Analogie polsko-niemieckie nie mają tutaj sensu - sednem niniejszego problemu jest cyrylica, czyli obcy alfabet. Przecież jeśli skorzystamy np. z rosyjskiej książki, w której będzie wymieniony Адольф Гитлер, to nie przepiszemy go jako Gitliera ?
Polacy z rodzin obcego, ale "zachodniego" pochodzenia (np. Danuta Hübner czy Tadeusz de Virion) mogą zachować oryginalną pisownię swoich nazwisk. Gdyby byli Rosjanami, musieli by je jakoś dostosować do cyrylicy.
Zresztą nie trzeba tak daleko szukać - przecież na rosyjskich wizach cudzoziemcom imię i nazwisko również zostanie "ucyrylizowane". Wiem z autopsji
Glasisch pisze:czyli Iessen zamiast Essen
Tutaj akurat pudło, bo nie Ессен а
Эссен !
Ale ogólnie się zgadzam, w takich przypadkach przyjmuje się, o ile wiem, zasadniczo pisownię niemiecką - przykładem takie postaci historyczne jak Stackelberg, Ungern von Sternberg, Kotzebue, Barclay de Tolly czy Wrangel (nie spotkałem się w Polsce z pisownią Sztakiel'berg, Ungiern fon Sztiernberg, Kocebu, Barklaj-die-Tolli czy Wrangiel').
Kolejna kwestia: prowincje bałtyckie (Estonia, Kurlandia i Liwonia) były w carskiej Rosji autonomiczne, a niemiecki był tam drugim językiem urzędowym (podobnie jak w Finlandii - szwedzki).
Kwestia pod rozwagę, może warto rozważyć zmianę w "dużym" wydaniu polskim?
Glasisch pisze:Moje nazwisko do roku 1945 pisalo się też normalnie czyli Jaczyk, ale wymawiano je po niemiecku (Bytom był wtedy Beuthen O.S.) czyli "Jarcyk" albo "Jarcik", ale zawsze pytano, jak się to pisze.
A ja znalazłem swojego pradziadka zapisanego (początek XX wieku) jako "Valentin Myschor" (Ślązak z wsi między Pszczyną a Tychami). Więc różnie to bywa, żadnych reguł nie można przystawiać na 100 %.