już wszystko jasne z polskimi stoczniami...
Nie przeczę Marku, że stosowano klucz partyjny, jak tylko była okazja, ale obsadzono tam menedżerów, dobrych menedżerów i stoczni było obojętne, jakie były ich preferencje polityczne, bo zarządzanie prowadzili perfekcyjnie. Kilku moich przyjaciół tam pracujących potwierdziło to w całej rozciągłości, gdyż wydawało się im nawet, że Stocznia wyszła na prostą i jej już nic nie zaszkodzi, tylko nikt nie przewidział "solidarnego" uciekaj do Krakowa pomocnika...
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Dzisiaj 29.05.2009 roku wszyscy pracownicy Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej Nowa odeszli z pracy (oczywiście na własną prośbę).
Wśród nich również i ja.
Od jutra większość z nas jest bezrobotna.
Teraz nie będąc już pracownikiem Stoczni Gdynia mogę już napisać:
Chciałem serdecznie podziękować wszystkim, którzy w ramach swoich możliwości gorąco kibicowali upadkowi obu stoczni.
W szczegóności chciałem podziekować moim serdecznym kolegom Markowi T. i Tadeuszowi Klimczykowi za bardzo celne uwagi dotyczace polskiego przemysłu stoczniowego na FOW.
Na super szczególne wyróżnienie zasługuje kolejny mój serdeczny kolega Marek Błuś. Drogi Marku jestem pełen podziwu dla Twojej wszechstronnej wiedzy obejmującej, ku mojemu zaskoczeniu, również przemysł stoczniowy. Twoje błyskotliwe wystąpienia w TV dotyczące najgorszej na świecie Stoczni Gdynia pozostaną w mojej pamięci na zawsze.
Jeszcze raz dziękuję za wsparcie polskiego przemysłu okrętowego.
Z pozdrowieniami
Jarek C.
ostatni zastępca dyrektora ds. projektowych Stoczni Gdynia
(inaczej ostatni szef Biura Projektowego Stoczni Gdynia)
PS. Wybaczcie ten ton ale siedzę sobie przed kompem ze szklaneczką ginu z colą
Wśród nich również i ja.
Od jutra większość z nas jest bezrobotna.
Teraz nie będąc już pracownikiem Stoczni Gdynia mogę już napisać:
Chciałem serdecznie podziękować wszystkim, którzy w ramach swoich możliwości gorąco kibicowali upadkowi obu stoczni.
W szczegóności chciałem podziekować moim serdecznym kolegom Markowi T. i Tadeuszowi Klimczykowi za bardzo celne uwagi dotyczace polskiego przemysłu stoczniowego na FOW.
Na super szczególne wyróżnienie zasługuje kolejny mój serdeczny kolega Marek Błuś. Drogi Marku jestem pełen podziwu dla Twojej wszechstronnej wiedzy obejmującej, ku mojemu zaskoczeniu, również przemysł stoczniowy. Twoje błyskotliwe wystąpienia w TV dotyczące najgorszej na świecie Stoczni Gdynia pozostaną w mojej pamięci na zawsze.
Jeszcze raz dziękuję za wsparcie polskiego przemysłu okrętowego.
Z pozdrowieniami
Jarek C.
ostatni zastępca dyrektora ds. projektowych Stoczni Gdynia
(inaczej ostatni szef Biura Projektowego Stoczni Gdynia)
PS. Wybaczcie ten ton ale siedzę sobie przed kompem ze szklaneczką ginu z colą
Ostatnio zmieniony 2009-05-30, 07:19 przez Jarek C., łącznie zmieniany 1 raz.
Jeżeli Jarku to co napisałeś - napisałeś poważnie (co wskazuje na przykład podkreślenie w dość znaczącym miejscu), to nie pozostaje nic innego, niż wnieść do administratora lub moderatorów o zamknięcie tego wątku....Jarek C. pisze:(...)
Jeśli jednak ta wypowiedź była na tyle sarkastyczna, że można było się pomylić przy odczytaniu jej intencji, to rad byłbym (myślę, że nie tylko ja) poznać Twoje przemyślenia na ten temat.
Tak czy siak - mam nadzieję, że gin (czy nie lepszy jest z tonikiem?) smakuje wybornie!
-
- Posty: 1314
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
już wszystko jasne z polskimi stoczniami
Wyrazy współczucia - znam to uczucie tkwienia w beznadziejnej, tonącej firmie z mojej poprzedniej instytucji, o której tutaj też dyskutowaliśmy.
Mała uwaga od zupełnie innej strony. Chłopak mojej córki pracował w Stoczni Gdyńskiej z firmy zewnętrznej przy jakiś pracach porządkowych. Jest osobą bez jakiegokolwiek związku z przemysłem stoczniowym. Jego pierwsze spostrzeżenia to nieprawdopodobne złodziejstwo wśród robotników (wręcz się tym chwalili) oraz bałagan i straszne nieróbstwo (brak nadzoru). Nic więc dziwnego, że pierwsze decyzje Ukraińców w Stoczni Gdańskiej dotyczyły wymiany straży przemysłowej, odgrodzenia wydziałów i zmiany kolorów kombinezonów. Chodziło o to, że część pracowników w czasie pracy chodziła dorabiać do firm zewnetrznych, mających na innych wydziałach wykańczane nadbudówki lub sekcje. Nie dziwię się, więc, że wszystkim tak strasznie zależało, aby stocznie za wszelką cenę pozostały państwowe. To są wszystko objawy tej samej choroby....
Mała uwaga od zupełnie innej strony. Chłopak mojej córki pracował w Stoczni Gdyńskiej z firmy zewnętrznej przy jakiś pracach porządkowych. Jest osobą bez jakiegokolwiek związku z przemysłem stoczniowym. Jego pierwsze spostrzeżenia to nieprawdopodobne złodziejstwo wśród robotników (wręcz się tym chwalili) oraz bałagan i straszne nieróbstwo (brak nadzoru). Nic więc dziwnego, że pierwsze decyzje Ukraińców w Stoczni Gdańskiej dotyczyły wymiany straży przemysłowej, odgrodzenia wydziałów i zmiany kolorów kombinezonów. Chodziło o to, że część pracowników w czasie pracy chodziła dorabiać do firm zewnetrznych, mających na innych wydziałach wykańczane nadbudówki lub sekcje. Nie dziwię się, więc, że wszystkim tak strasznie zależało, aby stocznie za wszelką cenę pozostały państwowe. To są wszystko objawy tej samej choroby....
-
- Posty: 1314
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
już wszystko wiadomo z polskimi stoczniami
Owszem, zwykle dzięki temu nie dochodzi się nigdzie.chodzenie po mniej utartych ścieżkach daje często lepsze efekty...
Re: już wszystko wiadomo z polskimi stoczniami
Tadeusz Klimczyk pisze:Owszem, zwykle dzięki temu nie dochodzi się nigdzie.chodzenie po mniej utartych ścieżkach daje często lepsze efekty...
stwierdzenie w tym przypadku, że "nie dochodzi się nigdzie" zawiera na pewno NIE WIĘCEJ prawdy i jest na pewno NIE MNIEJ subiektywne i zawierające (potencjalnie) NIE MNIEJ demagogii, niż takie np., że chodzenie po utartych ścieżkach to chodzenie na łatwiznę, to chodzenie za (wraz ze...) stadem baranów, to poddawanie się urawniłowce (albo poprawności politycznej np.), to wybór dla szablonowych, mało ambitnych lub mało twórczych, etc., etc... można się tak przerzucać w sprawie i na temat sensu, opłacalności, jakości wyboru mniej lub bardziej utartych ścieżek w nieskończoność...
Jarku - wierz mi, że nie kibicowałem, ale z rozpaczą obserwowałem co wyrabiają zarządy (zarówno z wyboru, jak i z nadania), związki zawodowe i politycy (wszystkich opcji).Jarek C. pisze:... Chciałem serdecznie podziękować wszystkim, którzy w ramach swoich możliwości gorąco kibicowali upadkowi obu stoczni.
W szczegóności chciałem podziekować moim serdecznym kolegom Markowi T. i Tadeuszowi Klimczykowi za bardzo celne uwagi dotyczace polskiego przemysłu stoczniowego na FOW ...
Likwidacja Stoczni Gdynia jest dla mnie trudna do przyjęcia ze względów zaowodowych, rodzinnych i z racji lokalnego patriotyzmu gdyńskiego.
Mam nadzieję, że nowy inwestor dotrzyma słowa i Stocznia Gdynia będzie znów budowała statki.
- pothkan
- Posty: 4575
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
karol pisze:nie oszukujmy się, to kolejny "cud" tuskowy.
No, Karolu - nie spodziewałem się takiej oceny naszego premiera po tobiePrzymiotniki utworzone od nazwisk pisane są w literaturze albo dużą, albo małą literą, jak np.: Mickiewiczowski i mickiewiczowski, Marksowski i marksowski. W języku niem. i ang. określenia takie pisane są dużą literą. Duża litera może być uzasadniona w języku polskim potrzebą zaznaczenia, iż określenie to związane jest z nazwiskiem. Czy w tekście naukowym dopuszczalne jest jednak stosowanie pisowni małą literą?
Jeśli chodzi o przymiotniki od nazwisk, to wielką literą pisze się te, które mają znaczenie dzierżawcze (odpowiadają na pytanie: czyj?), a małą literą te, które mają znaczenie jakościowe (odpowiadają na pytanie: jaki?). Dlatego np. tragedia Szekspirowska to jedna z tragedii Szekspira, a tragedia szekspirowska to utwór dramatyczny innego autora, podobny do tragedii Szekspira.
Z większością ludzi nie kojarzy się nam żadna istotna „jakość”, toteż przymiotniki od ich nazwisk piszemy tylko wielką literą, przekazując znaczenie dzierżawcze, a nie jakościowe. Jak widać, trzeba być człowiekiem wybitnym, aby zasłużyć sobie na małą literę w przymiotniku od własnego nazwiska. Inaczej mówiąc – małe litery są przywilejem wielkich ludzi.
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=1730
.
Politycy topili stocznie -ciekawy wywiad
http://www.portalmorski.pl/caly_artykul ... i_stocznie
Stocznia Gdańsk uratowana ? z jedną pochylnią i ograniczeniami w budowie tonażu to ma być sukces ?
http://www.portalmorski.pl/caly_artykul ... _uratowana
http://www.portalmorski.pl/caly_artykul ... i_stocznie
Stocznia Gdańsk uratowana ? z jedną pochylnią i ograniczeniami w budowie tonażu to ma być sukces ?
http://www.portalmorski.pl/caly_artykul ... _uratowana