Koreańskie zakupy.

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

Napoleon
Posty: 3991
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Koreańskie zakupy.

Post autor: Napoleon »

To program każdej partii...
To jest przykład patologizacji rozumienia tego czym jest polityka. A w tym wypadku na czym polega program i czego ma dotyczyć. Czyli dokładnie to o czym pisałem a co dotyczyło zwolenników "dobrej zmiany".
Program wyborczy w tym przypadku przedstawia wizję organizacji państwa a w jej kontekście priorytetowych zadań i sposobów ich realizacji. Jeśli obejmuje jakieś programy socjalne, to z wyjaśnieniem do kogo są skierowane i po co są realizowane (jakie mają przynieść korzyści). W przypadku PiS, i nie udajmy, że chodzi o coś innego, rzecz sprowadza się do przekupienia środowisk, które są najbliższe poparciu tej partii (gdzie ew. można znaleźć najwięcej zwolenników). Przyjmowanie tego i akceptowanie jako program świadczy o degeneracji takiej osoby. Tym większej, że zazwyczaj połączone jest to z czymś co ja bym nazwał "turbo-patriotyzmem". Razem, to kwintesencja patologii i hipokryzji.
A tak nawiasem, zadałem pytanie dot. programu 500+: po co został on wprowadzony? Doczekam się odpowiedzi? Bo jak widzę, pytanie jest niewygodne....
A tematu dotyczy. Bo wątek pokazuje, jak biedniejemy. I że wzbogacenie się społeczeństwa w czasach rządów PiS to mit. Nie wzbogaciliśmy się. Ani my, ani państwo. A ułuda lepszego życia przez te kilka lat, kosztuje nas dużo a będzie jeszcze więcej. I nie ma tu się co wyśmiewać z kogoś, kto trzyma pieniądze na koncie w banku. Bo jeśli jest to aż tak złe posunięcie, to coś niedobrego dzieje się z państwem a rządzący nie zdają egzaminu. Nie rozumie tego tylko głupiec.
A ponieważ biedniejemy, nie będzie nas stać kupić takiej masy uzbrojenia. Ani rozbudować armii do tej mitycznej liczby 300 tys.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Koreańskie zakupy.

Post autor: Marmik »

peceed pisze: 2022-09-30, 21:54Niech zgadnę: pieniążki na koncie albo w skarpecie?
Wśród wielu ludzi powszechne jest mylenie spadku siły nabywczej pieniądza z utratą pieniędzy (stąd piszą, że coś niby stracili). Generalnie na lokacie lub skarpecie zazwyczaj nie traci się ani złotówki (chyba że skarpeta dziurawa, albo komuś uda się wykraść dane konta). Natomiast maleje siła nabywcza środków zgromadzonych w tej formie.
Wystarczy inwestować. Kto nie ryzykuje szampana nie pije.
Nieco ponad rok temu w tym dziale pojawiał się lament dotyczący słabnącej złotówki. Znacznie wcześniej ekonomiści trąbili, że dolar jest niedowartościowany względem złotówki i że NBP od dłuższego czasu gra na korektę. Pomimo starań pozycja dolara nadal była zadziwiająco słaba i po chwilowym strzale spadł do kursu sprzedaży poniżej 3,8 zł. Dziś kurs skupu jest powyżej 4,9 zł. Załóżmy, że ktoś miał 160 tysięcy złotych zgormadzonych oszczędności. Kupuje za to 42 tysiące dolarów z małym ogonkiem i po nieco ponad roku sprzedaje za 206 tysięcy złotych (też z małym ogonkiem). Bardzo lekko licząc ma 46 tysięcy złotych więcej, czyli to prawie 30% początkowej kwoty. Wszystko to odbywa się przy świadomości, że kurs był niedoszacowany i raczej ryzyko straty jest minimalne (nawet gdyby nie wybuchła wojna), a szansa na zysk dość duża.
Jeśli ktoś nie lubi gotówki (czyli nie ci co trzymają w skarpecie) i nie ma oporów przed korzystaniem z kantorów internetowych banków to różnica mogłaby sięgać 50 tysięcy złotych.
Dla zwykłego ciułacza to tylko najprostsza możliwa forma zabezpieczenia kapitału przez spadkiem siły nabywczej. Nie wymaga wielkiej wiedzy, tylko śledzenia kilku prostych informacji. Odważniejsi i dużo lepiej zorientowali mogą np. podwoić taką kwotę.

________________

Co do rozwinięcia mojego poprzedniego postu to proszę Tadeusza Klimczyka o chwilę cierpliwości. Mam obecnie mało czasu na siedzenie przy komputerze, ale postaram się jak najszybciej wyjaśniać mój wpis, który odnosił się do konkretnego cytatu z postu Bartłomieja Batkowskiego.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
peceed
Posty: 1090
Rejestracja: 2019-09-12, 16:25

Koreańskie zakupy.

Post autor: peceed »

AdrianM pisze: Pierwsza sprawa to straty w Himarsach na Ukrainie. Nasi planiści mieli wiele wtop, a liczba Himars wynikała z przeszacowania potencjalnych dziennych strat wojemnych.
Wojna na Ukrainie może pokazać siłę i skuteczność Himarsów, ale na pewno nie realny poziom strat przy walce z jakimkolwiek choć pół-kompetentnym przeciwnikiem. Za 10 lat może to być jednak całkiem inna Rosja, a różnica może być jeszcze większa niż w przypadku Ukrainy i tego co zrobili w lat 8.
Do tego jest kwestia straty uzbrojenia przy pierwszym ataku, oraz dodatkowa kwestia że jak ma się dużo sprzętu to się nie dmucha i chucha, straty zrobią się większe.
Mam też podejrzenie że nasza armia chce jednak postawić na tanie kasetówki naszej rodzimej produkcji i ta ilość wyrzutni ma zapewniać odpowiednią masę salwy.
-Panie Kapitanie! Toniemy!
-Jak nie Wy, to kto?
Napoleon
Posty: 3991
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Koreańskie zakupy.

Post autor: Napoleon »

Wystarczy inwestować. Kto nie ryzykuje szampana nie pije.
Błąd w rozumowaniu. Inwestowanie to sposób na zarabianie pieniędzy. Trzymanie gotówki w banku to sposób na jej przechowywanie. Większość ludzi zarabia wykonując określoną pracę a nie inwestując. Być może dlatego, że ma za mało by poważnie inwestować, być może dlatego, że się nie zna, być może dlatego, że po prostu gotówki potrzebuje na bieżąco. Banki są od tego by pieniądze ludzi przechowywać i na tym zarabiać. Jeśli rządzący doprowadzają do wysokiej inflacji i ciułacze tracą część swych pieniędzy, to nie jest to wina ciułaczy. Nie można wymagać od wszystkich, by inwestowali - to byłby absurd.
W cywilizowanych realiach szampana pije się po dobrze wykonanej pracy na której się zarabia. Dla jednych to mogą być inwestycje, dla innych wykonywanie takich czy innych usług lub produkowanie takich czy innych towarów. W cywilizowanych realiach nie trzeba ryzykować by tego szampana pić. Oczywiście jak ktoś chce ryzykować, powinien mieć taką możliwość, choć wtedy rachunek prawdopodobieństwa mówi nam, że tylko niewielka część tych ryzykantów tego szampana pić będzie. Większość zawsze woli pewność i bezpieczeństwo. I tak powinno być.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4953
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Koreańskie zakupy.

Post autor: Marmik »

Napoleon pisze: 2022-10-02, 01:07Błąd w rozumowaniu.
Miło, że o tym przypominasz, ale następnym razem może jednak podpisz się na końcu postu, a nie na początku.

Ciułacze nie tracą swoich pieniędzy. To kolejna rzecz której nie kumasz. Zresztą... lista jest długa.
Napoleon pisze: 2022-10-02, 01:07W cywilizowanych realiach szampana pije się po dobrze wykonanej pracy na której się zarabia.
Normalnie jakbym się cofnął ze trzy dekady. Ty nawet tego powiedzenia nie rozumiesz. Po dobrze wykonanej pracy pije się kawę lub lemoniadę :-D .
Napoleon pisze: 2022-10-02, 01:07Większość zawsze woli pewność i bezpieczeństwo. I tak powinno być.
I dlatego niezależnie od rozwoju sytuacji trzyma pieniądze w skarpecie lub niskooprocentowanej lokacie... No faktycznie. A jakby jej część trzymała w innej relatywnie bezpiecznej walucie to byłoby to strasznie niepewne. Złota zasada, jaką klepią ekonomiści na całym świecie, mówi, że nie należy wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka. Jak ktoś woli brew niej postępować i trzymać kasę na lokacie to później ględzi, że "stracił" pieniądze.
Pewnie ciężko się przyznać przed samym sobą do bycia zalaną świecą zapłonową.

Skoro mowa o oszczędnościach i o większości to można jeszcze dodać, że większość nie ma takich środków, by zgormadzone oszczędności w krótkim czasie na taką skalę straciły siłę nabywczą, żeby to realnie odczuć. Wg zeszłorocznych badań wynika, że 44% Polaków w ogóle nie ma oszczędności. W przypadku pozostałych średnia wielkość poduszki finansowej wynosi niecałe 30 tys. zł. Jedynie 6% z pozostałych 56% (znaczy się niechybnie jakaś klasa wyższa ;) ) ma zgormadzone ponad 100 tys. zł.

A teraz trzeba się przygotować na następną tyradę :roll: .
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Piotr S.
Posty: 2304
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Koreańskie zakupy.

Post autor: Piotr S. »

Urwało lufę w Krabie być może była rozkalibrowana i przekroczono limit strzałów , lub pojawiły się wady konstrukcyjne lub za silne ładunki miotające
jak dobrze pamiętam to pierwsze lufy i odkuwki przychodziły z Francji i pytanie o koreańskie ?


Ciekawe spostrzeżenia Prof. A. Zapałowskiego , który uważa ,że już na jesieni zagotuje się na świecie i polskie kontrakty z USA i Korei Pd mogą nie zostać zrealizowane . W sumie ciekawe wypowiedzi
Napoleon
Posty: 3991
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Koreańskie zakupy.

Post autor: Napoleon »

Marmik, tradycyjnie próbujesz na siłę bronić czegoś, czego obronić się nie da. Tylko dlatego, że zwróciłem Ci uwagę że błędnie rozumujesz (bo błędnie rozumujesz) - a jak wiadomo, nie znosisz by ktoś Ci zwracał uwagę że się mylisz.
1. Lokaty są do przechowywania pieniędzy a nie zarabiania. To jest tak oczywiste, jak to, że słońce wstaje na wschodzie.
2. Skoro lokaty są do przechowywania pieniędzy, to kwestia ich oprocentowania jest drugorzędna - bo z góry zakładamy, że na lokatach nie będziemy zarabiali (jako źródło utrzymania). Istotne jest czy trzymając pieniądze na lokatach tracimy czy nie, ale dla wielu osób nawet niewielka strata, z różnych względów, jest do zaakceptowania.
3. Jeżeli ktoś ma niewielkie oszczędności (ale uwaga ta dotyczyć może też i większych sum; to czy oszczędności są duże czy małe to kwestia względna), to nawet nie opłaca się ich za bardzo lokować gdziekolwiek. Choćby dlatego, że on te pieniądze często musi mieć pod ręką.
4. W tej sytuacji jest czymś absurdalnym i nieprzyzwoitym traktować ludzi trzymających swe oszczędności (w mniejszym lub większym stopniu) w banku, jako frajerów. Raz dlatego, że banki do tego są. A rolą NBP jest utrzymywanie wartości pieniądza, by lokaty były stabilne. Zawalił NBP, zawalił rząd - i to koncertowo. Co więcej, mam podejrzenia, że rząd celowo poszedł w inflację by uwolnić się od nadmiernych zobowiązań (transfery!), które wziął na swe barki w sytuacji, gdy okazało się jednak, że pomimo buńczucznych zapowiedzi pieniędzy jednak nie ma (tyle, że utracił nad tym kontrolę). Ludzie zostali oszukani. W tej sytuacji naśmiewanie się z nich (bo nie ze mnie) jest co najmniej nie na miejscu. I tylko świadczy o tej osobie, która to robi.
Złota zasada, jaką klepią ekonomiści na całym świecie, mówi, że nie należy wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka.
Słuszna uwaga. Z której ja np. korzystam. Co nie znaczy, że nie tracę. Traci KAŻDY. A najbardziej ci, którzy mają mało.
Skoro mowa o oszczędnościach i o większości to można jeszcze dodać, że większość nie a takich środków, by zgromadzone oszczędności w krótkim czasie na taką skalę straciły siłę nabywczą, żeby to realnie odczuć.
Czy to twoja opinia? Bo gdyby tak było, to właśnie byś napisał, że jeżeli ludzie tego mocno nie odczują, to można ich okradać. W sumie, biorąc pod uwagę to, że kompletnie nie rozumiesz tego co wypada czynić a co nie, nie zdziwiłbym się, gdybyś tak myślał. Ale wolę zapytać, bo mimo wszystko mam nadzieję, żeś się przejęzyczył.
A teraz trzeba się przygotować na następną tyradę
Trudno jest wytłumaczyć komuś, kto ma zaburzone rozpoznawanie czynów dobrych i złych pewne kwestie. Tłumaczenie zazwyczaj też nie pomaga (to bardziej problem psychiczny) ale zawsze warto. Tak samo gdy ktoś po prostu głupio pisze.
Ciekawe spostrzeżenia Prof. A. Zapałowskiego , który uważa ,że już na jesieni zagotuje się na świecie i polskie kontrakty z USA i Korei Pd mogą nie zostać zrealizowane...
Pominę to, że facet ma dość specyficzne i mocno radykalne poglądy. W tych jego wypowiedziach jest sporo prawdy ale i sporo przesady, o kompletnie błędnym rozumowaniu nie wspominając.
Ma rację, gdy mówi o tym, że zapowiedź budowy 250-tys. armii to pijarowy blef i czegoś takiego zrobić nie będziemy w stanie. Ma rację, gdy mówi o zagrożeniu, choć przesadza. Trzeba się liczyć z tym, że Rosjanie użyją taktycznej broni jądrowej i konsekwencji z tego wynikających, choć moim zdaniem zagrożenie jest małe. Trzeba się liczyć z problemami energetycznymi, choć będą to problemy przejściowe (aczkolwiek teraz aktualne). Natomiast nie jesteśmy zagrożeni bezpośrednio. Aby odrobić straty czy zużycie zasobów jednego miesiąca tej wojny, Rosjanie będą potrzebować od pół do co najmniej całego roku (lub nawet w niektórych przypadkach więcej). W Kaliningradzie stacjonuje teraz może 6 tys. żołnierzy (normalnie 5-6 razy więcej), wszystkie rosyjskie zasoby są kierowane na Ukrainę. Dopóki trwa wojna (pomijam kwestię użycia broni jądrowej) a i dobrą dekadę po wojnie (jeśli Rosja przetrwa w dobrym stanie), będziemy względnie bezpieczni. Już groźniejszy, nawet z naszego punktu widzenia, byłby atak Chin na Tajwan. Bzdurą jest teza, którą stawia, że zasadniczą służbę wojskową zniesiono z powodów politycznych i że była to "zbrodnia". Zniesiono z przyczyn ekonomicznych. Oraz dlatego, że w warunkach wojny XXI wieku zasadnicza służba jest przeżytkiem. Nie mylmy jej z problemem zapewnienia rezerw dla armii - to nie jest to samo. A co do zmiany układu sił na świecie - to się raczej nie robi w pół roku. To proces długotrwały. W krótkim okresie czasu mogłoby się to zmienić w wyniku wojny jądrowej (gdyby świat przetrwał). No i nie piszmy, że wojna rosyjsko-ukraińska była aż takim zaskoczeniem (bo jakimś zaskoczeniem na pewno była). Przynajmniej od 2014 roku. Jeśli już, to zaskoczeniem jest skuteczna obrona Ukrainy i postawa Zachodu (w świetle dość niefrasobliwej postawy wcześniejszej).
Piotr S.
Posty: 2304
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Koreańskie zakupy.

Post autor: Piotr S. »

Napoleon pisze
Zawalił NBP, zawalił rząd - i to koncertowo. Co więcej, mam podejrzenia, że rząd celowo poszedł w inflację by uwolnić się od nadmiernych zobowiązań (transfery!), które wziął na swe barki w sytuacji, gdy okazało się jednak, że pomimo buńczucznych zapowiedzi pieniędzy jednak nie ma
Są dwie możliwości albo zwijać gospodarkę tzw. wychłodzenie czyli brak rozwoju i inwestycji aby zdusić inflację i inwestowanie po mimo inflacji
czyli tzw. przegrzanie pierwszy etap już zaliczyliśmy i przerabialiśmy tzw. schładzanie za Balcerowicza czym się to skończyło już wiemy , drugi etap
jest korzystniejszy mniej to będzie kosztować i taki kierunek obrał rząd , który oficjalnie powiedział ,ze nie pójdzie szlakiem Balcerowiczowskim .

Dodano po 19 minutach 24 sekundach:
Napoleon pisze
Bzdurą jest teza, którą stawia, że zasadniczą służbę wojskową zniesiono z powodów politycznych i że była to "zbrodnia". Zniesiono z przyczyn ekonomicznych
Zasadniczej służby nie zniesiono jest tylko zawieszona i w każdej chwili można poborowych powoływać do wojska , pewna część komentujących używa nie prawdziwego wytrychu w postaci zniesienia służby wojskowej z powodów politycznych ,a jakie miały by być te niby powody ?
Napoleon
Posty: 3991
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Koreańskie zakupy.

Post autor: Napoleon »

Są dwie możliwości albo zwijać gospodarkę tzw. wychłodzenie czyli brak rozwoju i inwestycji aby zdusić inflację i inwestowanie po mimo inflacji
Problem polega na tym, że inwestycje u nas leżą.
Piotrze S., klucz tkwi w tym jaka jest polityka gospodarcza (wiele razy o tym pisałem). Jeżeli "karmi się gospodarkę sterydami" w postaci kolosalnych transferów (60-70 mld. na 400 mld. dochodów budżetowych - procentowo chyba żaden kraj UE takich pieniędzy na transfery społeczne nie przeznacza), to ma to rzeczywiście wpływ na wzrost gospodarczy, ale tylko chwilowy. Bo to MUSI doprowadzić do tego, że ilość pieniędzy na rynku będzie rosła szybciej niż towarów i usług (przypominam - inwestycje są niskie). Rząd i owszem, przeznaczył też spore pieniądze na inwestycję, ale... 1) to w ogromnej większości pieniądze pożyczone, 2) przeznaczone na inwestycje w infrastrukturę. Powoduje to, że co prawda firmy mają robotę, ludzie dostają wypłaty, ale rośnie zapotrzebowanie na materiały budowlane (bez stosownego zwiększenia ich produkcji) a nie wytwarza się niczego, co można by sprzedać na rynku. Więc takie inwestycje w dłuższym okresie czasu też działają proinflacyjnie.
Ja nawet mogę zrozumieć, że pandemia wymusiła takie działania. Ale myśmy je prowadzili od 2016 roku! Gdy koniunktura była i tak bardzo dobra i nie trzeba było tego robić dla wzrostu gospodarczego! A to już była czysta głupota (a raczej działanie obliczone na efekt polityczny, bez przejmowania się skutkami gospodarczymi).
Jest taka biblijna przypowieść o 7 krowach tłustych i 7 chudych, która niesie za sobą przesłanie - w dobrych czasach należy przygotowywać się na czasy złe. Myśmy dobre czasy przejedli i złe czasy złapały nas o opuszczonymi spodniami. Dlatego kryzys jest u nas spotęgowany złą polityką gospodarczą. Kontynuowaną zresztą. Bo gdy inflacja zaczyna być zbyt wysoka, TRZEBA ją zdusić. Także kosztem zahamowania wzrostu gospodarczego. Bo jak się tego nie zrobi - może dojść do katastrofy. Tymczasem nasz rząd, jak sądzę, poszedł w inflację by ograniczyć podjęte zobowiązania i zwiększyć nominalne dochody budżetu (by wskaźniki nie zostały przekroczone). I teraz mamy co mamy. Recesja najprawdopodobniej nas i tak nie minie (miejmy nadzieję, że nie będzie duża). Żyliśmy ponad stan, więc musimy oddać to, co ponad ten stan skonsumowaliśmy. Podałem już wyliczenia dot.przeciętnych zarobków - a będzie gorzej. Sądzę, że w 2023 będziemy zarabiali relatywnie mniej niż w 2015 czy 2016. Jeżeli inflacja nie zostanie zatrzymana, będziemy zarabiali jeszcze mniej.
Zasada ogólna jest prosta. Jak się spieprzyło, to trzeba cierpieć. Jak się doprowadziło do wysokiej inflacji, trzeba ją przyhamować pomimo negatywnych skutków na wzrost gospodarczy, bo będzie jeszcze gorzej. Rzecz w tym, że spieprzyli nieliczni popierani przez 35-45 % społeczeństwa, płacić zaś będą WSZYSCY.
A z tematem dot. koreańskich zakupów ma to tyle wspólnego, że ponieważ polityka gospodarcza rządu PiS prowadzi nas ku zbiednieniu, nie będzie nas stać na tak kolosalne zakupy tym bardziej.
Tyle w temacie.
Zasadniczej służby nie zniesiono jest tylko zawieszona i w każdej chwili można poborowych powoływać do wojska
Prawda. Choć ja bym nie napisał, że można ich powołać "w każdej chwili" bo jednak wcześniej musi być stosowna decyzja polityczna. Ale generalnie - masz rację.
...a jakie miały by być te niby powody ?
Ekonomiczne. Armii potrzeba coraz bardziej ludzi dobrze wyszkolonych, a szkolenie i trwa i kosztuje. W okresie służby zasadniczej cześć specjalizacji trudno opanować sensownie, a nawet jeżeli, to wydatki na ten cel po odejściu delikwenta do cywila są w zasadzie stracone. Gość musiałby je cały czas odświeżać, a to byłoby nierealne. I też by kosztowało. Sensowniej wyjdzie wprowadzić służbę zawodową/kontraktową. Więc zdecydowano się z zasadniczej służby zrezygnować - moim zdaniem słusznie. Osobną kwestią jest zapewnienie przeszkolonych rezerw dla wojska. Ale nie mylmy tego z zasadniczą służbą. Bo ona te rezerwy zapewniała najczęściej tylko teoretycznie. Nawiasem, problem rezerw będzie tym większy im większa będzie armia. Bez dodatkowej kasy tego się nie rozwiąże (pisałem już o tym).
Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1624
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Koreańskie zakupy.

Post autor: Grzechu »

peceed pisze:
Grzechu pisze: a) nie są "przydupasami Niemiec"
b) nie mieli "takich możliwości"
Rozrysuj to sobie, bo inaczej nie pojmiesz...
c) nie chcieli (jak na przykład darmowej OPL z Niemiec - mielibyśmy Wisłę za 1/4 obecnej ceny)
Ale patrzyłeś na tezę Piotra S. i dostrzegasz durność argumentu, który przywołał?
Bo "nie chcieli" słabo wypada z "przydupasami" i "możliwościami".
Republika marzeń...
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Koreańskie zakupy.

Post autor: AdrianM »

peceed pisze: 2022-10-01, 20:34 Wojna na Ukrainie może pokazać siłę i skuteczność Himarsów, ale na pewno nie realny poziom strat przy walce z jakimkolwiek choć pół-kompetentnym przeciwnikiem. Za 10 lat może to być jednak całkiem inna Rosja, a różnica może być jeszcze większa niż w przypadku Ukrainy i tego co zrobili w lat 8.
No tak za 10 lat to może i jakie nowy game changer się pojawi. Ja natomiast pisałem o tym, że należy się temu przypatrzyć, bo możliwe, że nasze dotychczasowe wnioski były całkowicie błędne. Ogólnie to jestem przeciw jakimś okrojeniom, ale optymalizacja to jest jednak proces ciągły i nie ma w tym nic złego, że się plany modyfikuje w miarę jak spływają nowe dane i można poprawić model funkcjonowania. U nas lubimy się czepić jednego pomysłu, obudować się argumentami, aby kolejno bronić tymi samymi zdaniami, czegoś co niekoniecznie ma sens w naszych warunkach. Zasadniczo tak wyglądała kwestia zmotoryzowania brygad zmechanizowanych, co w naszych warunkach tak średnio miało sens. No było niby tanio, ale od początku pokazują głosy, że to co tanie na wojnie może okazać się drogie. Teraz doszła jeszcze zabawniejsza kwestia pływalności, którą w ramach nowych wniosków jakoś da się modyfikować. Przy czym i pływalność i kołowatość można rozwiązywać na wiele kreatywnych wariantów. Niestety w tym temacie to cisza i nasze trepy wolą nabrać wody w usta.

Ogólnie co do strat jednostek walczących na styku frontów to jestem za jak największym zwiększaniem liczby przeszkolonych żołnierzy, którzy w razie W mogliby uzupełniać straty. Jeśli chodzi o jednostki tyłowe, w tym artylerię to poważnie przypatrzyłbym się temu co się faktycznie dzieje w ostatnim konflikcie. Powoli też trzeba będzie odejść od
peceed pisze: 2022-10-01, 20:34 Mam też podejrzenie że nasza armia chce jednak postawić na tanie kasetówki naszej rodzimej produkcji i ta ilość wyrzutni ma zapewniać odpowiednią masę salwy.
A w moim odczuciu to najgłupsze z możliwych rozwiązań. Masowe użycie głupich pocisków/rakiet widzimy na przykładzie skuteczności artylerii rosyjskiej jak i problemach z logistyką. Zresztą też należy sobie zadać pytanie, gdzie u nas masowo chcemy używać tych kasetówek?
Piotr S. pisze: 2022-10-02, 14:35 Urwało lufę w Krabie
No i urwało. Mogło to być wynikiem błędu załogi, jak to zwykle bywa w 90% przypadkach.
Piotr S. pisze: 2022-10-02, 16:37 drugi etap
jest korzystniejszy mniej to będzie kosztować i taki kierunek obrał rząd , który oficjalnie powiedział ,ze nie pójdzie szlakiem Balcerowiczowskim
Niestety ten etap jest trudniejszy i wybraliśmy taką nie do końca odmienną od Balcerowicza drogę. Bo stopy poszły mocno w górę i kryzys na rynku nieruchomości jest faktem. Tylko, że nieruchomości to inwestycje i z natury naszej nie wliczają się do CPI, więc leczymy zawał serca po przez operację na mózgu. Przy czym odmiennie do Balcerowicza jest też realizowana druga część związana z prowadzeniem różnych tarcz antyinflacyjnych i te realnie pomagają uniknąć sytuacji jak w neoliberalnej Estonii, ale za mało środków jest aby było jak we Francji, czy nawet w Niemczech. Dodatkowe manewry by były, ale niestety jest ETS i zachodnie kraje zarabiają teraz na tym krocie i niezbyt uśmiecha się im to zmieniać. Sporo cen obecnie ma charakter spekulacyjny. Jeśli chodzi o rynek energii elektrycznej ktoś się tym w końcu zainteresował. Kwestia gazu w sytuacji gdy jesteśmy importerem i PGNiG jest monopolistą jest łatwiejsza do kontroli. To samo z paliwami na stacjach. Natomiast rynek handlu węglem to znów wolna amerykanka, gdzie wypadałoby przycisnąć chwilowo pośredników albo stworzyć takie warunki by uzdrowić konkurencję, tudzież czasowo wprowadzić odgórnie mechanizmy regulacji marż dla hurtowników.

Ogólnie rzecz biorąc to drożyzna jest wszędzie i trzeba się z tym pogodzić. Na złotówkach "tracimy" 17% w ciągu roku, na Euro od 6% do 24% w zależności gdzie mieszkamy, ale też w inna jest siła nabywcza w Estoni i Francji, więc zero-jedynkowo nie da się tego porównać. Póki co gospodarka korzysta na słabszej walucie i w czasach kryzysu to jest jednak bardziej zaleta niż wada. Radek Sikorski "stracił" w ciągu roku 80k EUR w Niemczech, a 192k EUR w Estoni :) I to są dramaty ludzkie. Ponad połowa Polaków nic nie straciła, bo zwyczajnie gówno ma i oszczędności rzędu tysiaka złotych to nie są oszczędności. Ludzie co więcej grosza mieli zaczęli inwestować, jedni spłacali kredyt, niektórzy kupili twardą walutę w dolarach, część zainwestowała w remonty, akcje, fundusze itd. itd. Co ciekawe i trochę mnie zaskakuje to 20% ankietowanych postawnowiło zainwestować w edukację i własny rozwój.

Przypomnę tylko, że Tusk jako szef rządu uważał, że on nie ma żadnych guzików by inflację zastopować. Teraz przynajmniej rząd próbuje wesprzeć część ludzi. Jak się okazuje to jednak są jakieś guziki :)
Napoleon
Posty: 3991
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Koreańskie zakupy.

Post autor: Napoleon »

Niestety ten etap jest trudniejszy i wybraliśmy taką nie do końca odmienną od Balcerowicza drogę.
Ekonomia rządzi się obiektywnymi prawami. I nie ma tu dla nich alternatywy. Balcerowicz się po prostu do tych praw stosował. Rządzący aktualnie mają je za nic.
Przy czym odmiennie do Balcerowicza jest też realizowana druga część związana z prowadzeniem różnych tarcz antyinflacyjny...
Wszystkie te tarcze tylko wzmacniają inflację i przedłużają jej trwanie. Nawet, jeżeli uznamy za stosowne pomagać niektórym, to nie powinno się stosować tak szerokiej pomocy, bo jej skutek będzie w dłuższej perspektywie odwrotny do zamierzonego. Jeśli się żyło ponad stan, to będzie trzeba za to prędzej czy później zapłacić.
drożyzna jest wszędzie i trzeba się z tym pogodzić
Nie. Bo drożyzna może być większa lub mniejsza, może być pod kontrolą lub nie. U nas jest większa i już dawno stracono nad inflacją kontrolę.
Przypomnę tylko, że Tusk jako szef rządu uważał, że on nie ma żadnych guzików by inflację zastopować.
Prawda. Ale w okresie rządów PO/PSL takiej inflacji nawet w przybliżeniu nie było. Raz dlatego, że normalnie działał NBP (nie był firmą usługową dla rządu). Dwa, ponieważ rządzący tworzyli normalny, odpowiedzialny budżet i nie pakowali sztucznie miliardów do gospodarki.
Wykazałem już, że taka polityka w większym stopniu wpływa pozytywnie na wzrost zamożności społeczeństwa niż to co robi obecny rząd. Który najnormalniej w świecie prowadzi nas do poważnych problemów (a nie można też wykluczyć, że wręcz do katastrofy).

Dziwię się Adrianie M., że wciąż niczego się nie nauczyłeś. Wszystko co zapowiadasz się nie sprawdza. Powinieneś w końcu wyciągnąć z tego jakieś wnioski.
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Koreańskie zakupy.

Post autor: AdrianM »

Napoleon pisze: 2022-10-03, 11:42 Wszystkie te tarcze tylko wzmacniają inflację i przedłużają jej trwanie.
No, ale bez tarcz inflacja CPI byłaby wyższa, a opozycja miałaby używanie na inflacji jak w Estonii. Przy konstruktywnej opozycji pewnie by się obyło bez tarcz i wsparciem wyłącznie dla najbiedniejszych.
Napoleon pisze: 2022-10-03, 11:42 Nie. Bo drożyzna może być większa lub mniejsza, może być pod kontrolą lub nie. U nas jest większa i już dawno stracono nad inflacją kontrolę.
Pierdoły wypisujesz. 100mld EUR na tarczę antyinflacyjną przeznaczyły już Niemcy. Nas na takie coś nie stać.
Napoleon pisze: 2022-10-03, 11:42 Raz dlatego, że normalnie działał NBP (nie był firmą usługową dla rządu). Dwa, ponieważ rządzący tworzyli normalny, odpowiedzialny budżet i nie pakowali sztucznie miliardów do gospodarki.
Trzy nie było lockdauna, nie było zakręcenia kurków z gazem do Europy. Było chwilowe wahnięcie ceny na surowcach, ale szybko się skorygowały. Innych czynników inflacyjnych nie było.
Napoleon pisze: 2022-10-03, 11:42 Dziwię się Adrianie M., że wciąż niczego się nie nauczyłeś. Wszystko co zapowiadasz się nie sprawdza. Powinieneś w końcu wyciągnąć z tego jakieś wnioski.
Wróć się do szkoły matołku, bo póki co nie ma o czym z tobą rozmawiać

Dodano po 26 minutach 14 sekundach:
Najzabawniej w tym wszystkim obserwuje się właśnie inflację w strefie euro. Tam EBC widocznie raz drukuje pieniądze, a innym razem nie drukuje i nadrukował pieniędzy pełno w Estonii po czym nie nadrukował niemal nic we Francji. I wam się to towarzysze dalej klei?

Dodano po 7 minutach 57 sekundach:
A i towarzysze jeszcze połączą zależności tarcz antyinflacyjnych w poszczególnych krajach, a wysokością CPI. Może sami dojdziecie w końcu do jakichś wniosków?
Napoleon
Posty: 3991
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Koreańskie zakupy.

Post autor: Napoleon »

No, ale bez tarcz inflacja CPI byłaby wyższa, a opozycja miałaby używanie na inflacji jak w Estonii. Przy konstruktywnej opozycji pewnie by się obyło bez tarcz i wsparciem wyłącznie dla najbiedniejszych.
:-) A jaka w takim przypadku ma być ta opozycja by była "konstruktywna"? :wink:
Tarcze, jeśli już, powinny być dla wąskich wybranych grup, które mogą sobie nie poradzić. A opozycja będzie krytykować (i słusznie), bo wysokość inflacji mogłaby być o połowę (co najmniej) mniejsza gdyby rząd prowadził rozsądną politykę gospodarczą. Jeśli zaś rządzący chcą porozumienia z opozycją, to się zaczyna dyskretnie rozmawiać. Rzecz w tym, że kompletnie nikt z PiS jakimikolwiek rozmowami zainteresowany nie jest.
100mld EUR na tarczę antyinflacyjną przeznaczyły już Niemcy. Nas na takie coś nie stać.
Oczywiście, że nas nie stać. Ale też Niemcy wcześniej nie szastali pieniędzmi na lewo i prawo. Roztrwoniliśmy 4 lata koniunktury i teraz mamy co mamy. Na dodatek radzimy sobie z tym koszmarnie.
Trzy nie było lockdauna, nie było zakręcenia kurków z gazem do Europy.
Ale był najgłębszy kryzys na świecie od 1929 roku. I na tle innych państw wypadliśmy zdecydowanie najlepiej.
Tajemnica tkwi tu w tym, że jeżeli kieruje się w trudnych czasach wyłącznie interesem swej formacji politycznej a nie państwa, to mamy teraz to co mamy, a będziemy mieć to co będziemy.
Najzabawniej w tym wszystkim obserwuje się właśnie inflację w strefie euro...
Jest większa czy mniejsza? A dynamika wzrostu? To masz odpowiedź.

Adrianie M. - NIC z twoich prognoz, zapowiedzi itp. się nie sprawdziło. I nie mogło, bo Ty po prostu cytujesz "dobrozmianową" propagandę. NBP zbyt późno zaczął podnosić stopy, na dodatek wysyłając sprzeczne sygnały i popadając w panikę. Rząd interesuje się tylko przyszłorocznymi wyborami (bo dla wielu to kwestia tego czy będą mieli oskarżenia prokuratorskie czy nie) i interesuje go sytuacja wyłącznie w perspektywie najbliższych miesięcy. Więc dalej stara się pompować pieniądze do gospodarki niwelując efekt podwyżek stóp NBP. A ponieważ nasza inflacja w więcej niż połowie jest efektem życia ponad stan przed pandemią, to ludzie tak czy inaczej będą musieli za to wszystko zapłacić. Tego uniknąć się nie da (wyliczyłem, że zarabiamy coraz mniej i za chwilę zarabiać będziemy mniej niż w 2015 roku). Praw natury nie zmienisz. Ty się zawsze mylisz m.in. dlatego, że albo tego nie chcesz widzieć, albo nie rozumiesz.
Awatar użytkownika
peceed
Posty: 1090
Rejestracja: 2019-09-12, 16:25

Koreańskie zakupy.

Post autor: peceed »

Napoleon pisze: 1. Lokaty są do przechowywania pieniędzy a nie zarabiania. To jest tak oczywiste, jak to, że słońce wstaje na wschodzie.
Bez komentarza.
Napoleon pisze: 2. Skoro lokaty są do przechowywania pieniędzy, to kwestia ich oprocentowania jest drugorzędna - bo z góry zakładamy, że na lokatach nie będziemy zarabiali (jako źródło utrzymania). Istotne jest czy trzymając pieniądze na lokatach tracimy czy nie, ale dla wielu osób nawet niewielka strata, z różnych względów, jest do zaakceptowania.
Smieszność rośnie.
Napoleon pisze: A rolą NBP jest utrzymywanie wartości pieniądza, by lokaty były stabilne.
No i wartość pieniądza jest stabilna, tylko towary drożeją :P
Napoleon pisze: Co więcej, mam podejrzenia, że rząd celowo poszedł w inflację by uwolnić się od nadmiernych zobowiązań (transfery!)
Ja również od początku podejrzewam, że całe Wuhan to sprawa polskich służb specjalnych.
Napoleon pisze: Bo gdy inflacja zaczyna być zbyt wysoka, TRZEBA ją zdusić. Także kosztem zahamowania wzrostu gospodarczego. Bo jak się tego nie zrobi - może dojść do katastrofy.
Opisze kolega nam maluczkim jak wygląda katastrofa w warunkach wzrostu gospodarczego? Najlepiej w prostych słowach.
Grzechu pisze: Bo "nie chcieli" słabo wypada z "przydupasami" i "możliwościami".
Nie dbam o to jak wypada, uzupełniam logiczne możliwości. Mogli być przydupasami Niemiec, mogli mieć możliwość ale i tak nie chcieli (nie wnikam z jakich przyczyn).
Napoleon pisze: 2022-10-03, 11:42 Dziwię się Adrianie M., że wciąż niczego się nie nauczyłeś.
Ja bym obwiniau "nałuczyciela".
Napoleon pisze: 2022-10-03, 11:42 Wykazałem już,
W brawurowym, humanistycznym stylu, trafnie niegdyś scharakteryzowanym przez Goebbelsa.
-Panie Kapitanie! Toniemy!
-Jak nie Wy, to kto?
AdrianM
Posty: 2823
Rejestracja: 2018-03-14, 18:34

Koreańskie zakupy.

Post autor: AdrianM »

Napoleon pisze: 2022-10-03, 14:32 A opozycja będzie krytykować (i słusznie), bo wysokość inflacji mogłaby być o połowę (co najmniej) mniejsza gdyby rząd prowadził rozsądną politykę gospodarczą.
Po pierwsze opozycja nie ma pojęcia co to jest inflacja i z czego się właściwie bierze. Sikorski pitoli jakieś dyrdymały, że jak wprowadzimy euro to się obniży. Stopy procentowe byłyby mniejsze więc się wam coś towarzysze narracja rozjeżdża po raz kolejny.
Napoleon pisze: 2022-10-03, 14:32 Oczywiście, że nas nie stać. Ale też Niemcy wcześniej nie szastali pieniędzmi na lewo i prawo. Roztrwoniliśmy 4 lata koniunktury i teraz mamy co mamy. Na dodatek radzimy sobie z tym koszmarnie.
Jak nie szastają. Jeszcze mają plan zwiększyć te kwoty do 400mld EUR. Policz sobie ich pakiety antycovidowe. Na jakiej ty planecie dziecko żyjesz?
Napoleon pisze: 2022-10-03, 14:32 Ale był najgłębszy kryzys na świecie od 1929 roku.
Nie był. A wy nie kierowaliście się niczym w tamtym czasie.
Napoleon pisze: 2022-10-03, 14:32 Jest większa czy mniejsza? A dynamika wzrostu? To masz odpowiedź.
No jest większa w krajach gdzie siła nabywcza jest na podobnym do nas poziomie. W krajach gdzie siła nabywcza jest większa jest mniejsza, ale tam też są znacznie większe programy osłonowe. I masz odpowiedź
Napoleon pisze: 2022-10-03, 14:32 Adrianie M. - NIC z twoich prognoz, zapowiedzi itp. się nie sprawdziło.
Ale ja niczego nie prognozowałem. To ty się wygłupiasz i próbujesz wróżyć z fusów. Co ci się sprawdziło? Wojnę przewidziałeś? Wzrosty surowców po kilkaset procent? No nie pamiętam dzieciaku durny byś cokolwiek napisał wartego uwagi
ODPOWIEDZ