Wieniec smołowy i inne bronie zapalające/miotane

Okręty Wojenne do 1905 roku

Moderatorzy: crolick, Marmik

Mazin82
Posty: 7
Rejestracja: 2015-08-17, 12:32

Wieniec smołowy i inne bronie zapalające/miotane

Post autor: Mazin82 »

Witajcie
Poszukuję informacji o tytułowym wieńcu smołowym, który często się pojawia w różnych opracowaniach/artykułach o morskich bojach, z naczelnym przykładem w postaci bitwy pod Oliwą, gdzie to za sprawą jego użycia miał wybuchnąć szwedzki Solen.
Nigdy nie spotkałem się z wizualnym przedstawieniem tego marynarskiego oręża, a jakoś nie potrafię sam sobie go wyobrazić... Czy ów wieniec był rzeczywiście wieńcem? Czy to tylko nazwa? A jeśli wieniec był wieńcem, to w jaki sposób się go rzucało, bo jak rozumiem rzucający nie trzymał go w dłoni w momencie zapalenia? Czy może w momencie rzutu posługiwano się jakąś "dźwignią" by nie poparzyć sobie rąk?
Czy znacie jeszcze inne rzadsze i "egzotyczne" rodzaje broni miotanych/zapalających używanych na morzu w erze żaglowców?
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Wieniec smołowy i inne bronie zapalające/miotane

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Wieniec taki przypominał kształtem dzisiejsze koło ratunkowe, a zatem istotnie także wieniec z pogrzebów czy spod pomników. W bitwie pod Oliwą na żadnym okręcie nie było polskiej komendy, więc to późniejsze tłumaczenie na nasz język, jednak już wtedy Szwedzi używali nazwy "stormkrans", czyli "wieniec szturmowy". Przypadek "Solena" można by teoretycznie pominąć, ponieważ do wysadzenia okrętu w powietrze użył wieńca smołowego własny szyper, osobiście podpalając komorę prochową (chodzi mi o to, że nie musiał niczego rzucać), lecz zastosowanie i tutaj standardowej wersji tej broni jest oczywiste.
Przechodząc do konstrukcji i techniki rzucania. Wokół żelaznej obręczy o średnicy około 30 cm osadzano szkielet (stelaż) z drewnianych, prostopadłych do tej obręczy kółek, na który naciągano worek (w kształcie torusa) z płótna lnianego, wypełniany potem miałkim prochem, saletrą, siarką, żywicą i trocinami. Czasem dokładano też 3-funtowe granaty ręczne. Całość owijano w rozmaity sposób (m.in. spiralnie) lontem i sznurkiem. Opis z dawnego podręcznika nie wspomina wprawdzie w ogóle o smole, jednak samo płótno worka musiało być smołowane z powodów oczywistych. Masa całości to około 5,4 kg. Wykonywano też inne wersje, przynajmniej sadząc po rysunkach z epoki. To nie była tylko broń okrętowa, więc techniki jej zawieszania, kierowania ku nieprzyjacielowi i rzucania (np. na drewniane budynki) bywały różne. Na okrętach używano jej tylko krótko przed abordażem; wystarczyło, by tęgi chłop stanął na marsie i dobrze się zamachnął. Niebezpieczeństwa poparzenia rzucającego - który mógł trzymać wieniec w dłoni, jeśli chciał - teoretycznie wcale nie było, ponieważ podpalano tylko końcówki lontów wolnotlących, zatem upływał pewien czas do właściwego zapłonu. Oczywiście dobrze było nie czekać z rzutem zbyt długo po podpaleniu lontów.
Pomysłów (z reguły bardzo niepraktycznych, ale i tak próbowanych) na rozmaite nietypowe bronie miotane/zapalające wykorzystywane na morzu w epoce żaglowców nie brakowało. Wymienię tylko szturmowe garnki zapalające, strzały ogniowe, triboli, pojemniki z płynnym mydłem, wapno palone.
Speedy
Posty: 552
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Wieniec smołowy i inne bronie zapalające/miotane

Post autor: Speedy »

Hej

Dzięki za ciekawe informacje! Ale jak już powiedziałeś "A" to może zechciałbyś i "B"?
Krzysztof Gerlach pisze: Pomysłów (z reguły bardzo niepraktycznych, ale i tak próbowanych) na rozmaite nietypowe bronie miotane/zapalające wykorzystywane na morzu w epoce żaglowców nie brakowało. Wymienię tylko szturmowe garnki zapalające, strzały ogniowe, triboli, pojemniki z płynnym mydłem, wapno palone.
O co chodzi z tym mydłem? Żeby się wszyscy ślizgali i przewracali? I co to jest triboli?
Pozdro
Speedy
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Wieniec smołowy i inne bronie zapalające/miotane

Post autor: Krzysztof Gerlach »

"Triboli" to połączone razem trzy ostrza, z których bez względu na położenie jedno sterczało zawsze w górę. Bardzo utrudniały poruszanie się po pokładzie, ciężko raniły, a przy upadku stanowiły wręcz śmiertelne zagrożenie. Jeszcze bardziej oryginalne były pojemniki z rozmiękczonym mydłem, które rozlewając się po pokładzie wrogiej jednostki (albo własnej, jeśli wtargnął na nią nieprzyjaciel) miały powodować trudności w poruszaniu się po śliskich powierzchniach. Angielski król Jan bez Ziemi był ich admiratorem i wyposażył w tę osobliwą broń swoją flotę w 1213 r. Lecz mydło bardzo rzadko wymienia się w spisach uzbrojenia okrętowego z epoki, a opowiadania o konkretnym użyciu rozmaitych osobliwych pocisków nie są do końca przekonujące, ponieważ przy relacjonowaniu tej samej bitwy jedni kronikarze je wspominają, a inni – szczegółowo wyliczając wszystkie odmiany wykorzystanej broni – taką akurat ignorują. Chociaż z zaawansowanego XIII w. pochodzi wiele rozważań, zaleceń i pochwał rzucania w przeciwnika garnkami oraz innymi naczyniami wypełnionymi m.in. płynnym mydłem, mieszczą się one w traktatach teoretycznych, przekładach autorów starożytnych itp. dziełach, w zdecydowanej większości tłumaczonych lub pisanych przez kompletnych ignorantów w materii wojny morskiej – kleryków, arcybiskupów, zakonników. Zatem: broń istniała, zapewne zdarzały się przypadki wykorzystania na okrętach.
Speedy
Posty: 552
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Wieniec smołowy i inne bronie zapalające/miotane

Post autor: Speedy »

Dzięki raz jeszcze!
Dodam od siebie, że takie kolce w wojnie na lądzie stosowane były od czasów starożytnych - w Grecji nazywały się tribolos, w Rzymie tribulus, a służyły do paraliżowania ruchów piechoty oraz koni, słoni i innych wojskowych zwierzaków. Z czasem mocno straciły na popularności, od kiedy ludzie zaczęli używać porządnych butów, ale w czasie wojen światowych wróciły w ograniczonym zakresie do łask jako środek do przebijania opon rozmaitych pojazdów. Po angielsku nazywają się caltrop.

Jeszcze żeby pozostać w temacie ogniowym: napisałeś o lontach wolnotlących, OK. A czy są informacje o stosowaniu lontów typu stopina przed powiedzmy XVIII wiekiem (wtedy już były "chyba na pewno" :) )?. Taki lont składał się ze sznura (zwykle cienkiego) pokrytego mieszaniną kleju i czarnego prochu i wysuszonego. Zastanawia mnie, kiedy toto wynaleziono.
Pozdro
Speedy
Krzysztof Gerlach
Posty: 4453
Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
Lokalizacja: Gdańsk

Wieniec smołowy i inne bronie zapalające/miotane

Post autor: Krzysztof Gerlach »

Co do "triboli" - oczywiście, bardzo niewiele można znaleźć broni z tamtych epok, które dałoby się zastosować na morzu, a nie na lądzie, czy odwrotnie; zaznaczyłem to przy "wieńcu szturmowym". Jednak jest wielka różnica między rozsypaniem jakiegoś świństwa na polu lub drodze i czekaniem, aż wróg na to wlezie, czy najedzie, a aktywnym przerzuceniem na pokład wrogiego okrętu, znajdującego się w pewnej odległości.
Natomiast względem lontu chodziło oczywiście o bezpieczeństwo, a nie o dzisiejszą poprawność rozróżniania sformalizowanych nazw "lont wolnotlący", "lont wolnopalny" czy temu podobne. Chociaż pierwszą broń palną odpalano prawdopodobnie żarzącymi się prętami, to lonty sznurowe znano NAJPÓŹNIEJ od początku XVI w. Tak lont palił się niezwykle wolno, mówiło się o prędkości około 10-15 cm/godzinę. Dlatego gdy później wymyślono rozmaite sposoby przyspieszania palenia i użyto w terminologii angielskiej nazwy "quick match", te tradycyjne lonty otrzymały określenie "slow match". W epoce napoleońskiej lonty "wolno się palące" nazywano też ZWYCZAJNYMI. Lonty "szybko się palące" były używane np. do odpalania min, więc zapewne wynaleziono je wcześniej niż znalazły powszechne zastosowanie w artylerii (do zapłonu dział), co nastąpiło około 1800 r.
ODPOWIEDZ