Re: Iowa kontra Yamato 4/2012
: 2012-04-29, 17:39
A ja napisze coś od siebie. Ot tak po prostu, bo mogę. A do tej pory i w tamtym wątku w recenzjach jakoś mi się nie chciało.
Uważam że niektórzy przeżywają artykuły Sławka jak komar ciążę. Wyszukują te straszne nieścisłości (czasem je nazywając gorzej) i inne takie, ale sami nie umieją napisać tych 20 linijek krytyki bez jakiejś durnoty. Nie będę tu szukał konkretnych zdań z tego czy z tamtego wątku, ale tak po trochu:
1. Co to jest za czepianie tych 26 stopni przechyłu? Tak wiem Vanguard miał mniej, ale tak samo jak macie pretensje o podawanie czegoś tam co dotyczy Iowy z lat 80-tych, tak samo ja się pytam jakby w tym konkretnym przypadku na wspólnych manewrach tej dwójki zachował się Yamato. Tak wiem niemożliwe, niesprawdzimy, więc może ktoś z tych znających masę opracowań dotyczących tego okrętu napisze coś o jakimś sztormie w jaki trafił i wtedy się pogada.
2. Pomijając kwestię szansy na trafienie z tych ok. 30 km czy więcej to co to jest za pisanie że mieli tak nie strzelać. Strzelili sobie bo mogli do niszczyciela z dystansu dalszego, chociaż na całą wojnę miało to wpływ żaden bo mogli i chyba nikt pod sąd nie poszedł. Nie wiadomo jak konkretny dowódca by się zachował, ale pewnie by się książkowo dystansów nie trzymał. Zresztą artykuł MiKo porusza interesujące kwestie kto jaki wybrał wtedy sposób prowadzenia ognia ale widzę poruszenia nie wywołał.
3. Wyliczenia ile to Iowa potrzebowała mocy do płynięcia tyle i tyle też są do bani. Wiadomo że każdy kolejny węzeł kosztuje dużo więcej. Podaj masę urządzeń napędowych na konkretnych okrętach i wtedy przelicznik ile tysięcy shp czy czego kto tam chce wyszło z tony napędu. Tylko czy ktoś tego
potrzebuje?
Tyle moich wypociń na szybko. Więcej raczej nie będzie, chociaż pojawiały się kwiatki przeróżne ( zdanie z jednej z krytyk że Washington wypadł by lepiej w starciu z Richelieu/ Tirpitzem niż SD też było hitowe według mnie - myślę że strasznie mało jest możliwości aby to sensownie uargumentować na korzyść jakiegokolwiek Amerykanina).
Uważam że niektórzy przeżywają artykuły Sławka jak komar ciążę. Wyszukują te straszne nieścisłości (czasem je nazywając gorzej) i inne takie, ale sami nie umieją napisać tych 20 linijek krytyki bez jakiejś durnoty. Nie będę tu szukał konkretnych zdań z tego czy z tamtego wątku, ale tak po trochu:
1. Co to jest za czepianie tych 26 stopni przechyłu? Tak wiem Vanguard miał mniej, ale tak samo jak macie pretensje o podawanie czegoś tam co dotyczy Iowy z lat 80-tych, tak samo ja się pytam jakby w tym konkretnym przypadku na wspólnych manewrach tej dwójki zachował się Yamato. Tak wiem niemożliwe, niesprawdzimy, więc może ktoś z tych znających masę opracowań dotyczących tego okrętu napisze coś o jakimś sztormie w jaki trafił i wtedy się pogada.
2. Pomijając kwestię szansy na trafienie z tych ok. 30 km czy więcej to co to jest za pisanie że mieli tak nie strzelać. Strzelili sobie bo mogli do niszczyciela z dystansu dalszego, chociaż na całą wojnę miało to wpływ żaden bo mogli i chyba nikt pod sąd nie poszedł. Nie wiadomo jak konkretny dowódca by się zachował, ale pewnie by się książkowo dystansów nie trzymał. Zresztą artykuł MiKo porusza interesujące kwestie kto jaki wybrał wtedy sposób prowadzenia ognia ale widzę poruszenia nie wywołał.
3. Wyliczenia ile to Iowa potrzebowała mocy do płynięcia tyle i tyle też są do bani. Wiadomo że każdy kolejny węzeł kosztuje dużo więcej. Podaj masę urządzeń napędowych na konkretnych okrętach i wtedy przelicznik ile tysięcy shp czy czego kto tam chce wyszło z tony napędu. Tylko czy ktoś tego
potrzebuje?
Tyle moich wypociń na szybko. Więcej raczej nie będzie, chociaż pojawiały się kwiatki przeróżne ( zdanie z jednej z krytyk że Washington wypadł by lepiej w starciu z Richelieu/ Tirpitzem niż SD też było hitowe według mnie - myślę że strasznie mało jest możliwości aby to sensownie uargumentować na korzyść jakiegokolwiek Amerykanina).