Cieszę się, że książka sprawiła czytającym przyjemność. Co do rozmiarów – zaczynając prace nad nią kilkadziesiąt lat temu przeliczyłem się z siłami. W zamyśle to miał być cykl („trylogia”) o okrętach na których służył Hornblower, którymi dowodził (to zrealizowałem) i z którymi walczył. Wtedy pewnie wyszłoby z 500 stron, albo i więcej. Ponieważ jednak prawie wszystkie jednostki z pierwszej planowanej części i ogromna większość z trzeciej (oczywiście wszystkie w drugiej, wydanej) były fikcyjne, więc nie dało się po prostu ściągnąć gotowych planów i wstawić do środka. Pracochłonność przygotowania rysunków - w których o zgodność każdego detalu z prawdą historyczną i w możliwie maksymalnym stopniu z opisem Forestera musiałem zadbać sam - okazała się zabójczo czasochłonna. Próba spełnienia założeń pierwotnych oznaczałyby, że pracy nigdy bym nie opublikował.
Jest oczywiste, że o objętości książki decyduje temat, ale w moim przypadku także założenie, aby nie wydawać żadnej, w której nie ma moich ilustracji czy mapek, takich, których nie można znaleźć nigdzie indziej. Daje to bardzo różny efekt końcowy. Ostatnio wydana pozycja „O zdobyciu Hawany w 1762 roku >dla wzbogacenia rodziny Keppelów<” ma 88 stron A4, razem z rysunkami, mapami i indeksami. Jej pisanie zajęło w sumie kilka lat (z przerwami), ale było znacznie prostsze, ponieważ każde słowo, każdy detal techniczny, każdy rysunek żaglowca czy łodzi desantowej, każda mapa to rzeczy rzeczywiste, a nie rekonstruowane!