Ale mam też świadomość różnych deficytów u różnych ludzi. Dlatego absolutnie nie doszukuję się złej woli czy trollowania u kolegi. To konflikt dwóch wizji świata, z pewnością, ale każda wizja jest zbudowana wokół własnych ograniczeń.
Ale jaka jest niby różnica pomiędzy KPO a niskimi stopami procentowymi? Obie wywołają inflację w tym samym stopniu, z tym że niskie stopy powodują że o tym ile i kto zaciągnie kredytów zadecyduje rynek a nie politycy, czyli alokacja środków będzie lepsza. Centralne "plany odbudowy" sterowane przez polityków są znacznie mniej efektywne gospodarczo!
W naszym wypadku gigantyczną "zaletą" KPO z punktu widzenia polityków jest ominięcie konstytucyjnego limitu budżetowego i to jedyny powód, dla którego nie zaciągamy tych kredytów sami. A idealnie powinien robić to sam rynek. Za pomocą niskich stóp procentowych.
Zrzucanie pieniędzy z helikoptera i jednocześnie podnoszenie stóp procentowych to szalenstwo, helikoptery włącza się gdy stopy wynoszą 0!
U mnie jest zero agresji.
Nie. Gdyby się znali to nie mieliby poglądów. Na przykład fizycy się znają na rzeczywistości, ale rola poglądów jest ograniczona do tego czego NIE WIADOMO.
Przede wszystkim lockdowny zablokowały funkcjonowanie realnej gospodarki, czyli podaż realnych dóbr i usług, a zaczęto to leczyć dodrukiem pieniądza. To absolutnie pewny sposób na wywołanie inflacji, która nie musi uderzać od razu (bo ludzie te drukowane pieniądze oszczędzali).
Do tego Polska nie jest wyspą, na inflacje można spojrzeć jako wzrost popytu na wszystko, od towarów po pracę. Wystarczy że taki impuls popytowy pojawi się w Europie i w końcu dojdzie do Polski, zaczną rosnąć realne ceny wszystkiego bez żadnej wzmożonej ilości PLN-ów w obiegu.
Podniesienie cen energii również wywołuje lawinę wzrostów cen wszystkich towarów od niej zależnych.
Na świecie nastąpiło obecnie połączenie wszystkich tych zjawisk, więc nędzne próby gaszenia inflacji przez zmniejszanie podaży pieniądza skończą się dla Polski tragicznie, bo pozytywny można rozpatrywać wyłącznie w skali globalnej - zmniejszyliśmy podaż pieniądza o promile na świecie natomiast zarżnęliśmy dostępność środków finansowych w Polsce.
Używając innej analogii, wszędzie na świecie ludzie zaczęli jeździć na gapę w międzynarodowym towarzystwie komunikacyjnym, i nasz rząd walcząc z tym zjawiskiem postanowił dociskać wyłącznie polskich obywateli. Czy to jest z korzyścią dla polskich obywateli? Nie!
Albo wszyscy zaczną walczyć z tym procederem i przestrzegać zasad, wtedy ma to sens, albo nie ma sensu pchać się przed szereg.
W przypadku gospodarki światowej bardzo długo rolę wszystkich mógł pełnić dolar, i w przypadku USA rzeczywiście od ich "lokalnych" posunięć zależało bardzo wiele w USA. Ale my nie jesteśmy USA, i małpowanie ich schematów postępowania z czasów potęgi kończy się tragicznie.
Nawet USA nie są USA z czasów swojej dominacji. USA zareagowały elastycznie i zaczęły drukować dolara na potęgę dymając wszystkich innych na całym świecie (nie pierwszy raz). A u nas polskim monetarystom wydaje się że od ich ofiar składanych z rodaków bogowie ześlą Polsce dobrobyt
Nie wolno ignorować kosztów obsługi obecnego zadłużenia. Podniesienie stóp procentowych ubije konsumpcję bo środki będą wędrować do banków, powiększając ich zyski które potem pojadą za granicę (analogia z biletami i komunikacją naprawdę działa). A w Polsce ludzie mają ogromne ilości kredytów hipotecznych.
Warto jeszcze zastanowić się jak to wygląda w strefie Euro z jedną walutą, a różnymi poziomami inflacji.
BTW. Są jeszcze pozytywne skutki lockdownów - wiele firm przeszło na pracę zdalną, to rewolucja w modelu zatrudnienia. Będzie procentować przez lata.
Pisowi można zarzucić brak ułatwień administracyjnych dla prowadzenia biznesu, dokładnie tak samo jak PO. Pod tym względem wszyscy robili niewiele.
Ideałem byłby prosty system podatkowy, sprawne urzędy, błyskawicznie działające sądy. Tak wiem, PO przez 8 lat miała kryzys i nie było pieniędzy na zmiany