Korea?
Przyłożyć pancernikowi?
Chyba śmiechem...
W latach 50-tych pancerniki typu Iowa, mając de facto systemy uzbrojenia praktycznie II-wojenne, bezkarnie sobie poczynały na tamtejszych wodach. Dzisiejszego potencjału pancernika nawet nie ma co porównywać z tamtym, a jeśli włączyć w to grupę bojową lotniskowca i zespół trałowców, stanowi siłę zdolną pokonać dowolną flotę nieprzyjaciela na tej planecie.
Korea Pn. jako państwo morskie się nie liczy.
Mając zacofane lotnictwo, także raczej nie stanowi zagrożenia w powietrzu.
Pozostaje do rozbicia duża, dobrze wyćwiczona armia lądowa, jednak z przestarzałym sprzętem i doktryną.
Jako że 75% potencjalnych celów wojskowych znajduje się w zasięgu armat 16" z pancerników, jej eliminacja nie przedstawiałaby wiekszego kłopotu nawet przy użyciu pocisków konwencjonalnych (jednak z SABOT'em), jeśli oczywiście trałowce pod osłoną grup bojowych z lotniskowców i parasolem pocisków SM-3, oczyściłyby akwen z min. Resztę załatwi się Tomahawkami TLAM-C/D.
Jeśli natomiast przyjąć postulowany przeze mnie scenariusz, eliminacja kraju jako całości nastąpiłaby w przeciągu kilkunastu godzin, być może doby... Ale oznaczałoby to śmierć olbrzymiej liczby ludności cywilnej, oraz totalne wyniszczenie środowiska naturalnego (już widzę masowe protesty na całym świecie). Coś za coś...
Wypowiedzieli wojnę już dawno - matce naturze, degradując niemiłosiernie przyrodę, a także obywatelom itd. itp.
Długo wymieniać.
Cały problem polega na tym, że atak na Koreę Północną oznaczałby spore straty w ludności cywilnej w Korei Południowej. Dlatego potrzebne jest szybkie, zdecydowane uderzenie - albo masowo eliminujące to państwo z planety Ziemia, albo precyzyjne, ucinające "łeb węża".
Czy NIGDY nie będzie wojny z Koreą Pn.?
Ja bym w to tak jednoznacznie nie powątpiewał...
"Nigdy nie mów nigdy".