Unrug

Wszelkie tematy związane z PMW

Moderatorzy: crolick, Marmik

karolk

Post autor: karolk »

dobra, ale słowo oszołom proponuję wyedytować gwiazdkami, na ikony się pluje ostrożnie mac, oczywiście to tylko prośba :)
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Post autor: Maciej »

Mac, do roku 1935 Niemcy czy też III Rzesza nie stanowiły "śmiertelnego" zagrożenia dla II Rzeczypospolitej. Stąd naturalny i realnym wrogiem był Związek Sowiecki. I nic tu nie wnoszą skłonności wschodnie lub ich brak - to nie ma nic do rzeczy! Jak wiesz Piłsudzki zmarł w 1936 roku, a że w "marginalny" sposób traktował sprawy MW to inna sprawa lecz z pewnością niewiele mająca wspólnego z "oszołomstwem" czy też "niechęcią" do morza.
Bez względu na wojnę czy to z Sowietami czy też Niemcami, MW nie miała walnego znaczenia. Ani nawet dużego. Ukierunkowanie wysiłku zbrojnego na obronę granic lądowych było OCZYWISTE!

Pozdrawiam,
Maciej
Ostatnio zmieniony 2005-04-25, 12:06 przez Maciej, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
mac
Posty: 366
Rejestracja: 2004-10-22, 14:30
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: mac »

Sorki ale tak można śmiało powiedzieć, jeśli ślepo siępatrzy się na jednego wroga, a innego "przytula".
Awatar użytkownika
mac
Posty: 366
Rejestracja: 2004-10-22, 14:30
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: mac »

Maćku, każdy strateg przewiduje każdego wroga. MW uznawała w swoich planach zarówno ZSRR jak i Niemcy od prawie samego początku. Natomiast nasi wybitni stratedzy lądowi nie zrobili nic. Zwykły laik patrząc na mapę zobaczy w jak bliskiej odległości znajdują się nasze porty od granicy innego państwa. Przede wszystkim należało od początku lat 20-stych stworzyć silny co najmniej dwurzędowy system umocnień, choćby dla obrony portów. Tak mniej więcej w linii na zachód od Władysławowa, dalej w kierunku Sopieszyno, Kartuzy i tak aż do Gdyni w okolice W. Kacka. Nasze wojsko obudziło się z ręką w nocniku, W OKOPACH. A tyle było czasy na przygotowanie się.
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

mac pisze:Nie piszę bez sensu. Można tu porównać coś co nazywano u Hitlera " Norweską paranoją" do tego że tak samo można powiedzieć o "paranoi ZSRR" Piłsudskiego. Można się łatwo domyśleć o co chodzi w kwestii MW.
Piszesz bez sensu.
Cytat z pracy Jerzego Romualda Godlewskiego, Wybrane zagadnienia polskiego planowania wojennego w latach 1919 – 1939. Gdańsk 1982. ss. 207-209.

„1/ Nie ulega żadnej wątpliwości, iż przez caly okres lat 1921/22 – 1933 prowadzone były prace planistyczne związane z ewentualnym konfliktem zbrojnym z Niemcami, przy czym mimo znacznych luk występujących w materiałach źródłowych, nie jest rzeczą trudą określenie kierunków, w jakich prace te rozwijały się, a nawet – co jest już kwestią z powodu owych luk bardziej skomplikowaną – ustalenia stopnia ich zaawansowania z punktu widzenia przyjętych w aneksie czynności planistycznych. Co więcej, Można bez większego ryzyka przyjąć, iż zostały one zapoczątkowane już w latach 1919/20 – gdy ze zrozumiałych względów cały bez mala wysiłek materialny moralny i koncepcyjny państwa oraz jego kierowniczych czynników wojskowych skierowany bbył na wschód.
2/ Osią, wokół której prace te obracały się i która je ukierunkowywała, była wersja zaczepnego rozegrania wojny z zachodnim sąsiadem na podstawie rozwiazań planistycznych powstałych już przed rokiem 1926, co z kolei stanowi dowód ich ciągłości, zachowanej mimo wstrząsu politycznego wywołanego zamachem majowym.
3/ Strategiczną podstawa wyjściową dla planowania wojennego, jako czynności odzwierciedlającej polityczne i strtegiczne położenie państwa w relacji do wszystkich jej sąsiadów , była formuła „R+N” ze szczególnymi przypadkami „N” i „R” – a zatem reguła równoległości i równowagi przygotowań zarówno do jednoczesnej wojny z Niemcami i ZSRS, jak i do wojny z każdym z tych państw z osobna. O tym, czy w swietle układów w Rapallo i innych przykładów współpracy między Republiką Weimarską ([nie III Rzeszą Adolfa Hitlera – podkreślenie T.P] a ZSRS, było to słuszne, czy tez nie winna rozstrzygnąc historiografi polityczna, a nie historycy wojen i wojskowości, gdyż wojna – i ta, która już trwa, i ta która znajduje się dopiero w stadium przygotowawczym – jest tylko – jak to sformułowano jeszcze w XIX wieku, narzędziem polityki i realizacji jej celów oraz założen.
4/ To, iż teza o większym stopniu zagrożenia ze wschodu, niż z zachodu funkcjonowała po 1926 roku, była wynikiem dziedzictwa pochodzącego z okresów wcześniejszych, czego dowodem mogą być [-szeroko w tym rozdziale omówione-] wytryczne generała Sikorskiego do sztabowych rozmów paryskich z 1924 roku, a nie osobiste poglądy Marszałkn Piłsudskiego. Wręcz przeciwnie, w czasie jego kadencji – odpowiednio do efektów Locarno, zniesienia miedzynarodowej komisji kontroli i nasilenia się niemieckiej polityki rewizjonistycznej – nastapił w tej materii znamienny zwrot, którego wyrazem były wytyczne Marszałka z 1929 roku*** . Właściwą zatem cezurą byłby tu rok 1929, a nie 1926 – i to w zupelnie odmiennym sensie, aniżeli zwykło się w wielu pozycjach literatury przedmiotu przyjmować.
5/ Ogólne koncepcje i kierunki, w jakich rozwijała się polska myśl planistyczna lat 1919-1933, odpowiadały na ogół treściom obu pierwszych konwencji czasowych politycznego i strtegicznego połozenia państwa, [przedstawionych w rozdziale 1, jak również zapprezentowanych w rozdziale 2 poglądom] co do generalnego zagrożenia państwa ze strony Niemiec."

A piszesz tak dlatego, że przez poprzednie 50 lat "historycy" posłuszni PZPR fałszowali historię. Jak to robili? O tak - patrz do przypisu:

***Chodzi tu o wypowiedź Marszałka na 10. konferencji GISZ 13 VI 1929 roku, kiedy to padły z jego ust słowa: Pan Marszałek stwierdza, iż sprawami wschodu zajmował się bardziej szczegółowo i prace posunął dalej niż na zachodzie dlatego, iż niebezpieczeństwo wojny na wschodzie było bliższe i realniejsze.Obecnie odsunęło się ono ze względu na trudności finansowe i tarcia wewnętrzne w Rosji. (Protokół z 10. konferencji GISZ odbytej 13 VI 1929 roku, CAW, GISZ 302.4.293.). Tymczasem w pracy po redakcją Eugeniusza Kozłowskiego, Polski czyn zbrojny w II wojnie światowej, wojna obronna Polski, fragment ten brzmi: Pan Marszałek stwierdza, iż sprawami wschodu zajmował się bardziej szczegółowo i prace posunął dalej niż na zachodzie dlatego, iż niebezpieczeństwo wojny na wschodzie jest bliższe i realniejsze.[...] (Op.cit. s. 51) Oczywiście, to przeinaczenie obecne w sztandarowej pracy reżimowej historiografii mogloby być jedynie błędem literowym i niczym innym.Tyle tylko, że nieco wyżej napisano „Piłsudski na odprawach z inspektorami armii podkreślał stale koniecznośc rozporawienia się z pokutującym tu i ówdzie wyolbrzymieniem niebezpieczeństwa agresji ze strony Niemiec” gdy tymczasem – co zauważył Godlewski – w ani jednym spośród protokołów z konferencji GISZ odbytych miedzy styczniem 1927 roku, a lutym 1932 nie ma jakiejkolwiek wypowiedzi mogącej świadczyć o lekceważenia niebezpieczeństwa niemieckiego.

Więc poczytaj trochę i daruj sobie tego "oszołoma"...
Pozdrawiam
Ksenofont

P.S. Sorry za literówki, ale mam to jeno w takiej formie...
X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
Awatar użytkownika
mac
Posty: 366
Rejestracja: 2004-10-22, 14:30
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: mac »

Ksenofont
Osią, wokół której prace te obracały się i która je ukierunkowywała, była wersja zaczepnego rozegrania wojny z zachodnim sąsiadem na podstawie rozwiazań planistycznych powstałych już przed rokiem 1926, co z kolei stanowi dowód ich ciągłości, zachowanej mimo wstrząsu politycznego wywołanego zamachem majowym.
Ja rozumiem że najleprzą obroną jst atak, ale nie w przypadku obrony portów i wybrzeża.

Pozatym to co piszesz dalej oznacza mniej więcej: "Wszystko co napisano w czsach PRL to bzdury".

Człowieku odziel ziarna od plew.
Ostatnio zmieniony 2005-04-25, 13:22 przez mac, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
mac
Posty: 366
Rejestracja: 2004-10-22, 14:30
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: mac »

Pozatym jest jeszce coś, o czym mało kto wspomina. Mianowicie kwestia lotnictwa na wybrzeżu. Nie mówię już tylko o lotnictwie morskim, ale ogólnie. Tak jak Niemcy nie posiadały lotnictwa morskiego tak i my nie musieliśmy go posiadać. Wystarczyłyby ze dwa dywizjony takich typów jak mieliśmy + lotniska zapasowe + fortyfikacje naziemne wokół portów ( mniej więcej takie jak pisałem), a obrona wylądałaby zupełnie innaczej.

Pozdr.
mac
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

mac pisze:Ksenofont
Pozatym to co piszesz dalej oznacza mniej więcej: Wszystko co napisano w czsach prl to bzdury".
Człowieku odziel ziarna od plew.
Hej, ja rozumiem, że Cię ponosi i niczym bykowi na corridzie krew oczy zalewa, chcesz wszystkich stratować i zatańczyć na ich ciałach w podkutych butach, ale może byś czytał posty?
Spójrz na datę wydania ksiązki, którą zacytowalem: 1982. Nie dość, że PRL, to jeszcze jeden z jego najciemniejszych okresów.
Pozdrawiam
Ksenofont
P.S. O lotnictwie morskim piszesz? I to że było go za mało? Nie wiedziałem...
http://fow.aplus.pl/forum/viewtopic.php?t=1342
X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
Awatar użytkownika
mac
Posty: 366
Rejestracja: 2004-10-22, 14:30
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: mac »

He he
jajcarz z ciebie.
Awatar użytkownika
mac
Posty: 366
Rejestracja: 2004-10-22, 14:30
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: mac »

Flota Białego orła 1981 - do spalenia;
Gdynia 1979 - do spalenia;
Kępa oksywska 1985 - do spalenia;
Wielkie dni małej floty 1967 - do spalenia;
Druga mała flota 1983;
itp, itd.

No ładnie panie cenzor :))
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Post autor: Maciej »

mac pisze:...Przede wszystkim należało od początku lat 20-stych stworzyć silny co najmniej dwurzędowy system umocnień, choćby dla obrony portów.
Macu, też tak myślę ale sądzę, że te fortyfikacje i tak niczegoby nie zmieniły!
Najzwyczajniej w świecie - wybrzeże i flota nie ma znaczenia w oderwaniu od reszty kraju. Odcięcie wybrzeża było PRZESĄDZONE! Wróg nie musiał podchodzić pod port gdyński i bazę na Helu by je... zniszczyć. W ogóle nie musiał ich niszczyć...

Pozdrawiam,
Maciej
Awatar użytkownika
mac
Posty: 366
Rejestracja: 2004-10-22, 14:30
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: mac »

Masz całkowitą rację Maćku. Ja napisałem względem wybrzeża, ale gdydy tak to samo wzdłuż zachodniej i wschodniej granicy......
Co prawda pieniądz wielki, ale gdyby tak myśleli od lat 20-stych ??
Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1658
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Post autor: Grzechu »

mac pisze:Ja napisałem względem wybrzeża, ale gdydy tak to samo wzdłuż zachodniej i wschodniej granicy......
Wzdłuż całej granicy? Eeeee... Raz, że niewykonalne z powodów ekonomicznych, dwa - też nic by nie pomogło.

Do pierwszego: przygotowanie głęboko urzutowanej linii fortyfikacji i nasycenie jej techniką wojskową przy niezbyt generalnie sprzyjających warunkach terenowych raczej nie pozostawiłoby żadnych środków na cokolwiek innego. (Pytanie: ktoś wie, ile kilometrów liczyły granice Polski w 1939 r.?)

Do drugiego: koncepcję oparcia obrony na stałej linii umocnień zrealizowali Francuzi. Co im z tego przyszło wszyscy doskonale wiemy. Pomysł może to był i dobry w realizach przed I WŚ (falowe ataki piechoty na gniazda karabinów maszynowych), ale już w warunkach wojny odpowiednio prowadzonej w oparciu o manewr i siłę ognia nie miał prawa się sprawdzić. (Dziwni ci Francuzi...)
A przełamanie lub obejście takiej linii w jakimś punkcie nie tylko jest możliwe (pokazały to walki wrześniowe na niektórych umocnionych odcinkach), ale na dodatek skutkuje tym, że cala reszta staje się (uogólniając oczywiście) zbędna.
mac pisze:Co prawda pieniądz wielki, ale gdyby tak myśleli od lat 20-stych ??
Można co prawda mówić, że w dwudziestoleciu nikt jeszcze poważnie nie zakładał wojny manewrowej. Ale załóżmy, że kolejne budżety wojska byłyby topione w umocnienia, a stałoby się to, co i tak się stało. Co wtedy? Kogo byśmy za to winili?
Awatar użytkownika
mac
Posty: 366
Rejestracja: 2004-10-22, 14:30
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: mac »

Ano właśnie, dokładnie " co by było gdyby "........
karolk

Post autor: karolk »

no wiesz Grzechu, ja naprawdę nie widzę jakichkolwiek manewrów w obszarze Linii Maginota, bo o niej zapewne mówisz, więcej, gdyby konsekwentnie zrealizowano przykrycie Linią również innych granic, Wermacht nigdy by nie dotarł do Paryża :) Ni efortyfikacje były przyczyną klęski Francji, tylko skostnienie praktyki dowódczej w jej armii i lotnictwie, jak również flocie niestety. Według mnie Oni mieli takich Urungów do oskarżenia całe tabuny, niektórych nawet trzeba byłoby nawet faktycznie rozliczyć...
Awatar użytkownika
crolick
Posty: 4130
Rejestracja: 2004-01-05, 20:18
Lokalizacja: Syreni Gród
Kontakt:

Post autor: crolick »

No i prosze skonczyla sie pyskowka, a zaczela jakby bardziej merytoryczna dyskusja :)

Macu te xiazki nie sa do spalenia. Nalezy jak sam powiedziales oddzielic ziarno od plew. Niektore pozycje sa wartosciowe, niektore mniej. Do tych drugich z pewnoscia nalezy wiekszosc xiazek mowiacych o planach i strategii wojskowej II RP. Opis wojny w wiekszosci cenzura przepuszczala, choc zdarzaly sie wypadki [Westerplatte!] gdzie z premedytacja oklamywano spolecznenstwo...

BTW W 'Wielkie dni malej floty' i we 'Flota Bialego Orla' jest tyle bledow ze naprawde bebechy wywraca czasami na druga strone...
Podczas gdy Kłapouchy wszystkim się zadręcza,
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
ODPOWIEDZ