Sośnierz to wyjaśnia:
Tak, ale pod światłym przewodnictwem ideowego lidera społeczności.
No po to by: "księstwo rosło w siłę a kmieciom się żyło dostatniej!"
Moderator: nicpon
Sośnierz to wyjaśnia:
Tak, ale pod światłym przewodnictwem ideowego lidera społeczności.
No po to by: "księstwo rosło w siłę a kmieciom się żyło dostatniej!"
Peperon pisze: ↑Ty tak sam z siebie, czy podajesz przekaz dnia ?
Co do emerytur europosłów, to poczytaj taki cytat:
"...Europosłowie zyskują prawo do świadczenia emerytalnego z tego tytułu po ukończeniu 63. roku życia. Wynosi ono 3,5 proc. wynagrodzenia za każdy pełny rok wykonywania mandatu (lecz w sumie nie więcej niż 70 proc. wynagrodzenia). Koszt tych świadczeń emerytalnych pokrywany jest z budżetu Unii Europejskiej..."
Tzn. gdybyśmy ich nie wymienili to ceny za prąd by nie wzrosły?
No tak, bo rzeczywiście elektronika sterująca stanowi o stopniu zużycia prądu przez grzejniki...
Tak, bo elektrownie wiatrowe i słoneczne wymagają wsparcia przez paliwa kopalne - co wynika z naszej pogody, pór roku i nasłonecznienia. W kopalniach i przy wydobyciu ropy i gazu giną ludzie, zanieczyszczenia związane ze spalaniem węgla są znacznie bardziej śmiercionośne od Czarnobyla i Fukuszimy.Franek Wichura pisze: ↑ Tego zdania nie rozumie. Wedlug Kolegi skutki awarii w Czarnobylu sa znikome w porownaniu do alernatywnego zrodla energii wiatrak/panel na slonce?
Nie wydaje mi się żeby zupełnie zdroworozsądkowe poglądy były propagandą. To nie jest żaden geniusz, tylko dziecko widzące gołego króla.
Jak to mawia młodzież: zmień dilera albo bierz połowę
...ale i utrudnieniu importu towarów z dużym "śladem węglowym". Ma to swoją logikę.Zresztą w większości regulacji ekologicznych wcale nie chodziło wyłącznie o zmniejszanie zanieczyszczeń...
To oczywiste, przynajmniej do czasu gdy nie wymyślimy jakichś sposobów na skuteczne przechowywanie wyprodukowanej energii. Ale to wsparcie będzie ograniczone a ilość produkowanej w sposób klasyczny energii (choć chodziłoby tu raczej o moce produkcyjne, sama ilość byłaby zmienna) nieporównanie mniejsza niż obecnie.Tak, bo elektrownie wiatrowe i słoneczne wymagają wsparcia przez paliwa kopalne - co wynika z naszej pogody, pór roku i nasłonecznienia.
Być może tym liderem stał się dopiero wówczas... Poza tym skutki tego należałoby raczej ocenić pozytywnie - więc o co chodzi?Tak, ale pod światłym przewodnictwem ideowego lidera społeczności
Otyłości?
A pewnie, że napotykały.
Jest coś takiego, jak metoda prób i błędów. Komunizm sam przez się nie rozwiązał żadnego problemu (raczej odwrotnie). Zmusił jednak (jego rosnąca popularność) rządy do zainteresowania się problemem rozwarstwiania społeczeństwa i podjęcia prób zasypania tych nazbyt dużych różnic, co pozwalało zapobiec nadmiernemu radykalizmowi. Tam, gdzie te działania podjęto - czyli w krajach demokratycznych (biorąc pod uwagę ówczesne standardy), zakończyło się to powodzeniem, czyli stabilizacją systemu politycznego i pewnego ładu społecznego, który był do zaakceptowania dla większości. Fakt ten spowodował też daleko idące zmiany w samym ruchu robotniczym (będącym do tej pory największym "nosicielem" komunizmu), który stopniowo zaczął przechodzić na pozycje socjaldemokratyczne (rewizjonistyczne, jak to nazwali twardzi komuniści) akceptujące demokrację a negujące rewolucję. Pozwoliło to utrzymać pewien ład w państwach. Tam, gdzie tych zmian nie podjęto (w autokratycznej Rosji) komunizm wygrał. I potem się skompromitował, choć koszty tego "komunistycznego eksperymentu" były kolosalne.Jaki zatem problem rozwiązali komuniści na świecie?
Nie. Te tendencje polegały przede wszystkim i w pierwszej kolejności, na reformie struktur wewnętrznych. Np. ograniczeniu roli wiecu. Wprowadzeniu nowej organizacji kościelnej wspierającej i legitymującej władzę księcia. Ograniczeniu pewnych dotychczasowych przywilejów wolnych kmieci itd.Bo te "tendencje centralistyczne" polegały na podboju sąsiednich plemion. Paleniu grodów i uprowadzaniu ludności w niewolę.
Nie do końca. Każde państwo jest organizacją opartą na przymusie. Każda władza jest władzą o tyle, o ile stoi za nią siła. Zważ jednak, że to też nie jest tak, iż te nowe struktury powstawały bez żadnej akceptacji. Bo dla ludzi miały też swoje zalety (co pokazał np. rozpad państwa pod koniec panowania i po śmierci Mieszka II - skutki były fatalne dla wszystkich). Zawsze jest coś za coś - każda rzecz ma swą cenę. Pytanie czy warto ją zapłacić. To tak samo z obecnymi zmianami. Nie ma nic za darmo. Różnice pomiędzy nami pojawiają się wtedy, gdy jedni uważają, że warto płacić, a drudzy, że nie. Stąd i ten wątek w dyskusji - wbrew pozorom, to nie jest offtop.Państwa powstały bo grupa bandziorów z wielkimi pałami (chodzi o maczugi, bez głupich skojarzeń proszę) podporządkowała okoliczną ludność i ją eksploatowała.
Czyli urąbaniu demokracji?
To nie jest "odebranie przywilejów", tylko dalsze zniewolenie. Nasi "ojcowie założyciele" byli zwykłymi gangsterami handlującymi niewolnikami spośród własnego ludu - dlatego nie zostali świętymi.
To taki wymyk aby nie przyznawać, że to kościół chrześcijański - de facto polityczna struktura Rzymska - był największym organizatorem tego procederu. Żydzi byli potrzebni wyłącznie po to aby ominąć techniczny zakaz posiadania chrześcijan przez chrześcijan.
Nie tylko.
Pytanie, czy wiec był demokracją, bo to też nie jest tak, że tam każdy był równy, lub że każdy w tym wiecu mógł uczestniczyć. Ale demokracja ewoluuje, więc jeśli przyjąć, że to była ówczesna forma demokracji, to tak.Czyli urąbaniu demokracji?
Czasy należy oceniać w kontekście historycznym (patrz uwaga Tadeusza Klimczyka!). Tylko wtedy je zrozumiemy. Trochę wchodzisz Peceed w buty ludzi, którzy np. obalają pomniki Kolumba bo niby od jego odkryć rozpoczął się kolonializm (w sumie po to odkrywał) Prawda, prawdopodobnie handel niewolnikami kwitł, tyle, że raczej nie byli to właśni poddani. Ludzie byli wtedy dość cenni - ludzi było mało a z ich pracy brał się dobrobyt. Więc pewno jakichś "własnych" zdarzało się sprzedać (nie musiał to robić władca ani żaden możny, mógł to zrobić ojciec mający prawa własności wobec swych dzieci), ale raczej głównie ludność terenów podbijanych lub najeżdżanych w celu złupienia - niewolnicy stanowili znaczną część łupów. To jest to o czym mówiłem, gdy wspominałem o konieczności zdobycia środków na utrzymanie drużyny. Jeśli Mieszko rzeczywiście miał te 3 tys. drużynników, to byłaby to naprawdę potężna siła. I bardzo kosztowna! W okresie rozkwitu państwa Chrobrego, ludność Polski (terenów pod władzą Chrobrego) mogła liczyć trochę ponad milion ludzi (jakieś 5 osób na km kwadratowy; to czysty szacunek "pi razy oko" tak naprawdę trudno tę liczbę określić). Za Mieszka I to mogła być połowa tego, może trochę więcej (naprawdę, to wielka niewiadoma - ale tych ludzi nie było dużo). Aby taka liczba ludzi utrzymała 3 tys. zbrojnych zapewniając im godziwe warunki, to i organizacja państwa musiała być relatywnie sprawna i zasobność spora a daniny niemałe. A do tego jeszcze trzeba utrzymać instytucje kościelne, dwór i jeszcze parę rzeczy.To nie jest "odebranie przywilejów", tylko dalsze zniewolenie. Nasi "ojcowie założyciele" byli zwykłymi gangsterami handlującymi niewolnikami spośród własnego ludu - dlatego nie zostali świętymi.
To taki wymyk aby nie przyznawać, że to kościół chrześcijański - de facto polityczna struktura Rzymska - był największym organizatorem tego procederu.
Tak jak pisze Gregski, to raczej problem kontaktów. I ułatwienia wynikające z nie obowiązywania utrudnień powodowanych przez Kościół w kwestiach handlowych (patrz np. kredyt).Żydzi byli potrzebni wyłącznie po to aby ominąć techniczny zakaz posiadania chrześcijan przez chrześcijan.
Myślę, że każdy.Zastanawiam się kto ? był by w stanie na argumenty wygrać pojedynek na temat UE z Bartoszewiczem z aktualnych władz ,a szczególnie z zaplecza ekonomistów którzy stoją za aktualną koalicją...