Integracja EU rzeczywiście znacznie by poprawia sprawy Rosjanom.
Wystarczyłoby żeby omotali Brukselę tak jak zrobili to z Berlinem i cała Europa zneutralizowana.
Tyle tylko, że byłoby to nieporównanie trudniejsze. A i zyski dla Rosjan mniejsze. "Omotanie" Niemców dawało Rosjanom szanse na "zyski" nie tylko na Ukrainie ale i w "unijnej Europie Wschodniej". Gdyby ta Europa Wschodnia była częścią federalnego państwa, ta szansa by nie istniała. Ograniczyłoby to Rosjanom obszar potencjalnej ekspansji.
Do euro też nie widzę powodu by się spieszyć.
W jakiej walucie zarabiasz?
Bo ja w złotówkach. I gdy patrzę na Glapińskiego, który chwali się, że ma "nieograniczoną ilość gotówki" (poniekąd słusznie), opisuje zjawisko spirali cenowo-płacowej i przekonuje, że to żaden problem i wszystko jest OK, tudzież nerwowo i w sposób skrajnie ignorancki reaguje na inflację, to jednak wolałbym zarabiać w euro. Wtedy, pomimo inflacji w strefie euro, straciłbym znacznie mniej niż już straciłem (a ile jeszcze stracę to wolę nie myśleć). Euro daje gwarancję, że nie będzie o wartości pieniądza w którym zarabiam, decydował jakiś totalny ignorant. Którego głównym celem będzie pomagać rządowi by przez napędzanie konsumpcji ratować budżet i gospodarkę (bez zastanowienia się jakie to przyniesie efekt w dłuższym okresie czasu). 100 razy wolę euro!!! I mam ku temu namacalne wręcz argumenty.
Kompletnie nie rozumie kolega że inne postrzeganie to utkanie świata z całkowicie innych kategorii semantycznych i nie da się ich łatwo przetłumaczyć na zasadzie "słowo A" - "słowo B".
Ale tak właśnie to rozumiem. I nazywam głupotą. Co widać. Bo to co się dzieje na Ukrainie można było z grubsza przewidzieć. Dlatego twierdzę, że trzeba było być głupcem by tego nie przewidzieć. Nawet tylko w przybliżeniu.
A to że wszystko czego kolega nie ogarnia "jest głupie" to już wiemy
Sugerujesz Peceed, że Putin jest "mądry inaczej"? OK. Niech ci będzie. Efekt jaki jego działania przynoszą, jest taki jaki jest. Nazwanie czegoś tak czy inaczej nie zmieni faktów.
Element na który się wpływa zawsze jest taki sam: mały chciwy człowieczek z przerostem ego i ambicji, z brakiem kompetencji by zajmować się czymś poważniejszym niż polityką.
Nie. Ponieważ w demokratycznym państwie uzyskanie wpływów polega na tym, by przekonać do siebie (do tego co się chce) odpowiednio dużą liczbę polityków. A tu już działa rachunek prawdopodobieństwa, który jasno pokazuje, że łatwiej jest to uzyskać w mniejszym elemencie niż w większym.
Pamiętaj też, że politycy są dokładnie tacy jak ich wyborcy. Jeżeli są skorumpowani czy chciwi, to głównie dlatego, że ich wyborcom to nie przeszkadza. Tolerancja na chciwość czy korupcję jest równa w różnych społeczeństwach czy regionach. Tu już mamy do czynienia z kwestiami kulturowymi. Federalne państwo europejskie na takie działania byłoby odporniejsze. Przynajmniej szansa na to byłaby zdecydowanie większa.
Pisze kolega o polskich Gromach czy Niemieckich Striełach?
To zależy. Mogę tez np. pisać o decyzji dotyczących wdrożenia sankcji. Np. zamrożeniu rosyjskich aktywów (państwowych i prywatnych). Np. nie przypominam sobie by w Polsce coś takiego zrobiono (chyba nawet nie zewidencjonowano) a w innych krajach unijnych jak najbardziej. Duzo można by tu dyskutować i podawać przykładów.
Niech to kolega potraktuje jako ambitne zadanie domowe: zrozumieć dlaczego tak miałoby być.
Jak zauważyłeś, i słusznie, przekracza to zdolność mego pojmowania. więc oczekuję, że ktoś mądrzejszy wyjaśni mi to i postara się przekonać. Banałami, którymi mnie raczysz, nie przekonasz mnie. Oczekiwałbym z twojej strony większego wysiłku intelektualnego.
Nikt nie uważa że integracja europejska jest czymś złym, nawet eurosceptycy.

Pojęcie "eurosceptycy" jest bardzo szerokie i dotyczy raczej ludzi, którzy negują konieczność istnienia UE. Co wynika z samej nazwy. Inaczej by ich nie nazywano "eurosceptykami".
Osobiście głoszę tezę, że cywilizacyjny sukces Europy udało się osiągnąć dzięki optymalnemu poziomowi integracji - po Imperium Rzymskim (kontynuowanym później przez instytucje kościelne) odziedziczyliśmy ogromy zasięg jednolitej cywilizacji, ale zachowano konkurencję polityczną pomiędzy poszczególnymi rejonami.

Nie chcę tu wdawać się w szczegółowe dyskusje i offtopować, ale takie stwierdzenie jest delikatnie mówiąc zbyt daleko idące.
Obecna Unia oferuje państwom członkowskim samobójcze rozwiązania ekologiczno-ekonomiczno-rozwojowe
Nie. UE oferuje dobre rozwiązania, słuszne i uzasadnione. Rzecz w tym, że do ich wdrożenia muszą istnieć stosowne warunki. wydarzenia obecne pokazują jedynie, że tego wątku należycie nie uwzględniono w planach. Popełniono więc błąd w metodzie. Ale cel jest zdefiniowany właściwie. Cały problem sprowadza się więc do znalezienia odpowiedniej metody, bo cel jest i nie trzeba go zmieniać.
Warto też mieć na uwadze że UE była tworzona przez polityczne śmieci - polityków drugorzędowych usuwanych z krajów macierzystych wciąż trzymanych za mordę przez centrale.

Coś więcej? Bo znów - moja zdolność pojmowania nie nadąża za twym lotnym umysłem.
Nie daje ono żadnych korzyści...
Widzisz, ty piszesz sobie co ci się tam do głowy przyjdzie, a ja sobie mogę obliczyć, że gdybym w powiedzmy 2020 roku (na początku) zarabiał w euro, to obecnie moja pensja warta by była parę stówek (w przeliczeniu na obecne pieniądze) więcej. Więc proszę - nie pisz głupot.
Tak, prowadząc interesy zagraniczne musimy dokonywać wymiany, ale sprowadza się to do jednej obcej waluty, w dodatku podmioty mogą mieć konta walutowe.
Analogicznie do pytania postawionego Gregskiemu zapytam ciebie: prowadzisz firmę mająca kontakty zagraniczne?
Mam paru znajomych, którzy takowe prowadzą, tudzież pracują w takich. I powiem jedno - WSZYSCY są gorącymi zwolennikami przyjęcia euro. Większymi nawet ode mnie. WSZYSCY.
Przy obecnym stopniu informatyzacji i operacjach bezgotówkowych nie ma żadnych problemów z istnieniem PLN-ów.

Zaczynam mieć wątpliwości, czy rozumiesz o co tu chodzi. Wymiana to nie jest jakiś problem w sensie technicznym (w każdym razie być nie musi). Problemem jest ryzyko kursowe. Szczególnie, gdy rządzą nami ludzie, dla których bank centralny potrzeby jest do wspierania rządzących i ich polityki a nie do pilnowania wartości pieniądza. Bo to w każdej chwili może oznaczać katastrofę.
Podstawową zasada prowadzenia interesów jest PRZEWIDYWALNOŚĆ. Nawet jak masz niekorzystny (dla twojej firmy) kurs złotówki do innych walut, to sobie jesteś z tym w stanie zazwyczaj poradzić, jeśli możesz to przewidzieć. Natomiast nagłe zmiany mogą być ZABÓJCZE.
Pieniądz nie służy do manipulacji. Pieniądz powinien być STABILNY! Wara od niego tym, którzy uważają inaczej. Euro nie jest tu idealne, ale nieporównanie lepsze (bo stabilniejsze!) niż złotówka. I jest to pieniądz wspólnego rynku. Dla mnie to zamyka dyskusję.