samego tegoż ministra na rumuńskim wygnaniu :bije:
Reasumując - facet miał jakieś indywidualne fobie a z racji przypisanego mu przesadnego "autorytetu" i faktycznego monopolu na prowadzenie krajowej polityki zagranicznej praktycznie nie było możliwości dyskusji z takimi "argumentami"... i to tu był problem - praktycznie nie do przeskoczenia...
Wątkiem, który jakoś nie budzi większego zainteresowania jest jednak i to jak to się stało, że w każdym z możliwych scenariuszy "polityki Becka" największą korzyść z jego działań odnosił inny kraj niż własny... Może aspirował do Nobla? :o
Należy też wyraźnie podkreślić, że jeżeli ktoś sobie hołduje oryginalnym z punktu widzenia psychiatrii poglądom w kwestii rycerskości, honoru i w ogóle dzielenia świata na złych, dobrych i pomylonych ;) to wskazane byłoby aby z sobie podobnymi sam rzucał rękawicę komu tylko zechce - nie ciągnąć przy okazji całego kraju na zatracenie. :diabel:
Wracając na chwilę do sojuszu z Czechami - wbrew pozorom było to trudniejsze niż się komukolwiek wydaje - po pierwsze dlatego, że Czesi naszych polityków dosyć powszechnie uważali za totalnych nieuków, czego też specjalnie nie ukrywali a co mogłoby bardziej rozsierdzić kogoś mającego rozliczne kompleksy na tym tle? ;) Odpadał więc tzw. kanał nieformalny będący kamieniem milowym dyplomacji. Do tego pomysł na obronę, sektor organizacji przemysłu wojennego były w sposób skrajny wręcz odmienne - czego dalekie odbicie znajdujemy w wręcz trudnych do uwierzenia publikacjach dr Pawłowskiego - analizującego czeskie plany i pomysły z poziomu totalnego polskiego niezrozumienia istoty pewnych - wyraźnie nieznanych mu zjawisk i procesów zupełnie innej organizacji i funkcjonowania.
Wszelakie więc "pomysły ogólne" były naprawdę trudne do wypełnienia szczegółami bo Czesi w naszej organizacji krytykowali niemal dosłownie wszystko ;)
W zamian także byli krytykowoani ale już bez takiej ilości szczegółów - bardziej na kawaleryjskim poziomie łapania za słówka czy jarania się z czegoś co nie bardzo się rozumie... Reasumując - taki sojusz byłby piekielnie trudny w praktyce i to nawet gdyby Becka und conhortes pogonić na cztery wiatry...
Brakowało czynnika integracyjnego, którego rolę dawniej spełniali Habsburgowie a ktorą to rolę nie do końca potrafiła przejąć na siebie Francja (nie pierwszy raz zresztą - podobne jej próby z XVIII wieku także okazały się mało udane). Ale oczywiście należało próbować a dopóki obowiązywała "linia Becka" nie było to w ogóle możliwe więc nie wiemy czy by się "słowiańska solidarność" nie przyczyniła do wypracowania całkiem znośnego Modus Vivendi...
Napoleon
Posty: 4671
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: Napoleon »

Swoim zwyczajem zrobiłeś psychoanalizę artykułu, autora, ale nie odniosłeś się w żadnym miejscu do argumentów stawianych w artykule.
Adrianie M. Znów brak argumentów nadrabiasz jakimiś dziwacznymi oskarżeniami. Nie robię żadnej "psychoanalizy" autora (?!) tylko zwracam uwagę, że jest on Czechem, który pisząc rzetelny artykuł naukowy mimo wszystko stara się swój kraj przedstawić w możliwie korzystnym świetle. I wyjaśniłem dlaczego. To nie jest nawet żaden zarzut, bo każdy historyk pisząc taki czy inny tekst ma jakąś wizję i ocenę opisywanych wydarzeń, swe sympatie i antypatie, i to w tym tekście bardzo często jest widoczne. Wszyscy są tylko ludźmi. I nie ma to jakiegoś wpływu na zła ocenę (jeśli się oczywiście mieści w jakichś dopuszczalnych granicach - tu spokojnie się mieści w mojej ocenie). Ale warto takie rzeczy zauważyć. Wyjaśniłem, że autor prześlizguje się z tego powodu tylko po stosunkach czesko-niemieckich. Artykuł jest o stosunkach z Polską, ale to ma powiązanie o czym wspominałem. Bardzo wyraźnie też pokazuje ogromne sprzeczności występujące pomiędzy Polską czy Czechosłowacją w tym czasie. I sposób patrzenia na nie strony czeskiej - wiele rozwiązań Czesi planowali kosztem Polski. Ich punkt widzenia był taki, by mieć z Polską jak najmniej problemów, utrzymywać co najmniej poprawne lub wręcz dobre stosunki ale broń Boże nie wchodzić w nazbyt bliskie relacje. Zważ, że wszystkie dywagacje o współpracy kończyły się na owym utrzymywaniu dobrych stosunków. Nic dalej. Słowo "sojusz" się tam nie pojawia. to jest właśnie to o czym wspominałem gdy pisałem, że Czesi nie chcieli nic więcej niż co najwyżej układ o dobrej współpracy.
A aby współpraca polsko-czechosłowacka miała jakieś znaczenie w obliczu niemieckiej agresji, trzeba było coś więcej. Przy tych kwestiach spornych które były i przy tym nastawieniu (po stronie czeskiej rewizjonizm węgierski), ruch należał do Czechów nie do Polski. To Czesi musieli zmienić swe nastawienie, swą wizję systemu bezpieczeństwa. Polacy swój system mieli.
Tu mam prośbę, że zanim zaczniesz znów bezmyślnie rzucać obelgi lub drwić, przeczytaj, pomyśl i jeżeli jesteś odmiennego zdania wypunktuj co ci się nie podoba.
Jeszcze nie tak dawno twierdziłeś, że Czesi nic nie robili.
Widzisz, twój problem polega na tym, że nie dyskutujesz nad problemem tylko na siłę próbujesz łapać mnie za słowa. Dość zresztą nieudolnie. Bo jak już wspomniałem powyżej, jeszcze przed zacytowaniem tego artykułu przez Ciebie pisałem iż gotowość strony czechosłowackiej nie wychodziła dalej poza układ o dobrej współpracy. Czesi, jeżeli się starli o cokolwiek, to o poprawne/dobre stosunki z Polską. Ale NIC więcej. A tu trzeba było czegoś więcej. Blaha o tym właśnie wspominał, a może raczej sugerował. On zresztą pytał się też, że jeżeli ściślejsza współpraca nie ma być prowadzona, to jak traktować Polskę w kontekście potencjalnego zagrożenia. Czy traktować ją jako potencjalnego wroga (jak oceniać zagrożenie ze strony polskiej)? Itd.
Ale ogólna wymowa tego memoriału była jednoznaczna - chciał i postulował bliższą współpracę, także wojskową, co jednak wymagało dalej idących decyzji politycznych wykraczających poza aktualne stosunki. A tego Czesi NIE CHCIELI!
że celem zabiegów politycznych była chęć poprawy tych stosunków na lepsze!
Czy jest tam mowa o sojuszu? Czy gdy mowa o rewizjonizmie po I wojnie więcej uwagi strona czeska poświęcała Niemcom czy Węgrom? Itd. Już Ci wspominałem - jest coś takiego jak krytyczna analiza tekstu.
To tylko świadczy o tym, że nie widział by sprawy szły w lepszą stronę, ale on też nie napisał jakim sposobem jest możliwe poprawienie stosunków ze stroną Polską, tylko napisał jako wojskowy dlaczego to jest ważne z punktu widzenia obronności.
Sam sobie odpowiedziałeś. Blaha był wojskowym. Jak miał prezydentowi sugerować co ten ma zrobić by "poprawić" stosunki z Polską na tyle by możliwy byłby sojusz? Najpierw władze czeskie musiały zmienić swe nastawienie i w ogóle zastanowić się nad ew. sojuszem z Polską bo to musiało zmienić w jakiś sposób zasadniczo ich dotychczasową politykę zagraniczną. Czyli najpierw Czesi musieli przełamać pewną wizję swego miejsca w Europie. Choćby tylko dlatego piłka była po ich stronie. Polacy tego robić nie musieli. Dla Polski sojusz z Czechosłowacją byłby co najwyżej dodatkowym wzmocnieniem ich systemu bezpieczeństwa nie wymagającym jakiejś ogólnej zmiany koncepcji. do tego należałoby uregulować kilka kwestii spornych lub mogących budzić spory czy trudności (stosunki z Węgrami, kwestia Zaolzia itd.) i tu też piłka po stronie polskiej nie była. To jest całkiem oczywiste.
Więc aby można było mówić o jakimś sojuszu, to najpierw Czesi musieliby zmienić swe nastawienie. Czyli - ruch musiałby wejść z ich strony. Od nas nie wymagało to jakichś dalej idących zmian w naszej polityce zagranicznej.
Co mieli więcej Czesi robić przy jednoznacznej postawie Polski?!
A na czym miałaby polegać ta "jednoznaczna postawa Polski"? Skoro piłka leżała po stronie czeskiej? Nie za bardzo rozumiem też dlaczego piszesz o "zadowalaniu" kogokolwiek. Wybacz, ale to trochę bez sensu. Tu nie chodziło o "zadowalanie" ale o otwarcie furtki, lub przygotowanie ścieżki, która umożliwiłaby bliższe porozumienie. A tu furtka/brama była po stronie czeskiej.
No dawaj mundralo co mieli takiego zrobić ...
Czemu kpisz? Nie stać Cię na normalną argumentację? Przecież się w ten sposób ośmieszasz.
Aby jednak nie być gołosłownym to postaram się nie tyle odpowiedzieć ile zasugerować jakimi problemami należało się zająć:
1) Zaolzie. Należało tu znaleźć jakiś kompromis. I chyba naturalnym jest, że w tej kwestii rozmowy powinni podjąć Czesi.
2) Czesi SAMI musieli zweryfikować swe stanowisko co do tego jakie potencjalne zagrożenia czyhają na ich państwo. Musieliby uznać, że realne zagrożenie grozi im od strony Niemiec i temu podporządkować swą politykę zagraniczną. Bez tego sojusz z Polską był im po prostu niepotrzebny (to w sumie powinien być punkt pierwszy - od tego należało zacząć). Rzecz w tym, że ewentualne zagrożenie niemieckie Czesi tan naprawdę zaczęli dostrzegać późno. W zasadzie to może nawet dopiero po podpisaniu polsko-niemieckiego układu o nieagresji. Przy tym dostrzegać to jedno, a prawidłowo oceniać to coś zupełnie innego.
3) Na końcu powinni starać się jakoś dogadać z Węgrami, ale to byłby już postulat drugorzędny. W sumie nawet niewymagalny.

Marku8. Nie wiem dlaczego uważasz, że ktoś tu jakoś gloryfikuje Becka. Ja po prostu uważam, że kontynuował pewną linię polityki zagranicznej wytyczonej już wcześniej. Popełniał błędy, te jednak nie miały większego wpływu na to co się stało we wrześniu 1939 roku. Nie uważam go za postać wybitną ale i nie uważam za polityka jakoś specjalnie nieudolnego czy złego. To co się stało stałoby się także bez Becka. Jeżeli jesteś odmiennego zdania, to powinieneś napisać co należałoby w takim razie zrobić. Bo jeżeli już, to o tym jest ten temat.
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: AdrianM »

Napoleon pisze: 2021-08-14, 15:06 tylko zwracam uwagę, że jest on Czechem
A ja ci zwracam uwagę, że polscy historycy są Polakami, a tych jeszcze możemy podzielić na prosanacyjnych, antysanacyjnych i takich co chcieliby być symetrystamj. Dlatego kazałem ci zwrócić na źródła, chronografie i odniesienia do źródeł w tym artykule, a nie do subiektywnych ocen autora.

Zanim kolejny raz zaczniesz mnie pouczać to zastanów się lepiej nad swoją argumentacją, bo naskakiwanie na narodowość historyka zwłaszcza przy twoim podejściu obroncy bez argumentow i z teoryjkami rzucanymi z rękawa to oni jednak są mega profesjonalni i obiektywni :bije:
Napoleon pisze: 2021-08-14, 15:06 To Czesi musieli zmienić swe nastawienie, swą wizję systemu bezpieczeństwa. Polacy swój system mieli.
Myśmy swój system niewątpliwie mieli. Pełen patriotyzmu, honoru i poświęcej. No napisz cośmy mieli, bo nje mieliśmy jiczego, a efektem tego był przecież wrzesień '39. Więc gdzie się podział ten nasz system bezpieczeństwa wtedy?
Napoleon pisze: 2021-08-14, 15:06 Polacy tego robić nie musieli.
Mógłbyś objaśnić kolejną mundrość? Bo jak sam przyznałeś wojskowo ten sojusz miał duży sens. Miał więcej sensu niż wszelkie inne fantasmagorie. Więc dlaczego przedmówca roji jakieś dziwne tezy, że nam to było do niczego nje potrxebne? W rezultacie znaleźliśmh się w sytuacji bez wyjścia i jak sam raczyłeś zauważyć w '39 nie było innego manewru jak zebrać łomot.
Napoleon pisze: 2021-08-14, 15:06Czemu kpisz?
Bo mam do czyjienia z jakimś zatwardziałym trollingiem. Inaczej ciężko by wyjqśnić o co ci człowieku chodzi. Zupełnie bez przygotowania czy znajomości realiów dyplomacji bronisz tu jakichś dziwnych ruchów równie jak ty górnolotnego dyplomaty Becka.
Napoleon pisze: 2021-08-14, 15:06 1) Zaolzie. Należało tu znaleźć jakiś kompromis. I chyba naturalnym jest, że w tej kwestii rozmowy powinni podjąć Czesi.
No ale w ten poprawie stosunków to był cały czas ich punkt numer jeden. Pod koniec to nawet oferowali oddanie Zaolzia. Niemniej jakbyś przeczytał cooolwiek z tego co tunprzedstawiałem to byś takich głupot nie wypisywał i wiedziałbyś, że to strony polskiej kompletnie nie interesowało. Na ich umizgi nasza pooityka czeska zakładała uniki lub pokiyykę kolejnych roszczeń.
Napoleon pisze: 2021-08-14, 15:06 2) Czesi SAMI musieli zweryfikować swe stanowisko co do tego jakie potencjalne zagrożenia czyhają na ich państwo
Kolejna piramidalna bzdura, bo akurat co do zagrożenia niemieckiego to oni mieli lepszą niż my świadokość. My nie mieliśmy problemu by przemilczeć Anschluss Austrii, gdy Benes zwracal uwagę, że to początek roszczeń. Oni zacieśniali sojusze z Francją i ZSRR, kiedy my byliśmy obrażeni na Francję, roiliśmy wizje pokityki równowagi (co tylko skutkowało równym podziałem Polski) oraz kręciliśmy super deal z Rumunią i Węgrami pod pełną kontrolą Niemiec. Co ty za głupoty opowiadasz?
Napoleon pisze: 2021-08-14, 15:06 3) Na końcu powinni starać się jakoś dogadać z Węgrami
Tu akurat radzili sobie znacznie lepiej od nas, chociaż Beck myślał, że to on ma dla nich coś ciekawszego do zaproponowania. Przecież to tak głupi postulat, że powinieneś się wstydzić :)
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 1653
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: Gregski »

A ja dalej nie wiem od czego miałby nas uchronić ten wyimaginowany sojusz z Czechosłowacją.
Bez aktywnej Francji z drugiej strony to tylko sojusz dwóch karzełków.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: AdrianM »

No ale już enthy raz jest tu podawane, że do samego końca była kocna rozgrywka francuska o utworzenie tego sojuszu.

Przecież tak można w nieskończoność. Co raz któryś się obudzinz argumentem, który żadnych realii się nie trzyma. Nawet marek8 wklejał tu artykuł o pożyczkach francuskich i o prawdziwych celach wsparcia Polski tymi zobowiązaniami. No przecież tak się nie da dyskutować, gdy co poniektórzy systematycznie popisują się amnezją. Wróć kolka stron wstecz doczytaj, przetwórz informacje jeszcze raz i spróbuj na nowo sformułować tezę. Jeśli wtedy nie potrafiliście sformułować wszelkich argumentów, że tontak nie było to co teraz ma.się.niby zmienić? Znów będziecie wałkować, że tym bardziejnFrancuzom nie należało ufać? :)
Wojciech Łabuć
Posty: 572
Rejestracja: 2020-04-15, 12:17

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: Wojciech Łabuć »

Wkleił artykuł ale doczytać do końca to się nie dało? AdrianM przecież w tym artykule jest czarno na białym o tym, że pożyczka została przegłosowana JEDNOGŁOŚNIE we Francji czy że została zaraz zrewaloryzowana. Skupiacie się na drobiazgach, a te były z obu stron, a nie widzicie całokształtu. Bez różnicy czy dyskutujemy o nieporozumieniach na linii Polska-Francja czy biorąc działania Becka (i nie tylko) odnośnie poszczególnych państw, w tym Niemiec, osobno. Bez zrozumienia dlaczego tak, w jakim kontekście, jak to się miało do całościowego obrazu działań polskiej dyplomacji oraz polskiej racji stanu. Dzielicie włos na czworo w wycinkowym zakresie działania polskiej dyplomacji. I jednocześnie nie przyjmujecie do wiadomości, że każde państwo, tak wówczas jak i obecnie, prowadzi politykę na wielu kierunkach i to nie zmienia kwestii bycia czyimś sojusznikiem czy nie. I Francja to rozumiała. Mogła nie rozumieć pewnych konkretnych działań Polski lub nie być z tego powodu szczęśliwymi ale działało to w obie strony. Jednak koniec końców to nie wpływało na zasadnicze relacje. I nie wpłynęło na pożyczkę.

I Francja nie walczyła do końca o sojusz Polski z Czechosłowacją. Francja i Wielka Brytania kategorycznie Czechosłowacji wytłumaczyły, że żadnej pomocy nie będzie i jak się Czechosłowacja postawi to będzie miała wielki problem. Oczywiście AdrianM czy Marek8 mogą napisać jeszcze pierdylion razy, że tak nie było. Bo przecież dokumenty kłamią. A historycy, którzy napisali najbardziej uznane książki na ten temat łżą i się nie znają. Bez różnicy czy to autorzy polscy, francuscy, brytyjscy, amerykańscy czy z Czechosłowacji. Znają się tylko Ci, którzy mają zdanie zgodne z Adrianem czy Markiem. Przecież sama historia, dokumenty, wypowiedzi ówczesnych polityków, itp. nie znaczą nic jeśli są sprzeczne z jedyną słuszną wizją. I tylko polskie działania mogły być błędne.

W dodatku wobec forumowicza Marek8 po napisaniu takiego kwiatka:
Do tego pomysł na obronę, sektor organizacji przemysłu wojennego były w sposób skrajny wręcz odmienne - czego dalekie odbicie znajdujemy w wręcz trudnych do uwierzenia publikacjach dr Pawłowskiego - analizującego czeskie plany i pomysły z poziomu totalnego polskiego niezrozumienia istoty pewnych - wyraźnie nieznanych mu zjawisk i procesów zupełnie innej organizacji i funkcjonowania.
Forumowy troll miażdży historyka. Bo napisał więcej głupich postów na forum niż historyk artykułów w specjalistycznej prasie czy książek. Troll nie musi mieć wiedzy czy aparatu naukowego. Troll ma klawiaturę i anonimowość a to znaczy znacznie więcej. Ignorance is bliss.

Jako wisienka na torciku - kogo gen. Ludvík Krejčí obwiniał za koniec Czechosłowacji? Podpowiem, że nazwisko na "B". To pewnie na pewno musiał być prezydent Czechosłowacji Józef Beck!
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: AdrianM »

Kolejny wysyp prxemyśleń.

Ty se Wojciech przypomij kogo obwiniali polscy generałowie za wrzesień '39, zamiast demagogie uprawiać i wyciągać cudze brudy.
Wojciech Łabuć pisze: 2021-08-15, 00:29 Jednak koniec końców to nie wpływało na zasadnicze relacje. I nie wpłynęło na pożyczkę.
Było wyraźnie napisane, że postanowiono.zrealizować inne cele gdy się z nami kompletnie po czesku nie dało. Na relacje zasadnicze to wpływało, bo Francja nie miała innego pomysłu na wsparcie Pepików niż koalicyjne działania z Polską. Jak już wyraźnie przytaczałem noty dyplomatyczne Noela przeczą twoim wpisom i przemyśleniom. Francja była świadoma gry na przeczekanie Becka, a te "jasne" stanowiskk Polski było czytane jako: miganie od jasnych deklaracji.

Jeśli masz dwa odmienne stanowiska historyków to musisz je skonfrontować z materiałami na jakich się opierali. Specjalnie wam tu na początku wkleiłem wspomnienia Łubieńskiego byście sobie uzmysłowili jak dalece krytycznie widział politykę czeską Becka. Pomimo próby obrony ogólnej polityki i decyzjj swego szefa to.kwestia czeska.była dla człowieka o pełni rozumu, po prostu niezrozumiała. Ladacznicy z logiki nie da się uczynić.
Wojciech Łabuć
Posty: 572
Rejestracja: 2020-04-15, 12:17

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: Wojciech Łabuć »

Ty se naucz traktować innych w sposób w jaki chciałbyś aby inni traktowali Ciebie.

Problem w tym, że inni - w tym wypadku Czechosłowacki rząd - miał "brudy" przeszkadza? Psuje narrację? Od iluś stron powtarzam, że Beck nie był idealny. Tak on jak i reszta naszego establishmentu popełniała błędy. Ale zwalanie winy za złe relacje polsko - czechosłowackie tylko na Becka jest przegięciem i jest kompletnie niezgodne z historią. Powtarzam, ze każde państwo prowadzi politykę, a przynajmniej powinno, w oparciu o własną rację stanu. Polska nie mogła nie reagować na brak wizji, pasywność i czasem sprzeczne z naszym bezpieczeństwem działania Francji. Podobnie jak Rumunia. I sama Czechosłowacja również. Czechosłowacja nie przeprowadzała działań dyplomatycznych wobec Niemiec? Nie koncentrujmy się na wycinku działań z ignorowaniem reszty bo to nie pozwala na wyciąganie daleko idących wniosków. A jeśli ktoś takowe wyciąga na fragmentarycznej wiedzy, do tego jeszcze świadomie ignorując fakty rzutujące najbardziej na bieg zdarzeń, to te wnioski są niczym więcej niż stekiem bzdur.

I możesz wklejać dalej pojedyncze "opinie" i opierać się wybiórczo na czymkolwiek chcesz w mocno ograniczonym asortymencie tego co zaprezentowałeś w tym wątku. Opieranie się na notach Noela to prawie jakbyś na temat Żydów opierał się na dokumentacji Himmlera. Aby być sensownym rewizjonistą to stanowczo za mało. Ja Ci mogę wkleić stenogramy rozmów angielsko - francuskich, które są nota bene dostępne w necie. Linkowałem i cytowałem "klasykę" w tym temacie. Łącznie z odsyłaniem do konkretnych materiałów źródłowych. Jak masz z tym problemy to teleportuj się do 1938 r. i wymuś na Francji zachowanie takie jak jej przypisujesz. Bo z wszystkich oficjalnych dokumentów jasno wynika, że Czechosłowacji odmówiono jakiejkolwiek pomocy i zagrożono wręcz, że jeśli się przeciwstawi to zostaną zdani wyłącznie na siebie w razie wybuchu konfliktu. Więc skończmy z bzdurami o Francji "walczącej do końca".
Ladacznicy z logiki nie da się uczynić.
To dlaczego ciągle próbujesz to robić?
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: AdrianM »

Wojciech Łabuć pisze: 2021-08-15, 07:47 Opieranie się na notach Noela to prawie jakbyś na temat Żydów opierał się na dokumentacji Himmlera.
Ale nie odnosiłem się do wspomnień Noela, ale not dyplomattcznych, meldunków wysyłanych do Francji i jdgo trzeźwej oceny sytuaci i norabene zgodnej z notatkami dyplomacji niemieckiej :) Msło trgo instrumentalne traktowanie sprawy czeskiej potwierdza również Łubieński. Ba i w czeskich notach odnajdziemy te same opinie. Co ci się nie zgadza? Akurat mj wygląda na to, że ostentacyjne sygnały wysyłane przez Becka zadziwiająco były zbieżne w.różnych źródłach jakie przytaczałem.

Poprosiłem was byście przedstawili coś w miarę podobnego o niechęci do nas Benesa. Wodpowiedzi dostałem, że memorial Blahy to pośrednio takie jakby oskarżenie o zły stosunek Masaryka do Polaków, a teraz dodatkowo nowy koronny argument z gen. Krejči. Kuriozum.

Ja się zgadzam, że do tanga trzeba dwojga, ale by sądzić, że to wina Czechów to trzeba przedstawić coś więcej niż domysły i poszlakowe logiczne wywijasy. Ja jestem naprawdę skory wam przyznać rację, bo by mi nawet ulżyło, że mogę zakończyć tą dyskusję, która od początku kompletnie nic nie wnosi dla mnie, a jakoś czuję, że zabiera mi czas. Niestety nie jesteście w stanie wynieść się na jakiś inny poziom niż te szukanie poszlak.
Wojciech Łabuć pisze: 2021-08-15, 07:47 Ja Ci mogę wkleić stenogramy rozmów angielsko - francuskich, które są nota bene dostępne w necie
Tylko raz, to nie ma nic wspólnego z naszymi stosunkami z Czechami. I jak już ci pisałem odwrócenie się Francji do Angli nastąpiło po fiasku zabiegów w sprawie poprawy naszycb relacji z Czechosłowacją. Takie są fakty,.których nie chcesz pr,yjąć Mało tego. Jak miałeś się tu okazję nauczyć to.nadmierna ofensywa pokityczna Hitlera, była w dużym.stopniu oparta na przekonaniu, że sttona Polska będzie w tym obszarze mocno nieprzeszkadzająca :) Tak Wojciechu na sprawy należy patrzyć szerzej i kompleksowo. Widzisz dla.ciebie stenogramy przed Monachium to całość na jakiej chciałbyś tą kompleksowość oprzeć i zbudować do tego logikę. Trochę to smutne, ale tak to działa na poziomie jakiegoś pobocznego forum.
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 1653
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: Gregski »

Beck nie był politykiem największego formatu. To fakt.
Ale Benesz był chyba figurą naprawdę żałosną http://retropress.pl/wiadomosci/maly-czeski-czlowiek/
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: AdrianM »

Gregski. Widzę, że oprócz wikipedii to bardzo wyszukane onetowe opinie lubujesz. Nawet tam nie ma czego komentować. Można uznać, że nasz Alex wyjątkowo Benesa nie lubi. Zbiór bzdur i pomówień bez najmniejszych odwołań fo źródeł. Ale dobry materiał symptomatyczny dla polskiego warchoła, gdzie za grosz nie jest w stanie zrozumieć dlaczego to akurat Beneš cieszył się takim uznaniem na salonach Europy. Zmiana światopoglądów młodego Beneša to już obraz schizofreni i zdradzieckiej natury :)

Niemniej gratuluje. Kolejny raz pokazałeś gdzie czerpiesz swoją przepastną wiedzę w temacie.
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 1653
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: Gregski »

A potrafisz podważyć zawarte tam stwierdzenia?
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Wojciech Łabuć
Posty: 572
Rejestracja: 2020-04-15, 12:17

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: Wojciech Łabuć »

Problem z Twoimi faktami polega na ty, że ciągle czepiasz się rozpaczliwie pojedynczych faktów wyrwanych z kontekstu. A jak jakiś fakt ma jeszcze otoczkę, która nie pasuje Tobie to ja ignorujesz. Podobnie jak wszystkie niewygodne dla Ciebie informacje jakie Ci podaliśmy.
Ale nie odnosiłem się do wspomnień Noela, ale not dyplomattcznych, meldunków wysyłanych do Francji i jdgo trzeźwej oceny sytuaci i norabene zgodnej z notatkami dyplomacji niemieckiej :) Msło trgo instrumentalne traktowanie sprawy czeskiej potwierdza również Łubieński. Ba i w czeskich notach odnajdziemy te same opinie. Co ci się nie zgadza? Akurat mj wygląda na to, że ostentacyjne sygnały wysyłane przez Becka zadziwiająco były zbieżne w.różnych źródłach jakie przytaczałem.

A ja Ci podałem, że w pamiętniku Noel zapisał inny przebieg rozmowy z Beckiem a potem wysłał zupełnie inną notę. I taki motyw powtarza się dość często. Noel z swoim nastawieniem narobił więcej problemów. A z "jdgo trzeźwej oceny sytuaci" to odleciałeś kompletnie. Podawałem Ci informacje od innych dyplomatów, tak polskich jak i zagranicznych odnośnie działań i deklaracji Becka. I podawałem Ci znacząco większą ilość źródeł. Ale mają taką nienaprawialną wadę, że nie pasują pod Twoją teorię.

Czy wiesz jaka była ta "trzeźwa ocena sytuacji"? Masz wiedzę o odtworzonym pamiętniku? O roli Noela w kształtowaniu polityki francusko - polskiej po 1937 roku? Prowadzono je z pominięciem Noela. Za pośrednictwem naszego ambasadora w Paryżu Juliusza Łukasiewicza.

https://rcin.org.pl/Content/44242/WA303 ... asztor.pdf
Laroche donosił centrali, że „jest absurdem określanie Becka jako germanofila (...). Jest on przede wszystkim i wyłącznie «Polakiem». Nie ma do Francji pozytywnego stosunku emocjonalnego, ale jest zbyt inteligentny, by nie zrozumieć, że nic nie może zastąpić Polsce aliansu francuskiego"
(...)
Tych opinii nie podzielał następca Laroche'a, Léon Noël, który w latach 1932-1935 kierował francuską placówką w Pradze. „Zmuszony [lub raczej przyzwyczajony — M. P.] — jak sam pisał — do odgrywania przy Edwardzie Beneszu roli doradcy — by nie powiedzieć kuratora" podobną rolę chciał odgrywać w Polsce. Nadanie polskiej polityce kierunku zgodnego z francuską racją stanu i zapewnienie sobie nad nią kontroli stanowiło główny cel jego misji w Polsce. Stanowczy i wytrwały opór Becka, który nie chciał poddać się owej „kurateli", przesądził o narastającej niechęci między nimi. Usunięcie polskiego ministra — w mniemaniu nowego ambasadora — było kluczem do unormowania stosunków polsko-francuskich. Noël prowadził własną grę, która miała do tego doprowadzić. Stopniowo, w miarę pogarszania się wzajemnych stosunków, mnożył doniesienia o rzekomo słabnącej pozycji Becka, nasilającym się antagonizmie między ministrem a kołami wojskowymi, w tym przede wszystkim Edwardem Rydzem-Smigłym, wrogiej postawie opinii publicznej itp. Dawał Paryżowi do zrozumienia, że Beck—mimo inteligencji i „pewnej zręczności" — swą pozycję zawdzięczał nie tyle owym przymiotom, co sprytowi i intrygom. Przyznając, że cieszy wśród podległego personelu „dużym autorytetem", nie omieszkał dorzucić, iż osiągnął to dzięki usunięciu z ministerstwa wszystkich swych przeciwników. Poparcie prezydenta Ignacego Mościckiego miał on zawdzięczać z kolei nominacji na posła w Japonii jego syna Michała.

Nowy ambasador już w lipcu 1935 r. pisał, iż pozycja Becka jest niepewna, oraz przekazywał krążące plotki, że z powodu wrogości Rydza-Smigłego wkrótce poda się on do dymisji. Twierdził, że nie jest on już „seule maitre" polskiej polityki zagranicznej, gdyż musi konsultować jąn a częstych spotkaniach z prezydentem, premierem i gen. Rydzem-Smigłym. Nie przewidywał jakichś istotnych zmian kursu polityki zagranicznej; przypuszczał, iż zmiany ograniczą się do metod. Powtarzał plotki o rychłym odejściu Becka i zastąpieniu go przez gen. Kazimierza Sosnkowkiego, Zaleskiego czy Józefa Lipskiego ambasadora w Berlinie. Odnotowywał wzrastającą niechęć Becka do Paktu Wschodniego, Związku Radzieckiego oraz Czechosłowacji, co łączył z wizytą Becka w Berlinie. Na jesieni donosił o pogarszającym się położeniu Becka (napięcia w stosunkach z ZSRR, nieporozumienia z Rumunią) na arenie międzynarodowej, o postępach propagandy hitlerowskiej w Polsce, wzmagających się „échanges des politesses" między kołami rządowymi Polski i Niemiec. W polskich środowiskach rządowych utrzymywać się miało, jego zdaniem, przekonanie, że — nie podważając zasad polskiej polityki, które sformułował Piłsudski — Beck dokona jej reorientacji ze względu na zmniejszające się możliwości manewru w swych posunięciach dyplomatycznych.

Plotki o pogarszającej się sytuacji Becka w łonie rządu i wzrastających nieporozumieniach na linii Beck — Rydz-Smigły potwierdzał gen. Charles d'Arbonneau, który miał jakoby żądać zmiany kierunku polskiej polityki zagranicznej, a co za tym idzie jej kierownika. Jedynie wzgląd na skomplikowaną sytuację międzynarodową miał być przyczyną odłożenia tej dymisji. Według jego ocen rząd zmierzał do takiej sytuacji, w której władza znalazłaby się w rękach ekipy Rydz-Smigły— Sosnkowski. Nadmieniał, iż Beck wykorzystywał animozje polsko-czechosłowackie dla celów partykularnych, tj. dla zdobycia przychylności opinii publicznej. Pisał, że w stosunkach z Czechosłowacją kierował się swymi osobistymi urazami i zazdrością. Uważał, iż energiczne i gwałtowne reakcje Pragi wobec Polaków mogą zostać wykorzystane w odpowiednim momencie przez Becka.

Niespełnione nadzieje Noëla na odsunięcie Becka były jedną z głównych przyczyn demonizowania polskiego ministra w raportach ambasadora. W 1935 i 1936 r. starał się wywołać wrażenie, że nie można mieć zaufania do żadnych deklaracji dobrych intencji względem Francji zgłaszanych przez Becka. Zdaniem Yvesa Beauvois to Noël był promotorem koncepcji wykreowania Rydza-Smigłego na kierownika polskiej polityki zagranicznej. Ważnym etapem realizacji tego pomysłu miały być rozmowy polsko-francuskie w Rambouillet (30 VIII - 2 IX 1936). Fiasko tego pomysłu spowodowało nie tylko zadrażnienia w stosunkach w z polskimi kołami rządowymi, ale również osłabienie pozycji Noëla we francuskim MSZ (jego przeciwnikiem był Alexis Leger, sekretarz generalny Quai d'Orsay).
Co musiało się stać oraz jak bardzo zła była ocena Noela jeśli weźmiemy pod uwagę, że Alexis Leger nie przepadał za Beckiem? :o

http://rcin.org.pl/Content/2529/WA303_4 ... harias.pdf

https://rcin.org.pl/Content/52305/WA303 ... minski.pdf

https://rcin.org.pl/Content/48196/WA303 ... minski.pdf
Na uwagę zasługuje opinia o Czechach cytowanego już dyrektora Łubieńskiego: „rozumiem dobrze, że naród czeski indywidualnie i prywatnie raczej sympatyczny, mógł być politycznie obrzydliwy i nieznośny. Rozumiem, że postać Benesza budziła w Polsce zrozumiały wstręt, gdyż był to sługus wielkich mocarstw, ze specjalną lubością wysługujący się Niemcom i Moskalom przeciw Polsce. Gotów jestem nawet podejrzewać go o zupełnie konkretny pogląd na potrzebę oderwania Małopolski Wschodniej od Polski ażeby stworzyć wspólną granicę czesko–sowiecką. Napatrzałem się czeskich podskakiewiczów w Genewie [w Lidze Narodów] i podzielam ogólną dla nich antypatię, która rzec prawdę nie obca była nawet Francuzom. Wiązałem to jednak raczej z osobami pewnych polityków aniżeli z całym narodem. Daleki byłbym od uważania Czechów za zropiały wyrostek robaczkowy Europy, który należy zlikwidować”. Tymczasem Beneš nie ukrywał swego wrogiego do Polski nastawienia wyraźnie podenerwowany sukcesem, jaki osiągnęła dyplomacja polska na odcinku stosunków z Niemcami.

Po 26 I 1934 r. poseł brytyjski w Pradze Joseph Addison odbył rozmowę z Benešem, w której ten nie ukrywał swego negatywnego nastawienia do Drugiej Rzeczypospolitej.
Polska — oświadczył czechosłowacki minister spraw zagranicznych — jak wie o tym każdy, kto studiował jej historię, była zawsze do niczego (useless)”. Zdaniem Beneša w charakterze polskim leży „zadawanie przyjaciołom ciosów w plecy”. Wydaje się, że Beneš nie znał historii Polski, skoro decydował się na tego rodzaju insynuację niemającą nic wspólnego z wiedzą na temat przeszłości państwa polskiego, które padło ofiarą zaborczości sąsiednich mocarstw właśnie dlatego, że w odróżnieniu od nich nie zadawało nikomu „ciosów w plecy”. Polakom — kontynuował swą wypowiedź czechosłowacki minister — „niewątpliwie się wydaje, że byli bardzo chytrzy, kiedy okazali się nieprawdopodobnie głupi (foolish)”. Było to nawiązanie do polsko–niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy, która zdaniem Beneša była dowodem na to, że strona polska popisała się naiwnością. W rzeczywistości polska dyplomacja zrobiła wszystko, co do niej należało, aby stworzyć sytuację korzystną dla polskiej racji stanu. Przyszłość miała wykazać, kto okazał się „nieprawdopodobnie głupi”. Na pewno nie była nią strona polska. Dalsze rozważania czechosłowackiego ministra spraw zagranicznych sprowadzały się do konstatacji, że w przeszłości „sąsiedzi Polski słusznie doszli do wniosku, że Polska jest zawadą (a nuisance)”. Historia się powtórzy — wieszczył szef czechosłowackiej dyplomacji — „i Polskę spotka los, na jaki zasłużyła”. Władze czechosłowackie życzyły zatem jak najgorzej państwu polskiemu, ziejąc do niego nieukrywaną nienawiścią. Można się tylko zastanowić, czy w zaistniałej sytuacji były jakiekolwiek szanse na polsko–czechosłowackie zbliżenie mające na celu wzmocnienie bezpieczeństwa obu państw. Poseł brytyjski Addison, wysłuchując Beneša, zastanawiał się, czy może „nie śni i czy nie siedzi na przeciw [hitlerowskich dygnitarzy] Göringa albo Goebelsa, a nie czechosłowackiego” ministra spraw zagranicznych.
https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Maz ... 57-266.pdf

To jak z tym Beneszem? I z potwierdzaniem przez Łubieńskiego? Czy rzeczowym Noelem?

Spójrzmy na to jak Becka i jego dyplomatyczne działania oceniał ambasador amerykański:

https://core.ac.uk/download/pdf/76295481.pdf
"From my own observations," he informed Roosevelt in August, "Colonel Beck is steadily becoming the leading force in the Polish Government, due mainly to his initiative, his willingness to make decisions, and to shoulder responsibility. I find him a man of courage and intelligence." Biddle noted that during their "frequent conversations," Beck placed "increasing emphasis on what he calls "voisinage'—or the good neighbor policy," while admitting that "his 'tight-rope walking' role is a difficult one."
The abject failure of the French to take decisive action against Hitler's repudiation of the Locarno Pact seriously undermined the entire Eastern and Central European alliance system erected by France in the 1920s.
Although Colonel Beck has been frequently suspected in the past (particularly by the French) of leaning towards Germany, my own observations convince me that he is first and foremost a Polish patriot thinking in terms mainly of Poland's own interests, and following the precepts of his former chief, the late Marshal Pi/sudski. . Pilsudski had constantly stressed the importance not only of maintaining an equilibrium between forces on Poland's Eastern and Western frontiers but also the importance of building up as good friendship as possible with
Germany during peace times, as well as of maintaining correct normal relations with the Soviet. This formula envisaged Poland's ability both to rehabilitate herself economically, socially,
and otherwise, and to construct her defenses, militarily, socially, religiously, and otherwise, against what Colonel Beck considers the "unlimited" menace of Bolshevism. In contrast to Colonel Beck's regarding communism as an "unlimited" menace which seeks to penetrate every element in the structure of national life, he regards Germany as a "limited" menace, whose aims are at least ear-marked. To my mind, this has been the guiding influence in Colonel Beck's direction of Poland's foreign policy. . I definitely feel Beck, in directing the course of Poland's foreign policy, constantly keeps his eye on Britain's movements, and that his estimate of Britain's future action plays an important role in the Minister's formulation of Poland's long-term policy. To my mind, in terms of European considerations Beck's fondest aspiration is a close tie-in with Britain.
Beck's energetic action vis-a-vis the Polish minority in Czechoslovakia comes as no surprise to me, for Beck has informed me that the Polish minority would claim autonomous administration immediately, in the event that German influence led to a like claim by the Sudeten Deutsch. It is now becoming steadily clearer to me that in the light strictly of Poland's own long-range defensive policy, Beck's energetic activities . are motivated mainly by an underlying serious apprehension as regards Germany's potential moves. I am aware that Beck is concerned lest through intensified diplomatic and political-economic pressures, the Germans succeed in bringing the Czech government around to making a "deal" with Germany on all of Bohemia, or perhaps even on the whole of Czechoslovakia, before Poland might succeed in her efforts to bring about automony for her own minority in Czechoslovakia. I am, moreover, aware that the Government is also concerned lest Hitler at the back of his mind might visualize the extension of German political and economic hegemony right down the Danubian Valley, to the Black Sea, with an eventual eye to the Ukraine. Beck has not forgotten the late Marshal Pifsudski's long-range dream, which envisaged a neutral wall from the Baltic to the Black Sea, as a means of stiffening the defensive position of each state in such an area, towards resisting, according to Pilsudski's apprehensions, an eventual and inevitable German drive eastwards. In this connection, Pilsudski was hopeful that an eventual direct contact might be resumed between Poland and Hungary
This in turn led Beck to direct Polish foreign policy "even more cautiously than ever," trying "to make friends with Germany at every possible turn, in a play for time, wherein he hopes to strengthen Poland's defensive position against what Pilsudski anticipated, and now he, Colonel Beck anticipates, as an inevitable eventual conflict with Germany."
In the aftermath of the May crisis, during which Czechoslovakia had mobilized its armies along the German frontier in anticipation of a Nazi invasion, Biddle presented the State Department with an important analysis of Beck's policies designed to delineate his motives and clear away the confusing inconsistencies in Polish policy. Biddle explained that Poland felt she could make no firm international commitments in advance of an actual war between Germany and the Western Powers for fear of endangering her policy of equilibrium and, in fact, her very existence; hence, Beck "necessarily plays his diplomatic cards with extreme care." Moreover, Beck had anticipated the failure of London and Paris to support Czechoslovakia, and the realization of his fears only further undermined belief in Polish circles in the sincerity of France's commitments to her East European allies. Nonetheless, Beck realized that Poland could not resist German military or political pressures alone. Accordingly, Biddle believed that once the democracies employed forceful military action against Hitler, "I should look for Poland to strike out vigorously, and even eagerly, on the side of Britain and France."
Beck, in the same conversation, also admitted that he believed Germany's friendship to be only temporary. Danzig and the Corridor would soon become "objectives of German aspirations," and Poland increasingly recognized that "a conflict of German and Polish interests is being led to by events in the making." In the event of a German attack, Beck argued, Poland would resist with all her resources in the hope that she would halt the Nazi war effort. Biddle further observed that although Beck knew that Chamberlain wished to avoid war at any cost, he nevertheless felt that the aid of Britain and France represented Poland's only chance in the event of a war with Germany. Biddle concluded his report with a rather bleak assessment of the policy of appeasement: "In evaluating Beck's policy, I wish to emphasize the importance of bearing in mind not only Poland's potentially black outlook in the event either of continued German military or peaceful infiltration eastwards, but also that Beck was bitterly disappointed over France's refusal to march, subsequent to Hitler's march into the Rhineland. In fact, Beck later told me personally that France had made a great tactical error. To his mind, failure to march at that time would prove costly in terms of the long-run, not only for France, but also for Poland and Britain."
Odmienne w tonie od Noela? Czy od Twoich twierdzeń? "Ceterum censeo Beck esse delendam" nie zrobi z Ciebie drugiego Katona.
Napoleon
Posty: 4671
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Re: „Nie oddamy ani guzika”. Czy byliśmy gotowi do wojny❓ – cykl Geneza II wojny światowej

Post autor: Napoleon »

Myśmy swój system niewątpliwie mieli. Pełen patriotyzmu, honoru i poświęcej.
:?: A co tu ma do rzeczy "patriotyzm czy honor"? Mieliśmy system bezpieczeństwa taki jaki mogliśmy stworzyć: sojusz z Francją (plus z Rumunią co mogło mieć znaczenie w przypadku konfliktu z ZSRR) oraz układy o nieagresji z Niemcami i ZSRR w myśl zasady "polityki równych odległości". Był to niewątpliwie system niedoskonały, ale jaki mógłby być lepszy? O to się cały czas pytam. Sojusz z Czechosłowacją by go wzmacniał niewątpliwie. Pod warunkiem wszakże, że taki sojusz akceptowałaby także Francja. To zaś wymagało daleko idących zabiegów - nie od nas a przede wszystkim ze strony czechosłowackiej. Sojusz polsko-czechosłowacki mógłby mieć jakieś znaczenie tylko wówczas, gdy "wpasował się" w pewien szerszy system bezpieczeństwa obejmujący też Francją, a najlepiej jeszcze i W. Brytanię. Tylko trzeba by było dużo pracy by coś takiego stworzyć a szanse na to nie były delikatnie mówiąc przesądzone. Choćby już nawet nie tylko z powodu postawy Francji ale i W. Brytanii.
Mógłbyś objaśnić kolejną mundrość? Bo jak sam przyznałeś wojskowo ten sojusz miał duży sens.
Trudno się z tobą rozmawia, bo albo nie czytasz mych postów albo ich nie rozumiesz (rozumieć nie chcesz?). Czesi nie widzieli początkowo jakiegoś zasadniczego zagrożenia ze strony Niemiec. Owszem, zaniepokoiło ich Locarno, ale ich stosunki z Niemcami były cały czas co najmniej poprawne. W zalinkowanym przez Ciebie artykule pisze wyraźnie, że np. zagrożenie rewanżyzmem widzieli bardziej po stronie węgierskiej. Przy takim nastawieniu, wizji problemów, sojusz z Polską był im niepotrzebny. Wystarczały poprawne stosunki. Wszystko zaczęło się zmieniać po dojściu do władzy Hitlera, a w zasadzie po podpisaniu polsko-niemieckiego układu o nieagresji. Blaha m.in. z tego powodu napisał swój memoriał. Tyle tylko że dostrzec problem i na niego zareagować to są odmienne kwestie. Czesi nadal nie mogli przełamać pewnych stereotypowych nastawień w swej polityce zagranicznej. Bo do czegoś mogło dojść, musieli to zrobić. I choćby tylko z tego powodu piłka była po ich stronie. Nie rozumiesz tego?!

Zamiast kpić i wypisywać absurdy tudzież nic nie znaczące slogany, spróbuj się na tym skoncentrować i przemyśleć te kwestie.
Wojciech Łabuć ma rację postulując, by nie skupiać się tyle na drobiazgach a na istocie sprawy.

Tak jak napisałem wcześniej, można by "pogdybać" czy ew. sojusz z Chechosłowacją coś by tej ostatniej dał w 1938 roku? Czy byłby w stanie zapobiec Monachium? W Monachium uczestniczyły mocarstwa - więc ten sojusz musiał mieć wsparcie co najmniej Francji. Czy Francja by zareagowała nie czując wsparcia W. Brytanii? Czy była jakakolwiek szansa na to, że W. Brytania jednak stanęłaby w obronie Czechosłowacji? Sens sojusz polsko-czeski miałby tylko wtedy. Przy założeniu oczywiście, że dałoby się do niego doprowadzić.
ODPOWIEDZ