Maciej pisze:...Ale skąd w nim woda? Uległ złamaniu?!...
de Villars pisze:Ale tu mówimy o jednostce, która jest narażona na uszkodzenia bojowe. Nawet jeśli jesteśmy je w stanie policzyć, to nie jesteśmy w stanie się przed nimi zabezpieczyć...Zatem takim rozwiązaniem osłabia się niezatapialność jednostki...
Musimy jednak pamiętać, że coraz częściej na okrętach są stosowane standardy cywilne. Nawet jeśli zbyt głośno się o tym nie mówi. Oczywiście chodzi o oszczędności finansowe i wygodę załóg, ale ma ujemny wpływ na odporność na uszkodzenia. Niekoniecznie bojowe. Coś mi się zdaje, że zbyt szybko na świecie zapomniano o Falklandach i Sheffieldzie, który też miał w konstrukcji rozwiązania oszczędnościowe i wygodne dla załogi. Jednak koniec jego był smutny.
A wracając do wału na fregacie to sądzę, że był montowany z odcinków. Po kolizji mógł się wygiąć i wtedy pojawiły się nieszczelności na łączeniach.
Wystarczyło jedno i mamy dramat...
Myślę, że rada Oskara jest w sam raz.
O ile Norwedzy będą chcieli się pochwalić, co tak naprawdę załatwiło im fregatę.