Pan Otoka-Frąckiewicz trochę pokręcił (np. zasadę działania z mechanizmem działania), ale spróbujmy wyprostować, bo nie jest tak daleki od sedna.
Zaczynamy od krzyczących nagłówków:
"Amantadyna nie działa!"
Faktycznie, aż trudno opisać jaka radość rozlała się po sercach tych, którzy od początku robili wszystko by... nie dać temu lekowi szansy podobnej jaką dano innym lekom o podobnie domniemanej skuteczności (chorochina, osocze ozdrowieńców...). Dochodzi do jednej wielkiej szydery, gdzie ludzie z tytułami porównują skuteczność amantadyny do okładania się po głowie bakłażanem. Normalnie tańcom radości nie ma końca. Wcześniej na podstawie sfałszowania jednego egipskiego badania okrzyknięto nieskutecznym "lek dla koni" (iwermektynę). Muszę pozazdrościć mediom głównego nurtu wszelkich talentów w tworzeniu porównań, których celem jest rzecz jasna wyłącznie ośmieszenie.
Jedynie co uczciwszy dodają, że z badania na grupie 149 pacjentów przeprowadzonego w Katowicach wiadomo, iż amantadyna nie działa
"w leczeniu w szpitalu pacjentów we wczesnej fazie z umiarkowanym bądź ciężkim covidem". Wczesna faza leczenia szpitalnego to która doba od zakażenia? 7? 10? 14? Zaznaczam, że nie chodzi mi o promowanie amantadyny, ale o obiektywność interpretacji badań. Nie dość, że na badania i ich wyniki trzeba było czekać prawie dwa lata, w czasie których zmarło na CoViD-19 i w mniej lub bardziej ścisłym związku z tą chorobą ponad 100 tys. Polek i Polaków. Dwa lata, cztery fale... i na koniec z radością odtańczony taniec deszczu.
Badanie w Lublinie jeszcze trwa, ale Rzecznik Praw Pacjenta już "zakazał" stosowania amantadyny podmiotom leczniczym do leczenia CoViD-19. Hmmm... czyżby odnotowano jakieś działania niepożądane? Nie, z wcześniejszego badania wynikało, że nie ma takich poza znanymi od dekad (zaburzenia snu, stany lękowe, hipotermia...), w przypadku których zwyczajnie należało przerwać leczenie. Czyli mamy ciekawa logikę. Wiadomo, że nie potwierdzono skuteczności leku w leczeniu szpitalnym (choć porównanie z remdesivierm wygląda... ciekawie), więc... należy zakazać leczenia ambulatoryjnego, czy domowego we wcześniejszej fazie (od dnia objawów lub od dnia pozytywnego samoprzetestowania się), kiedy może dochodzić do szybkiej replikacji wirusa. Osobiście nie mam jakieś "wiary" co do skuteczności amantadyny, ale po prostu nie mogę się nadziwić z jaką zajadłością pewne środowiska walczą z tym lekiem na absolutnie wszystkie możliwe sposoby.
W tej sytuacji nie dziwi mnie, że wielu ludziom trudno uznać za przypadek sytuację, gdy odtrąbia się nieskuteczność leku jednocześnie zawierając umowy na dostawy leków z dwoma farmaceutycznymi gigantami tj. z Merck na Lagevrio oraz z Pfizerem na Paxlovid.
Ale OK, przypadki chodzą po ludziach.
W każdym razie warto zauważyć, że... dla Paxlovidu (skądinąd wspaniała nazwa

)
"kluczowe jest, aby go podać w pierwszych pięciu dniach choroby". To co? Kilka dni później jego skuteczność... może okazać się... podobna do okładania bakłażanem po głowie?
Ponadto dość wyraźnie rysuje się otwieranie "wyjścia ewakuacyjnego". Tak na wszelki wypadek, albo ściśle realizując scenariusz, o którym pisałem ponad pół roku temu, chyba przy okazji Remdesiviru:
artykuł pt. "Prezes Pfizer Polska: doustne terapie przeciwwirusowe mogą zrewolucjonizować walkę z COVID-19" pisze:
Puls Medycyny: Na świecie obserwujemy obecnie znaczący wzrost zakażeń związany z wariantem Omikron. Jaka jest skuteczność leku w przypadku tej odmiany koronawirusa?
Dorota Hryniewiecka-Firlej, prezes Pfizer Polska: Tutaj znowu odwołam się do mechanizmu działania leku, ale również do specyfiki budowy wirusa. Mianowicie obecne warianty koronawirusa - które budzą szczególny niepokój - mogą być oporne na leczenie skupiające się na białku kolca ze względu na mutacje w tym regionie. Natomiast mechanizm działania terapii opartej na inhibitorach proteazy jest inny – działa on wewnątrzkomórkowo na proteazę wirusa, hamując jego replikację.
Źródło:
https://pulsmedycyny.pl/prezes-pfizer-p ... 9S-f2ePLd4
Niejako w uzupełnieniu powyższego:
29 stycznia 2022 - ograniczenia w stosowaniu przeciwciał monoklonalnych w COVID-19
Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) podjęła decyzję dotyczącą ograniczenia w stosowaniu dwóch terapii na COVID-19 opartych na przeciwciałach monoklonalnych. Chodzi o bamlanivimab i etesevimab (podawane razem) oraz preparat REGEN-COV (casirivimab i imdevimab). Wyniki badań pokazują, że nie są one skuteczne w przypadku wariantu Omikron, który obecnie przeważa w USA. Ich użycie ma być dozwolone tylko wówczas, jeśli prawdopodobne będzie zakażenie wariantem, na który te przeciwciała działają.
Czyli co? Wracamy do medycyny klasycznej? Oby jak najszybciej.