Witam, mam nadzieję że niewiele się mylę z faktami ale chciałbym wspomnieć o katastrofie statku z Wielkich Jezior nazywanym potocznie Titaniciem jeziora Michigan. Swój przydomek nosił ze względu na przepych z jakim go użądzono. Ponad 130 lat temu irlandzcy ochotnicy by zdobyć pieniądze na broń potrzebną do zbliżającej się wojny użądzili w Chicago na pokładzie Leydi Engin coś w rodzaju ferstynu. W drodze powrotnej w sztormowej pogodzie w burtę statku uderzył żaglowy frachtowiec Augusta z drewnem na pokładzie. W wyniku czego luksusowy statek pasażerski zatonął na niewielkiej głębokości. Według ówczesnych szacunków śmierć poniosło 287 ludzi ale szacuje się że faktycznie zginęło 437 ludzi.
Ale to niebyła największa katastrofa na Wielkich Jeziorach, jak dobrze pamiętam 15 lipca 1915 roku w porcie Chicago w wyniku przeładowania (2500 ludzi) przewrócił się nagle na burtę pochłaniając 844 ofiar statek Eastland.
Zgadz się, według autorów programu katastrofie uległo około 10 000 statków z 30 000 pływających po jeziorach. Z tej liczby większość zatoneła na brzegach i została podniesiona by dalej pływać.
Sztormy na Wielkich Jeziorach są podobno groźniejsze niż na oceanach, z uwagi na małą głębokośc jezior. To powoduje, że większe masy wody są wprawiane w ruch.
A, że statki są długie i wąskie, z racji śluz, liczba katastrof jest spora.
W M Wachniewski pisze:....to kiedyś Wam jedną opiszę ze szczegółami.
Byłoby fajnie, gdybyś znalazł coś interesującego i napisał.
Tam było wiele takich, które zupełnie zaginęły, przełamały się, płonęły (statki pasażerskie)
Ryszard