Bardzom ciekaw gdzie kolega Gulgor znajdzie tak wyrafinowanych "myślicieli" skoro ich tak deficytowo brakowało i brakuje u nas od zawsze?

Może w postaci jakiej apki co to sama rozwiązuje zadane zadania? Czy może gry czy symulacji? A może na poziomie rozważań np. p. Bartosiaka, które super ciekawe w formie (co na sarmatów akurat w sam raz wystarcza) mocno takie sobie są co do owej "głębi"? Z praktycznego punktu widzenia są niezwykle wręcz mało użyteczne a takich jest sporo więcej tylko sporo gorszych w formie... A może kolega Gulgor posługuje się tylko dosyć powszechnym u nas "trickiem" co by mądrą myślą zaimponować "towarzystwu" bez chęci pociągnięcia tego od strony praktycznej?
Wiara w to, że się "wszystko" się zmieniło cechuje rodzimy - polityczny - sposób myślenia od w zasadzie początku istnienia struktur państwowych w kontrze nieodmiennie oferując swoiście rozumiane "wdrożenie nowego co by stare zachować"

Akurat w dziedzinie wojskowości wychodzi to niewykle groteskowo na poziomach gdzie potrzebne jest większe zaangażowanie finansowe. Bo cytując postać historyczno-literacką czyli ks. Bogusława - "gdy tylko uznane zostaje, jak środki na na jakowe przedsięwzięcie rzeczywiście możebne są, wtedy Wielmożne Państwo zaczyna szarpać jako kto tylko zdoła co kto tam wykoncypować zdoła ...aż zal zostawić na zatracenie"...

Raczej wiedział co mówi bo jego własny zarządca "zrobił go" na jakie półtora melona (dziś jakie 400-600 mln zależnie jak liczyć)...
Nie pasuje coś co robią wszyscy poza nami czyli bazowanie na DOŚWIADCZENIU praktycznym? - gdzie często głupio przyznać, że się nie wie aż tylu rzeczy więc róbmy po staremu zatrudniając marnych doradców z trzeciej czy czwartej ligi zagranicznej (takich obowiązkowo tanich i "niegroźnych co jaskrawo nas zawsze różniło od krajów sąsiednich) i się potem dziwiąc, że to nie działa...
Program budowy okrętów wojennych jeżeli ma zadziałać (a pisze to w świetle doświadczeń o których pisałem już dekadę temu a które nieodmiennie "zaskakują" wszystkich) musi być przemyślany nie na drodze licytowania się ile i jakich rakietek się na okrętach upakuje (o co jak mniemam chodzi potencjalnym "dyskutantom") tylko na poziomie prawno-organizacyjnego osadzenia tego typu rozwiązania w taki sposób aby niemożliwym było jego "poprawienie" przez każda następną "jeszcze lepszą zmianę". Może nie chce się tego pamiętać ale wszystkie floty wojenne wraz z towarzysząca im infrastrukturą nie były w stanie się "rozwinąć" bez "zagwarantowania" im pewnych rzeczy - z całą resztą, w ktorej forumowicze chcieliby sobie "podoradzać" akurat sobie poradzą dużo lepiej od nich

Po prostu - budowanie floty w dotychczasowych ramach prawnych jest zwyczajnie nierealne od strony praktycznej bo ilość "krytycznych punktów" jakie mogą się pojawić w trakcie realizacji kontraktu jest po prostu "powalającą"... Ale do tej wiedzy trzeba trochę wiedzieć, że się nie da pewnych rzeczy zrobić jak przysłowiowe ścignięcie fury z Raichu tylko trzeba trochę sposobem i z pomyślunkiem, że się tak kolokwialnie "wyrażę"...
A i taka stara/nowa maksyma - kto nie szanuje własnych doświadczeń i wiecznie szuka nowego (które najczęściej już było) będzie tylko holowniki i trałowce podziwiać
