peceed pisze: ↑2022-01-31, 19:16
jogi balboa pisze: ↑2022-01-31, 17:20
Wszędzie na świecie od wielu wielu lat wychodzi że "wiele tańszych kadłubów" przenoszących tą samą jednostkę ognia wychodzi drożej niż umieszczenie jej w jednym "drogim kadłubie", ale jak nic zaraz się dowiem że łatwo, prosto i tanio da się zrobić na odwrót - wystarczy otwarty umysł
To oczywista prawda o ile ignoruje się większą odporność na wyeliminowanie rozproszonego systemu. Jak dopisałem, jest to przykład desperackiego myślenia. Chciałbym zrobić kadłuby które są przede wszystkim "tanie" a nie po prostu małe.
Jednostki cywilne powstają według określonych standardów. Te obejmują konstrukcję, wyposażenie, projekt etc. etc. tak aby spełniać oczekiwane wymagania w zakresie wodoszczelności, wodoodporności, odporności na ogień etc.
Oczywiście możesz zbudować statek w... przed garażem, ale nie zdziw się jeżeli później nie zostanie wpuszczony gdzieś do portu lub "aresztowany".
Aaa, pozostaje jeszcze kwestia ubezpieczenia.
To wszystko oczywiście kosztuje.
Standardy dla okrętów wojennych są zazwyczaj wyższe, co tym samym oznacza, że koszty powstania będą wyższe niż podobnego kadłuba cywilnego. Argument 'tanie' jest kuriozalny.
Większy kadłub ma szereg zalet w czasie eksploatacji i w trudnych warunkach hydrometeorologicznych.Tam gdzie MOR musi zejść do portu, większy okręt może zazwyczaj pozostać na pozycji i ciągle mieć możliwość skutecznego użycia zabawek na pokładzie.
Sytuacja naszej marynarki przypomina sytuację piechoty w I wojnie światowej. Nie do wszystkich dotarło, że artyleria i przede wszystkim karabiny maszynowe całkowicie uniemożliwiły jej frontalne ataki, co kończyło się rzeziami podczas bitew. Teraz nie do wszystkich dotarło, że jak przeciwnik ma bazę z praktycznie nieograniczoną ilością środków ogniowych, to jest on w stanie zatopić każdą ilość okrętów jakie jesteśmy w stanie wystawić. Zaklinanie rzeczywistości nic nie pomoże, geografii nie z zmienimy.
Nie, nie przypomina. Wygląda na to, że osoby zainteresowane zdają sobie sprawę z tym co jest za miedzą i tak próbują skroić przyszłe OOW aby mogły pełnić swoją rolą w czasie P, K i mogły być użyte w czasie W na Bałtyku. Oczywiście zakładamy, że nie będą wówczas na Oksywiu, tudzież w Zatoce Gdańskiej lub Ryskiej.
Jeżeli doodatkowo mogą swobodnie opoerować wramach sojusznich zespołów poza Bałtykiem to tym lepiej.
Zadziwiające (pozornie) jest to, że najmniej przejmują się obecnymi uwarunkowaniami marynarze, którym z jakieś dziwnego powodu wydaje się, że po zapakowaniu na taką fregatę ich szanse na przeżycie rosną w stosunku do zapakowania na prosty kuter.
To co sądzą marynarze, a zwłaszcza szczyt piramidy jest najbardziej ciekawe. Jednak jak to mowili w ZSRR, lepiej siedzieć cicho i jeść biały chleb na Morzem Czarnym, niż czarny nad Morzem Białym.
AdrianM pisze: ↑2022-01-31, 12:33
Nagle się okaże, że taki Sa'ar 6, czy Visby II są w stanie zaoferować dużo więcej niż męczeńsko pozyskane AH140 za dużo większe pieniądze.
Visby II ma mieć system OPL dalekiego zasięgu czy chodzi o relacje koszt efekt?
Swoją drogą to "korwety" z dodaną możliwością OPL "Narwi" (trzeba zunifikować) są chyba dużo lepszym rozwiązaniem w naszych warunkach.
Ależ rakietowa OPL to już jest normalne wyposażenie na okrętach wielkości OOW. Tutaj pytaniem powinno być który system, a nie dyskusja czy jest potrzebny, czy też nie.
Wojciech Łabuć pisze: ↑2022-01-31, 17:30
Wielkość kadłuba i wyporność mają niewielki wpływ na koszt jednostki. A na odporność na uszkodzenia, podatność na modernizację choćby ma znaczący.
Mimo wszystko jest tendencja aby okręty były tak małe jak tylko jest to możliwe, w tym sensie że nie buduje się za dużych.
To bardzo częsty błąd w tworzeniu systemów. Na przykład w technologiach kosmicznych oficjele wyliczyły sobie, że im lżejsza rakieta, tym tańsza. Zatem ograniczano masę rakiet kosmicznych (w stosunku do ładunku) w wymaganiach co wymuszało stosowanie drogich technologii i podnosiło koszty wielokrotnie (samo paliwo kosztowało mniej niż 1% kosztów wystrzelenia rakiety). Mam pewność że zachodzi to w rakietach naziemnej OPL i wielkie podejrzenia, że dokładnie tak samo może być w budownictwie okrętowym. Porównując ceny cywilne i wojskowe zapala się lampka ostrzegawcza. Może duże prędkości maksymalne nie są jednak wcale istotne, skoro podstawowym zadaniem ma być strefowa OPL wybrzeża? A skoro tak, to równie dobrze można by te radary umieścić na specjalnej barce o konstrukcji pontonowej z wypełniaczem - praktycznie niemożliwej do zatopienia. Rejs takiej "fregaty" odbywał by się na dystansach kilkudziesięciu mil.
Naiwne? Może. A może nie. Chińczycy swoje lotniskowce usypali z piasku, w ogóle nie przejmując się brakiem mobilności.
Krótki rzut oka na mapę głębokości pokazuje, że ten trick może zadziałać na naszym wybrzeżu...
Od lat 40. tendencja jest raczej odwrotna. Początkowo było to wymuszone przez konieczność zaokrętowania elektroniki, która zajmowała dużą zajmowana objetość. Obecnie, pomimo postępu technicznego i miniaturyzacji sytemów elektronicznych okręty dalej mają tendecję do 'tycia'.
...