Jak inaczej ? Czy mówiąc wprost, że oficerowie nie lubili dowódcy bo był dobrym fachowcem i z łatwością wyłapywał ich błędy Prządak mówi inaczej o Kłoczkowskim ? Z całą pewnością nie. Tak jak pozostali nie mówią inaczej o Kłoczkowskim, oni tylko nie są pytani o ich odczucia oraz uwagi zawarte w oświadczeniu. Dlaczegóż jak to Prządak zeznaje, oficerowie ukryli fakt złożenia oskarżenia przed załogą. Skoro Kłoczkowski symulował i zdradził to kto jak kto, ale załoga pierwsza była w stanie to zauważyć i z całą pomóc oficerom w postawieniu przed sądem winowajcy. W końcu to o ich życie też chodziło. Powtarzam jeszcze raz to nie statek, tam nie ma mowy o wykonaniu czegokolwiek w taki sposób by zauważył to jeden człowiek. Tam siedziało 20 osób na kilku metrach kwadratwych i nie 5 a 20 par oczu wszystko widziało lub zauważyłoby.M. Błuś pisze:Po drugie, dowody "ogląda się" w całości. Zbiór zeznań podoficerów złożonych w postępowaniu "rewizyjnym" nie jest ani "jednolity", ani jednoznaczny. Podoficerowie, którzy spotkali się z Kłoczkowskim w Anglii (Oczkowski, Szewczyk) mówią "inaczej" niż ci, którzy go nie widzieli (Prządak, Szymczak).
Raczej nasuwa się podejżenie, że do czasu kiedy objawy się zaostrzyły Kłoczkowski trzymał się i starał ukrywać chorobę by nie wpłynęło to źle na morale załogi. Bowiem jak przekazał Olesiński relację mesowego już na tydzień przed wybuchem wojny Kłoczkowski nic nie jadł i czuł się źle. Wprawdzie jest to przekaz osoby trzeciej, ale w czym gorszy od oświadczenia Morgensterna i przekazu rozmowy z Krawczykiem ? W czym gorszy jest przekaz Oczkowskiego, który slyszał jak oficer meldował zgodę z Helu na wyjście z Zatoki Gdańskiej i operacje przeciwko nieprzyjacielowi na północy? W niczym i jak sam pan pisał wcześniej dowód jest dowodem. Jak potarfi Pan jeszcze wyjaśnić jakimż to cudem właśnie to się zbiegło z rządaniem Świrskiego na taką operację wszystkich okrętów ? Dokładnie tego samego dnia tj 4 IX 1939 Unrug na wyraźny rozkaz Świrskiego miał wysłać okręty na północ. 4 IX 1939 - to nieprzypadkowa data. Może teraz stanie się bardziej jasne dlaczego nikt nie marudził o to, że Orzeł właśnie wynurzył się na północ od sektora Rysia. No i jaki byłby sens wysyłania okrętu spowrotem na Zatokę Pucką, skor szef rządła czegos przeciwnego. Może też stanie się bardziej jasne dlaczego nikt nie przyznał się do wysłania takiej depeszy na Orła, wszak sam szef byłby zamieszany, a jego poczucie sprawiedliwości delikatnie mówiąc było równe zero. Dowody w tej sprawie Panie Marku są rozsiane w bardzo wielu miejscach. Zbyt wielu by tylko zeznania podoficerów i oficerów wystarczyły.M. Błuś pisze:Oczywiście, że nikt nie używa w zeznaniach zwrotu "był zdrowy do...", ale jeśli Prządak mówi o K. "... w ciągu pierwszych pięciu wzgl. sześciu dni kampanii (...) zachowywał się w sposób zupełnie normalny, tzn. nie było żadnych odchyleń...", plus wszyscy wiedzą o chorobie między 1 a 5 IX z tzw. zasłyszenia, plus mamy takie dokumenty jak oświadczenie attache ppłk. Szczekowskiego o Tallinie: "Porucznik (...)[Mokrski - MB] powiedział mi, że kmdr. K. zachorował w parę dni po wyjściu w morze..., to nasuwa się jednak podejrzenie, że choroba przyszła poźniej...
Panie Marku, a czegóż latające nisko i powoli nad powierzchnią morza samoloty mogą szukać? Przecież nie zagubionych marynarzy niemieckich. Nawet jeśli mowa o rutynowych patrolach to proszę mi wybaczyć, ale ja nie widzę samolotu, który wykonując zadanie patrolowania lub bombardowania celów na lądzie nie zaatakuje zauważonego okrętu podwodnego i nie zaalarmuje okrętów zop, nawet jeśli nie jest to jego zadanie.M.Błuś pisze:Jeśli zaś chodzi o Zatokę, to w oparciu o źródła niemieckie można zweryfikować, czy latano nad nią z zadaniami ZOP, szczególnie w nocy.
Sądzę, że zadania były inne. Bardziej obawiałbym się jakiejś "kaczki"... Do kiedy przetrwały "ptaszki" w Jastarni?
I już tak na zakończenie mam pytanie do znawców sądownictwa wojskowego - Kto miał władzę by uprawomocnić oraz nakazać wykonać wyrok ?