Acha:
Ksenofont pisze:Ale teraz Szanowni Oponenci przedstawcie mi cele wojny z Niemcami, ale rzetelnie i racjonalnie, a nie takie pitu-pitu o honorze, ojczyżnie
To się trzeba Becka zapytać, bo to on takie "pitu pitu o honorze i ojczyźnie" głosił oficjalnie i patetycznie, wraz ze swoim "będziemy się bić!"
W kwestii pytań retorycznych z Twojego aktualnego podpisu:
Zagrożenie umknęło im jedno, za to kluczowe: a co z Sowietami? Przecież od 20 lat to Sowieci byli wrogiem zasadniczym, pod nich szykowała się cała armia, lotnictwo i flota... po czym co? Zakładamy, że nie uderzą? Ze będą siedzieli cicho i patrzyli, jak (w przypadku naszej dzielnej obrony i zdecydowanej [hipotetycznie] ofensywy francuskiej pada ich największa okazja do wywołania swiatowej zawieruchy? Toż oficjalnie w pismach Lenina (a potem Stalina też, i całej reszty ideologow rewolucji światowej), od 1918 roku począwszy przewija się jak mantra przekonanie, ze dla umożliwienia rewolucji konieczne jest wywołanie światowej wojny. Czyli w ówczesnej sytuacji napuszczenie Niemiec na resztę świata. Czyli z punktu widzenia Sowietów dopuszczenie do szybkiego pokonania Niemiec było jak najbardziej niepożądane. => czyli można się było spodziewać z ich strony różnych działań (ze zbrojnymi włącznie) mających na celu podtrzymanie Niemiec w wojnie i doprowadzenie do sytuacji analogicznej jak w 1918 roku, gdzie zmęczone wojną masy staną sie podatne na rewolucyjną agitację a wykrwawione armie nie będa zdolne do stawienia oporu Armii Czerwonej. Bo niby po co Sowieci zawierali z Niemcami pakt o nieagresji? Zeby ich Niemcy nie napadli? Hehehehe... wolne żarty... a jak Niemcy mieliby ich napaść?
I w tym momecnie nasze działania w duzej mierze wtrąciły nas samych "w paszczę lwa", niestety.
W tym kontekście decyzje DF odnośnie OP są tym bardziej niezrozumiałe, że mogąc przewidzieć najgorsze wybrało wariant co najmniej ryzykowny. Bo internowanie floty to praktycznie jej utrata, tak samio jakby została zatopiona - w wojnie udziału nie weźmie. A kto nie bierze udziału w wojnie nie ma nic do powiedzenia po jej zakończeniu, nieprawdaż? W naszym wypadku bylo tak mimo naszego udziału w wojnie, ale czy nie mogło być inaczej? Już nie mówiąc o katastrofalnym rozkazie Śmigłego i braku oficjalnej deklaracji stwierdzającej istnienie stanu wojny z Sowietami - gdyby alianci zachodni zostali zmuszeni do wypowiedzenia wojny Sowietom, to kto wie... jak potem możnaby grać ze Stalinem...
A tak - wielka kicha.
I wertowanie dokumentów z CAW niewiele zmieni, bo dla Ciebie są one dowodem na "spójnośc, kompletnośc i logicznośc całego planu" a dla mnie - jeno dowodem na oparcie całego planu na "wishful thinking".
Pozdrawiam.
DS
P.S. I nie zarzucaj mi, proszę, wykarmienia na "komunistycznej propagandzie", bo swego czasu byliśmy nią karmieni wszyscy. Ja staram się czytać raczej opracowania (i źródła) nowsze, "nie skażone", chociaż z tych dawnych też można sporo się dowiedzieć, jeno trzeba umieć je odpowiednio czytać. Natomiast myślę potrafię samodzielnie i wyciągać wnioski.
Niestety, w 1939 roku Związek Sowiecki był takim tajemniczym, diabolicznym państwem, tylko czychającym na okazję do pożarcia całego świata (jak swego czasu, nie przymierzając, Repubika Rzymska). A nasi "przywódcy", którzy walczyli z tymże państwem i jego ideologią ledwie 20 lat wcześniej, jakoś nagle zapomnieli, ze taki potwór się czai za drugą granicą i że może zrobić coś więcej niż tylko czekać i patrzeć... a skutki widzimy i odczuwamy do dzisiaj.
To ja dziekuję za taka "spójność, kompletność i logikę".
Gdybyś zarzucał mi ewentualną sprzeczność między zaprezentowanym wyżej spojrzeniem a moją wizją udziału PMW (w tym OP) w wojnie w 1939 roku, to odpowiem tak:
owszem, była to kwadratura koła, ale jedynym wyjściem nie było chowanie się do lodówki internowania i "przeczekiwanie" aż sojusznicy wygrają wojnę (nie wiadomo, jak długo) ale jak najaktywniejsze działanie w celu jak najszybszego pokonania Adolfa, zeby Sowieci nie mieli okazji do zaangażowania się do wojny na swoich warunkach. Im dłużej trwałaby wojna tym wieksza szansa, ze ACz wejdzie i zroluje wszystko i wszystkich.
Czyli nasze OP powinny były aktywnie działać i topić to wszystko, co było w ich zasięgu.
Korzyści: po pierwsze niszczymy niemiecki potencjał, przyczyniając sie do szybszego pokonania jednego wroga. Po drugie: szkolimy załogi OP, ktore nabierają doświadczenia, niezbednego w dalszej walce z kolejnym przeciwnikiem.
Ryzyko utraty okrętów? Cóż, to jest wojna. Na wojnie są straty. Rozumując chęcią uchronienia sie od strat trzeba było skapitulować już 1. września albo od razu zmienić sojusze i przejść do Osi; tyle, ze wtedy też ponosilibyśmy straty.
Mam wrażenie, ze taka "chęć uchronienia floty od strat" to jakieś Unrugowe odbicie obsesyjnej chęci Kajzera Wilhelma uchronienia Hochseeflotte od zniszczenia jej przez RN. Co przecież i tak okazało się być założeniem fałszywym, bo zgnuśniałe w portach załogi w końcu wznieciiły bunt a okręty i tak poszły na dno w Scapa. Czy nasze DF i KMW nie liczyło się z takim obrotem spraw?
A moze wspomniany "bunt" oficerów "Orła" w WB przeciw KMW wynikał włąsnie z tego? Że oni chcieli walczyć, a d-two chciało ich "schować do lodówki"? I nie wyjaśniło wcześniej, czego od nich oczekuje?
Wiesz, Ksenofocie, jak się w RSO pisze, że obowiazkiem nadrzędnym nawet nad losem okrętu i załogi jest obrona honoru bandery (za niedopełnienie czego potem skazuje się dowódcę okrętu) a następnie wydaje się załogom takie rozkazy, któe de facto oznaczają pozbawienie możiwości walki i obrony tegoż honoru, dopuszczając internowanie (czego przecież wszyscy chyba dowódcy okrętów w historii starali się unikać jak ognia, czyż nie?) - to jak można oczekiwać, że żołnierze to wszystko zrozumieją? Bez słowa wytłumaczenia? Najpierw każemy im "na dnie z honorem lec" a potem "jakby co, to dajcie się internować i przeczekajcie wojnę"?
Sorki, ale przestaję sie niektórym dziwić.
DF samo prosiło się o niesubordynację w szeregach.