Przepraszam, nie chcę nikogo razić.
Ja
nie jestem historykiem, okrętami zajmuję się
totalnie amatorsko w chwilach wolnych od zajęć, więc mogę takie rzeczy napisać, ale postaram się pisać ich mniej, by nikogo nie razić.
W 1914 r. Brytyjczycy doskonale zdawali sobie sprawę, że era wiktoriańskiej dominacji minęła
Niektórzy może i sobie zdawali, ale ciągle panował two power standard.
A zresztą mówmy na razie o czasie trochę wcześniejszym - gdy podejmowano decyzję o budowie drednota ( 1904 ) i późniejszych tego konsekwencjach za powiedzmy 10 lat gdy faktycznie wybucha wojna ( 1914 ).
Pana zdaniem Anglicy za poradą Fishera ( czy bez niej ) powinni zrezygnować z budowy pancerników gdzieś na poziomie Drednota ( albo i wcześniej, mniejsza o parę lat różnicy ).
Więc niech będzie, że zrezygnowali.
Pewne konsekwencje takiej decyzji można określić na przebieg I wojny ( zakładając że wybucha w 1914 roku ) i o to mi tu chodzi.
W końcu Fisher obstawał przy rezygnacji z drednota i komitet prawie to przegłosował. O ile pamiętam drednot wygrał jednym głosem. Więc powiedzmy, że przegrał jednym głosem. Było blisko. Co dalej?
Co w zamian pancernika? Anglicy mają flotę krążowników pancernych rodzaju Invincible i następne pokolenia. Mniej liczne niż pancerniki, bo w zamierzeniu dzięki przewadze prędkości miały robić "co chciały" z przeciwnikiem i niszczyć go z większej odległości.
No dobra, powstały. Albo nie powstały. W końcu w I wojnie to walczyła "drobnica" niszczyciele, eskortowce, powiedzmy krążowniki. Pancerniki stały sobie w porcie, więc po co one.
Ale przeciwnicy Anglii je mają. Co były warte wielkie krążowniki pancerne w starciu z silnie uzbrojonym i opancerzonym przeciwnikiem to już wiemy ( wiem, procedury transportu pocisków, przechowywania kordytu itd, ale to akurat tu niewiele zmienia, krążownik pancerny/liniowy w starciu z porządnym pancernikiem nie ma szans, no co najwyżej na ucieczkę ).
Bo raczej inne państwa by za przykładem rezygnacji z budowy nie poszły. USA na pewno nie ( ale to raczej kwestia prestiżu, Anglii nie zagrażali ). Francja może też by zaprzestała budowy, ale kto wie.
W końcu przygotowania do budowy monokalibrowców były w różnych flotach. Amerykanie nawet zaczęli. Jak nie z Anglii to impuls by poszedł z USA tego można by być pewnym.
W zaprzestanie budowy w Niemczech to chyba nikt nie wierzy ( ja na pewno nie ). Ile by tam było drednotów ( oj przepraszam, w tym kontekście to raczej "South Carolinów" ) to już sprawa drugorzędna.
Czyli co mieliby przeciwstawić flocie Niemieckiej Anglicy?
Można by mówić, że nic, bo co taki pancernik może. Sam w pojedynkę militarnie może i niewiele ale psychologicznie dużo.
A militarnie: kilka pancerników otoczonych okrętami eskorty tworzącymi coś jak "battle force" czy "battle line" to już może sporo zaszkodzić. Czym w roku 1914 ugryźć coś takiego? I jak by się miało imperium jak pod ujście Tamizy podpłynął by taki zespół? No dobra - tam można postawić miny, to niech będzie pod jakieś inne miasta, te ostrzeliwane na początku wojny. Listę można by przedłużyć.
Ja nie twierdzę, że flota liniowa była w I wojnie rozsądnie wykorzystywana. Faktycznie jeśli liczyć ile sobie naprawdę pancerniki popływały i postrzelały, to raczej nie była to dobra inwestycja.
Ja twierdzę, że dla niektórych państw sprawa posiadania odpowiednio licznej floty pancerników była sprawą być nie być ( jako liczące się państwo na arenie międzynarodowej, nie twierdzę, że zaraz bez pancerników to by Anglię zalały wrogie hordy wojsk, co to to nie ).
Nawet jeśli jedyną rolą pancerników było straszenie strony przeciwnej podczas stania w porcie.
I kontekst drugi. Niemiecka flota, mniejsza po co budowana, stała sobie w porcie bo się bała Grand Fleet ( specjalnie personifikuję dla uproszczenia wywodu ). Czy stała by tam sobie jak by nie było Grand Fleet?
Już to mówiłem przy okazji dyskusji o przydatności pancernika. Niemcy ( i wiele innych państw ) mogli sobie spokojnie odpuścić budowę pancerników i pewnie by na tym tylko skorzystali, bo robili je właśnie jako straszaki. Anglicy ( czy Japończycy ) MUSIELI mieć pancerniki, tak długo jak ich potencjalni przeciwnicy mieli takowe. Przynajmniej do czasu aż powstała broń która mogła zniszczyć pancernik w każdych warunkach pogodowych. Ale to przyszło dopiero ze 40 lat później.
pozdrawiam
Maciej Chodnicki