Czy te same przecieki na dziobie miał Strassbourg ? Pytam, bo niby poprawiony...
A i owszem. Dokładnie to samo, czego nie omieszkał wspomnieć dowódca Strasbourga, cytowany przez Dumasa.
Zresztą zastosowanie dużej ilości elektryczności było traktowane przez niego ( dowódcę ) jako wada. Jak widać nie tylko Brytole tak mieli, że prądu nie lubili.
Elektryka była podatna na wstrząsy, izolacja była palna, tunele kablowe w praktyce niemożliwe do uszczelnienia w sposób zapewniający prawdziwą wodoszczelność pod ciśnieniem. Wspominał to wszystko dowódca. Obawiał się, że "nietykalność" cytadeli jest czysto iluzoryczna, bo woda będzie się przelewać przez te tunele kablowe.
Instalacja elektryczna, oprócz ogólnie większej podatności na uszkodzenia od hydrauliki, była do tego zbyt scentralizowana. Uszkodzenie jednego krytycznego pomieszczenia mogło wyłączyć całość elektryki. Do tego całość sprawiała wrażenie delikatnej i niewystarczająco opornej na twardą wojenną eksploatację. Dowódca postulował powrót do hydrauliki gdzie się da, albo przebudowanie sieci elektrycznej w celu jej decentralizacji, wymiany izolacji na niepalną ( to nierealne w ówczesnej technologii ) itd.
do tego dochodziło fatalne zachowanie się na fali, słaba manewrowość generalnie a przy fali w szczególności.
Jak widać z późniejszej służby obawy były słuszne. Dziob się rozłaził, wieże odmawiały posłuszeństwa od prądu, Dunkierkę wyłączono z akcji jednym pociskiem ( pozostałe się nie liczyły i tak jeden wystarczył do wyłączenia ). A bardzo podobnie rozwiązany Rysiu ( czy tam Janek, mniejsza ) po trafieniu torpedą w rejon rufy przez kilka miesięcy nabierał wody przez te tunele kablowe.
Przy czym jak podkreślał dowódca, to nabieranie wody nie było spowodowane słabym poziomem ukończenia jednostki, bo te rejony były już skończone. Po prostu wady konstrukcyjne.
Z tym ulepszaniem Strasbourga to jest tak, że nie było jeszcze gotowej Dunkierki jak go ulepszali. W związku z czym nie mieli doświadczeń z eksploatacji. To że pancerz jakiś taki cienki, to dało się zauważyć bez pływania okrętem. Ale za słaby dziób był pewną niespodzianką.
Dla odmiany Rysiu był bardzo manewrowy i relatywnie suchy. Ale miał podobne kłopoty z elektryką czy artylerią ( duży rozrzut dział na przykład ). Do tego dochodziło słabe spalanie paliwa, przez co generował duże ilości dymu. Dało się z tym żyć, ale nie było to miłe.