Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Wszelkie tematy związane z PMW

Moderatorzy: crolick, Marmik

Adam
Posty: 1772
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: Adam »

Mój wrodzony optymizm każe mi podzielać Twoje zdanie. Od zera można już tylko budować ;)
Tyle, że do zera mamy jeszcze kilkanaście "plastusiów", Kaszuba i ODSy... W sumie głupotą byłoby ich trzymanie, gdy jednocześnie rezygnuje się z budowy Gawrona i wycofuje większość jednostek mających jakąś tam wartość bojową.

Natomiast na pytanie co dalej, to podpowiadam, że sąsiedzi z drugiej strony Bałtyku mają na zbyciu, "od zaraz" dwie niezłe korwety typu Goeteborg, z perspektywą na kolejne. Na Bałtyk idealne, a jak pokazała praktyka, sprawdzają się też na Morzu Śródziemnym i u wybrzeży Somalii.
Brytyjczycy (czy też raczej Niemcy, bo to oni odpowiadają za sprzedaż) mają na zbyciu "nówka nie śmigane" trzy korwety zbudowane dla Brunei. Może na Bałtyk mało się nadają, ale w naszej sytuacji nie ma co wybrzydzać. Poza tym to całkiem ładne i zgrabne okręciki.
Dziadek
Posty: 646
Rejestracja: 2005-10-23, 17:52

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: Dziadek »

Kiedyś tutaj na forum poruszaliśmy już temat ewentualnego pozyskania Goteborgów. To nie jest wyjście systemowe. Nic by z tego nie wyszło poza chwilowym ale to naprawdę chwilowym spowolnieniem degradacji floty, generującym dodatkowo koszty związane z przyjmowaniem na stan nieperspektywicznego uzbrojenia, które kompatybilne jest tylko jeżeli chodzi o RBS-15 bo reszta to czarna magia...
Adam
Posty: 1772
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: Adam »

Brunejskie korwety też braliśmy kiedyś pod uwagę. W perspektywie budowy Gawrona jedno i drugie nie miało sensu, dziś jednak może to wyglądać inaczej. Takie dwa Goeteborgi mogłyby pozwolić zachować część potencjału kadry z OHPów - mają za sobą doświadczenie w działaniach zespołów NATO, głupio byłoby od tak puścić wszystkich do cywila (o ile nie są już na emeryturze ;).
Brunejskie korwety to jeszcze lepsze wyjście - trzy, dość spore okręty, o kadłubach zdradzających niezłą dzielność. Pewnie wymagają sporych modyfikacji, zamiany Excocetów na RBSy, jakiś wzmocnień lodowych i przeszkolenia załóg na pozostałe uzbrojenie i systemy, ale to można robić stopniowo. Nawet niech na początku pływają tylko jako patrolowce z 76ką.

Ale chyba trochę się zapędziłem z tą fantastyką ... na razie MW likwidujemy, tyle, że może najpierw likwidujmy zbędne elementy...
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4569
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: pothkan »

Moim zdaniem decyzja o skasowaniu Gawrona jest związana w pierwszym rzędzie nie z jego zbędnością, ogólnym obcinaniem MW, czy unikaniem dalszych wydatków - lecz z losem SMW. Właśnie w kontekście Stoczni MW trzeba rozpatrywać los projektu. Przecież w dużym stopniu program Gawron (pierwotnie kilka jednostek) założono jako sposób na podtrzymanie cierpiącej na niedobór zamówień stoczni. Potem pakowane w niego pieniądze zapewne w większym stopniu szły na dalsze podtrzymywanie na życiu stoczni, a nie na sam okręt. Pępowina była, ale płód pozostał niedotleniony. Wreszcie, gdy doszło do upadłości zakładu - Gawron stał się przeszkodą (dosłowną) w restrukturyzacji lub likwidacji tegoż. A niedawna decyzja o kasacji programu zapowiada rozwiązanie problemu stoczni. W takim obrazie jest to decyzja słuszna... tylko czemu podjęta dopiero teraz, skoro obecna ekipa rządzi już piąty rok?

W tym kontekście Gawron od narodzin był skazany na zgon przed dojrzewaniem. Gdyby okręt zamówiono zagranicą (tzn. w Niemczech), względnie we współpracy z polską stocznią komercyjną, śmiem mniemać, że już od kilku lat by pływał pod biało-czerwoną banderą.
Colonel
Posty: 511
Rejestracja: 2010-03-31, 08:29
Kontakt:

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: Colonel »

Dyskutując o Marynarce Wojennej możemy „cierpieć, że nie budujemy lotniskowców”, pyskować na „durniów na urzędach” albo zastanawiać się po co i jaka Marynarka jest nam potrzebna. Kto powinien nam cos o tym powiedzieć? Zacząłem od Biura bezpieczeństwa Narodowego:

http://www.bbn.gov.pl/portal/pl/475/114 ... go_RP.html

Słowo „marynarka” pada tu jeden raz,

http://www.bbn.gov.pl/portal/pl/475/282 ... skiej.html

Marynarka Wojenna pojawia się dwukrotnie w p.89, 106

http://www.bbn.gov.pl/portal/pl/475/282 ... owych.html

Marynarka pojawia się raz, na stronie 5.

Może czas na dyskusję nad tymi dokumentami, choćby po to, żeby móc oceniać nadchodzące propozycje Siemoniaka?
Nie wiem, czy nie warto założyć nowego tematu, może pod tytułem "Jakiej Marynarki potrzebujemy" ale nie chciałem sam mnożyć bytów :)
Awatar użytkownika
Orlik
Posty: 874
Rejestracja: 2008-12-15, 18:14

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: Orlik »

Nie ma sensu po raz kolejny przywoływać tych dokumentów, bo jeśli decydenci do tej pory ich nie czytali, to dziś też nie zaczną. Bieżąca polityka wymaga "reformowania" i jak widać potrafi zagłuszyć poczucie rozsądku nawet u profesorów. Stąd ten żenujący rozdźwięk między tym co się mówi i pisze, a tym jakie podejmuje decyzje. Jeżeli ktoś urządza roczną debatę nad strategią bezpieczeństwa narodowego, następnie nie czekając na jej efekty ogłasza główne kierunki rozwoju SZ i oczekuje od MW, że w miesiąc przedstawi szczegółowy plan rozwoju uwzględniający "przeskok generacyjny", to sam sobie wystawia ocenę.
Ostatecznie nie kadłub, działa, czy torpedy, ale ludzie decydują o wartości okrętu.
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: domek »

Orlik pisze:Jeżeli ktoś urządza roczną debatę nad strategią bezpieczeństwa narodowego, następnie nie czekając na jej efekty ogłasza główne kierunki rozwoju SZ i oczekuje od MW, że w miesiąc przedstawi szczegółowy plan rozwoju uwzględniający "przeskok generacyjny", to sam sobie wystawia ocenę.
A MW nie kladac na stole od reki odpowiednich opracowan co sobie wystawia .... :x za co ci ludzie biora wyplaty za noszenie pagonow.Jestem przekonany ze wielu forumowiczuw ma wieksze przygotowanie merytoryczne do dyskusji z ministrem od admiraluw :cry:
Colonel
Posty: 511
Rejestracja: 2010-03-31, 08:29
Kontakt:

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: Colonel »

Moim zdaniem wypowiezi Orlika i Domka nie wnoszą nic do sprawy. Nie wiem kto, kiedy i co czytał. NIe mam podstaw sądzić, że nasi admirałowie są idiotami. To po prostu obraźliwe. I to tani populizm.
Natomiast jest wśród polityków ewidentna trudnośc w wypracowaniu i konsekwentnej realizacji wieloletnich programów i strategii, także w odniesieniu do MW. I jest wśród grup branżowych tendencja do "rozdymania" własnej sfery zainteresowań, z różnych powodów. Diotyczy to z całą pewnością "admirałów" także.
Dokumety powyżej zamieściłem po to, byśmy się mogli zastanowić, czy właśnie taka strategia jest zgodna z potrzebami Polski, a potem zastanowili sie jaka Marynarka może tę strategię realizować.

Mnie na przykład zastanowiło to co pojawiło się w punkcie 89 - czy naprawde potrzeba nam zdolności wysyłaania morzem sił ekspedycyjnych w sile brygady? Po co? A jeśli już to dokąd? Do Somalii, czy tylko do Estonii?
Albo czy mamy bronić linii komunikacyjnych na oceanie czy na Baltyku? Przed kim? Po co?
szafran
Posty: 2197
Rejestracja: 2007-05-25, 19:27
Lokalizacja: Sopot

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: szafran »

polsteam pisze:przegląd mediów...
http://wpolityce.pl/artykuly/23918-mini ... ilotowcach
Już widzę te Reapery zamiast F-16. Tacy "eksperci" powinni co najwyżej doradzać Straży Miejskiej. W sumie aż dziwne, że nie kupiono wówczas maszyn jak L-159. Przecież taki samolot wystarczyłby na zadania Polska Plus. A nie jak te mocarstwowe F-16.

Pothkan ma rację, że kasa idąca na Gawrona ratowała na jakiś czas SMW (może do czasu znalezienia inwestora który by to posprzątał).
Piotr S.
Posty: 2404
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: Piotr S. »

Nie tak dawno zrezygnowano z remontu naszych OHP-ów i słusznie, miano je wyremontować w USA za kilkaset milionów $ , ale w przyrodzie jest tak ,że nic nie ginie i w tym przypadku USA nic nie straciły bo zamiast pieniędzy na remont fregat polski MON wyda 500 mln $ na zakup uzbrojenia dla naszych F 16 .
Może to przypadek ? ale nie sądze ,że był to planowy zakup MON ? ,i był w tym czasie planowany co remont fregat po prostu moim zdaniem pieniadze dla
marynarki jak by nie było poszły na pilny zakup uzbrojenia dla F 16 .
Sami wyciągnijcie wnioski czy nie doszło do ograbienia marynarki z planowanych dla niej środków na korzyść lotnictwa.
http://konflikty.wp.pl/gid,14285003,kat ... leria.html
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: domek »

Colonel pisze:Moim zdaniem wypowiezi Orlika i Domka nie wnoszą nic do sprawy. Nie wiem kto, kiedy i co czytał. NIe mam podstaw sądzić, że nasi admirałowie są idiotami. To po prostu obraźliwe. I to tani populizm.
Jaka by byla Twoja reakcja na pytanie .... czy te 900.000.000 nzp wystarczy

a jaka byla tego pana

Facet nie byl przygotowany na najproszcze pytanie

moge dla przykladu dac popis jaki jestem niewychowany co by mnie stawialo gdzies miedzy Nimicem a Ptonem :faja: :faja: :faja:
Waldek K
Posty: 2028
Rejestracja: 2004-01-30, 10:16
Lokalizacja: Szałsza

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: Waldek K »

Nieskromnie przypomnę, co pisałem 10 lutego:
Trochę dziwi mnie bierna (milcząca) postawa dowódców pozostałych rodzajów SZ (a zwłaszcza SG) wobec faktycznej likwidacji MW. Nie wiem, czy coś robią a tylko nie słychać, czy rzeczywiście mają w nosie, że za chwilę nie będzie MW.
Skoro MON w trosce o budżet państwa zaczął likwidować swój resort od MW, to na pewno na tym nie poprzestanie... . Coś czuję, że w następnych latach dojdzie do wniosku, że np.:
- nie stać nas na 100 tys. armię, więc 20-30 tys. żołnierzy (siłą rzeczy głównie WL) musi iść do cywila,
- nie ma szans na nowe rakiety p.lot. (brak funduszy), więc trzeba rozwiązać dywizjony NEV - opl dostanie nowoczesny sprzęt, choć nie koniecznie muszą to być rakiety :clever:
- nie grozi nam wojna obronna, więc ograniczymy ilość brygad pancernych, przy okazji pozbędziemy się przestarzałych Twardych i Leopardów, a pozostawione brygady dostaną nowoczesny sprzęt, choć nie koniecznie muszą to być czołgi :clever:

itd, itp... Bumar nie jest wszechwładny, a Skrzypczak to tylko doradca...
Źle nazwałem rekiety, to są Newy, a nie Nevy :oops:
Ale popatrzcie tylko:
http://dziennikzbrojny.pl/aktualnosci/n ... -odroczona
27 lutego br. Inspektorat Uzbrojenia MON zakończył postępowanie przetargowe w sprawie wyboru podmiotu, mającego za zadanie przeprowadzić modernizację systemów rakietowych S-125 Newa-SC do standardu Newa-M. Postępowanie to zakończyło się fiaskiem.
...
Negocjacje z oferentem prowadzono od października 2011 roku, ostatecznie musiano je przerwać z powodu końca ważności wadium wpłaconego przez WZE S.A..
...
Koszt modernizacji jednego dywizjonu oszacowano na około 50 mln złotych. W bieżącym roku, najprawdopodobniej, zostanie przeprowadzone nowe postępowanie przetargowe w sprawie modernizacji zestawów Newa-SC.
Jeśli tak załatwia się tematy priorytetowe, czyli OPL, to na co liczyliśmy w sprawie MW, która już dawno priorytetem nie jest.
„Przed wydaniem ogromnych pieniędzy na obronę, trzeba stworzyć dla ludzi taki poziom życia, którego sami będą chcieć bronić.”
– Carl Gustaf Mannerheim
Dziadek
Posty: 646
Rejestracja: 2005-10-23, 17:52

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: Dziadek »

http://jamestownfoundation.blogspot.com ... -most.html

Ciekawy artykuł, pomimo, że w barbarzyńskim języku to polecam przeczytać.
Awatar użytkownika
Wicher
Posty: 1253
Rejestracja: 2006-06-12, 04:33
Lokalizacja: UK

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: Wicher »

Bardzo ciekawy, choć nie pozbawiony błędów, artykuł, analiza Tomasza Szatkowskiego, eksperta CAFR:
Korweta Gawron a strategia obronna RP

Decyzja o skasowaniu programu korwety wielozadaniowej typu 621 symbolicznie przypieczętowuje wyrzucenie w błoto kilkuset milionów złotych. Nie może więc wywoływać wesołych refleksji.Praktycznym efektem tej decyzji, w połączeniu z konsekwencjami anulowania modernizacji dwóch ex-amerykańskich starych fregat typu Olivier Hazard Perry, jest to, że za kilka lat polska Marynarka Wojenna nie będzie w ogóle dysponowała większymi okrętami wielozadaniowymi.

Trudno jest jednak jednoznacznie obydwie decyzje skrytykować i zarzucić im brak słuszności. Już samo przejęcie zaprojektowanych do ochrony lotniskowców, ex-amerykańskich fregat, było krytykowane przez wielu trzeźwych komentatorów. Zarzucano tej decyzji megalomanię, oderwanie od rzeczywistych potrzeb Marynarki Wojennej, a także nieuwzględnienie roli polskiego przemysłu okrętowego. Nie dziwi więc, że nie znalazło się wielu obrońców planów modernizacji i przedłużenia służby tych okrętów. Nawet jeśli bezpośrednim przyczynkiem do napisania tego komentarza jest bardziej kontrowersyjna i aktualna decyzja dotycząca korwety, to wiele aspektów poniższej analizy dotyczy także problemu fregat. Chcę wykazać, że z punktu widzenia potrzeb obronnych, jak i priorytetów zbrojeniowych w relacji kosztu do efektu, błędem była także decyzja o ustanowieniu programu. Jeszcze gorzej należy oceniać jego cały, postawiony na głowie, etap realizacyjny. Cały „case” Gawrona świadczy także o płytkości i jałowości procesu formułowania polskiej strategii obronnej oraz zachwianych, nieprzemyślanych relacji z zapleczem przemysłowym.

Zacznijmy od podstaw: wymiar morski ma oczywiście duże znaczenie dla działań wojennych. Nie jest to jednak czynnik kluczowy, ale czynnik umożliwiający („enabling factor” – wg prof. Colina S. Gray) zwycięstwo w kluczowym środowisku strategicznym, czyli na lądzie („land matters most”). Tę tezę potwierdza dobitnie fakt, że Napoleon Bonaparte czy Adolf Hitler, mogli dominować na kontynencie europejskim pomimo swej słabości na morzu. Aby pokonać Bonapartego czy Hitlera, trzeba było ostatecznie zwyciężyć na lądzie. Przewaga aliantów na morzach była jedynie tym „umożliwiającym” czynnikiem. Podobnie w okresie Zimnej Wojny znaczenie sił morskich w wojnie NATO z Układem Warszawskim miało być jedynie drugorzędne.

Warto zauważyć, że źródłem roli aspektu morskiego w strategii są trzy czynniki. Pierwszym z nich jest insularny charakter większości obszaru lądowego wobec oblewających go mórz i oceanów. Drugim jest fakt, że zdecydowana większość obszarów ludzkiej aktywności położona jest w promieniu 200 km od wybrzeża morskiego bądź żeglownych rzek. Trzecim czynnikiem jest znaczenie dróg morskich jako autostrad światowego handlu oraz konieczność ich ochrony. Ten aspekt był i jest istotny wobec potęg opierających swe znacznie na kontroli handlu (w przeszłości Fenicjanie, Królestwo Niderlandów, także obecnie Zjednoczone Królestwo). Już w zeszłym stuleciu Halford John Mackinder wskazywał, iż rola potęg morskich będzie jednak malała wraz z rozwojem alternatywnych lądowych i powietrznych środków transportu. Powrót części państw zachodnioeuropejskich do „strategii błękitnych mórz”, czyli działań oceanicznych, wynikał z przywrócenia pewnej równowagi po zakończeniu wybitnie lądowo-powietrznego zagrożenia czasów Zimnej Wojny. Nie ma on jednak charakteru ogólnego trendu dla działań wojennych.

Znaczenie tych trzech czynników jest ograniczone w naszym otoczeniu geograficznym. Morze Bałtyckie jest wręcz wyjątkiem od tych trzech zasad. Wobec rozwoju technicznego środków ogniowych i rozpoznawczych jest ono w zasadzie jeziorem wewnętrznym. Wpływa to na zmniejszenie znaczenia marynarki wojennej na tym akwenie w związku ze zwiększoną możliwością oddziaływania z lądu na morze. W przypadku Polski istnieją dość zróżnicowane lądowe i powietrzne alternatywy wobec morskich szlaków zaopatrzenia. Jednocześnie charakter geograficzny wejścia do Bałtyku (cieśniny duńskie) powoduje, iż nawet w przypadku posiadania dużych środków nie jest możliwe ich całkowite kontrolowanie z morza. Podnoszona przez marynistów kwestia zabezpieczenia dostaw gazu skroplonego jest moim zdaniem mrzonką. Tego typu zadanie będzie praktycznie niemożliwe do wykonania własnymi siłami w przypadku otwartej wojny. Bezpieczeństwo energetyczne w przypadku wojny będzie raczej kwestią zmagazynowanych rezerw. Do zabezpieczenia dostaw przed działaniami terrorystycznymi nie są zaś potrzebne wielozadaniowe, wyposażone w zaawansowane uzbrojenie i niewidoczne dla radarów okręty.

Innym zagadnieniem, które należy wziąć pod uwagę z punktu widzenia strategii dla MW RP, jest operacyjny charakter wojny morskiej i jego dwie zasadnicze różnice w stosunku do działań na lądzie. Po pierwsze – w odróżnieniu od środowiska lądowego, gdzie według słynnej zasady sformułowanej przez Carla von Clausewitza obrona jest efektywniejszą metodą prowadzenia działań – wg czołowego teoretyka wojny morskiej Alfreda T. Mahana środowisko morskie sprzyja stronie ofensywnej kosztem broniącego się. Po drugie – w przeciwieństwie do lądu – morze nie wybacza słabości. Za wyjątkiem głębin podwodnych nie oferuje ono żadnego schronienia słabszemu przeciwnikowi, który na lądzie mógłby zniwelować swoją słabość wykorzystując ukształtowanie i złożoność terenu. Dlatego m.in. wg wspomnianego już prof. Colina S. Gray’a i wykładowcy z King’s College London prof. Sir Lawrence’a Freedmana na morzu znacznie większe znaczenie ma czysta i matematyczna przewaga, zarówno w wielości siły jak i w parametrach technicznych.

Tę lekcję Polska przerabiała w 1939 r. Pomimo znacznych nakładów na naszą dzielną, stosunkowo nowoczesną, lecz małą Marynarkę Wojenną, nie miała ona praktycznie większego znaczenia w działaniach Wojny Obronnej. Dzięki przytomnej decyzji wiceadmirała Józefa Unruga większość jej sił nawodnych uratowała się odchodząc w przededniu wojny do Wielkiej Brytanii. W przeciwnym razie zostałaby dość szybko zniszczona w boju ze znacznie większą Kriegsmarine. Polskie wybrzeże (zwłaszcza Hel) mogło się jednak długo bronić dzięki dogodnym warunkom do obrony lądowej (wąski półwysep), a zwłaszcza dzięki wzbudzającym złość i lęk niemieckich marynarzy zamaskowanym czterem ciężkim działom słynnej baterii cyplowej. Warto dodać, że równowartość nakładów na trzon naszej marynarki równał się wydatkom na nowoczesne, niezwykle potrzebne armaty przeciwpancerne i przeciwlotnicze budowane na licencji Boforsa. Podwojenie wydatków na ten sprzęt miałoby dużo większe znaczenie dla przebiegu kampanii wrześniowej niż symboliczna obecność naszej bandery na Zachodzie.

Kluczem dla określenia sensowności nabycia dużych okrętów wielozadaniowych w relacji nakład-efekt jest więc określenie celów dla polskiej Marynarki Wojennej. Jeśli uznamy, że jej priorytetowym zadaniem powinna być ochrona naszego wybrzeża i tras przybrzeżnych, wówczas okaże się, że poza okrętami podwodnymi duże, wielozadaniowe okręty mogą być mało potrzebne. To zadanie bardziej efektywnie w stosunku do kosztu może na siebie wziąć znacznie bardziej wszechstronne wielozadaniowe lotnictwo i nadbrzeżne wyrzutnie rakietowe. W tym miejscu wypada cieszyć się ze zrealizowania wieloletnich planów utworzenia Nadmorskiego Dywizjonu Rakietowego uzbrojonego w supernowoczesne norweskie pociski rakietowe oraz świetny sprzęt rozpoznania i dowodzenia z Bumar Elektronika. W ramach tego rodzaju strategii priorytetem sprzętowym dla Marynarki Wojennej powinien być za to zakup kilku nowoczesnych okrętów podwodnych (mających możliwości współdziałania z siłami specjalnymi, a także wystrzeliwania taktycznych pocisków rakietowych). Tego typu zakupy są w dalszych planach MON (ok. 2018 r.). Powinny być jednak przyspieszone, dzięki zaoszczędzeniu wydatków na program korwet.

Chęć inwestowania dużych środków w siły nawodne jest wynikiem dorozumianego założenia, że większe, klasyczne zagrożenie militarne nam nie grozi. Byłoby to stwierdzenie dość optymistyczne, biorąc pod uwagę rosnące zdolności i gotowość bojową Rosji, a także postrzeganie tego stanu rzeczy przez inne kraje w podobnej sytuacji geostrategicznej (np. Finlandia).

Argumentem, który wzmacnia tę optykę jest ostatni, wiążący się z reorientacją w stronę Pacyfiku, zwrot w polityce obronnej Stanów Zjednoczonych. Oznacza on oczywiście zmniejszenie permanentnej obecności amerykańskiej w Europie. Wycofaniu części jednostek towarzyszą gesty mające zapewnić, w szczególności państwa wschodniej flanki NATO, o trwałości sojuszniczych gwarancji. Takim gestem jest na przykład decyzja o przedłużeniu na stałe misji ochrony przestrzeni powietrznej państw bałtyckich czy rotacyjnej obecności w Krzesinach eskadry F-16 wraz ze stałym elementem obsługi technicznej. Wycofanie dwóch brygadowych grup bojowych niesie jednak ze sobą podważenie realności dotychczasowych amerykańskich deklaracji dotyczących wkładu w obronę terytoriów państw członkowskich NATO. Nawet jeśli Amerykanie nie zamierzają całkowicie opuścić swoich sojuszników w przypadku wrogiej agresji, nie będą w stanie wziąć na siebie głównego ciężaru takiej operacji, zwłaszcza na lądzie. Dla Polski jest to jeszcze jeden sygnał, aby zrezygnować z mrzonek o rozwoju sił ekspedycyjnych i postawić na odtworzenie własnych zdolności do obrony terytorium kraju. Taka decyzja powinna być uszanowana przez innych członków NATO, zwłaszcza przez Stany Zjednoczone, jako budująca bezpieczeństwo jego wschodniej flanki w obliczu absencji części amerykańskich jednostek.

W tym miejscu chciałbym dać odpór komentatorom, którzy wskazują, iż decyzja o skasowaniu projektu Gawron spowoduje niemożność wypełnienia postawionych dla Marynarki Wojennej celów, wynikających zarówno z oficjalnych celów MON (Strategia Obronności RP z 2009 r.), jak i z naszych zobowiązań wobec NATO. Pierwszy argument – wobec typowego dla naszych dokumentów strategicznych pustosłowia, fasadowości i nieprzystawalności do realiów – uważam za zupełnie nietrafiony. Argument drugi jest za to nie tylko niesłuszny z punktu widzenia hierarchii interesów, ale i nieaktualny. Co do zasady, w ramach NATO powinniśmy kierując się własnym interesem bardzo rozważnie dokonywać deklaracji dotyczącej charakteru naszej kontrybucji. Takiej optyce sprzyja zresztą fakt, że Sojusz, w obliczu kryzysu finansowego, zmierza w stronę specjalizacji i synergizacji zdolności. Czasy gdy „wszyscy” mieli robić „wszystko” dawno minęły. Symbolizujące ten trend hasło „Smart Defence” jest priorytetem Sekretarza Generalnego NATO Andersa Fogh Rasmussena. Wziąwszy pod uwagę fakt, że nie stać nas na dwa rodzaje sił zbrojnych, do wsparcia sojuszników powinniśmy deklarować przede wszystkim takie zdolności, dzięki którym będziemy mogli zarówno skutecznie i szybko przyjść z pomocą sojusznikom, ale mające także możliwie największą przydatność w działaniach obronnych. Myślę tu zwłaszcza o siłach powietrznych i siłach specjalnych.

Podsumowując zagadnienia strategiczne, uważam, że duże nawodne wielozadaniowe okręty nie są priorytetowym wydatkiem z punktu widzenia potrzeb obrony Polski. Również członkostwo w NATO nie powinno na nas wymuszać konieczności budowy tego typu okrętu.

Osobnym argumentem wskazującym na bezsens przeciwnej wobec podjętej przez Ministra Obrony Narodowej Tomasza Siemoniaka decyzji jest skala planowanego zakupu. Posiadanie mniej niż trzech jednostek danego typu nie zapewnia ani ciągłości działań operacyjnych ani nigdy nie zapewni pożądanego kosztu jednostkowego. Kadłub Gawrona być może da się zaadaptować do roli okrętu patrolowego. Wg przytomnego pomysłu kmdra Maksymiliana Dury klasa tego typu okrętów może pełnić rolę taniego ersatzu naszej obecności w misjach kryzysowych na wodach oceanicznych. Do budowy nie tylko korwet czy fregat, ale i może nawet okrętów projekcji siły, będę zachęcał jak tylko będziemy się mogli poczuć zupełnie bezpiecznie nad Wisłą.

Należy uznać smutną konstatację, że zamknięcie programu Gawrona przypieczętowuje przyszłość Stoczni Marynarki Wojennej. Gdyby w przyszłości miały się z tego powodu nigdy nie odrodzić krajowe zdolności do produkcji i serwisu okrętów, byłaby to niepowetowana strata. Militarny przemysł stoczniowy jest obszarem, w którym – w obliczu restrykcji wspólnego rynku UE – stosunkowo łatwo można stymulować reindustrializację także i cywilnego otoczenia. Mechanizmem, wykorzystywanym przez państwa zachodnioeuropejskie jest wykorzystanie wyłączenia zasady wspólnego rynku dla produktów mających znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego (art. 346 TEU). Szanse na to nie kończą się jednak wraz z zamknięciem projektu 621 ani upadkiem SMW. Już dziś przeniesienie przynajmniej znaczącej części produkcji do Polski w przypadku wybrania okrętów podwodnych Scorpene deklaruje francuska DCNS. Koniecznością jest jednak posiadanie spójnej wizji zarówno pożądanych zdolności morskich, jak i odpowiadającego im zaplecza przemysłowego. Budując właściwą relację tych potrzeb warto pamiętać, że wg analityków McKinsey z punktu widzenia samego budżetu obronnego znacznie tańszy od budowania własnych programów jest zakup import_owanego uzbrojenia. Z drugiej jednak strony fundusze wydane na własne, uzasadnione skalą, programy zbrojeniowe zwracają się gospodarce trzykrotnie.

Megalomania nie może kierować jednym z najważniejszych zadań państwa, jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa jego żywotny interesom. Minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak podjął od momentu objęcia tej funkcji w sierpniu zeszłego roku parę spektakularnych decyzji. Część z nich, jak te dotyczące MW, oceniam jako racjonalne. Inne, jak np. rozwiązanie 36 SPLT, oceniam jako działanie nieuzasadnione. Doceniam fakt, że w przeciwieństwie do swego poprzednika sprawia wrażenie człowieka potrafiącego podejmować decyzje odważne. Nawet jeśli bronię części ostatnich decyzji, to wciąż jednak minister Tomasz Siemoniak nie przekonał mnie, że wynikają one z długofalowej, realistycznej i przystającej do realnych wyzwań wizji rozwoju zarówno MW jak i całych Sił Zbrojnych. Takiej wizji oraz racjonalnego uwzględnienia w niej naszego przemysłu zbrojeniowego oczekuję od niego przede wszystkim.
Żródło
Za dzień, za dwa, za noc, za trzy choć nie dziś...
Za noc, za dzień doczekasz się, wstanie świt...
Colonel
Posty: 511
Rejestracja: 2010-03-31, 08:29
Kontakt:

Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?

Post autor: Colonel »

Generalnie podpisałbym sie pod tym tekstem.
ODPOWIEDZ