Trzeba zmienić ustawę, ale jakoś nikt się za to zabrać nie chce.
Oczywiście, że nikt nic nie zmieni, bo tak jak jest, jest wygodniej.
Jakie zakupy i ile miliardów nie zostało uwzględnione. Konkrety!
Wszystko to co idzie przez BGK
https://www.rp.pl/budzet-i-podatki/art1 ... -wydatkowy
https://businessinsider.com.pl/gospodar ... ch/k3r48z2
Do poczytania. Może zrozumiesz o co chodzi.
Jeśli zajdzie potrzeba to tak będzie i ustawa zostanie znowelizowana.
Tylko, że wówczas okazałoby się, że już przekroczyliśmy próg - co najmniej 55 %. I byłby problem - nie dałoby się dalej jeszcze więcej wydawać. A tak część długu jest poza budżetem i przy obliczaniu zadłużenia do progu, jest tak jakby go nie było.
Tylko skala była nienaturalna...
Piszesz bzdury. Nadużycia to tylko część luki VAT. Większa jej część brała się z powodów o których wspomniałem wczesniej.
I o to chodzi. Jest program wyborczy i się go potem realizuje. Wyborcy muszą wiedzieć na co głosują.
1. W programie wyborczym nie było zmiany ustroju i polexitu. A jedno i drugie się realizuje. Przy czym ustrój można zmienić legalnie jak się ma większość konstytucyjną. Na to zaś PiS przyzwolenia nie ma - a też realizuje.
2. Program wyborczy ma to do siebie, że ma go partia. Jak się rządzi samodzielnie, to niekiedy da się realizować (bo jest jeszcze otaczająca nas rzeczywistość, która się zmienia i nie zawsze na wszystko pozwala). Jak się jest w koalicji, to trzeba zawierać kompromisy.
Ależ są.
Nie są. I akurat to wiem na pewno (przynajmniej w kwestii zakupów uzbrojenia).
Bardzo cenne te uwagi.
Nie tyle cenne ile logiczne i trafne. Myślisz Adrianie M. na poziomie owego "gimnazjalisty". Nie rozumiesz, że prawo i procedury są po coś. Nie po to, by były, ale po to by przy podejmowaniu decyzji zminimalizować możliwość popełnienia błędów, czy wręcz głupot. Oraz nadużyć. Ty tego nie rozumiesz, podobnie jak wielu zwolenników "dobrej zmiany", dla których blichtr i chwilowe korzyści są ważniejsze niż stabilność, praworządność i długofalowy dobry rozwój. Cały czas powtarzam, dzięki takim ludziom jak Ty, Polska naprawdę popada w ruinę. Tragedia polega na tym, że i Ty i tobie podobni tego nie rozumiecie.
Inflacja jest wynikiem nieprawidłowej reakcji na covid, pod tym względem topozycja była jeszcze gorsza - przynajmniej deklaratywnie. Natomiast zanik bezrobocia (bo 4% to na granicy technicznego jest) i wzrost wynagrodzeń podoba się mniej zarabiającym Polakom. Nawet w obliczu inflacji starcza im na więcej, i musi - bo tak wynika z matematyki. Przegranymi są "warstwy wyższe" którzy już nie mogą wynająć człowieka za ćwierćdarmo.
Nie masz racji.
Inflacja, a przynajmniej tak wysoka inflacja, jest wynikiem GŁÓWNIE tego, iż przejedliśmy dobre czasy. W praktyce oznacza to, że żyliśmy ponad stan. Teraz inflacja to naturalny proces sprowadzający nas do realnego poziomu życia (inflacja ZAWSZE jest reakcją na życie ponad stan). Piszesz, że przegranymi są "warstwy wyższe"... Wybacz, ale bzdury piszesz. Przegranymi są wszyscy. Te tzw. przez Ciebie "warstwy wyższe" stracą najmniej. Z ich punktu widzenia, to tylko kwestia ulokowania aktywów (patrz Morawiecki). Traci klasa średnia, bo ona najczęściej oszczędności trzymała w banku. Tracą zresztą wszyscy ciułacze. Tracą kredytobiorcy. Także ci, którzy kredyt muszą wziąć z takich czy innych powodów - a np. tracą zdolność kredytową. Tracą ludzie biedni, bo tacy ludzie w podobnej sytuacji zawsze tracą najwięcej - oszczędności za bardzo nie mają a ceny żywności i energii rosną najszybciej. Dlatego powtórzę jeszcze raz - piszesz bzdury. to ile zarabiamy nie zależy od sumy jaką co miesiąc dostajemy na konto ale od tego co za tą sumę możemy kupić.
Plan PiS był banalnie prosty i wychodził z marksistowskiego założenia (skądinąd słusznego), że to "byt określa świadomość". PiS chce zmienić ustrój, ale ponieważ walczył o władzę w realiach demokratycznych, fakt ten musiał uwzględnić. Kaczyński swego czasu powiedział, że potrzebuje trzech kadencji by zmienić Polskę, w tym jej ustrój. Pierwsza - to kadencja na umocnienie władzy. Więc PiS był hojny i rozdawał, tudzież podwyższał płace minimalne jak tylko się dało (co mu zresztą przynosiło też krótkotrwałe, ale jednak korzyści). W ten sposób miał sobie kupić na tyle duże poparcie, by po kolejnych wyborach mieć większość konstytucyjną - co umożliwiłoby zmianę ustroju drogą legalną. Ułatwiłoby to mu relacje z UE (konflikt by był, ale pozycja rządu byłaby silniejsza) i ułatwiło kolejne zmiany w kraju - na realizację których byłaby kadencja trzecia. Po niej PiS miałby już nie mieć z kim przegrać (trochę tak jak na Białorusi czy Rosji w wersji soft). Ta kadencja byłaby też po to by rozmontować samorządy i ostatecznie dobić opozycję (gdyby było trzeba, także siłowo). Oczywiście należało się liczyć, że w tej trzeciej kadencji problemy gospodarcze się pojawią, ale można by się tym nie przejmować mając taką władzę i nie mając z kim przegrać. Sprawa rypła się podczas wyborów 2019. W rezultacie, teraz PiS absolutnej władzy jeszcze nie ma, a problemy gospodarcze nadeszły szybciej niż się spodziewano (choć na mój gust i tak późno - co tylko dobrze świadczy o gospodarce jaką PiS odziedziczył po poprzednikach). Do tego dochodzi konflikt z UE, którą PiS lekceważył i sądził, że uda się ją oszukać. Jest więc to co jest, choć ja nie widzę by PiS zrezygnował ze swego celu. Co wróży nam tylko jeszcze większe kłopoty.
Przepraszam za offtop. Ale bez tego co poniektórzy mogą nie zrozumieć naszych zakupów koreańskich i tego, że prawo i procedury po coś są. A lekceważenie ich oznacza odejście od demokratycznych standardów - co w przypadku PiS nikogo dziwić nie powinno, ale też nic dobrego nie oznacza.