Tury

Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1624
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Tury

Post autor: Grzechu »

Zawsze mnie to intrygowało...

W paru miejscach wyczytałem, że załogi amerykańskich bombowców podczas II WŚ miały do wykonania 25 misji bojowych i kończyły turę.
Co działo się z nimi potem? (Oczywiście przy założeniu, że ze wszystkich misji udało się wrócić na aliancką stronę, bo też przypomina mi się prawdopodobieństwo zestrzelenia nad Europą na poziomie 4%!)
Czy byli zwalniani z wojska?
Lub przenoszeni na stanowiska na ziemi?
A może przysługiwał jakiś okres (jaki?) odpoczynku, po czym zaczynała się kolejna tura?
Czy tylko u Amerykanów stosowane było takie rozwiązanie?
Czy ta sama zasada obowiązywała również na Pacyfiku?
Byli jacyś rekordziści?
Awatar użytkownika
ps-man
Posty: 218
Rejestracja: 2006-03-17, 22:06

Post autor: ps-man »

W "Ślicznotce z Memphis" :D załoga o niczym innym nie mówiła, tylko o tym jak po 25. misji będzie się relaksować w kraju. :) :) :) :-D Czyli koniec służby? :?
Awatar użytkownika
janik41
Posty: 1326
Rejestracja: 2004-07-03, 22:16
Lokalizacja: Kopavogur
Kontakt:

Post autor: janik41 »

Grzesiu gdzieś czytałem, że były przydzielane do zadań nie bojowych, często do szkół lotniczych jednostek transportowych, oraz transportu samolotów przez atlantyk. Część załóg wracała do latania bojowego w następnych turach.
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Re: Tury

Post autor: Ksenofont »

Grzechu pisze:Zawsze mnie to intrygowało...
W paru miejscach wyczytałem, że załogi amerykańskich bombowców podczas II WŚ miały do wykonania 25 misji bojowych i kończyły turę.
Dość dobrze zostało to opisane w "Paragrafie 22" Josepha Hellera - goraco polecam.
Grzechu pisze:Co działo się z nimi potem? (Oczywiście przy założeniu, że ze wszystkich misji udało się wrócić na aliancką stronę, bo też przypomina mi się prawdopodobieństwo zestrzelenia nad Europą na poziomie 4%!)
Prawdopodobieństwo zestrzelania było różne, w zależności od okresu, terenu, typu samolotu.
Co zabawne czasem się to zmieniało: brytyjskie dywizjony latające na Stirlingach (samolotach powolnych i nisko latających) miały w roku 1941 straty największe z RAFu, a w 1943 roku (gdy Niemcy celowali wyżej i szybciej) najmniejsze.
Grzechu pisze:Czy byli zwalniani z wojska?
Nigdy!
Grzechu pisze:Lub przenoszeni na stanowiska na ziemi?
Zawsze!
Zostawali instruktorami albo instruowanymi, trafiali do sztabów lub na imprezy reklamujące pożyczkę wojenną (taki był los załogi Memphis Belle). Z reguły dostawali awans.
Grzechu pisze:A może przysługiwał jakiś okres (jaki?) odpoczynku, po czym zaczynała się kolejna tura?
Okres odpoczynku był zależny od okresu wojny - w 1945 roku Amerykanie niechętnie szkolili nowych pilotów - tak dużo ich mieli.
Grzechu pisze:Czy tylko u Amerykanów stosowane było takie rozwiązanie?
Nie. Takie (lub podobne) rozwiazanie było stosowane we wszystkich państwach mających lotnictwo do utrzymywania kolonii. Państwa kontynentalne (Niemcy, Sowieci) mieli nieco inny system.
Grzechu pisze:Czy ta sama zasada obowiązywała również na Pacyfiku?
Tak.
Grzechu pisze:Byli jacyś rekordziści?
Byli, ale w czym? W ilości misji, czy tur? Bo - jak napisałem wyżej - sytuacja (ilość misji na turę, ilość tur) była zmienna.

Tutaj jest link do historii Memphis Belle http://en.wikipedia.org/wiki/Memphis_Belle_%28B-17%29 z niego możez sobie posurfować po losach np. Roberta Morgana http://en.wikipedia.org/wiki/Robert_Morgan i innych pilotów amerykańskich - niemal każdy ma stronę w Wikipedii. Poszukaj też na polskich stronach o naszych pilotach walczących w RAF - tam system był nuiemal identyczny.

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku
Ksenofont
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4479
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Post autor: SmokEustachy »

ps-man pisze:W "Ślicznotce z Memphis" :D załoga o niczym innym nie mówiła, tylko o tym jak po 25. misji będzie się relaksować w kraju. :) :) :) :-D Czyli koniec służby? :?
Tak - o to chodzi w turze. Czasem po turze nasi np szli na studia.
A fanatycy - nastepna tura.
Speedy
Posty: 552
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Speedy »

Hej

A ja od siebie jeszcze uzupełnię że maksymalnie można było odbyć 3 tury. Richard Bong (pilot myśliwski) o ile pamiętam miał właśnie tyle.
Pozdro
Speedy
Awatar użytkownika
kwato
Posty: 49
Rejestracja: 2004-09-28, 15:33
Lokalizacja: Łódź

Post autor: kwato »

Henryk Kwiatkowski (czlonek zalogi w 300 db) we wspomnieniach "Bomby poszly" pisze o 32 lotach w ramach tury ( chyba 1942 lub 43).
Nie tłumacz mi mój Aniele co znaczy pieniądz...
Jedno wiem, ciepłe piwo to grzech...
Obrazek
Awatar użytkownika
Krzysztof Miller
Posty: 206
Rejestracja: 2005-08-08, 11:25
Lokalizacja: Łańcut

Post autor: Krzysztof Miller »

kwato pisze:Henryk Kwiatkowski (czlonek zalogi w 300 db) we wspomnieniach "Bomby poszly" pisze o 32 lotach w ramach tury ( chyba 1942 lub 43).
Przy czym potem wylatał - jako ochotnik (miał też oferty zostania instruktorem) - drugą, w samodzielnej eskadrze w Brindisi. Potem latał jako pilot transportowej Dakoty po całym świecie.
[...] prawdziwa wojna — a kilka prawdziwych wojen widziałem — pod względem porządku i ładu do złudzenia przypomina ogarnięty pożarem burdel.
Jaskier, Pół wieku poezji
Awatar użytkownika
G. Cz.
Posty: 183
Rejestracja: 2008-04-03, 09:32

Re: Tury

Post autor: G. Cz. »

Ksenofont pisze:
Grzechu pisze:A może przysługiwał jakiś okres (jaki?) odpoczynku, po czym zaczynała się kolejna tura?
Okres odpoczynku był zależny od okresu wojny - w 1945 roku Amerykanie niechętnie szkolili nowych pilotów - tak dużo ich mieli.
Trochę tutaj za daleko zabrnęły niektóre stwierdzenia. Amerykanie nigdy, w żadnym roku wojny, nie mieli za dużo pilotów i był to strategiczny błąd szkoleniowy amerykańskich sił zbrojnych. Amerykanie postawili na inżynierskie wykształcenie pilotów i szkolili ich do stopnia podporucznika, gdy inne państwa postawiły na mniejszą dozę wiedzy inżynierskiej i system podoficerski, który w praktyce nie okazał się gorszy, a tylko odrobinę inny.

Było wręcz odwrotnie niż się sądzi w ramach mitologii o Stanach Zjednoczonych, które rzekomo wszystkiego miały pod dostatkiem podczas II wojny - pilotów zawsze bylo za mało, nigdy za dużo. Dochodziło z tego powodu do łamania prawa, jak np. pilotowanie szybowców przez jednego pilota, albo przez pilota i jednego zestrachanego piechocińca, który miał się "przyglądać i uczyć się", co oczywiście jest kpiną. Wyłącznie z dramatycznego braku pilotów, a nie z rzekomego ich nadmiaru, zmuszano pilotów C-47 do pilotowania szybowców, jeśli oczywiście akurat jakimś cudem gdzieś zaplątało się kilku za dużo pilotów C-47.

Na Dalekim Wschodzie przez całą wojnę brakowało pilotów transportowych i szybowcowych i z tego powodu nigdy nie odbył się tam poważniejszy desant, mimo gotowości do tego całej 11. DPD. Całą tę dywizję trzeba było w końcu przeszkolić do roli pseudomarines, aby wykonywała desanty nie powietrzne, a morskie i stało się tak wyłącznie z powodu braku pilotów. 3/4 szybowców CG-4A poszło na przemiał, bo zabrakło do nich pilotów - chciano wyszkolić ponad 10 tys. podporuczników-pilotów szybowcowych a zdążono wyszkolić tylko niespełna 6 tys.
Bukowa
Posty: 338
Rejestracja: 2006-07-19, 15:54
Lokalizacja: Bukowa

Post autor: Bukowa »

G.Cz. napisał cyt.: "pilotów zawsze było za mało, nigdy za dużo".
I stąd właśnie, Drogi Ksenofoncie "Paragraf 22" :-)
Pozdrowienia
Robert
Awatar użytkownika
crolick
Posty: 4094
Rejestracja: 2004-01-05, 20:18
Lokalizacja: Syreni Gród
Kontakt:

Post autor: crolick »

Bukowa pisze:I stąd właśnie, Drogi Ksenofoncie "Paragraf 22" :-)
W środę o 20 na 'Ale Kino'! Obrazek
Podczas gdy Kłapouchy wszystkim się zadręcza,
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1624
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Post autor: Grzechu »

crolick pisze:W środę o 20 na 'Ale Kino'! Obrazek
Dzięki za info!
Już myślałem, że się nie doczekam i nigdy nie obejrzę. (A książka szła mi wyjątkowo opornie - podchodziłem ze cztery razy i nigdy nie przebrnąłem dalej niż kilkadziesiąt stron... :oops: )
Przy okazji: na Ale Kino i TCM emitowane będą od czasu do czasu (niedawno były premiery na tych kanałach) 'Najdłuższy dzień" i 'O jeden most za daleko'.
Ale terminów emisji nie znam - trzeba poszukać...
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

Bukowa pisze:G.Cz. napisał cyt.: "pilotów zawsze było za mało, nigdy za dużo".
I stąd właśnie, Drogi Ksenofoncie "Paragraf 22" :-)
Styl G.Cz. poprawia się z postu na post, ale jeszcze musi potrenować cierpliwość w czytaniu cudzych postów.

Nie napisałem, że Amerykanie mieli za dużo pilotów, ale że w 1945 roku niechętnie szkolili nowych.

A to, że pilotów szybowców transportowych Amerykanie trenowali w lotach z wykorzystaniem prądów wnoszących - to zupełnie inna historia.
Grzechu pisze:
crolick pisze:W środę o 20 na 'Ale Kino'! Obrazek
Dzięki za info!
Już myślałem, że się nie doczekam i nigdy nie obejrzę. (A książka szła mi wyjątkowo opornie - podchodziłem ze cztery razy i nigdy nie przebrnąłem dalej niż kilkadziesiąt stron... :oops: )
Paragraf 22 w wersji filmowej jest - IMHO - dużo gorszy od książki. A "smaczków" jak te opisywane tutaj - w filmie nie ma.

X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
Tzaw1
Posty: 640
Rejestracja: 2006-05-03, 17:23
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Tzaw1 »

Ksenofont pisze:Paragraf 22 w wersji filmowej jest - IMHO - dużo gorszy od książki. A "smaczków" jak te opisywane tutaj - w filmie nie ma.
Choć raz zgadzam się z "przedpiścą" bez zastrzeżeń.
Film jest na tyle słaby, że go nie pamiętam, choć widziałem.
Yossariana i Minderbindera z książki pamiętam aż za dobrze.
Że nie wspomnę o majorze Majorze Majorze Majorze (jak to w filmie pokazać?).
Obrazek
Awatar użytkownika
G. Cz.
Posty: 183
Rejestracja: 2008-04-03, 09:32

Post autor: G. Cz. »

Ksenofont pisze:
Bukowa pisze:G.Cz. napisał cyt.: "pilotów zawsze było za mało, nigdy za dużo".
I stąd właśnie, Drogi Ksenofoncie "Paragraf 22" :-)
Styl G.Cz. poprawia się z postu na post, ale jeszcze musi potrenować cierpliwość w czytaniu cudzych postów.

Nie napisałem, że Amerykanie mieli za dużo pilotów, ale że w 1945 roku niechętnie szkolili nowych.
Wrażenia na temat stylu doradzam podczas "Tańca z gwiazdami". Mój post odnosi się do fałszywej "informacji", że Amerykanie mieli jakoby "tak dużo pilotów", ale tu jest niestety potrzebne czytanie ze zrozumieniem, a nie punktacja stylu.
Ksenofont pisze:A to, że pilotów szybowców transportowych Amerykanie trenowali w lotach z wykorzystaniem prądów wnoszących - to zupełnie inna historia.
To prawdziwa rewelacja. W której szkole szybowcowej USAAF lub USMC tego uczono? I z wykorzystaniem jakich prądów - termicznych, fali zboczowej, fali górskiej?
Awatar użytkownika
Jacek Bernacki
Posty: 431
Rejestracja: 2007-03-15, 13:32
Lokalizacja: Siecień k/Płocka

Post autor: Jacek Bernacki »

A Ojciec Majora Majora? Nieproducent lucerny?
Po lekturze "Paragrafu" jest to mój wymarzony zawód. :D
Co to za ludzie?
Co za różnica ważne, że są!
Zablokowany