Zapalniki magnetyczne niemieckich torped

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Zapalniki magnetyczne niemieckich torped

Post autor: shigure »

Wczoraj racząc się wraz z Shinano złocistym napojem Bogów zaczeliśmy dyskusje na wyżej wymieniony temat i ... polegliśmy w kwestii "co się dzieje gdy zapalnik magnetyczny zawodzi" a torpeda jednak uderza w burtę statku - czy zadziała zapalnik kontaktowy ?.Do tego że głębokość przebiegu torpedy musi być pod stępką doszliśmy :lol:
Ponadto czy istniała możliwość nastawienia czułości na samym U-Boocie czy była ona nastawiana fabrycznie ?
Bylibyśmy wdzięczni za opinie bardziej fachowe niż te nasze przy kuflach wyrażone :lol:
Awatar użytkownika
mcwatt
Posty: 929
Rejestracja: 2004-01-16, 09:32
Lokalizacja: St Helens

Post autor: mcwatt »

shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

McWatt dzięki mamy już materiał na kolejne "posiedzenie" :lol: ... może dojdziemy do czegoś.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

To ja jeszcze dodam stronkę
http://www.navweaps.com/Weapons/index_weapons.htm
a konkretniej jeśli chodzi o niemieckie z II wojny
http://www.navweaps.com/Weapons/WTGER_WWII.htm

A odnośnie magnetycznych zapalników niemieckich ( i nie tylko ) to w okresie II wojny słabo się sprawdzały w rejonach silnych anomalii magnetyczych - jedna z przyczyn słabej skuteczności niemieckich okrętów podwodnych w czasie kamapani norweskiej. Do tego wadliwe działanie zapalników uderzeniowych, nie trzymanie głębokości itd. Aż dziwne, że aż tyle zatopili na początku wojny przed usunięciem wad swoich torped.
Parę lat temu był nie zły artykuł o tym w MSiO czy może OW? Nie jestem pewien, może ktoś lepiej pamięta ?
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

Macieju dzieki wielkie ...
Najciekawsze że amerykańskie zapalniki sprawdzały się jeszcze gorzej i w o wiele dłuższym czasie a nie jest to tak akcentowane jak niemieckie :lol:
Nie trzymanie głębokości zdaje się że przyczynę naruszając przepisy odkryto na przełomie 1942/1943 r.
"Aż dziwne, że aż tyle zatopili na początku wojny przed usunięciem wad swoich torped" - dziwne to że AŻ tyle zatopili przed usunięciem swych wad :lol:
Artykuł pamiętam i dzięki serdeczne.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

A proszę bardzo - lubię być przydatny.

Co do akcentowania słabości amerykańskich torped to masz rację, ale mnie to nie dotyczy. Nie napisałem tu bo nie miało to związku z tematem, ale ja tam lubię praktycznie przy każdej okazji dowalić amerykanom i ich "oczywiście najlepszej na świecie" technice. :D, więc akcentuję to. Jak i storpedowanie USS Tang przez.... USS Tang. Wtedy jak na złość zapalnik zadziałał!
Niestety HMS Trinidad został storpedowany przez HMS Trinidad, więc nie wiem na ile powszednie było kręcenie kółek przez torpedy. A w końcu brytyjskie torpedy z II wojny były zaraz po japońskich uznawane za najlepsze. Może nie miały najlepszych osiągów, ale były niezawodne i skuteczne. A tu takie bum. :(
MiKo
Admin FOW
Posty: 4040
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Wydaje mi sie, że amerykańskie torpedy nie były znowu aż tak zawodne, a japońskie, aż tak niezawodne.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Co do niezawodności amerykańskich torped - to najlepiej świadczą dane dowódców amerykańskich okrętów podwodnych z początku wojny. Więcej nie wybuchało niż wybuchało. Nie pamiętam kiedy dokładnie, ale wydaje mi się że coś pomiędzy 43 a 44 rokiem usunięto większość usterek i wreszcie torpedy stały się naprawdę skuteczne. Odsyłam do tego artykułu, jest naprawdę dobrze opracowany.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

A co do japońskich, to pamiętam, że miały trochę za czuły zapalnik uderzeniowy, przez co czasem wybuchały w torze wodnym dużego okrętu, zamiast po trafieniu w burtę. Ale generalnie raczej rzadko się zdarzało żeby nie zadziałał zapalnik jak już torpeda trafiła w cel. A osiągi, szczególnie długich lanc, to już prawie legenda. W sensie, że takie super, a nie że to fantazja autorów :D
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

Rozptrujemy torpedy odpalone przez okręty podwodne czy nawodne ?.
Ponadto czy japońskie okrety podwodne miały aż tyle sytuacji co okręty Jankesów ... na marginesie to ich dokonania i tak budzą szacunek ( japońskie oczywiście :lol: ).
MiKo
Admin FOW
Posty: 4040
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Maciej3 pisze:Co do niezawodności amerykańskich torped - to najlepiej świadczą dane dowódców amerykańskich okrętów podwodnych z początku wojny. Więcej nie wybuchało niż wybuchało.
A skąd dowódca wie co sie stało z torpedą ? Jak nie trafił to pisał, że zła torpeda. Przecież nie napisze w raporcie, że sam spartaczył.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Z tymi raportami to prawda. Ale podobno na zanurzonym okręcie podwodnym czasem słychać uderzenie torpedy w cel - dźwięk dobrze się niesie w wodzie, więc można wyciągnąć wnioski.
Czy to prawda, nie wiem, nigdy na zanurzonym okręcie nie byłem.
Jeśli jest jedne czy dwa raporty o wadliwych torpedach, to faktycznie można to przypisywać fantazji dowódców i tak robili projektanci czy inni decydenci od torped na początku wojny. Ale jak takich raportów są dziesiątki czy setki to raczej nie jest to zbiorowa halucynacja. Sorry.
No z tymi setkami to może trochę przesadziłem, dla podniesienia dramatyzmu sytuacji :o
Ostatnio zmieniony 2008-06-24, 10:20 przez Maciej3, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Co do długich lanc to mea culpa, czasem odruchowo przechodzę myślami z topredy okrętów podwodnych na ogólnie torpedy. Mój błąd. Ale w końcu te 21" calowe torpedy japońskich OP miały bardzo podobną konstrukcję, właściwie to pomniejszona długa lanca, wiec może mi wybaczysz taki błąd.
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

Biorąc pod uwagę sytuację niemiecką - opinie "asiorów" które powtarzały się po powrocie z patrolu,niemal załamania nerwowe w ich trakcie - wyłoniły obraz sytuacji - bo skoro w okolicznościach niemal "strzału na ślepo" - torpedy odpalone przez doświadczonych gości "znikają" ...
Po drugiej stronie świata było to samo ponieważ np.O`Kane w swych wspomnieniach oraz w kilku innych artykułach powołujących się na słowa dowódców US okrętów podwodnych ( m.in.artykuł o którym wspomniał Maciej ma coś takiego) - twierdzą że to wina torped ale "góra" wolała czasami zdjąć takiego gościa z doowdzenia niż na poważnie zabrać się za wady torped.
adyrian
Posty: 137
Rejestracja: 2007-08-12, 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: adyrian »

Amerykańskie torpedy były wyjątkowo zawodne ponieważ zawiodły ogromne nadzieje w nich pokładane. :) Amerykańskim podwodnikom obiecano cudowną broń a broń ostatecznie okazała sie zwyczajna. Tak więc skala afery była proporcjonalna do zawodu jaki czuli ludzie, którym przyszło walczyć tą bronią.
Tych wad nie było aż tak wiele ale rzeczywiście były wyjątkowo niefortunne i amerykanie mieli wyjątkowego pecha, że kilka z nich nałożyło sie na siebie.
Jeżeli chodzi o zapalniki magnetyczne to pewnym nieporozumieniem jest stwierdzenie, ze były wadliwe. W większości przypadków zapalnik jako urządzenie nie był wadliwy natomiast jego działanie oparto na nieprzemyślanej do końca koncepcji. Po prostu idea wyprzedziła o kilka lat technologiczne możliwości.
Zarówno zapalnik amerykański MK VI jak i niemiecki Pi2 czy zapalnik brytyjski należały do pierwszej generacji pasywnych zapalników magnetycznych i mimo, że powstały niezależnie od siebie były do siebie bardzo podobne. Ponieważ oparte były na tej samej zasadzie działania to problemy, które pojawiły sie podczas ich eksploatacji też były te same. To niemal klasyczny przypadek technologicznej konwergencji.

Generalnie testy nowych rodzajów uzbrojenia obarczone są pewnym wspólnym problemem: z reguły testy te- nawet "testy poligonowe"- mają mniej lub bardziej laboratoryjny charakter: sprzęt jest obsługiwany przez najwyższej klasy specjalistów, często nawet przez samych konstruktorów, zapewnione są odpowiednie warunki przechowywania, transportu, skrupulatnie przestrzegane są wszelkie procedury. W normalnej eksploatacji sytuacja wygląda inaczej i wtedy wychodzą na jaw problemy, których nie wychwycono wcześniej. Problemy często tylko potencjalne- w myśl zasady, że jak coś może się zepsuć to sie w końcu zepsuje. Torpedy nie są tutaj żadnym wyjątkiem.

Pozdrox
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4748
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Co do zawodności nowych rozwiązań i testów poligonowych w "realistycznych" warunkach to zgoda. Natomiast ciekawa jest reakcja Admiralicji Brytyjskiej i dwu pozostałych wymienionych. Nie znalazłem zbyt wiele o wadach brytyjskich torped poza lakonicznym stwierdzeniem, że po zastosowaniu zapalników magnetycznych na skutek raportów o ich wadliwości najpierw wyposażano torpedy w dwa rodzaje zapalników pozostawiając dowódcy wybór jaki zastosować, a potem wycofano magnetyczne aż do końca 43 roku ( mogłem pomylić datę, może do połowy 44 nawet, choć mogłem to przedłużyć o rok, nie powołujcie się na mnie jeśli chodzi o daty :( ). I stosowano twardo dosyć długo zapalniki uderzeniowe przez rok ( może dłużej ) chociaż opracowano już nowe niezawodne zapalniki magnetyczne, ale admiralicja wolała mieć torpedę robiącą mniej zniszczeń po trafieniu, ale wybuchającą niż nie wybuchającą. I nie chcieli powtórzyć błędu przed dokładnym przetestowaniem modyfikacji która wcześniej dawała problemy. I to podejście mi się podoba!

O ile kłopotów można się było spodziewać i nastąpiły w trzech flotach o tyle ważna jest reakcja dowództwa i wiara w umiejętności własnych dowódców okrętów w poszczególnych flotach. O ile pamiętam to Niemcy szli w zaparte do końca podobnie ich przeciwnicy po drugiej stronie oceanu.
A u Niemców doszły jeszcze problemy samej torpedy ( nie trzymanie głębokości itp ) i o ile pamiętam wadliwość nawet zapalnika uderzeniowego. Chodzą słuchy jakoby Niemcy w swoim czasie postulowali po prostu skopiowanie torpedy brytyjskiej która jakoś dostała się w ich ręce. Tak jak Brytyjczycy zrobili z niemiecką elektryczną, wstawiając tam tylko swój zapalnik :-o
Nie pamiętam dokładnie co poza zapalnikami zawodziło w torpedach USA, ale chyba było też coś jeszcze.

A przypomniał mi się epizod z atakowaniem Sheffield'a przez samoloty z Ark Royal. Reakcja też była szybka dowódcy okrętu - przezbroić torpedy w zapalniki uderzeniowe, a nie twierdzenie, że pewnie piloci coś spartaczyli. Jak widać Niemcy i Amerykanie mieli bardzo dużo wiary w możliwości swoich kadr szkoleniowych i umiejętności własnych marynarzy/lotników :o

Pozdrowienia.
ODPOWIEDZ