Baynunah, a polska rzeczywistość [wydzielony]
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem. Jak coś się popsuje we fregacie w lepszym stanie, to przerzuca się do niej uzywaną część z tej w gorszym, po czym dla tej w gorszym zamawia nową?
"Dobro i zło nie istnieją, tak jak życie i śmierć. Jest tylko działanie. Walka"
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
Mniej więcej tak. Przy czym, uprzedzając różne dziwne pytania i stwierdzenia, prócz nabycia nowej części, w grę wchodzi naprawa starej realizowana w oparciu o zaplecze niedostępne dla okrętu wykonującego zadanie i potrzebującego części natychmiast.
To, że jedna z fregat jest rzadziej używana do zadań na morzu nie oznacza, że ich nie realizuje.
To, że jedna z fregat jest rzadziej używana do zadań na morzu nie oznacza, że ich nie realizuje.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
No tak. Chodzi mi o to, że skoro jedna jest bardziej ekspoatowana i w lepszym stanie, to wydawało by się, ze powinna dostawać nowsze części. Czyli przykładowo, jeśli czegoś nie da się naprawic i trzeba sciągać nowe, to po ściagnieciu bardziej rozsadny wydaje się powrót starej części na okręt o mniejszej gotowości i w gorszym stanie, a tej nowej zamontowanie na tym w słabszej dyspozycji.
No chyba, że założenie jest takie, ze ten w "gorszym stanie" ma z czasem stać sie tym w "lepszym stanie".
No chyba, że założenie jest takie, ze ten w "gorszym stanie" ma z czasem stać sie tym w "lepszym stanie".
"Dobro i zło nie istnieją, tak jak życie i śmierć. Jest tylko działanie. Walka"
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
- baron von Ungern-Sternberg, d-ca Azjatyckiej Dywizji Konnej
-
- Posty: 787
- Rejestracja: 2007-10-27, 00:01
Okręt wojenny składa się z mnóstwa skomplikowanych maszyn, urządzeń i różengo rodzaju wyposażenia. Nie jest możliwe, by na każdym okręcie można by wozić wszystkie częsci zapasowe. Ponieważ wiele tych urządzeń jest produkowana zagranicą, nie uwzględniając samej bezwładności procedury zalatwiania części w każdej marynarce wojennej, może być różny okres dostawy. Tymczasem okręt musi pływać, bo np. realizuje swoją misję, czy zadania.Chodzi mi o to, że skoro jedna jest bardziej ekspoatowana i w lepszym stanie, to wydawało by się, ze powinna dostawać nowsze części.
Boruta
Aby zapobiec unieruchomienie okrętów z powodu braku części MW USA w tym celu korzysta tylko z producentów amerykańskich i to ulokowanych na kontynencie, nie na wyspie, jak Hawaje. Ale co robią MW mniejszych krajów, które nie mają takie zaplecza i ich okręty maja urządzenia i wyposażene z różnych krajów ? W Kanadzie starają się mieć jak najwięcej części i jak okręt wysyłają np. do Zatoki Perskiej to za nim kuśtyka okręt warsztawy (pływająca fabryka) z częściami i specjalistami różnego typu. Mimo to też zachodzi potrzeba, że nawet okręt warzsztatowy nie ma potrzebnej części i wtedy robią to co opisał Marmik, biorą z drugiej jednostki.
Stąd wniosek, lepiej mieć serię okrętów jednej klasy bo wtedy jak potrzeba można skanibalizowac drugi okręt, ktory np. jest odstawiony w remoncie. Nota bene, tak samo dzieje się we flocie handlowej.
Jefe
Nie zawsze "nowa część" oznacza "lepsza część". Jest tak wiele różnego rodzaju części, że każdą należy indywidualnie rozpatrywać czy warto zamontować tu czy tam. Nie zawsze wielokrotne przekładki są korzystne dla sprzętu itd, itp.
Wydawało mi się, że przez analogię można to wydedukować. Np. wentylator chłodnicy w samochodzie. Jak się popsuje w jednym to przekładka z drugiego. Prawdopodobieństwo, że wentylator (jeśli jest w dobrym stanie) sypnie się w krótkim czasie jest niewielkie. Zatem, zamiast bawić się w kolejne przekładki, można jeździć na tym co zamontowany. Tym bardziej, że podmienić z powrotem można byłoby dopiero za np. dwa miesiące. Itd, itp.
No i na koniec:
Zasadniczo, fakt że jeden z okrętów rzadziej realizuje zadania nie oznacza, że tych zadań nie wykonuje wcale. A do ich wykonania też potrzebuje sprawnego sprzętu, więc wędrówka części może się odbywać w dwie strony.
Wydawało mi się, że przez analogię można to wydedukować. Np. wentylator chłodnicy w samochodzie. Jak się popsuje w jednym to przekładka z drugiego. Prawdopodobieństwo, że wentylator (jeśli jest w dobrym stanie) sypnie się w krótkim czasie jest niewielkie. Zatem, zamiast bawić się w kolejne przekładki, można jeździć na tym co zamontowany. Tym bardziej, że podmienić z powrotem można byłoby dopiero za np. dwa miesiące. Itd, itp.
No i na koniec:
Zasadniczo, fakt że jeden z okrętów rzadziej realizuje zadania nie oznacza, że tych zadań nie wykonuje wcale. A do ich wykonania też potrzebuje sprawnego sprzętu, więc wędrówka części może się odbywać w dwie strony.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Pozwoliłem sobie wydzielić (co i tak postulowałem jakiś czas temu) ten temat z dwóch powodów. Po pierwsze, bardziej tyczy pewnych zagadnień związanych z PMW niż z życia flot, a po drugie w ramach "treningu" i przypomnienia obsługi dodatkowych opcji.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.