Domek, jeżeli chodzi Ci o silnik do myśliwca i o lata 1934-1937 to odpowiedź na Twoje pytanie jest prosta. Po prostu ówcześni decydenci nie widzieli powodu by kupować za granicą licencję na taki silnik. To był główny powód braku produkcji takiego silnika w Polsce. Dopiero pod koniec lat 30-tych kupiono licencję na Mercurego VIII o mocy 840 hp oraz licencję na GR Mars, które to silniki chciano wstawiać do myśliwców.domek pisze:Mam pytanie formalneco wlasciwie stalo na przeszkodzie budowy w polsce silnika lotniczego tak powiedzmy o sile 700 koni mechanicznych
![]()
bo to jest ciekawa kwestia ktos wie![]()
Tylko podajcie jakies konkretne powody prosze![]()
Potencjalne myśliwce 1938-1939, decyzja 1935-1936
Brak zamówienia na takowy.domek pisze:Mam pytanie formalneco wlasciwie stalo na przeszkodzie budowy w polsce silnika lotniczego tak powiedzmy o sile 700 koni mechanicznych

Uznano że nie warto wyważac otwartych drzwi. I sporo w tym było racji. Tu Botras ma rację - nowoczesny silnik to cała fura najnowszych z dostępnych wówczas technologii.
A z licencją na Mercury VIII było nieco inaczej niz napisał Zelint. O tym będzie w drugiej części artykułu publikowanego właśnie w "Lotnictwie".

Po pierwsze metalurgia, żeby przy wielkich temperaturach i ciśnieniach - największych występujących w ówczesnych silnikach tłokowych w ogóle -cylindry i tłoki zdolne były pracować setki godzin bez zużycia obniżającego osiągi lub rodzącego ryzyko wyjątku krytycznego.
Druga rzecz, w istocie ważniejsza jak sądzę, to know-how. Przykład: przewody dolotowe Foki zostały w projekcie skopiowane z silnika... samochodowego i oczywiście wymagały zrobienia od nowa, kiedy powstały prototypy. Stało się tak dlatego, że ludzie projektujący ten silnik nie wiedzieli w istocie, jak to się robi i działali w znacznym stopniu po omacku. Byłoby inaczej, gdyby wcześniej już jakiś podobny silnik zrobili, jak to miało miejsce w biurach projektowych potentatów.
Jak masz takie rzeczy za "wymówki", to weź zrób w domu, powiedzmy plastikowy długopis. Bo przecież to "proste": trzeba "tylko" stopić jakiś plastik i wlać do jakiejś formy. Albo weź uszyj marynarkę - przecież to też jest "proste", wystarczy połączyć nićmi parę kawałków materiału.
Druga rzecz, w istocie ważniejsza jak sądzę, to know-how. Przykład: przewody dolotowe Foki zostały w projekcie skopiowane z silnika... samochodowego i oczywiście wymagały zrobienia od nowa, kiedy powstały prototypy. Stało się tak dlatego, że ludzie projektujący ten silnik nie wiedzieli w istocie, jak to się robi i działali w znacznym stopniu po omacku. Byłoby inaczej, gdyby wcześniej już jakiś podobny silnik zrobili, jak to miało miejsce w biurach projektowych potentatów.
Jak masz takie rzeczy za "wymówki", to weź zrób w domu, powiedzmy plastikowy długopis. Bo przecież to "proste": trzeba "tylko" stopić jakiś plastik i wlać do jakiejś formy. Albo weź uszyj marynarkę - przecież to też jest "proste", wystarczy połączyć nićmi parę kawałków materiału.
Where do they put the bait?
dostosowany rabniety od niemcow platowiec z (z flakami) me109Zelint pisze:A gdybyśmy nawet kupili licencję na Mercurego VIII w 1936 czy 1937 roku to do jakiego samolotu byśmy ten silnik zamontowali?Woj pisze:A z licencją na Mercury VIII było nieco inaczej niz napisał Zelint. O tym będzie w drugiej części artykułu publikowanego właśnie w "Lotnictwie".
pozdrawiam domek
czyli metalurgi stopow chromo niklowych tak?to takiej metalurgi niestosuje sie przy silnikach tokowych mniejszych mocyBotras pisze:Po pierwsze metalurgia, żeby przy wielkich temperaturach i ciśnieniach - największych występujących w ówczesnych silnikach tłokowych w ogóle -cylindry i tłoki zdolne były pracować setki godzin bez zużycia obniżającego osiągi lub rodzącego ryzyko wyjątku krytycznego.
Druga rzecz, w istocie ważniejsza jak sądzę, to know-how. Przykład: przewody dolotowe Foki zostały w projekcie skopiowane z silnika... samochodowego i oczywiście wymagały zrobienia od nowa, kiedy powstały prototypy. Stało się tak dlatego, że ludzie projektujący ten silnik nie wiedzieli w istocie, jak to się robi i działali w znacznym stopniu po omacku. Byłoby inaczej, gdyby wcześniej już jakiś podobny silnik zrobili, jak to miało miejsce w biurach projektowych potentatów.
Jak masz takie rzeczy za "wymówki", to weź zrób w domu, powiedzmy plastikowy długopis. Bo przecież to "proste": trzeba "tylko" stopić jakiś plastik i wlać do jakiejś formy. Albo weź uszyj marynarkę - przecież to też jest "proste", wystarczy połączyć nićmi parę kawałków materiału.

wiesz nie ma sprawy ale ty musisz pamietac ze rozmawiamy o fachowcach zawodowcach ludziach ktorzy biora kase za prace
pozdrawiam mdomek
Nie krępuj się, przejdź na jeszcze wyższy poziom ogólności: "to metalurgii nie stosuje się w ogóle?"...domek pisze: czyli metalurgi stopow chromo niklowych tak?to takiej metalurgi niestosuje sie przy silnikach tokowych mniejszych mocy![]()
To tak samo jak z magistrami fizyki powiedzmy. Im też się płaci za ich pracę. Sądzisz, że płacenie za zlecenie "zdobyć nagrodę Nobla z fizyki w dwa lata od daty obrony pracy magisterskiej" załatwiłoby sprawę...?domek pisze: wiesz nie ma sprawy ale ty musisz pamietac ze rozmawiamy o fachowcach zawodowcach ludziach ktorzy biora kase za prace
Where do they put the bait?
Wiesz nie oto chodzi tylko technologia metalurgi to technologia metalurgi albo jest albo niema a to czy ty ja wykorzystasz do zrobienia lepszego motka albo galdzi cylinra to jesat sprawa indywidualnego podejsciaBotras pisze:Nie krępuj się, przejdź na jeszcze wyższy poziom ogólności: "to metalurgii nie stosuje się w ogóle?"...domek pisze: czyli metalurgi stopow chromo niklowych tak?to takiej metalurgi niestosuje sie przy silnikach tokowych mniejszych mocy![]()
To tak samo jak z magistrami fizyki powiedzmy. Im też się płaci za ich pracę. Sądzisz, że płacenie za zlecenie "zdobyć nagrodę Nobla z fizyki w dwa lata od daty obrony pracy magisterskiej" załatwiłoby sprawę...?domek pisze: wiesz nie ma sprawy ale ty musisz pamietac ze rozmawiamy o fachowcach zawodowcach ludziach ktorzy biora kase za prace
skora zakladasz braki w technologi metalurgicznej to w kontekcie myslaem ze chodzi o te stopy nie stopy zeliw i stali
A co do magistrow no wiesz stawia to od razy pewne wymagania wiadomo kto i zaco dostaje
A mylisz ze polscy magistrowie nie maza o dostaniu nobla ciekawa teza
pozdrawiam domek
Ale to może można też było "rabnoc" silnik? Po co nam jakieś licencje? Najlepiej też by było rabować hurtowo i z zapasem części zamiennych, tak żeby nie trzeba było produkować tych płatowców i silników w kraju...domek pisze:dostosowany rabniety od niemcow platowiec z (z flakami) me109Zelint pisze:A gdybyśmy nawet kupili licencję na Mercurego VIII w 1936 czy 1937 roku to do jakiego samolotu byśmy ten silnik zamontowali?Woj pisze:A z licencją na Mercury VIII było nieco inaczej niz napisał Zelint. O tym będzie w drugiej części artykułu publikowanego właśnie w "Lotnictwie".
Prosze pana kradzieze i szpiegostwo przemyslowe to norma nawet dzisZelint pisze:Ale to może można też było "rabnoc" silnik? Po co nam jakieś licencje? Najlepiej też by było rabować hurtowo i z zapasem części zamiennych, tak żeby nie trzeba było produkować tych płatowców i silników w kraju...domek pisze:dostosowany rabniety od niemcow platowiec z (z flakami) me109Zelint pisze:A gdybyśmy nawet kupili licencję na Mercurego VIII w 1936 czy 1937 roku to do jakiego samolotu byśmy ten silnik zamontowali?
Mimo oporow ludzi takich jak Pan rabnieto niemcom 'enigme'´ no niedostalimy jej w prezencie chyba
Licencja w uwczesnych czasach to ochrona znaku towarowego a nie produktu chyba jednak


pozdrawiam domek
Brawo Speedy - głowa pracuje!Speedy pisze:Czy ja wiem czy taki niepotrzebny...?Ksenofont pisze: P.S. Dla Smoka: do czego miał służyć Bristol Beufighter, i do czego służył drugi członek jego załogi
dla ułatwienia dodam, że słowo "członek" pasuje do tego drugiego jak ulał - takie miał skomplikowane zadanie
X
Po pierwsze pomoc w nawigacji. Przypominam że Wielka Brytania jest wyspąwięc ciężki myśliwiec dalekiego zasięgu zmuszony był do wykonywania długotrwałych lotów nad morzem. Nawigator wydaje się rzeczą całkiem przydatną w takiej sytuacji.

Precyzyjna nawigacja lotnicza nad morzem była słabszą stroną lotnictwa tamtych czasów w tym sensie, że sam tylko pilot nie był w stanie zrobić tego solidnie. Za dużo było sprzętu nawigacyjnego, był on za duży i w sumie było to nie na siły jednego człowieka. Ponadto ciągle raczkowała ergonomia samolotów latających nad morzem i nie do końca potrafiono zorganizować pilotom stanowisko pracy w taki sposób, aby pilotowali i prowadzili nawigację. Bunt pilotów Avengerów przeciwko koszmarnemu pulpitowi nawigacyjnemu w ich kabinach pokazuje, że nawet w ojczyźnie lotniczej ergonomii tego typu sprawy pozostawiały bardzo wiele do życzenia.
To wszystko prawda, ale mogła Polska pójść tą drogą, co w przypadku lotniczych przyrządów pokładowych, które należały w przedwojennej Polsce do jednych z lepszych na świecie, a przecież nie dlatego, że ciągle jeszcze biedna i wyniszczona Polska była taka wybitna w dziedzinie mechaniki precyzyjnej. Po prostu inny typ ludzi, o innej mentalności i stanowczości stanowił grupę decydentów za to odpowiedzialnych. Można było mieć w przedwojennej Polsce kontroler lotu Badina - jeden z najdoskonalszych przyrządów lotniczych ówczesnego świata? Można było. A był to przyrząd naprawdę perfekcyjny i mało kto miał go na świecie, bo to taki unikatowy patent i przyrząd z gatunku "trzy w jednym". Przyrząd, który wyprzedzał swoją epokę, a robiły go w Polsce zakłady G. Gerlach.Botras pisze:Po pierwsze metalurgia, żeby przy wielkich temperaturach i ciśnieniach - największych występujących w ówczesnych silnikach tłokowych w ogóle -cylindry i tłoki zdolne były pracować setki godzin bez zużycia obniżającego osiągi lub rodzącego ryzyko wyjątku krytycznego.
Druga rzecz, w istocie ważniejsza jak sądzę, to know-how. Przykład: przewody dolotowe Foki zostały w projekcie skopiowane z silnika... samochodowego i oczywiście wymagały zrobienia od nowa, kiedy powstały prototypy. Stało się tak dlatego, że ludzie projektujący ten silnik nie wiedzieli w istocie, jak to się robi i działali w znacznym stopniu po omacku. Byłoby inaczej, gdyby wcześniej już jakiś podobny silnik zrobili, jak to miało miejsce w biurach projektowych potentatów.
Jak masz takie rzeczy za "wymówki", to weź zrób w domu, powiedzmy plastikowy długopis. Bo przecież to "proste": trzeba "tylko" stopić jakiś plastik i wlać do jakiejś formy. Albo weź uszyj marynarkę - przecież to też jest "proste", wystarczy połączyć nićmi parę kawałków materiału.
Pozdrowienia
G.
- Darth Stalin
- Posty: 1202
- Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
- Lokalizacja: Płock
Tylko czy ten przyrząd wymagał materiałów o wielkiej wytrzymałości, do produkowania i opracowania których trzeba było miec sztab inżynierów od materiałoznawstwa?
Tacy Sowieci wysyłali przecież hurtowo swoich inżynierów do MIT, zatrudniali inżynierów amerykańskich, kupowali licencje na wszystko, co mogli, Amerykanie stawiali im całe kompleksy przemysłowe... a i tak z silnikami dużych mocy mieli problemy potężne, rozwiązane w zasdadzie dopiero PO wojnie.
Myśmy nie mieli nawet ułamka zaplecza, jakie sowieckim konstruktorom i inżynierom zapewnił Koba.
Tacy Sowieci wysyłali przecież hurtowo swoich inżynierów do MIT, zatrudniali inżynierów amerykańskich, kupowali licencje na wszystko, co mogli, Amerykanie stawiali im całe kompleksy przemysłowe... a i tak z silnikami dużych mocy mieli problemy potężne, rozwiązane w zasdadzie dopiero PO wojnie.
Myśmy nie mieli nawet ułamka zaplecza, jakie sowieckim konstruktorom i inżynierom zapewnił Koba.
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...