Potencjalne myśliwce 1938-1939, decyzja 1935-1936

Awatar użytkownika
Zelint
Posty: 800
Rejestracja: 2005-09-24, 08:20
Lokalizacja: Władysławowo

Post autor: Zelint »

domek pisze:Mam pytanie formalne :? co wlasciwie stalo na przeszkodzie budowy w polsce silnika lotniczego tak powiedzmy o sile 700 koni mechanicznych :)

bo to jest ciekawa kwestia ktos wie :)

Tylko podajcie jakies konkretne powody prosze :oops:
Domek, jeżeli chodzi Ci o silnik do myśliwca i o lata 1934-1937 to odpowiedź na Twoje pytanie jest prosta. Po prostu ówcześni decydenci nie widzieli powodu by kupować za granicą licencję na taki silnik. To był główny powód braku produkcji takiego silnika w Polsce. Dopiero pod koniec lat 30-tych kupiono licencję na Mercurego VIII o mocy 840 hp oraz licencję na GR Mars, które to silniki chciano wstawiać do myśliwców.
Awatar użytkownika
Woj
Posty: 146
Rejestracja: 2004-10-21, 18:59
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Woj »

domek pisze:Mam pytanie formalne :? co wlasciwie stalo na przeszkodzie budowy w polsce silnika lotniczego tak powiedzmy o sile 700 koni mechanicznych
Brak zamówienia na takowy. :wink:
Uznano że nie warto wyważac otwartych drzwi. I sporo w tym było racji. Tu Botras ma rację - nowoczesny silnik to cała fura najnowszych z dostępnych wówczas technologii.
A z licencją na Mercury VIII było nieco inaczej niz napisał Zelint. O tym będzie w drugiej części artykułu publikowanego właśnie w "Lotnictwie". :wink:
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Post autor: domek »

Woj pisze: Tu Botras ma rację - nowoczesny silnik to cała fura najnowszych z dostępnych wówczas technologii.
:wink:
A jakich technologi nam brakowalo.Czy to przypadkiem nie jest najstarsza wymowka.Nie mam z czego nie mam jak nie wiem jak.

pozdrawiam domek :)
Botras
Posty: 75
Rejestracja: 2006-09-25, 11:11

Post autor: Botras »

Po pierwsze metalurgia, żeby przy wielkich temperaturach i ciśnieniach - największych występujących w ówczesnych silnikach tłokowych w ogóle -cylindry i tłoki zdolne były pracować setki godzin bez zużycia obniżającego osiągi lub rodzącego ryzyko wyjątku krytycznego.

Druga rzecz, w istocie ważniejsza jak sądzę, to know-how. Przykład: przewody dolotowe Foki zostały w projekcie skopiowane z silnika... samochodowego i oczywiście wymagały zrobienia od nowa, kiedy powstały prototypy. Stało się tak dlatego, że ludzie projektujący ten silnik nie wiedzieli w istocie, jak to się robi i działali w znacznym stopniu po omacku. Byłoby inaczej, gdyby wcześniej już jakiś podobny silnik zrobili, jak to miało miejsce w biurach projektowych potentatów.


Jak masz takie rzeczy za "wymówki", to weź zrób w domu, powiedzmy plastikowy długopis. Bo przecież to "proste": trzeba "tylko" stopić jakiś plastik i wlać do jakiejś formy. Albo weź uszyj marynarkę - przecież to też jest "proste", wystarczy połączyć nićmi parę kawałków materiału.
Where do they put the bait?
Awatar użytkownika
Zelint
Posty: 800
Rejestracja: 2005-09-24, 08:20
Lokalizacja: Władysławowo

Post autor: Zelint »

Woj pisze:A z licencją na Mercury VIII było nieco inaczej niz napisał Zelint. O tym będzie w drugiej części artykułu publikowanego właśnie w "Lotnictwie". :wink:
A gdybyśmy nawet kupili licencję na Mercurego VIII w 1936 czy 1937 roku to do jakiego samolotu byśmy ten silnik zamontowali?
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Post autor: domek »

Zelint pisze:
Woj pisze:A z licencją na Mercury VIII było nieco inaczej niz napisał Zelint. O tym będzie w drugiej części artykułu publikowanego właśnie w "Lotnictwie". :wink:
A gdybyśmy nawet kupili licencję na Mercurego VIII w 1936 czy 1937 roku to do jakiego samolotu byśmy ten silnik zamontowali?
dostosowany rabniety od niemcow platowiec z (z flakami) me109

pozdrawiam domek
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Post autor: domek »

Botras pisze:Po pierwsze metalurgia, żeby przy wielkich temperaturach i ciśnieniach - największych występujących w ówczesnych silnikach tłokowych w ogóle -cylindry i tłoki zdolne były pracować setki godzin bez zużycia obniżającego osiągi lub rodzącego ryzyko wyjątku krytycznego.

Druga rzecz, w istocie ważniejsza jak sądzę, to know-how. Przykład: przewody dolotowe Foki zostały w projekcie skopiowane z silnika... samochodowego i oczywiście wymagały zrobienia od nowa, kiedy powstały prototypy. Stało się tak dlatego, że ludzie projektujący ten silnik nie wiedzieli w istocie, jak to się robi i działali w znacznym stopniu po omacku. Byłoby inaczej, gdyby wcześniej już jakiś podobny silnik zrobili, jak to miało miejsce w biurach projektowych potentatów.


Jak masz takie rzeczy za "wymówki", to weź zrób w domu, powiedzmy plastikowy długopis. Bo przecież to "proste": trzeba "tylko" stopić jakiś plastik i wlać do jakiejś formy. Albo weź uszyj marynarkę - przecież to też jest "proste", wystarczy połączyć nićmi parę kawałków materiału.
czyli metalurgi stopow chromo niklowych tak?to takiej metalurgi niestosuje sie przy silnikach tokowych mniejszych mocy :shock:

wiesz nie ma sprawy ale ty musisz pamietac ze rozmawiamy o fachowcach zawodowcach ludziach ktorzy biora kase za prace


pozdrawiam mdomek
Botras
Posty: 75
Rejestracja: 2006-09-25, 11:11

Post autor: Botras »

domek pisze: czyli metalurgi stopow chromo niklowych tak?to takiej metalurgi niestosuje sie przy silnikach tokowych mniejszych mocy :shock:
Nie krępuj się, przejdź na jeszcze wyższy poziom ogólności: "to metalurgii nie stosuje się w ogóle?"...
domek pisze: wiesz nie ma sprawy ale ty musisz pamietac ze rozmawiamy o fachowcach zawodowcach ludziach ktorzy biora kase za prace
To tak samo jak z magistrami fizyki powiedzmy. Im też się płaci za ich pracę. Sądzisz, że płacenie za zlecenie "zdobyć nagrodę Nobla z fizyki w dwa lata od daty obrony pracy magisterskiej" załatwiłoby sprawę...?
Where do they put the bait?
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Post autor: domek »

Botras pisze:
domek pisze: czyli metalurgi stopow chromo niklowych tak?to takiej metalurgi niestosuje sie przy silnikach tokowych mniejszych mocy :shock:
Nie krępuj się, przejdź na jeszcze wyższy poziom ogólności: "to metalurgii nie stosuje się w ogóle?"...
domek pisze: wiesz nie ma sprawy ale ty musisz pamietac ze rozmawiamy o fachowcach zawodowcach ludziach ktorzy biora kase za prace
To tak samo jak z magistrami fizyki powiedzmy. Im też się płaci za ich pracę. Sądzisz, że płacenie za zlecenie "zdobyć nagrodę Nobla z fizyki w dwa lata od daty obrony pracy magisterskiej" załatwiłoby sprawę...?
Wiesz nie oto chodzi tylko technologia metalurgi to technologia metalurgi albo jest albo niema a to czy ty ja wykorzystasz do zrobienia lepszego motka albo galdzi cylinra to jesat sprawa indywidualnego podejscia

skora zakladasz braki w technologi metalurgicznej to w kontekcie myslaem ze chodzi o te stopy nie stopy zeliw i stali


A co do magistrow no wiesz stawia to od razy pewne wymagania wiadomo kto i zaco dostaje

A mylisz ze polscy magistrowie nie maza o dostaniu nobla ciekawa teza

pozdrawiam domek :)
Botras
Posty: 75
Rejestracja: 2006-09-25, 11:11

Post autor: Botras »

Czy ktoś potrafi zmienić powyższy szyfr w wypowiedź w języku polskim? Próbowałem sam i za każdym razem wychodził mi bełkot.
Where do they put the bait?
Awatar użytkownika
Zelint
Posty: 800
Rejestracja: 2005-09-24, 08:20
Lokalizacja: Władysławowo

Post autor: Zelint »

domek pisze:
Zelint pisze:
Woj pisze:A z licencją na Mercury VIII było nieco inaczej niz napisał Zelint. O tym będzie w drugiej części artykułu publikowanego właśnie w "Lotnictwie". :wink:
A gdybyśmy nawet kupili licencję na Mercurego VIII w 1936 czy 1937 roku to do jakiego samolotu byśmy ten silnik zamontowali?
dostosowany rabniety od niemcow platowiec z (z flakami) me109
Ale to może można też było "rabnoc" silnik? Po co nam jakieś licencje? Najlepiej też by było rabować hurtowo i z zapasem części zamiennych, tak żeby nie trzeba było produkować tych płatowców i silników w kraju...
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Post autor: domek »

Zelint pisze:
domek pisze:
Zelint pisze:A gdybyśmy nawet kupili licencję na Mercurego VIII w 1936 czy 1937 roku to do jakiego samolotu byśmy ten silnik zamontowali?
dostosowany rabniety od niemcow platowiec z (z flakami) me109
Ale to może można też było "rabnoc" silnik? Po co nam jakieś licencje? Najlepiej też by było rabować hurtowo i z zapasem części zamiennych, tak żeby nie trzeba było produkować tych płatowców i silników w kraju...
Prosze pana kradzieze i szpiegostwo przemyslowe to norma nawet dzis :D

Mimo oporow ludzi takich jak Pan rabnieto niemcom 'enigme'´ no niedostalimy jej w prezencie chyba :P

Licencja w uwczesnych czasach to ochrona znaku towarowego a nie produktu chyba jednak :roll: i to raczej w kraju producenta :lol:

pozdrawiam domek :)
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Post autor: domek »

Botras pisze:Czy ktoś potrafi zmienić powyższy szyfr w wypowiedź w języku polskim? Próbowałem sam i za każdym razem wychodził mi bełkot.
I to jest wlasnie problem rozumiesz co piszesz czy ci sie tylko wydaje :)

pozdrawiam domek :)
Botras
Posty: 75
Rejestracja: 2006-09-25, 11:11

Post autor: Botras »

DFtT
Where do they put the bait?
Awatar użytkownika
G. Cz.
Posty: 183
Rejestracja: 2008-04-03, 09:32

Post autor: G. Cz. »

Speedy pisze:
Ksenofont pisze: P.S. Dla Smoka: do czego miał służyć Bristol Beufighter, i do czego służył drugi członek jego załogi :)
dla ułatwienia dodam, że słowo "członek" pasuje do tego drugiego jak ulał - takie miał skomplikowane zadanie :)

X
Czy ja wiem czy taki niepotrzebny...?
Po pierwsze pomoc w nawigacji. Przypominam że Wielka Brytania jest wyspą :) więc ciężki myśliwiec dalekiego zasięgu zmuszony był do wykonywania długotrwałych lotów nad morzem. Nawigator wydaje się rzeczą całkiem przydatną w takiej sytuacji.
Brawo Speedy - głowa pracuje! :spoko:

Precyzyjna nawigacja lotnicza nad morzem była słabszą stroną lotnictwa tamtych czasów w tym sensie, że sam tylko pilot nie był w stanie zrobić tego solidnie. Za dużo było sprzętu nawigacyjnego, był on za duży i w sumie było to nie na siły jednego człowieka. Ponadto ciągle raczkowała ergonomia samolotów latających nad morzem i nie do końca potrafiono zorganizować pilotom stanowisko pracy w taki sposób, aby pilotowali i prowadzili nawigację. Bunt pilotów Avengerów przeciwko koszmarnemu pulpitowi nawigacyjnemu w ich kabinach pokazuje, że nawet w ojczyźnie lotniczej ergonomii tego typu sprawy pozostawiały bardzo wiele do życzenia.
Botras pisze:Po pierwsze metalurgia, żeby przy wielkich temperaturach i ciśnieniach - największych występujących w ówczesnych silnikach tłokowych w ogóle -cylindry i tłoki zdolne były pracować setki godzin bez zużycia obniżającego osiągi lub rodzącego ryzyko wyjątku krytycznego.

Druga rzecz, w istocie ważniejsza jak sądzę, to know-how. Przykład: przewody dolotowe Foki zostały w projekcie skopiowane z silnika... samochodowego i oczywiście wymagały zrobienia od nowa, kiedy powstały prototypy. Stało się tak dlatego, że ludzie projektujący ten silnik nie wiedzieli w istocie, jak to się robi i działali w znacznym stopniu po omacku. Byłoby inaczej, gdyby wcześniej już jakiś podobny silnik zrobili, jak to miało miejsce w biurach projektowych potentatów.

Jak masz takie rzeczy za "wymówki", to weź zrób w domu, powiedzmy plastikowy długopis. Bo przecież to "proste": trzeba "tylko" stopić jakiś plastik i wlać do jakiejś formy. Albo weź uszyj marynarkę - przecież to też jest "proste", wystarczy połączyć nićmi parę kawałków materiału.
To wszystko prawda, ale mogła Polska pójść tą drogą, co w przypadku lotniczych przyrządów pokładowych, które należały w przedwojennej Polsce do jednych z lepszych na świecie, a przecież nie dlatego, że ciągle jeszcze biedna i wyniszczona Polska była taka wybitna w dziedzinie mechaniki precyzyjnej. Po prostu inny typ ludzi, o innej mentalności i stanowczości stanowił grupę decydentów za to odpowiedzialnych. Można było mieć w przedwojennej Polsce kontroler lotu Badina - jeden z najdoskonalszych przyrządów lotniczych ówczesnego świata? Można było. A był to przyrząd naprawdę perfekcyjny i mało kto miał go na świecie, bo to taki unikatowy patent i przyrząd z gatunku "trzy w jednym". Przyrząd, który wyprzedzał swoją epokę, a robiły go w Polsce zakłady G. Gerlach.

Pozdrowienia

G.
Awatar użytkownika
Darth Stalin
Posty: 1202
Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
Lokalizacja: Płock

Post autor: Darth Stalin »

Tylko czy ten przyrząd wymagał materiałów o wielkiej wytrzymałości, do produkowania i opracowania których trzeba było miec sztab inżynierów od materiałoznawstwa?

Tacy Sowieci wysyłali przecież hurtowo swoich inżynierów do MIT, zatrudniali inżynierów amerykańskich, kupowali licencje na wszystko, co mogli, Amerykanie stawiali im całe kompleksy przemysłowe... a i tak z silnikami dużych mocy mieli problemy potężne, rozwiązane w zasdadzie dopiero PO wojnie.
Myśmy nie mieli nawet ułamka zaplecza, jakie sowieckim konstruktorom i inżynierom zapewnił Koba.
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów

Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Zablokowany