W kwestii flot - nie zrozumieliśmy się - chodzi o to, że floty europejskie na odległych akwenach były prawie że symboliczne
I tak też zamierzam – żadnych eskadr pancerników, tylko parę kanonierek dla starszenia tubylców i krązowników do jako-takiej ochrony linii komunikacyjnych miedzy koloniami a metropolią.
W kwestii zas ekspanji i dlaczego Afryka dla nas Be to przypominam, że budujemy flotę jako państwo stowarzyszone z Rosją.
Zgadza się, I dlatego nie możemy też Rosji za bardzo wchodzic w paradę;-) „Dziki wschód” raczej sama sobie zechce kolonizować (nie wyobrażam sobie by nam odstępowała z własnej woli jakąś część swojego terytorium), a nam pozostaną z konieczności inne kierunki ekspansji..
Tak po prostu godnie z ideą kolonizacji dzikiego wschodu -Inny kierunek ekspansji Rosji to cieśniny Bosfor - może przy tej okazji udało by się coś dla siebie urwać? Przpomnę tylko, że za Kasi i Gieorgija rodzimy plan otrzymania na Turkach Mołdawii wcale nie wzbudził politowania a jedynie został odrzucony z uwagi na niezgodność z rosyjskimi planami...
Te tereny Rosja wzięła dla siebie po wojnie z Turcją w latach 1877-78 i też raczej trudno się spodziewać, żeby nam je oddawała - w końcu, jako zwycięskie mocarstwo, chciała coś dla siebie mieć jako efekt poniesionego wysiłku wojennego. Oczywiście, to nie wyklucza naszego udziału w tej wojnie – wręcz przeciwnie, sądzę, że jakaś eskadra mogła by zostać wysłana na wody tureckie, a już na pewno jako sojusznik musielibyśmy dostarczyć wojsk lądowych, ale na specjalne korzyści (zdobycze terytorialne) bym tu nie liczył.
A co do Portugalii i jej całkiem sporych kolonii - a nie zainteresował kolegi fakt dlaczego dokonujące ekspansji Niemcy mające z roku na rok potężniejszą flotę jakoś nie odważyły się uszczknąć niczego Portugalii , której kolonii "pilnowały" zazwyczaj pojedyncze kanonierki?
Bo Niemiec (czyli Bismarcka) kolonie w zasadzie w ogóle nie intersowały, jeśli na chwilę zmienił on swoje nastawienie to tylko ze względów taktycznych, po to by wbić klina pomiędzy Anglię a kronprinza, co do którego obawiał się, że po śmierci Wilhelma I będzie prowadził pro-angielską politykę. Dlatego to co w połowie lat 80-tych Niemcy zarezerwowali dla siebie, w zupełności im wystarczało i wcale nie chcieli już więcej. Tych kolonii które mieli, i tak nie byli w stanie zapełnić własnymi kolonistami (emigranci z Niemiec woleli Stany niż niepewną egzystencję na afrykańskich pustkowiach), i jak gdzież wyczytałem – do 1914 r. ta inwestycja ekonomicznie wcale im się nie zwróciła..
Portugalia w XIX wieku mistrzowsko lawirowała pomiędzy interessami silniejszych raz popierając innych raz drugich i obroniła stan posiadania aż do bodaj 1974...
W sumie racja, dlatego odpuszczam te awantury z Portugalią, w zamian za to mam inną propozycję: Togo

W rzeczywistości na kongresie berlińskim przypadło ono Niemcom, ale w naszej wersji historii łatwo można sobie wyobrazić, że skoro mamy już Liberię (mimo wszystko skłaniam się do jej zajęcia w latach 70-tych) to jesteśmy postrzegani jako kraj o kolonialnych aspiracjach, któremu coś z podziału Afryki też winno przypaść. Ale nie za dużo – bo gdzie nam do potęg takich jak Anglia, Francja czy Niemcy. Zatem dostajemy ten skrawek lądu (można sobie wyobrazić, że Bismarck wcale się przy nim nie upiera, bo otrzymuje przecież ziemie obecnego Kamerunu, Namibii, Tanzanii), jest to właściwie ochłap z kolonialnego tortu, ale dla nas w sam raz – niedaleko już posiadanej Liberii, nie duży powierzchniowo, więc kolonizacja nie będzie tak kosztowna jak wielkich obszarów innych kolonii, a do tego jest tam złoto;)
Poza tym, myslę że coś w Chinach też by się nam przydało – ale co konkretnie, to jeszcze muszę się zastanowić..
ps. trzeba by się zastanowic, jak nazwać te nasze kolonie - bo na pewno nazwa Liberia zostać nie może
