zachód nie ma armii lądowej...
A co rozumiemy pod pojęciem "zachód"? Bo jeśli także USA - a jeśli pojęcie "zachód" utożsamiamy w tym wypadku z NATO, to tak powinniśmy rozumować - to zachód ma armię. Zresztą, nawet bez armii USA armię też ma, choć zgoda, znacznie słabszą. Nie sądzę jednak by była słabsza od rosyjskiej - raczej przeciwnie. Poza tym sam wspomniałeś o parasolu lotniczym i rakietowym. Przewaga w powietrzu, którą zachód ma, wystarczy do zatrzymania Rosjan. Może nie w krajach bałtyckich, ale u nas tak.
Mówienie skrajnych opinii zawsze prowadzi do absurdów. I tak jest w tym przypadku. Zachód (Europa bez USA, jeśli tak rozumieć te pojęcie) ma armię. I to całkiem sporą. Choć nie do końca taką jaką winien mieć w przypadku wojny z Rosją. Jeśli już, to tak by to należało napisać.
Nikt tego nie próbuje robić.
Na pewno? Jasne, że nikt nie chce by Polska została sama (choć padło tu pytanie czy znam historię wojny zimowej - sugestia tu była jednoznaczna, że sama Finlandia oparła się wielkiemu ZSRR - a to nieprawda, oparła się tylko częściowo, historię warto znać). Ale rządzącym ewidentnie przeszkadza UE. Ze względu na kwestie ustrojowe i ich dążenia do zmiany ustroju w naszym kraju przez rządzących na niedemokratyczny. Co sprawi, że miejsca dla nas w UE nie będzie. Co więcej, rządzący są gotowi poświęcić UE dla swoich partyjnych celów a tym samym poświęcić naszą rację stanu. UE to też element naszego bezpieczeństwa. Sam w sobie, ale też jako członek UE i państwo demokratyczne, jesteśmy wiarygodniejsi w NATO. Poza UE i z niedemokratycznym ustrojem będziemy elementem niepewnym, w obronie którego nie warto się narażać. Jeśli ktoś liczy, że można będzie się tylko oprzeć na USA będąc przy tym państwem niedemokratycznym (w myśl zasady, że może i będziemy sk#@$%&mi, ale będziemy ich - USA - sk#@$%&mi) to się może przeliczyć.
Więc niby to co piszesz, że "nikt tego nie próbuje" to prawda, ale jednak nie do końca. Bo trochę jednak próbuje.
Nie ogarnia kolega, że te obecne zbrojenia są tak naprawdę umiarkowane w stosunku do potrzeb, ale są sprzedawane jako mocarstwowe przez propagandę PiS-u i kolega to łyka jak Karp.
Nic nie rozumiesz Peceed z tego co napisałem. Co to znaczy "umiarkowane w stosunku do potrzeb"? Rosja ogłosiła, że stworzy 1,5 mln armię. Abstrahując od tego ile w tym prawdy, to niby co mamy zrobić? Ogłosić, że stworzymy milionową armię? No bo takie by były potrzeby.... Potrzeba to zawsze kwestia względna. Ktoś może dużo zarabiać, ale potrzeby będzie miał jeszcze większe, bo będzie chciał rzeczy, na które go nie stać. Ale, które chciałby mieć i które w sumie byłyby mu potzrebne.
Napisałem na ile nas stać. Na więcej nas nie stać. Na takie zbrojenia jakie obecnie są planowane nas nie stać (pomijam, że są źle robione i nasz przemysł jest w ich trakcie marginalizowany). Odnieś się do tego. Jak chcesz te wszystkie zakupy zrealizować i jak potem utrzymać armię? Bo się nie da. Fizycznie się nie da. Skąd weźmiesz pieniądze gdy ich nie będzie? Tylko nie pisz bzdur, że "muszą się znaleźć" - bo nie muszą.
Skupianie się na "300 tyś" jest naiwne...
Nieprawda. Te zakupu są na 300 tys. Policz sobie tylko ile czołgów mamy (mieliśmy) ile kupujemy. To samo z artylerią. To uzbrojenie jest na armię 250+50 tys.
Franku Wichuro
Piszesz: "...Niemcy tak kombinowali - mala armia (zeby bylo tanio) ale z najnowoczesniejszym sprzetem...". Nie. A na pewno praktyka nie szła w tym kierunku. Szybciej by to można napisać o Francji, choć armia francuska wcale nie jest taka mała. Francuzi na nowy sprzęt wydają średnio 26-27 % swego budżetu obronnego, Niemcy raptem 16-17 %. Więc tak nie jest.
Piszesz: "...nie jeden i nie dwa kraje fundusze na ekstra zakupy uzbrojenia wyrzucają poza MON...". Ale problem jest nie w tworzeniu funduszy! I nie za fundusz jest rząd nasz krytykowany! Taki fundusz musi skądś brać kasę. Jego zaletą jest to, że środki nie wydane w danym roku nie przepadają. Jeśli więc głównym źródłem takiego funduszu są środki przekazywane z budżetu, wszystko jest OK. W bodajże 2021 z naszego budżetu MON przekazano do funduszu chyba coś koło 6,5 mld. I nikt o to pretensji nie ma. Rzecz natomiast w tym, jeśli taki fundusz jest finansowany ze środków pozabudżetowych - nie przechodzących przez zatwierdzany przez parlament budżet. To może mieć miejsce w przypadkach wyjątkowych i sumach relatywnie małych. Ale to nie może być podstawą, bo niszczy finanse publiczne. Co gorsza, w Polsce w ten sposób finansuje się nie tylko armię. Jest kilka funduszy dysponujących ogromnymi środkami nie przechodzącymi przez budżet, a to jest już patologia.
Pokazałem, w sposób bardzo uproszczony ale i moim zdaniem przejrzysty, że nie stać nas na dużą armię. I nie stać nas na tak ogromne zakupy jakie czynimy (na dodatek czynimy częściowo źle). Jak rozumiem, wyliczenia nie budzą uwag? To w czym problem? Przy maksymalnym wysiłku wychodzi bowiem, że stać nas na armię za 80-90 mld PLN (obecnych) rocznie. Łatwo można sobie obliczyć co za to można mieć. I łatwo się zorientować, że nie stać nas za to mieć tyle ile zapowiada obecny rząd. Więc skoro to przyjmujecie (?) to o czym jest ta dyskusja? Nie stać nas - koniec, kropka. Powinniśmy się ograniczyć do tego co nas stać. Koniec, kropka. Jeśli porwiemy się na coś na co nas nie stać - zbankrutujemy. I nie będziemy mieli NIC. Jakieś wątpliwości?
Pomijam już to, że w świetle tych danych, które przedstawiłem, wychodzi, że rząd PiS wcale nie dbał o armię. I w zasadzie w najlepszych latach wydawał na nią (realnie) mniej więcej tyle co wcześniej PO/PSL. Jeśli zaś nastąpił jakiś wzrost w wartościach bezwzględnych, to mógł być on znacznie większy przy większych dochodach budżetowych. Co ciekawe, gdybyśmy takie porównanie zrobili ze służbą zdrowia, oświatą, naukę itd. to wyszłoby DOKŁADNIE to samo. Na wszystko rząd wydawał mniej w stosunku do tego czym dysponował (w stosunku do dochodów). Bo potrzebna była kasa na transfery. Inaczej mówiąc, pieniądze rozdawano kosztem armii, służby zdrowia, oświaty, nauki, kultury itd. By kupić sobie poparcie, bo to było najważniejsze - nie armia, nie służba zdrowia itd. I tu wracamy do starego pytania - czy ludzie zgodzą się np. zrezygnować z 500+ lub "dodatkowych emerytur" by sfinansować zbrojenia, które tak są nam potrzebne? No bo skoro pieniądze muszą się znaleźć... Jak sądzicie?