shigure pisze:Jak wspomniał Miller to raczej była egzekucja na samobójcy niż bitwa.
Zwłaszcza, że nawet nie zaczął dobrze strzelać i nie bardzo miał szanse zrobić przeciwikowi krzywdę.
Gdy jedna doszło do starcia (II Noc pod Guadalcanal) , tą krzywdę, a amerykańskie pancerniki nagle gubiły się i "zacinały" wskutek uszkodzeń instalacji elektrycznych.
O co Wam chodzi? Bitwa to bitwa. I to duża. A że była jednostronna to cóż, na tym polega dobrze rozegrana bitwa żeby przeciwnikowi nie dać żadnych szans
krzysiek pisze:O co Wam chodzi? Bitwa to bitwa. I to duża. A że była jednostronna to cóż, na tym polega dobrze rozegrana bitwa żeby przeciwnikowi nie dać żadnych szans
A czy to była napewno dobrze rozegrana bitwa? Może bardziej zadecydował przypadek i chaos.
krzysiek pisze:zadecydowała chyba najbardziej przewaga technologiczna a o tym chyba jest ta dyskusja
Raczej pancerza, na tym dystansie zadecydował pancerz i kaliber działa, gdy padł radar na SD załoga nie potrafiła zliczyć parametrów celu. Zresztą o czym tu mówić walka pierwszowojennego KL z nówkami USA.
krzysiek pisze:O co Wam chodzi? Bitwa to bitwa. I to duża. A że była jednostronna to cóż, na tym polega dobrze rozegrana bitwa żeby przeciwnikowi nie dać żadnych szans
To się pewnie zgadza, ale materiał porównawczy do bitew okrętów liniowych żaden.
janik41 pisze: Zresztą o czym tu mówić walka pierwszowojennego KL z nówkami USA.
Jak się nie mylę, to SD wpadła w niezłe tarapaty po spotkaniu tym "pierwszowojennym KL". Jakoś tej przewagi nie było widać...
Washington i owszem, wykonał egzekucje, ale gdyby go nie było to wynik tej bitwy mógłbyć całkiem odmienny od tego który znamy z podręczników...
W walce nocjen doświadczenie japończyków często jeszcze niwelowało przewage wynikającą z posiadania radaru...
shigure pisze:Jak wspomniał Miller to raczej była egzekucja na samobójcy niż bitwa.
Zwłaszcza, że nawet nie zaczął dobrze strzelać i nie bardzo miał szanse zrobić przeciwikowi krzywdę.
Gdy jedna doszło do starcia (II Noc pod Guadalcanal) , tą krzywdę, a amerykańskie pancerniki nagle gubiły się i "zacinały" wskutek uszkodzeń instalacji elektrycznych.
Instalacja elektryczna "zacięła się" przed bitwą.
Dodam, że S. Dakota szła do bitwy uszkodzona po bitwie pod Santa Cruz.
krzysiek pisze:zadecydowała chyba najbardziej przewaga technologiczna a o tym chyba jest ta dyskusja
Raczej pancerza, na tym dystansie zadecydował pancerz i kaliber działa, gdy padł radar na SD załoga nie potrafiła zliczyć parametrów celu. Zresztą o czym tu mówić walka pierwszowojennego KL z nówkami USA.
Na S.D. "padł" prąd (i to niemal dokumentnie) jeszcze przed bitwą.
Bez prądu nic nie działa.
Bez radarów da się walczyć, bez prądu nie, a radarów jest więcej niż jeden, o czym już wspominałem.
janik41 pisze: Zresztą o czym tu mówić walka pierwszowojennego KL z nówkami USA.
Jak się nie mylę, to SD wpadła w niezłe tarapaty po spotkaniu tym "pierwszowojennym KL". Jakoś tej przewagi nie było widać...
Washington i owszem, wykonał egzekucje, ale gdyby go nie było to wynik tej bitwy mógłbyć całkiem odmienny od tego który znamy z podręczników...
W walce nocjen doświadczenie japończyków często jeszcze niwelowało przewage wynikającą z posiadania radaru...
Bitwy krążowników to co innego niż starcie OL.
Taki pancernik ma 6 radarów artyleryjskich (nawet więcej bo 4 z nich to sprzęgnięte dwa razem, czyli łącznie 10) i 6 dalocelowników (z osłonami przeciwodłamkowymi). Dodatkowo każda z wież ma własne stabilizowane dalmierze stereoskopowe o dużej bazie optycznej. Jeśli system kierowania ogniem jest dobry, nie można ich ignorować.
Pancernik "S. Dakota" miał tego pecha, że szedł do bitwy uszkodzony po bitwie pod Santa Cruz. Na dodatek zaraz przed walką nastąpiło spięcie w głównym obwodzie instalacji elektryczne.
W takim układzie nie działa 80% okrętu.
Istotne natomiast jest to, że pociski japońskie nie były w stanie zbyt wiele zaszkodzić temu okrętowi nawet z bardzo małej odległości.
Nemo2 pisze:Pancernik "S. Dakota" miał tego pecha, że szedł do bitwy uszkodzony po bitwie pod Santa Cruz. Na dodatek zaraz przed walką nastąpiło spięcie w głównym obwodzie instalacji elektryczne.
W takim układzie nie działa 80% okrętu.
Istotne natomiast jest to, że pociski japońskie nie były w stanie zbyt wiele zaszkodzić temu okrętowi nawet z bardzo małej odległości.
No więc dobrze: przewaga artyleryjska, odporności, prędkości, manewrowości, czegoinności - po stronie Gumożujów.
A awaryjnośc oczywiście sie nie liczy, bo nie została zapisana w danych t-t.
Istotne jest chyba to, żeby w jak najlepszym świetle przedstawić okręty amerykańskie...
Bo co z tego, że SoDa była niewrażliwa na pociski japońskie... Gdyby nie pomoc braciszka to byłaby dziśiaj parkiem widokowym dla nurków.
Wracając do Surigao i udokumentowania przewagi technicznej to chyba należałoby to uczynić w możliwie zrównoważonych warunkach jak np.Bismarck i Hood ?.W Surigao to jak przypominam słowa Millera - był to rajd samobójczy świadczący raczej o wybitnej głupocie i zupełnym braku elastyczności w przygotowaniu planu przez Japończyków.
To jeszcze gorzej niż koło przylądka Esperance gdzie technika techniką a wykorzystanie "pałeczki nad T" daje wspaniałe rezultaty co dostrzegł już Togo swego czasu.
koledzy nie wydziwiajmy co do akcji pancerników Washington i SD z tego powodu, że są amerykańskie, bo bitwa była świetna i nemo2 ma rację, że sporym wyczynem było wyeliminowanie celu przy zerowej widoczności i na takim dystansie, za to USN należy się wielka pochwała
karolk pisze:koledzy nie wydziwiajmy co do akcji pancerników Washington i SD z tego powodu, że są amerykańskie, bo bitwa była świetna i nemo2 ma rację, że sporym wyczynem było wyeliminowanie celu przy zerowej widoczności i na takim dystansie, za to USN należy się wielka pochwała
Sporym wyczynem dlatego, że Washington był wyposażoy w dobry radar i miał na pokładzie wodza - speca od radiolokacji.
Dwa dni wcześniej Callaghan tez miał dobry radar, a nie potrafił z niego zrobić żadnego użytku.
Wyczynem było Savo Mikawy, a nie zwycięstwo amerykańskiego giganta nad podrasowanym krążownikiem liniowym.
karolk pisze:koledzy nie wydziwiajmy co do akcji pancerników Washington i SD z tego powodu, że są amerykańskie, bo bitwa była świetna i nemo2 ma rację, że sporym wyczynem było wyeliminowanie celu przy zerowej widoczności i na takim dystansie, za to USN należy się wielka pochwała
Karolu, ja nie wydziwiam na bitwę, tylko na to, że wiele czynników decyduje o wartości okrętu i nie można sobie swobodnie wybiierać między nimi.
X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?