Franek Wichura pisze: ↑2022-04-30, 09:04
peceed pisze: ↑2022-04-30, 00:34
Pociski dalekiego zasięgu w dzisiejszych czasach mogą być tanie jak barszcz.
To dlaczeg nie sa?
Bo broni nie produkuje się obecnie aby była tania.
Powód dokładnie taki sam jak w przypadku przemysłu kosmicznego, którego główną działalnością było pompowanie pieniędzy publicznych w prywatne.
Przyszedł SpaceX i pokazał z miejsca że można budować rakiety kilka razy taniej.
W skrócie można określić to jako śrubowanie niepotrzebnych parametrów z punktu widzenia użytkownika końcowego.
W przemyśle kosmicznym było to obniżanie masy startowej rakiet w sytuacji gdy koszty paliwa nie stanowiły nawet 1% kosztu wyniesienia ładunku.
Można było sobie pozwolić na większe, mniej zaawansowane rakiety o 10x mniejszym koszcie wyniesienia ładunku i bardzo dużo takich koncepcji pojawiło się w pod koniec lat 60 w USA (rakiety radzieckie były budowane w tym "tanim" stylu z konieczności).
Na ratunek koncernom przyszła koncepcja wahadłowców które co prawda miały obniżyć koszty wyniesienia ładunków na orbitę, ale bez zmniejszania wartości całego biznesu i finał sprawy znamy.
Jest takie prawo biznesowe że firmy zawsze wybierają rozwiązania które nie obniżają ich przychodów.
Franek Wichura pisze: ↑2022-04-30, 09:04
Z takiej jak V1 po jeden milion polskich złotych - kto się tego przestraszy?
Proste porównanie kosztów nie uwzględnia postępu w metodach produkcji i postępie technologicznym. Za milion złotych można zbudować rakietę klasy tomahawka, o ile nie będzie się naciskać na spełnienie wszystkich parametrów tomahawka i zagwarantuje odpowiednią skalę produkcji rzędu tysięcy rakiet rocznie.
Marmik pisze: ↑2022-04-30, 09:30
Pomijając abstrakcyjność takiego złożenia to trzeba byłoby raczej napisać, że takie posuniecie zdemolowałoby państwo, które chciałoby tak postąpić. Doprowadziłoby to totalnej katastrofy zasobów osobowych i nie miałby kto tych supertanich rakiet odpalać, bowiem ok 30 mld w budżecie obronnym to wydatki osobowe oraz środki na szkolenie wojsk. Może jest na świecie jakaś armia, która nie bierze pensji i siedzi w domu. Bo skoro nie ma środków na szkolenie to po cholerę ma siedzieć w jednostkach, zwłaszcza że trzeba byłoby przyjąć, iż bez światła, wody i ogrzewania. A co do wydatków materiałowych to przy takich decyzjach w ciągu roku potencjał sił powietrznych spadałby do zera.
To tylko doświadczenie myślowe, ale można ciągnąć je dalej. Esencją jest to, że za całkowite koszty utrzymania obecnego potencjału można dostać potencjał odstraszania który jest większy. W kolejnych latach dochodzi do multiplikacji możliwości. Po 12 latach mamy pół miliona rakiet. To znacznie większa siła niszcząca niż miały wszystkie naloty podczas drugiej wojny światowej, ze względu na celność.
Prawdziwa idea jest taka, że można trzymać wojsko przy obecnym poziomie wydatków (a tylko je zracjonalizować) a cały wzrost nakładów przekazać na stworzenie potencjału strategicznego odstraszania.
Franek Wichura pisze: ↑2022-04-30, 09:04
Zdemolowac tak - trafic w cos nie bo nie posiadamy mozliwosci by wskazac rakiecie cel - choc to szczegol bo przy celnosci V-1 to i tak nie ma znaczenia
Elektronika która zapewnia celność kosztuje tyle co smartfon (i nie chodzi mi nawet o GPS, tylko o kamerę z rozpoznawaniem obrazu i mapą)