Jak przyglądałem się na przykład chrztowi morskiemu - nie wiem, czy dobrze mówię; pani na pewno przechodziła chrzest morski, Pani Senator...
(Wesołość na sali)
W każdym razie każde dziecko chciało być poddane tej procedurze. Tu, w warunkach lądowych, nie było takiego, które by się bało. I tych dwieście dzieci po kolei ustawiało się do pędzlowania, do tego człowieka, który golił je brzytwą, oczywiście drewnianą. Było to nawiązanie do ceremoniału morskiego.
Zatem jest to też duża promocja spraw muzealnych, morskich, teatralnych. Organizujemy koncerty kameralne, powiedziałbym, bardzo wysokiej rangi, nazywane: Muzyka na wodzie. Są to koncerty sponsorowane; odbywają się trzy - cztery razy w ciągu roku. Najbliższy będzie w 11 października. Finansuje go w całości pan konsul honorowy Królestwa Niderlandów w Gdańsku z okazji otwarcia Domu Holenderskiego. I właśnie u nas będziemy mieli możliwość wysłuchać muzyki. Koncerty odbywają się bądź w tej sali, bądź w sali wielofunkcyjnej na parterze, w spichlerzach.
Drodzy Państwo, w naukach historycznych na Zachodzie epokę, którą my nazywamy wczesnym średniowieczem, nazywa się epoką Wikingów. I zwykło się uważać, że Wikingowie to było wszystko. W tym czasie, w X, XI wieku i w początkach XII wieku Wikingowie mieli bardzo poważnych konkurentów w postaci Słowian, a o tym się nie mówi. My właśnie o tę rację słowiańską na różnych płaszczyznach zabiegamy. Między innymi właśnie w tym programie zainicjowanym przez Niemców...
Proszę państwa, to jest następna bardzo ciekawa sprawa. Współpraca została rozpoczęta przez Niemców, myśl była zrodzona na terenie niemieckim, a została wypromowana właśnie słowiańszczyzna.
Tak na marginesie dodam, że mamy bardzo dobre kontakty z muzeami w Meklemburgii, na dawnym obszarze słowiańskim, gdzie też w tej chwili powstają muzea słowiańszczyzny. W Groß Raden powstało muzeum słowiańskie i Niemcy planują budowę centrum słowiańskiego. Po prostu w ten sposób chcą oni ożywić dawny teren Niemieckiej Republiki Demokratycznej pod względem turystycznym, a z kolei my odgrywamy tutaj pewną rolę, nazwijmy to, nawet polityczną.
I tu od razu dodam: nie sztuka, w pewnym sensie, wydobyć wrak, wydobyć zabytki. Problem jest z konserwacją, która jest bardzo kosztowna, i z ekspozycją. W Pucku mamy do czynienia z fragmentami portu, z łodziami wczesnośredniowiecznymi, dla których już dzisiaj należałoby myśleć o właściwej ekspozycji. I dlatego te badania są w tej chwili prowadzone tylko w płaszczyźnie rozpoznawczej, przygotowania do eksploatacji w przyszłości, jeśli władze Pucka zainteresują się stworzeniem tam muzeum. Nasze muzeum jest zainteresowane promowaniem nowej idei: żeby to było na przykład muzeum żeglugi słowiańskiej. No, ale to jest sprawa otwarta, w perspektywie, na razie zabytki są na stanowiskach, nic im nie grozi, a zatem możemy poczekać na czasy lepsze pod względem ekonomicznym, żeby ten projekt w przyszłości zrealizować.
Nasze muzeum jest dumne z kontaktów międzynarodowych. Mamy je w zasadzie ze wszystkimi państwami morskimi świata, i nie tylko morskimi, bo również z państwami, które nie mają dostępu do morza, a zajmują się archeologią morską i wodną, jak na przykład Szwajcarią czy Austrią.
A co z Nepalem i Mongolią?
Proszę państwa, w naszym dorobku - żeby skończyć już ze sprawami dorobku - jest również jedna niezwykła impreza, impreza-gigant. W 1998 r. nasze muzeum jednocześnie organizowało mistrzostwa świata modeli okrętów i statków i międzynarodową konferencję muzealnictwa morskiego. Ale właśnie ta nasza infrastruktura: dwa budynki, które mogą pełnić oddzielne funkcje, a mogą służyć razem, dała nam możliwość goszczenia ponad trzystu pięćdziesięciu osób, które przyjechały do Gdańska z trzydziestu pięciu krajów świata, łącznie z Chinami, Australią, Stanami Zjednoczonymi, Kanadą, Izraelem, Uzbekistanem i prawie wszystkimi krajami europejskimi. Była to wielka impreza. Do tego stopnia zaznaczyła się w pamięci uczestników, że modelarze okrętowi - a są mi oni bliscy, bo sam jestem związany z tym ruchem, zwłaszcza wśród młodzieży... Pan doktor Żurowski pamięta naszą działalność w domu kultury. Pan działał w środowisku teatralnym, a ja w modelarskim, ale mieliśmy też okazję współpracować. I ci modelarze zażyczyli sobie, wręcz wypostulowali, żeby w przyszłym roku zorganizować tu mistrzostwa Europy w modelarstwie okrętowym, bo tak mile wspominają oni Gdańsk, tak chcieliby tu przyjechać.
Jest, między innymi, taki problem, że nie mamy środków na windę towarową, która nie jest windą przywoływalną, która jest nie windą niebezpieczną czy taką, której nie może obsłużyć osoba niepełnosprawna. I żeby ten nasz piękny kompleks spichlerzy udostępnić niepełnosprawnym, musimy po prostu zdobyć na to pieniądze, a to jest znacząca kwota.
Każde państwo morskie jest dumne z tego, że chroni swoje dziedzictwo, również w postaci obiektów pływających. Nasze muzeum ma dwa takie statki: "Dar Pomorza" i "Sołdek". Poza tym mamy dwa statki do pracy, czyli wspomniany przeze mnie przed chwileczką prom i statek badawczy przeznaczony do badań archeologicznych "Kaszubski Brzeg". Będziemy przechodzili dzisiaj koło tego statku. Zakończył on wrześniowy cykl badań; w tej chwili rozliczamy się z tych działań.
Wracam do sprawy statków-muzeów. To są obiekty, które społeczeństwo zdecydowało się chronić, a zatem należy rozwiązać problem, co robić dalej i jak dalej te statki zabezpieczyć. Te procesy są dość kosztowne. Chociażby w przyszłym roku czeka nas konieczność dokowania co najmniej jednego statku, a wyjście statku na dok jest kosztowne. Obecnie stocznie nie będą nas sponsorować tak jak w przeszłości. Stocznie same mają swoje problemy i w związku z tym mogą nam dać upusty cenowe, ale musimy im zapłacić.
Hel, Muzeum Rybołówstwa. Też jest to budynek pokościelny, bardzo trudny. Tam, proszę państwa, nie mamy dobrego ogrzewania, brak jest WC dla zwiedzających, magazynów zbiorów. Chcielibyśmy poprawić tę sytuację, ale znowu na to trzeba zdobyć pieniądze.
Muzeum w Tczewie. Proszę państwa, unikatowy kompleks pofabryczny adaptowany na Muzeum Wisły znalazł się w dość trudnej sytuacji. Mianowicie w Tczewie, dość dużym mieście, nie ma innego muzeum i moi poprzednicy zaczęli również wspomagać miasto, pełniąc funkcje muzealne na jego rzecz. W pewnym momencie postanowiłem powiedzieć: nie. Zaczęliśmy się z miastem układać - co dalej z Muzeum Tczewa, co dalej z Muzeum Wisły. W naszym organizmie funkcjonuje muzeum regionalne, Muzeum Tczewa, do którego Tczew jako taki nic nie dopłaca. Postanowiliśmy więc rozwiązać ten problem.
Mianowicie udało się przekonać miasto do wspólnego finansowania remontu kapitalnego. Ten obiekt pofabryczny nigdy nie był adaptowany na muzeum. Jest duży; jest bardzo duży. Postanowiliśmy, że muzeum w aporcie wniesie budynek, parcelę, pewien potencjał intelektualny, a miasto wyremontuje, adaptuje ze swoich środków obiekt. I w rozliczeniu pół budynku dostanie na muzeum miejskie, a w połowie budynku będzie Muzeum Wisły, co nam całkowicie wystarczy do ekonomicznego funkcjonowania w tym mieście. Wiem, że wniosek jest w takcie analizy u pana dyrektora. Jestem przekonany - bo pan dyrektor wyrażał swoją życzliwość dla tego pomysłu - że uzyskamy zgodę i powstanie właściwie nowy obiekt i jeszcze jedno nowe muzeum w Tczewie, muzeum historyczne, finansowane przez samorząd miejski. A nasze, tańsze w utrzymaniu Muzeum Wisły będzie godną tego miana placówką muzealnictwa rzecznego XXI stulecia.
Proszę państwa, nowa inicjatywa, o której wspomniałem: Kąty Rybackie. Pan dyrektor Cemka wyraził zgodę na podjęcie tego eksperymentu, który zakończył się pozytywnie. Czekamy na przebieg wyborów i zobaczymy, jak miejscowe władze tam pomogą.
Przepraszam, ale w swoim entuzjaźmie troszkę zachrypłem.
Proszę państwa, liczyliśmy bardzo na obiekty po dawnej elektrowni w Gdańsku. Losy potoczyły się tak, że mamy pięknego, bardzo aktywnego sąsiada - filharmonię. Planujemy sięgnąć po tereny po Stoczni Gdańskiej. Jesteśmy w kontakcie z właścicielem tych terenów, z Synergią - firmą, która przetwarza te tereny z różnym przeznaczeniem, również na funkcje kulturalne. Właściwie nasze plany zbiegły się z planami Synergii. Ta firma nas tam chce, z czego się bardzo cieszymy. Prawdopodobnie powstanie tam muzeum techniki stoczniowej, muzeum jachtingu, ale jest to sprawa odległa.
czujemy się placówką narodową, a nie tylko regionalną czy miejską.
Proszę państwa: budżet. Wiadomo, że to wstydliwa sprawa; nie mówimy o pieniądzach. Nam szczęśliwie, Panie Dyrektorze, starcza. W tym roku starczy nam dzięki temu, że podjęliśmy bardzo udanie realizowany projekt oszczędności i rozwoju, jak również działań marketingowych. Tak że nie grozi nam strajk; nie grozi nam to, że nie będziemy mieli na wypłatę. Być może nawet oszczędzimy jakieś pieniążki, żeby dać pracownikom nagrody, jeżeli takie możliwości prawne zaistnieją. Chciałbym bardzo, żeby tak było. Z radością państwu komunikuję, że mamy wspaniały zespół, który bardzo dobrze pracuje, jest bardzo oddany, bardzo zaangażowany w działalność i w pracę w muzeum. I chciałbym temu zespołowi również w taki sposób przed świętami podziękować.
Niemniej spotykają nas niespodzianki. Ten budżet przyznawany nam przez ministerstwo co roku jest mniejszy. Właśnie w bieżącym roku też mnie spotkała taka niespodzianka, kiedy w dniu imienin pan minister Celiński przysłał mi faksem wiadomość, że zabiera mi jeszcze 300 tysięcy zł z budżetu. A 300 tysięcy zł to jest, bez pochodnych, uposażenie miesięczne całej załogi, a więc niemało. Ale poradziliśmy sobie, bo musimy sobie radzić. Radzimy sobie dzięki naszym przyjaciołom, między innymi towarzystwu i innym sponsorom. Ale ciągle jest za mało pieniędzy na naszą działalność, dlatego liczymy na dalszą życzliwość pana dyrektora Cemki, zwłaszcza jeżeli chodzi o środki konserwatorskie.
Mamy w samym Gdańsku pięć budynków zabytkowych wpisanych do rejestru zabytków. W Helu mamy jeden bardzo trudny, bardzo narażony na zniszczenie, na erozję, budynek pokościelny, a w Tczewie - zespół pofabryczny. W sumie te budynki już bardzo potrzebują nakładów finansowych, wymagają remontów.
Proszę państwa, wiemy, że tych środków finansowych dużo nie będzie, ale jestem pełen optymizmu. Jestem przekonany, że osoby dzielące budżet, widząc działania, także działania w terenie, takiego skromnego muzeum jak nasze, również docenią je i zechcą umożliwić dalsze dobre funkcjonowanie i rozwój naszej instytucji.
Dziękuję państwu za uwagę. Dziękuję panu za możliwość przedstawienia państwu pokrótce tego wszystkiego, co nas trapi, z czego jesteśmy dumni, z czego mamy satysfakcję i co chcielibyśmy osiągnąć.
Czy ktoś z bravados wie ile ma budżetu per anno CMM? 180 + 30 zatrudnionych, dwa duże statki, liczne nieruchomości... Esta la grande Compania !!! Muchas firmos to karzełki w porównaniu z CMM.... a los efectos... jak wszyscy wiemy...