Re: Fregaty rakietowe - Miecznik
: 2022-01-27, 16:53
Co to jest "naprowadzanie inercjalne"?
Inercjalne określanie własnej pozycji, jak komuś przyjdzie ochota zakłócać GPS/Glonass.
Chyba się nie do końca rozumiemy. To nie jest żadna fantastyka, tylko w najbardziej uproszczonym wypadku zapakowanie 10 pocisków artyleryjskich 155 mm naprowadzanych GPS do głowicy (7+3). Lepiej będzie oczywiście zrobić specjalizowane głowice, ale stopień trudności i koszty nie przekroczą tych w pociskach artyleryjskich. Fregata to bardzo miękki cel, a pociski będą miały kilka razy większą energię kinetyczną przed uderzeniem.Wojciech Łabuć pisze: ↑2022-01-27, 07:28 Bez kozery powiem pińcet. Czy potrafi pisać coś z sensem i mającego pokrycie w rzeczywistych parametrach sprzętu przeciwnika? Czy znowu pisze fantazje i oczekuje rzeczowej dyskusji? Najpierw poczyta co to jest Iskander i jakie ma głowice. A potem choćby na ilustracji porówna wielkość z strategicznymi rakietami balistycznymi.
Nie muszę. Na pewno znajdzie się jakiś "ruski troll" który zdaje raporty białemu wywiadowi o ciekawych rzeczach wyczytanych na forachWojciech Łabuć pisze: ↑2022-01-27, 07:28 A najlepiej to jak pójdzie do Rosjan i namówi ich aby w Iskanderze zrobili głowice z 10 pociskami.
Z tego co się orientuję, to te nasze fregaty/niszczyciele nie musiały wcale operować w Zatoce Gdańskiej (pisząc oględnie).Kalingrad jest przy naszej granicy i fregaty nie ochronią niczego na lądzie...
Okręt OPL świeci radiolokatorem jak na tysiące kilometrów, co oznacza że jego czas życia to 10 minut
Na jakiej podstawie opierasz tę opinię?
To nie ten Oskar był
Historii i sprzętu.
A można prosić jakieś namiary na ten magiczny pdf albo podesłanie na priva?
Gotowi... do biegu... startUmowa ramowa przewiduje udzielenie oficjalnego wsparcia stronie ukraińskiej w postaci pożyczek w wysokości nieprzekraczającej 1,7 mld GBP lub równowartości w dolarach amerykańskich albo euro, na sfinansowanie państwowego projektu inwestycyjnego w zakresie:
- zakupu dwóch używanych niszczycieli min typu Sandown, ich dostawy i utrzymania,
- wspólnej budowy ośmiu okrętów rakietowych projektu P50-U,
- dostawy i montażu systemów uzbrojenia na istniejących jednostkach,
- wspólnej budowy fregaty, prawdopodobnie odmiany typu Arrowhead 140,
- doradztwa i wsparcia technicznego przy budowie infrastruktury morskiej, w tym dostawy sprzętu.
Natomiast niesamowite stacje radiolokacyjne posadzone na ziemi, rozpościerają mityczną aurę i nikt ich aktywności nie widzi, żadna rakieta ich nie trafi, żaden samolot nie zbombarduje.peceed pisze: ↑2022-01-27, 19:06 Okręt OPL świeci radiolokatorem jak na tysiące kilometrów, co oznacza że jego czas życia to 10 minut
Wsadzenie wielu anten, elektroniki i zapasu drogich rakiet do jednego kadłuba bardzo ułatwia zniszczenie wielu elementów OPL za jednym zamachem.
Na lądzie te same elementy tworzą system rozproszony, częściowo zamknięty w bunkrach.
W prywatnych wiadomościach można dodawać pliki.Napoleon pisze: ↑2022-01-28, 13:33 A tekst (z maja 2015 roku, więc może być lekko przestarzały) mam i mogę wysłać, tylko duży jest - 4070 KB. Jak to zrobić? A nie chcę go upubliczniać tak, by każdy mógł go ściągnąć, bo nie wiem czy autor nie będzie miał coś przeciw temu. Gdybym tak zrobił, postąpiłbym dalece niestosownie, jak sądzę.
No na lądzie sprawę wyjaśniłem - jest znacznie lepiej. Bo Jak się chce zniszczyć radar, to trzeba trafić bezpośrednio w radar a nie maszynownię 60 metrów od celu. Do tego 4 ścianowe radary fregaty wylądowałyby na 4 osobnych podwoziach (albo i więcej). Wokół radarów naziemnych można postawić znacznie więcej lufowych środków przeciwdziałania niż na fregacie. Radar stacjonarny ma elektronikę w bunkrach. Trzeba go trafić bezpośrednio albo nie ma gwarancji zniszczenia.
Bardzo się pomylę, jeśli założę, że owa historia, którą przywołujesz, to wydarzenia z końcówki lat 60-tych i początku 70-tych?
Namiary na użytkownika:
Dziękuję! Jeśli posty odpowiadają treści to nie widzę żadnego problemu z udostępnianiem dokumentu, zwłaszcza że autor udostępnił dokument publicznie i nosi on znamiona pracy naukowej!Grzechu pisze: ↑2022-01-28, 21:14Bardzo się pomylę, jeśli założę, że owa historia, którą przywołujesz, to wydarzenia z końcówki lat 60-tych i początku 70-tych?
I że potem ów sprzęt nie był wykorzystywany w warunkach bojowych, a nawet jeśli był, to bez jakichkolwiek spektakularnych efektów?
Co do sprzętu to obecnie nikt nie ma lepszego - Kindżały, Kalibry, Iskandery. My jesteśmy ja zawodnik klasy piórkowej który zastanawia się nad najlepszą taktyką walki z "ciężkim". Otóż najlepszą taktyką jest unikanie wymiany ciosów a najlepiej walki .
Najzabawniejsze jest to, że pociski przeciwokrętowe są tańsze niż rakiety przeciwlotnicze.
Grzechu pisze: ↑2022-01-28, 21:14Namiary na użytkownika:
memberlist.php?mode=viewprofile&u=1927
i wątek:
viewtopic.php?t=7827
Pierwsze parę postów to ówczesna wersja tej pracy.
Nie wiem, czy coś się później w niej zmieniło.
Otóż lepiej. Zatopić Mieczniki będzie bardzo tanio.Drugim ważnym do rozważenia problemem jest odpowiedz na pytanie czy nie taniej wyjdzie instalacja tego typu pocisków na pojazdach lądowych oraz czy warto gromadzić aż tyle krytycznych systemów w „jednym miejscu”. Czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby umieszczenia ich w garnizonach pułków przeciwlotniczych, każdego z elementów w osobnym schrono-hangarze odpornym na przebicie przy pomocy amunicji kasetowej.